W ekipie Bidziny Iwaniszwilego – Alasania uchodzi nieomal za jastrzębia, stąd zaprezentowana przez niego umiarkowana linia zawiodła amerykańskich neokonów – rusofobów. Minister obrony Gruzji zapowiedział bowiem m.in. współpracę z Rosją przy zapewnianiu bezpieczeństwa podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Odbiega to wyraźnie od stanowiska prezentowanego choćby przez zwolenników Mikheila Saakaszwilego wzywających a to do bojkotu rozgrywek, a to do masowych protestów, a po cichu wręcz wyrażających nadzieję na zakłócenie święta sportu np. przez zaognienie sytuacji na Kaukazie.
Alasania kategorycznie odrzucił też możliwość militarnego rozwiązania problemu Abchazji i Osetii Południowej. Jak podkreślił minister – „Gruzja nie widzi bezpośredniego zagrożenia mogącego doprowadzić do eskalacji konfliktu w regionie”, chociaż „jednostronne wytyczenie” granicy Osetii Południowej z pewnością sytuacji nie upraszcza. Alasania opowiedział się za drogą „reintegracji gospodarczej, w tym realizacji wspólnych projektów infrastrukturalnych”.
Mówiąc o Rosji Alasania przyznał, że „nie mamy złudzeń co do tego, że Rosja zmieni swoje stanowisko w kwestii integralności terytorialnej Gruzji i naszego zamiar przystąpienia do NATO, ale jesteśmy gotowi przywrócić pełne, wzajemne stosunki polityczne, handlowe i gospodarcze”.
Z drugiej jednak strony minister powtórzył tradycyjne już gruzińskie zaklęcia o „dążeniu do strategicznego partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi” – choć zwróciło uwagę, że w przeciwieństwie do Saakaszwilego nie potraktował tej opcji jako stanu, który już jest faktem. Alasania w rozmowach z sekretarzem obrony Chuckiem Hagelem poruszył kwestię udziału gruzińskich żołnierzy w operacjach w Afganistanie i zapowiedział rozwój współpracy wojskowej między obu krajami, zwłaszcza w zakresie szkolenia, infrastruktury i logistyki. Minister zaznaczył, że opcję atlantycką popiera 75 proc. Gruzinów, a Tbilisi oczekuje, że terminarz wchodzenia do Paktu mógłby ustalony już na jego przyszłorocznym szczycie.
Alasania to polityk bez wątpienia pro-zachodni, dla ekipy Iwaniszwilego stanowiący wygodną osłonę przed wątpliwościami Waszyngtonu, wciąż szukającego śladów pro-rosyjskiego zwrotu w polityce Gruzji. Ze względu na sytuacje wewnętrzną – tak radykalna zmiana wciąż wydaje się być niemożliwa do przeprowadzenia szybko. Jednocześnie jednak zaszczepione Gruzinom w poprzedniej dekadzie poczucie zagrożenia przez Rosję – ustąpiło już chyba na dobre refleksji o osamotnieniu w obliczu potężnego sąsiada, z którym zwyczajnie trzeba się dogadać. W tym sensie właśnie wizyta Alasanii w USA odbiegała od standardowych dotąd lennych hołdów składanych przez Saakaszwilego pod pozorem „strategicznego partnerstwa”. Podtrzymując pro-NATO-wski kierunek polityki zagranicznej – rząd gruziński zaznacza jednak wyraźnie, że do żadnych rozrób anty-rosyjskich tym razem wykorzystać się nie da. I to jest zmiana nie tylko znacząca, choć nie rzucająca się w oczy – ale i stanowiąca dobrą wiadomość dla całego Kaukazu i Zakaukazia.
Konrad Rękas
Zapraszam też na Geopolityka.org