Wczoraj odbyło się pierwsze posiedzenie nowego Parlamentu. Sejmu i Senatu. To co uderzyło mnie w obradach Izby Niższej, to wybory wicemarszałków. Ściślej zaś mówiąc – symboliczne starcie Beaty Kempy z Wandą Nowicką.
Sprawą odmienną jest kwestia sejmowej procedury. Uważając bowiem działalność pani Nowickiej za moralnie w najwyższym stopniu naganną, uznaję jednak prawo Klubu Palikota do autonomicznego wskazania swego kandydata. Zresztą proaborcyjne poglądy Wandy Nowickiej nie odbiegają wielce od przekonań SLDowskich kandydatów, którzy sprawowali ongiś tę funkcję. Szkoda, że możliwości objęcia funkcji wicemarszałkowskiej nie miała Beata Kempa. Jest słusznym zwyczajem, by każdy sejmowy klub – jeśli tego chce – miał swego przedstawiciela w sejmowym prezydium.
Moja uwagę zwróciła jednak inna kwestia. Otóż owo symboliczne starcie Kempy z Nowicką przypomniało mi najgorętsze ideowe sejmowe spory po 1989 roku. Później spory te jakby przygasły. Dziś odżywają z nową siłą. I w sporach tych potrzebna jest ideowa wiarygodność.
W tej zaś wiarygodności właśnie tkwi – moim zdaniem – zarzewie przyszłej porażki PiSu. Bowiem tak jak Robert Biedroń czy Wanda Nowicka są dla zwolenników walki z instytucją rodziny dużo bardziej wiarygodni niż Leszek Miller czy Jerzy Wenderlich, tak dla zwolenników obecności krzyża w przestrzeni publicznej czy obrońców życia, wiarygodniejsi od Marków Suskiego czy Kuchcińskiego będą choćby Marzena Wróbel czy Edward Siarka.
Tak wiec jak – w wymiarze ideowym – gwoździem do SLDowskiej trumny jest Janusz Palikot, tak dla Prawa i Sprawiedliwości jest nim Parlamentarny Klub Solidarna Polska. I tak jak w starciu z Palikotem SLD – miast Lewicą – okazał się jedynie związkiem zawodowym byłych członków PZPR, tak na tle Solidarnej Polski PiS – już wkrótce – ukaże się wyborcy Prawicy jako muzealny eksponat kasty międzywojennych żoliborskich inteligentów, w istocie pozbawiony prawdziwych wpływów społecznych. Oto więc – na naszych oczach – runie niebawem największy mit polskiej polityki ostatniego dziesięciolecia. Mit PiSu jako polskiej chrześcijańskiej i konserwatywnej Prawicy.
Jan Filip Libicki
-asd
Jeszcze trochę za wcześnie na takie wyroki. Jakkolwiek zgadzam się że brak wyciągania wniosków z porażek w PiS tę partię pogrąży i słusznie, jednakże nie jest jeszcze przesądzone że alternatywą dla PiS będzie klub min. Ziobry.
„I w sporach tych potrzebna jest ideowa wiarygodność. ” – Bardzo wielką wiarygodność ma ex-pisowiec, obecnie platformiarz Libicki….. byle do sejmowego żłobu z każdej listy, nawet platfusów…. fe… wstyd…
Libicki już był z „wiarygodną” ultra-libertynką Kluzik-Rostkowską w PJN. Teraz lansuje kanapę Ziobry….która to kanapa jest PiSem bis.
„tak dla zwolenników obecności krzyża w przestrzeni publicznej czy obrońców życia, wiarygodniejsi od Marków Suskiego czy Kuchcińskiego będą choćby Marzena Wróbel czy Edward Siarka.” – o Wróblu coś-tam kiedyś słyszałem, ale kto to u licha jest ten wiarygodniejszy Siarka ???
1. za wcześnie na takie ferowanie wyroków, 2. pan Libicki jest niewiarygodny, gdyż przez ileś tam czasu w czymś musiała mu imponować, względnie odpowiadać „inteligencja żoliborska”, czytaj prezes Kaczyński, więc obecne teksty są po prostu niezbyt na miejscu, 3. Kaczyński jest największym problemem pisu i jego własna megalomania i pycha. To go gubi i każdego innego, który jest przekonany o własnym geniuszu.