Poznałem go mając osiemnaście lat, w 1980 roku, na politechnice warszawskiej gdy powstawało zjednoczenie chrześcijańsko narodowe. Zrobił na mnie duże wrażenie. Wtedy, gdy tak żywe było nawiązywanie do dziedzictwa II RP, wydawał mi się istną personifikacją przedwojennego polityka. Spokojny, wywarzony, kulturalny erudyta.
A potem przyszły czasy funkcjonowania ZCHN – u. I zawsze zastanawiał mnie autorytet jakim profesor się cieszył. Interesująca była jeszcze druga sprawa. Nie mając przecież doświadczenia partyjnego, w tym odradzającym się życiu politycznych stronnictw był człowiekiem niezwykle zręcznym. Zawsze szukał takich rozwiązań, które pozwalały posunąć sprawy do przodu. Które godziły wybujałe ZCHN – owskie frakcje.
W czyj jednak objawiał się jego fenomen? Ten fenomen widać dziś kiedy uświadamiamy sobie że był to człowiek który w jednej partii potrafił zaprząc do wspólnego działania i Marka Jurka, i Ryszarda Czarneckiego i Stefana Niesiołowskiego, i Antoniego Macierewicza a incydentalnie przecież także samego Ludwika Dorna. Dziś wydaje się to nie wyobrażalne, ale przecież tak właśnie było. Czy porostu z taką zdolnością się urodził? Czy wypracował sobie ją w swoim skromniutkim mieszkaniu na Solcu? Nie wiem. Być może tak. Pamiętam tylko, że gdy się w nim znalazłem to jego skromność zrobiła na mnie ogromne wrażenie. To był rzeczywiście człowiek który nie dbał o sprawy materialne, a dzięki temu poświęcał się polityce i właśnie stąd brał się ten jego polityczny fenomen. Tego fenomenu będzie nam wszystkim z pewnością bardzo brakowało
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
www.facebook.com/flibicki