— Nie ma prawie dnia, żeby z ust niektórych polskich polityków nie padało groźne słowo „wojna”. Wtórują służące im media. W niedzielnym wydaniu portal TVN24 zamieścił wywiad-rzekę z goszczącym w Warszawie brytyjskim generałem Richardem Shirreffem, autorem książki „2017. Wojna z Rosją” A w środę „Rzeczpospolita” opublikowała felieton Andrzeja Talagi. Ten autor poszedł nawet dalej, opatrzył go, bowiem, nagłówkiem „Wojna z Rosją już trwa”. Czym można wytłumaczyć tę zaiste jastrzębią retorykę?
— Ta, jak Pan to określił, jastrzębia retoryka, jest dla mnie szczególnie niezrozumiała biorąc pod uwagę wyniki ostatnich sondaży w Stanach Zjednoczonych. Wiele wskazuje na to, że Hillary Clinton wcale jeszcze nie wygrała tych wyborów, i jest dość duże prawdopodobieństwo, 50 na 50, że wybory wygra Donald Trump. A to będzie oznaczało, że Stany Zjednoczone nie będą kontynuowały polityki konfrontacji z Rosją. Zamieszczanie tego typu wypowiedzi w polskich mediach świadczy o pewnym zaklinaniu rzeczywistości przez polski świat opiniotwórczy, zarówno polityków jak i dziennikarzy. Oni bardzo się obawiają zbliżających się wyborów w USA, w związku z czym próbują zaklinać rzeczywistość. Ja traktuję tego typu wypowiedzi jako formę poparcia dla Hillary Clinton, ponieważ jej zwycięstwo oznaczałoby wzmocnienie tendencji antyrosyjskich i, być może, nawet wojennych w dyplomacji Stanów Zjednoczonych. Dlatego też uważam, że jest to zawoalowana forma poparcia dla Hillary Clinton wyrażana w polskich mediach. Polskie media nie bardzo mogą wprost udzielić tego poparcia, bo byłoby to mieszanie się w sprawy wewnętrzne Amerykanów i myślę, że sami Amerykanie źle by przyjęli wsparcie z Polski jednego z kandydatów.
Pan Andrzej Talaga wylicza w swym felietonie 7 grzechów głównych „agresywnej Rosji”. A wśród nich ćwiczenia „Zapad”, jakby nie było manewrów „Anakonda” i ustaleń warszawskiego szczytu NATO. Zatem, czy usprawiedliwione są słowa ministra Obrony Federacji Rosyjskiej Siergieja Szojgu wypowiedziane wczoraj w Mińsku, że Rosja musi podejmować w odpowiedzi kroki dla zapewnienia obrony na zachodnim kierunku strategicznym?
— Uważam, że prowadzenie ćwiczeń wojskowych oczywiście może być odbierane jako pewne wydarzenie polityczne i pewna manifestacja polityczna, ale generalnie uważam, że jest to rzecz absolutnie normalna. Każde państwo ćwiczy różne warianty, różnego rodzaju zagrożenia. Polska ma prawo ćwiczyć zagrożenie rosyjskie, a Rosja ma prawo ćwiczyć zagrożenie natowskie. Pamiętam, że niedawno w polskiej historii był taki okres, kiedy polskie siły zbrojne ćwiczyły głównie misje humanitarne z ramienia ONZ gdzieś tam w Afryce. Moim zdaniem, jeśli wojsko ma ćwiczyć misje humanitarne, to lepiej dla każdej armii jest, gdy ćwiczy realne scenariusze bojowe. Nie przywiązywałbym do tego specjalnej wagi. Są to tylko i wyłącznie słowa i manifestacje natury politycznej, a wojsko jak ćwiczyło, tak ćwiczy.
— Co prawda, można się domyśleć, jakie są intencje i zrozumieć militarystyczne rozważania pana Talagi, skoro jest on obecnie doradcą firm zbrojeniowych, a debata nad budżetem państwa jest nie za górami.
— Myślę, że firmy zbrojeniowe, o czym się mało mówi i słabo się ten element podkreśla, mają dosyć znaczący wpływ na rozwijające się w tej chwili wydarzenia polityczne i całą retorykę. Dlatego, że firmy zbrojeniowe, jak sama ich nazwa wskazuje, żyją z produkcji uzbrojenia, a żeby żyć z tego musi być stan zagrożenia wojennego, albo lepiej jakiś tlący się konflikt, który generuje zamówienia rządowe. Swoją drogą myślę, że powiązania Hillary Clinton właśnie z przemysłem zbrojeniowym i w ogóle powiązania amerykańskiej klasy politycznej, amerykańskiego establishmentu z przemysłem zbrojeniowym są jednym ze znaczących elementów polityki zagranicznej USA i całej tej agresywnej retoryki. Pamiętajmy, że Stany Zjednoczone i, niestety, wiele innych współczesnych gospodarek nie funkcjonują w sposób tradycyjny. To znaczy w sposób taki, że popyt wytwarza podaż, czyli, że najpierw jest zapotrzebowanie, a potem pojawiają się producenci. Od czasu wielkiego kryzysu, jeszcze w latach 20-30 ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych i polityki interwencjonizmu państwowego, nakreślonej przez ekonomistę Keynesa, gospodarka amerykańska, a w ślad za nią wielu innych krajów, opiera się na wzroście konsumpcji. Może to być konsumpcja prywatna, czyli jest to konsumpcja samych obywateli, których się do tego zachęca, na przykład stopami procentowymi, ułatwiając zaciąganie kredytów. A może to być konsumpcja tworzona poprzez popyt nakręcany przez państwo i elementem takiego nakręcania popytu są zbrojenia i zamówienia publiczne dla firm zbrojeniowych. Odnoszę wrażenie, że w niektórych państwach, mam tu szczególnie na uwadze Stany Zjednoczone, właściwie cała gospodarka jest uzależniona od sztucznie nakręcanego popytu na produkcję zbrojeniową. Dlatego też w krajach tak zależnych od własnej produkcji zbrojeniowej musi dominować polityka, a przynajmniej frazeologia, o charakterze militarnym, wojennym, ponieważ to jest uzasadnienie dla tych zamówień.
Czytaj więcej: https://pl.sputniknews.com/polska/201611034183353-andrzej-talaga-wojna-z-rosja/