Dlaczego boję się neokonserwatystów?

Bardzo przepraszam Czytelników, że zacząłem ten tekst od takiej intelektualnej pornografii, z elementami „sado-maso”, ale po głębszej analizie wspomnianej „myślo-zbrodni” doszedłem do wniosku, że moje niezdrowe podszepty mają pewne uzasadnienie polityczne.

Nie będę ukrywał, że czuję się zagrożony kierunkiem w jakim zmierza większość polskiej prawej strony sceny politycznej, a mianowicie neokonserwatyzmem. W niektórych polskich prawicowych pismach zaczęto już publikować nekrologi oficerów CIA, na niektórych – rzekomo katolickich – portalach już jawnie mówi się o jakiejś „judeochrześcijańskiej” syntezie, jako wzorzec pokazując właśnie amerykański neokonserwatyzm. Dlatego czuję się zagrożony, ponieważ wyczuwam wyraźnie pewnego rodzaju infiltrację polskiej prawicy przez amerykański i judeochrześcijański neokonserwatyzm. Nie przestudiowałem dokładnie mechanizmów tej infiltracji, ale jeden z byłych parlamentarzystów Ligi Polskich Rodzin rzekł mi kiedyś, że gdy tylko partia ta dostała się do Sejmu, wtenczas od razu posypały się zaproszenia do ambasady amerykańskiej, a na oficjalnych rautach zaczęły się mnożyć sugestie co do możliwych stypendiów i wycieczek do Waszyngtonu. Wiadomo: brać pieniądze z Moskwy lub Berlina to jawna „zdrada”, ale brać pieniądze z Waszyngtonu to „prestiżowe stypendium”, którego nikt w Polsce się nie wstydzi.

Dlaczego z niepokojem obserwuję infiltrację polskiej prawicy akurat przez amerykański neokonserwatyzm? Po pierwsze, dlatego, że z niepokojem należy patrzeć na wszelkie pozakulisowe naciski na polską scenę polityczną, czynione przez wielkie mocarstwa. To zaczyna przypominać osławione Czasy Saskie, gdy ościenni agenci niemal jawnie kupowali polityków i stronnictwa sejmowe.

Po drugie, uważam geopolitykę neokońską za wielce niekorzystną dla Polski. Neokonserwatywna wizja stosunków międzynarodowych charakteryzuje się totalną konfrontacją Stanów Zjednoczonych z praktycznie całym światem, arbitralnie wrzuconym do worka z napisem „wrogowie demokracji i praw człowieka”, czyli z Rosją, Chinami i światem islamskim. Pomijając problem permanentnych „operacji pokojowych” amerykańskich armii na całym świecie – sam w sobie stwarzający więcej problemów niż rozwiązań – dla naszego kraju w projekcie tym przewidziano poczesne miejsce. Jesteśmy tu bowiem zaplanowani jako jedno z głównych miejsc ataku na Rosję i rosyjskie wpływy w krajach postradzieckich, czego skrajnym wyrazem była polityka ś.p. Lecha Kaczyńskiego, na czele z pamiętnym „występem” w Gruzji, gdy dosłownie wstydziłem się, że jestem Polakiem i mam Prezydenta, która ośmiesza nasz kraj na oczach całego świata. Realizacja polityki neokonserwatywnej oznacza, że Polska na powrót stanie się krajem frontowym w demokratycznej krucjacie przeciwko Rosji Putina i Miedwiediewa. Widzę w tym poważne zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa i absolutnie żadnych możliwych korzyści.

Po trzecie, nie zgadzam się z tezą, że neokonserwatyzm to tylko pewna koncepcja stosunków międzynarodowych, której nie towarzyszy szersza myśl polityczna czy wizja kulturowa. Są dwie podstawowe koncepcje polityczno-kulturowe, które towarzyszą neokoństwu: 1/ Zmuszanie całego świata do przyjęcia „demokracji” i „praw człowieka” w wersji amerykańskiej i pod amerykańskim nadzorem, co w praktyce oznacza rodzaj hegemonii państwa które wyznacza, wprowadza, nadzoruje standardy i karze za ich niestosowanie (w postaci „interwencji pokojowych”). 2/ Mam również nieodparte wrażenie, że mamy do czynienia z rodzajem synkretycznej herezji religijnej. U neokonów nie ma czegoś takiego jak cnoty czy wartości chrześcijańskie (o katolickich nie wspominając). Jak pisze jeden z portali niewolniczo naśladujących publicystów neokońskich, istnieje rzekomo jakaś judeochrześcijańska „matryca antropologiczna”, która powoduje, że chrześcijanie i żydzi wierzą w jednego Boga, mają identyczny system etyczny, przyświecają im te same wartości. Następnie tenże rzekomo katolicki portal poucza, że także i my – chrześcijanie czekamy na nadejście mesjasza, zapominając, że to tylko żydzi nań czekają, gdyż nasz Mesjasz narodził się 2000 lat temu i został ukrzyżowany właśnie przez żydów, krzyczących „a krew Jego na nas i na dzieci nasze” (Mt 27, 25). Neokonserwatyzm jest projektem zlania w jedno chrześcijaństwa i judaizmu, a więc projektem rejudaizacji chrześcijaństwa, czyli herezją religijną.

Właśnie dlatego z pewnym niepokojem patrzę na możliwość zwycięstwa w wyborach amerykańskich neokońskiego „judeochrześcijanina” czy nawet „judeokonserwatysty”. Widzę w tym zagrożenie dla istniejących relacji międzynarodowych, a przede wszystkim wciągnięcie Polski w jakąś antyrosyjską awanturę w której – niestety – naturalnym polem bitwy nie będą prerie nad Missisipi, ale równiny Mazowsza.

Ktoś powie, że Barack Obama to katastrofalny prezydent Stanów Zjednoczonych, może nawet powie – jak to uczynił jeden z naszych posłów z sejmowej mównicy – że to „koniec cywilizacji białego człowieka”. Tak, to jest prezydent fatalny, który doprowadził Stany Zjednoczone na skraj finansowej ruiny, zadłużając to państwo na skalę nieznaną w historii i gwarantując, że spłaty długu publicznego na dziesięciolecia spowolnią tempo rozwoju gospodarczego Ameryki. To wszystko prawda, ale to problem amerykański, a nie polski. Nas interesować winna przede wszystkim polityka zagraniczna Baracka Obamy i winniśmy go oceniać z tej perspektywy, gdyż tu rozgrywają się nasze narodowe interesy. W tej dziedzinie jest ona – jak na amerykańskie standardy – dosyć spokojna i mało awanturnicza. Stoi ona na stanowisku uznania brutalnej prawdy, że Polska leży pomiędzy Rosją a Niemcami i żadnych alternatyw dla tego faktu nie ma. Kiedy zrozumie to polska tzw. prawica?

Adam Wielomski

Tekst ukazał się w tygodniku Najwyższy Czas!

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Dlaczego boję się neokonserwatystów?”

  1. Spoko, Adam. Wygra Romney, mormon. Z tradycja judeochrześcijańską ma mało wspólnego. Załozyciel tej organizacji religijnej wzorował się na masonerii w niezwykle wielu elementach swojej konstrukcji. Na dłuższe opowiadanie…

  2. http://www.ontheissues.org/default.htm Tu po kliknięciu na zdjęcie polityka otrzymujemy cytaty i wyniki głosowań. Osobiście życzę sobie zwycięstwa Santorum. W przypadku skrętu Francji, Niemiec i Włoch jeszcze bardziej w lewo, Polska może być ostro dociśnięta w sprawach światopoglądowych i ekonomicznych. Wtedy przydałaby się możliwość gry na rozdźwiękach pomiędzy Brukselą a Waszyngtonem. Bardziej mnie obchodzi ta kwestia niż obrona al-Asadyzmu przed fundamentalizmem, który jednocześnie popiera się w Iranie ;]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *