Pod różnymi tytułami odnajdujemy Jego manifestacje jako Króla obecne w Kościele od samego początku. Istnieje np. bardzo stare wyobrażenie Chrystusa Pantokratora – co jest greckim określeniem Chrystusa jako Króla Wszechrzeczy. Zasiada On w majestacie na tronie, a otacza go zwykle tęcza lub eliptyczna aureola. Tęcza w Piśmie Św. symbolizuje przymierze, jakie Bóg zawarł z ludźmi po Potopie, z kolei aureola – to znak zarezerwowany do podkreślania, że On powstał z martwych. Ze swojego tronu na wysokościach rządzi wszystkimi rzeczami. Innymi słowy: panuje nad Kościołem Triumfującym i Kościołem Walczącym, którym rządzi od swojego Poczęcia aż po Kres Czasów, a wiec na wieczność. Jest Rządcą i Panem wszystkiego.
Chrystus zasługuje na tytuł królewski z dwóch powodów
Pogląd nakazujący przypisanie Chrystusowi godności królewskiej implikuje również to, że jest on nie tylko Panem Wszechrzeczy, ale także każdej istoty ludzkiej. Zasługuje na tytuł królewski zarówno jako Wcielony Syn Boży, jak też jako Odkupiciel, przy czym owe prawa jego panowania nad nami nie są identyczne. Pierwsze to – by tak rzec – prawo urodzenia, drugie – prawo podboju.
Jest On naszym królem z uwagi na prawo urodzenia, gdyż istnieje zasada, zgodnie z którą jeżeli jeden byt w sposób bezsprzeczny stoi ponad innym, zyskuje nad nim zwierzchność. Nasz Pan dzierży nieskończoną władzę nad nami, gdyż jest Człowiekiem hipostatycznie zjednoczonym z Drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej. Zarówno przez swoje Człowieczeństwo, jak też Boskość, jest Królem i głową całej ludzkości.
Jest ponadto Królem rodzaju ludzkiego jako Odkupiciel, gdyż wybawił ludzkość: poświęcił sam siebie składając ofiarę na Krzyżu, a swoją ofiarą ocalił ludzkość od piekła i otworzył jej bramy niebios. Swoją krwią dokonał podboju ludzkości. Zyskał nad nią królewskie prawo. Stąd też królewskość Chrystusa może być kontemplowana zarówno przez pryzmat Jego Tronu, ja też Jego Krzyża, gdyż obydwa te prawa, jakkolwiek różne, dotyczą obydwu płaszczyzn.
Król Kościoła – Król Państwa
Ludzkość może być postrzegana poprzez pryzmat dwóch typów społeczeństw: społeczeństwa duchowego (Kościół), a także doczesnego (Państwo).
Nasz Pan jest Królem społeczeństwa duchowego, którym jest Kościół Katolicki. On jest Jej założycielem, źródłem wszelkiej łaski i przywilejów. On ustanowił Jej nakazy. Jest głową tego monarchicznego społeczeństwa, określanego też mianem Mistycznego Ciała, dlatego też pozostaje Królem Kościoła w prawidłowym i prawdziwym znaczeniu tego pojęcia. Papież pozostaje władcą Kościoła z uwagi na to, że jest Wikariuszem i Reprezentantem Chrystusa. Monarchiczna władza Papieży jest władzą [powierzonych im] kluczy, przelaną przez Chrystusa na Jego Namiestników.
Wśród katolików często słychać szerzące się błędne spostrzeżenie dotyczące rozdziału Kościoła od Państwa, stanowiące, że Kościół służy temu, co duchowe, natomiast Państwo zwraca się w stronę celów doczesnych. Kościół wiedzie wiernych do Nieba; Państwo natomiast dostarcza im tego, co niezbędne w zakresie potrzeb materialnych, tak, by mogli praktykować cnoty w celu osiągnięcia Wieczności.
Ktoś chcący zrozumieć to rozdzielenie i niezależność w sposób dosłowny mógłby stwierdzić, że Nasz Pan jest wyłącznie Królem Kościoła, z kolei Państwo nie ma króla. To z kolei może prowadzić do wniosku, że państwa katolickie nie potrzebują uznania Chrystusa za swojego Króla. Są to wnioski najzupełniej błędne. Państwa doczesne muszą przyjąć Panowanie Chrystusa już choćby z uwagi na swoją naturę, mają obowiązek przyjęcia Jego Prawa, jeżeli zaś tego nie czynią, znajdują się niejako w stanie buntu przeciw ich prawdziwemu Królowi.
Czy możliwe jest udowodnienie, że nasz Pan jest Królem Państwa? De facto już to zrobiliśmy. Ma on takie prawo w odniesieniu do całej ludzkości z uwagi na Jego narodziny jako Wcielonego Słowa, a także poprzez podbój dokonany za pomocą Odkupienia rodzaju ludzkiego.
Tak więc: Państwo winno uznać Kościół Katolicki za jedyny i prawdziwy Kościół. Nie może pozwolić na prozelityzm ze strony innych, fałszywych religii, nawet w przypadku uznania ich miejsca w społeczeństwie za znaczące; toleruje je tylko tam, gdzie nie ma innego rozwiązania. Dla przykładu: Brazylia powinna zawsze unikać zezwoleń na emigrację protestantów i schizmatyków do naszego kraju. Jeżeli nie ma innego wyjścia, może ich tolerować – ale winna unikać tego tak bardzo, jak to możliwe, inaczej bowiem sprzeciwi się królestwu Naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Wszystkie prawa Państwa muszą być inspirowane przez Kościół, tak, jak miało to miejsce przed rewolucją francuską. W rzeczy samej – gdyby Kościół miał możliwość ogłaszania prawa, mogło by ono ulegać wcielaniu w życie przez Państwo bez konieczności ratyfikacji. Powiedzmy, że Kościół ustanawiał by nowe prawa dotyczące narodzin, pogrzebów, małżeństw lub edukacji: Państwo mogło by je zaakceptować, a także wprowadzić w życie.
Władze religijne były przedmiotem publicznego szacunku i czci, były bowiem władzami jedynego prawdziwego Boga, który jest też Królem Państwa.
By pokazać swój szacunek względem Kościoła, Państwo musi zorganizować całe życie cywilne, kulturalne i artystyczne zgodnie z prawem Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jest to konsekwencją zasady, zgodnie z którą Nasz Pan Jezus Chrystus jest Królem wszystkich ludzkich społeczności.
Są to wszystko spostrzeżenia bardzo nam bliskie, nawet jeżeli pozostają dziś zapomniane. Wszystko, co słyszymy z nad pulpitów postępowców lub władz prowadzi nas nie tylko do zapomnienia, ale wręcz do zaprzeczenia tym zasadom. W konsekwencji katolicy zaczynają przyzwyczajać się do błędnych idei i przekonania, że Państwo winno być naturalnie a-religijne nie mając nic wspólnego z Naszym Panem Jezusem Chrystusem. I tak też dziś widać wyraźnie, że świeckie państwo nieustannie ignoruje Go, a także odrzuca.
Praktyczny wymiar rozpowszechniania w/w prawd
Wiara w teoretyczną słuszność tych prawd – to jedno, czymś innym jest natomiast życie z nieustannym przekonaniem, że są one prawdziwe. Zawsze, gdy widzimy wszechobecne uwłaczanie królewskiemu majestatowi Naszego Pana w społeczeństwie, musimy się przed tym strzec, odczuwać z tego powodu gorycz, a także oburzenie. Powyższa prawda musi żyć w nas, tak, jakby stanowiła część naszej skóry. Powinniśmy być smutni w obliczu laicyzmu wściekle atakującego każdą sferę życia, a także otwierającego drzwi ateizmowi. Winniśmy znieść życie we współczesnym społeczeństwie jak na wygnaniu, gdyż zaprzecza ono królestwu Chrystusa i odwraca wszystko do góry nogami. Jest naszą powinnością wzniecenie nieustającego wewnętrznego protestu przeciw tej sytuacji.
Tylko z takim stanem umysłu będziemy prawdziwymi żołnierzami Chrystusa.
Weźmy taki przykład: idąc co brazylijskiej Sali sądowej z pewnością znajdziemy na ścianie krucyfiks. Są dwa sposoby patrzenia na niego. Jeden – sentymentalny i z pewnością nieco głupi, gdy dana osoba myśli: „Pięknie jest mieć tu Naszego Pana. Rozpostarł swój wpływ na wyroki i sędziów. Sędzia – z pewnością musi to być człowiek rodzinny, zawsze spogląda na Chrystusa przybitego do Krzyża. A obrońca – ileż to łask musi on otrzymać od Naszego Pana. A pomyślcie o tych poważnych ławnikach…”.
Wierzę, że jest to sentymentalna i liberalna droga do uniknięcia dojrzenia rzeczywistości i prawdziwego cierpienia Chrystusa, którego doznaje on w skutek zaprzeczenia jego królowaniu, mającego miejsce również w owej wspomnianej przed chwilą sali rozpraw. A rzeczywistość jawi się zupełnie inaczej niż wyobraża to sobie sentymentalny katolik. Oczywiście to dobrze mieć tam krzyż, ale cały system prawny, a także sprawiedliwość, jaka funkcjonuje w naszym kraju, ignoruje Chrystusa. Sprzeczność między resztkami starego porządku, a dominującą dziś laicyzacją prawa, obraża Naszego Pana.
Dlatego prawdziwy wasal Chrystusa Króla, Jego żołnierz, winien jest bezustannie uważać na to, co dzieje się dookoła niego, dostrzegać i wznosić lament nad wszystkim, co zaprzecza królestwu Naszego Pana. Jest czymś daremnym posiadanie pewnych abstrakcyjnych idei w sytuacji, gdy nie stosujemy ich w w praktyce codziennego życia.
Katolik, który nie przyjmuje pozycji smutku i żalu widząc królewskość Naszego Pana stale odrzucaną, nie jest Jego prawdziwym żołnierzem. Musimy być znani z nieustannego trwania w goryczy w obliczu negacji Jego praw. Nie chodzi o rzecz sterylną, wyłącznie akademicką, ale o męskie oburzenie stanowiące wstęp do kontruderzenia, mającego na celu przywrócenie prawidłowego porządku rzeczy tak szybko, jak to możliwe.
Przyjmując te warunki naszego osobistego wygnania powinniśmy modlić się do Naszego Pana prosząc go o pozwolenie na przywrócenie jego królestwa na ziemi w sposób najbardziej autentyczny i wzniosły, tj. przez panowanie Naszej Pani. To Jej Królestwo jawi się na horyzoncie – tak, jak przepowiedziała w Fatimie.
Tłum. Mariusz Matuszewski
W ramach posoborowego Dialogu ekumenicznego Jezus stracił tytuł królewski jak i pankratora a stał się zwyczajnym prorokiem, którego następcą jest Mahomet. Sam dialog kościoła z Islamem to już zaprzeczenie królewskości Jezusa. Lepiej uczcie się szariatu. Ja jestem już Żydem i nie muszę się zabawiać w te bajki o Jeshu z nazaretu. Jako Żyd jestem synem Bożym.
Jako Żyd odszedłeś od Przymierza, jakie Bóg zawarł z ludźmi poprzez śmierć swojego Syna. Poza Kościołem nie ma zbawienia.
W ramach dialogu ekumenicznego KRK po 2000 lat potwierdził ważność przymierza za Narodem Wybranym czyli nami żydami. Tym samym kościół przyznaje, że jego doktryna o Bogu Chrystusie to wymysł. Jezus z Nazaretu został zamordowany z rąk Rzymskich okupantów z rozkazu Piłata, krwawego prokuratora. Smutna prawda dla gojów jest taka, że nie mają oni żadnego przymierza.
Smutna prawda dla nas to wyłącznie to, że nasi hierarchowie zapomneli o fundamentach w poszukiwaniu świętego spokoju. Prawda jest jednak zawsze ta sama. Niezmienna. „Krew jego na nas i na dzieci nasze” – tych słów nie wypowiedzieli Rzymianie…
Ja mam następujące uwagi – Jezus Chrystus nie jest „zjednoczony” z Druga Osobą Boską – on Nią FAKTYCZNIE jest. Powiem więcej, Chrystus wielokrotnie w Ewangelii daje nam do zrozumienia, że jest jednym z Bogiem Ojcem. Można tu wywnioskować rzecz prostą – Bóg jest jeden, pod trzema osobami – lub jak kto woli – manifestacjami – Jako Ojciec-Stwórca, jako Syn-Zbawiciel, Odkupiciel ludzi oraz Duch Święty – pocieszyciel. Druga uwaga – Chrystus jest głową Kościoła rzymsko-katolickiego, ale nie tylko. Kościoły protestanckie i prawosławny również uznają za swoją głowę Jezusa Chrystusa – co czyni je równoprawne z Kościołem rzymsko-katolickim w drodze do zbawienia. Biblia wyraźnie mówi, że ten który wierzy w Jezusa Chrystusa – ma życie wieczne. Ponadto uważam, że nie ma zbawienia bez Chrystusa. Ktokolwiek zaprzecza boskości Chrystusa – błądzi. Ktokolwiek mówi, że jest zbawienie poza Chrystusem – błądzi.
Zrodel rozdzielenia tego co doczesne od tego duchowe, nalezy m.in. szukac u Marcina Lutra, a konkretnie jego rozroznieniu miedzy Weltmensch (czlowiek swiata doczesnego) a Jezus-Mensch. Pantwo protestanckie jest wylacznie panstwem doczesnym, pozbawionym jakichkolwiek elementow duchowych.
Encyklika Piusa XI „Quas Primas” wyczerpujaco mowi o Chrystusie Krolu. Czy jest sens poslugiwac sie pismami osob swieckich w tej materii?
@AR: Myślę, że to zależy. Akurat w przypadku Prof. Oliveiry warto – chociażby tak dla formacji.
@AR – zdecydowanie warto, z tekstów formacyjnych prof Plinio polecam m.in opublikowany jakiś czas temu na tym portalu „Duch Rewolucyjny i Kontrrewolucyjny”: https://konserwatyzm.pl/artykul/1044/plinio-correa-de-oliveira-duch-rewolucyjny-i-kontrrewolucyjn