Zakazu wystąpień medialnych nie postrzegam w kategoriach tragedii, poniżenia czy zakneblowania – powiedział ks. Adam Boniecki podczas rozmowy z Moniką Olejnik w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. – Jest taka teologiczna zasada, że jak Pan Bóg komuś daje jedną nogę krótszą, to drugą za to daje dłuższą – powiedział ks. Boniecki pytany „jak żyje się z kneblem”. Dodał, że stara się tę sytuację traktować pogodnie.
W Bibliotece UW odbyła się promocja książki ks. Bonieckiego pt. „Lepiej palić fajkę, niż czarownice…”. Przy tej okazji rozmawiał z Moniką Olejnik.
W listopadzie prowincja księży marianów poleciła ks. Bonieckiemu ograniczenie wystąpień medialne do „Tygodnika Powszechnego”. Decyzja władz zakonu zbiegła się w czasie z wywiadem, jakiego udzielił on Olejnik w „Kropce nad i”. Zwracał w nim uwagę m.in. na „niefortunność umieszczenia krzyża na sali sejmowej”. Początkowo zakaz został wydany na miesiąc, jednak później został przedłużony na czas nieokreślony.
Odnosząc się w sobotę do tamtych wypowiedzi były redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” zaznaczył, że nie mógł powiedzieć, że krzyż musi wisieć w Sejmie, bo nie mógłby potem spojrzeć w lustro. – Ponieważ nie uważam, że krzyż musi wisieć w Sejmie, tak jak nie uważam, że absolutnie trzeba go usunąć z Sejmu – dodał.
-asd