Rząd japońskiego premiera Shinzo Abego zaaprobował we wtorek uznawane za przełomowe zmiany w polityce bezpieczeństwa obowiązującej od prawie 60 lat, co toruje drogę do udziału japońskich sił w obronie sojuszników.
Obecna konstytucja zezwala na użycie japońskich sił jedynie w samoobronie. Jednak w myśl nowej interpretacji dozwolone ma być teraz podjęcie działań w ramach tzw. zbiorowej samoobrony, czyli użycia siły w obronie zaatakowanych sojuszników. Przyjęta rewizja obowiązujących zapisów rozluźnia też ograniczenia dotyczące udziału Japonii w operacjach pokojowych kierowanych przez ONZ.
TVN24
Od Redakcji: Premier Abe Shinzo dokonał kolejnego kroku na rzecz zniesienia pacyfistycznych ograniczeń zawartych w narzuconej Japonii przez USA po 1945 r. konstytucji. Odtąd Japonia będzie mogła wysyłać swych żołnierzy w obronie sojuszników. Ponownie rozluźniono ograniczenia dotyczące udziału JSDF w operacjach ONZu.
Znaczna część japońskich elit dążyła do rewizji pacyfistycznej konstytucji już od czasów zakończenia amerykańskiej okupacji. Przez wiele dekad im się to nie udawało. Zniesienie części ograniczeń w 2014 r. można wytłumaczyć bardzo ważnym czynnikiem międzynarodowym – poczuciem zagrożenia ze strony Pekinu. Gdyby nie agresywna postawa Chin, premierowi Abe być może nie udałoby się zmienić części zapisów konstytucji.
Z punktu widzenia interesów Chin remilitaryzacja Japonii nie musi być czymś z gruntu negatywnym. Silna Japonia jest podmiotem niezależnym od USA. Niestety remilitaryzacja Japonii w ostatnich latach ma charakter coraz częściej proamerykański i zarazem antychiński. Jest to skutek antyjapońskiej polityki Pekinu.
Elity ChRL powinny zrewidować swoją politykę wobec Tokio. Historia pokazuje, że konflikty chińsko-japońskie bardzo często przynoszą korzyści państwom trzecim. /sn/
Całość na: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/japonia-zrywa-z-polityka-pacyfizmu,445444.html
Dodał Stanisław A. Niewiński
Chiny mają potencjał konfliktowy praktycznie z wszystkich stron. Z Japonią, z Tajwanem/USA, z Wietnamem, z Indiami i z Rosją. Do tego Zachód chętnie by Chiny zdestabilizował od wewnątrz. Dotychczasowy model rozwoju się wyczerpuje, więc na kogoś będzie trzeba zrzucić winę za „chinageddon”. Japończyków tam nie znoszą, więc broń może w końcu wypalić. Samuraje w tej sytuacji mogliby odpuścić Kuryle i wejść w spółę z Rosją. Japonia daje technologie, a Rosja tanią siłę roboczą i surowce. Produkcja odbywać się by mogła na Syberii, co zrównoważyłoby tam chińskie wpływy. Region rozwinąłby się infrastrukturalnie i demograficznie dzięki migracjom Rosjan (bo Japończycy przecież tam nie wyemigrują do fabryk). To się składa, ale dawne emocje pewnie na to nie pozwolą.