Kobeszko: Węgry po referndum (w sprawie przyjmowania imigrantów islamskich)

W obliczu nieważności referendum na Węgrzech w sprawie przyjmowania uchodźców (do urn poszło 43 proc. uprawnionych do głosowania) premier Viktor Orban zdecydował się na tzw. szybką ucieczkę do przodu i zapowiedział pilne przegłosowanie przez parlament poprawek do konstytucji przyjętej za rządów FIDESZ-u w 2011 roku.

Zmiany zagwarantowałaby pierwszeństwo ustawodawstwa krajowego nad decyzjami podejmowanymi przez instytucje unijne: Radę Unii Europejskiej i Komisję Europejską. Jak podkreślił w poniedziałek (3.10) Orban, zmiany te doprowadzą do wzmocnienia i „scementowania woli narodu” wobec nacisków wielkich organizacji międzynarodowych.

„Logika ostatnich wydarzeń politycznych pokazuje, że wola narodu powinna zostać zabezpieczona i przetransformowana w konkretne zapisy prawa i ustawy” – dodał Orban.

Wydaje się, że posunięcie rządu w Budapeszcie, bez wątpienia konfrontacyjne wobec UE i naruszające niezapisaną formalnie w Traktacie Lizbońskim, lecz mającą odzwierciedlenie w dotychczasowym orzecznictwie Europejskiego Trybunału Konstytucyjnego zasadę pierwszeństwa prawa wspólnotowego nad narodowym zostało obliczone głównie na potrzeby polityki krajowej. Tuż po referendum nacjonalistyczne ugrupowanie Jobbik, które w wyborach przed dwoma laty zdobyło ponad 20 proc. głosów i dysponuje 23 fotelami w liczącym 199 deputowanych Zgromadzeniu Narodowym (węg. Országgyűlés) wezwało premiera do dymisji z powodu, jego zdaniem, nieumiejętnej i nieskutecznej kampanii przedreferendalnej w którą rząd zainwestował spore środki finansowe i logistyczne.

Do głosów Jobbiku dołączyła również liberalna opozycja: jedna z jej liderek, Timea Szabo oświadczyła, że opozycja parlamentarna powinna podjąć wspólny wysiłek w kierunku odwołania „niehumanitarnego i nieodpowiedzialnego rządu FIDESZ-u” i rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych. Co prawda arytmetycznej hegemonii koalicji FIDESZ i Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej (KDNP) liczącej 130 mandatów w parlamencie opozycja nie jest w stanie zagrozić, niemniej węgierski lider najwyraźniej obawia się buntu w radykalnie prawicowej części swojego ugrupowania i zbliżenia się jej do Jobbiku.

Zazwyczaj w poszczególnych ustawodawstwach narodowych zasada pierwszeństwa prawa wspólnotowego jest, tak jak chociażby w Polsce, sformułowana w sposób pośredni w postaci zapisu o możliwości przekazania organizacji międzynarodowej lub organu międzynarodowego kompetencji organów władzy państwowej w niektórych sprawach oraz bezpośredniego stanowienia prawa przez umowę podpisaną przez Polskę z organizacją międzynarodową (Artykuły 90 i 91 Konstytucji RP). Spod prawa wspólnotowego wyłączone są zazwyczaj, jak w przypadku Malty, Polski i Irlandii uregulowania dotyczące spraw obyczajowych i kultury.

Wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 2005 roku sygn. akt K 18/04 badający zgodność traktatu akcesyjnego z Konstytucją wskazuje, że prawo wspólnotowe może mieć pierwszeństwo nad ustawodawstwem krajowym, ale nie oznacza to, że ma automatycznie pierwszeństwo przed Konstytucją RP. Przy okazji badania zgodność z ustawą zasadniczą Traktatu Lizbońskiego (wyrok TK z 25 listopada 2010, Sygn. akt. K 32/09) stwierdzono ponadto, że nie mogą stanowić podstawy do przekazania organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu upoważnienia do stanowienia aktów prawnych lub podejmowania decyzji, które byłyby sprzeczne z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej.
Obecnie obowiązująca Konstytucja Węgier określa wspomnianą zasadę w I rozdziale ustawy zasadniczej zatytułowanej „Fundamenty” w ust. 1 i 2:

„Węgry współdziałają w tworzeniu jedności europejskiej w interesie urzeczywistnienia wolności, dobrobytu i bezpieczeństwa narodów europejskich. Węgry, uczestnicząc w Unii Europejskiej jako państwo członkowskie, w stopniu zapewniającym korzystanie z praw i wypełnianie zobowiązań, mogą – wspólnie z innymi państwami członkowskimi – sprawować niektóre ze swych konstytucyjnych uprawnień za pośrednictwem instytucji Unii Europejskiej”.

Według obecnej węgierskiej ustawy zasadniczej, do zmiany konstytucji potrzebna jest większość 2/3 głosów w parlamencie. Obserwatorzy przewidują, że rządzącej większości uda się ją zebrać, nawet, jeżeli w tej chwili brakuje do niej trzech głosów. W przyśpieszonym trybie, cały proces legislacyjny mógłby potrwać nawet 3 tygodnie.

Łukasz Kobeszko
Za: mysl-polska.pl

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *