Legitymizm a legalizm

Dla legalistów starszy syn Karola X, Ludwik Antoni Burboński, diuk d’Angoulême (1775-1844) był królem Ludwikiem XIX przez ok. 20 minut, to znaczy przez czas, jaki upłynął pomiędzy abdykacją Karola X w Saint-Cloud, 2 sierpnia 1830 roku, na jego rzecz, a abdykacją jego samego na rzecz bratanka, Henryka d’Artois, diuka de Bordeaux.

Dla legitymistów natomiast książę Ludwik Antoni był przez owe 20 minut, a także jeszcze przez całe następne sześć lat, nikim więcej, jak wciąż tylko diukiem d’Angoulême i delfinem Francji, albowiem – zważywszy na to, że podług praw fundamentalnych Królestwa Francji jej korona jest „niedysponowalna”, to znaczy Książę, który ma do niej prawo, nie może się od jej przyjęcia uchylić, ani jej odrzucić – każda abdykacja, również ta wymuszona okolicznościami, jest po prostu nieważna, to tylko świtek papieru. Dlatego diuk d’Angoulême stał się naprawdę Ludwikiem XIX dopiero w chwili śmierci Karola X, czyli 6 listopada 1836 roku, i odtąd był nim aż do własnej śmierci, czyli do 3 czerwca 1844 roku. To zaś z kolei nie ma znaczenia dla legalistów, bo legalizm utożsamia się dla nich ze stanem faktycznym, a de facto „królem Francuzów” był wówczas Ludwik Filip Orleański.

Inaczej mówiąc: legalizm to tylko „normatywna siła faktów”; legitymizm to prawo moralne i transcendentne wobec faktów. Dla legitymizmu nie ma innego sposobu zostania królem, jak ten moment, w którym wskutek śmierci „ciała naturalnego” dotychczasowego władcy, „ciało wspólnotowe” królestwa – to, które nie umiera nigdy – „migruje” do ciała naturalnego sukcesora.

Jacek Bartyzel

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Legitymizm a legalizm”

  1. Nie wiedziałem, że fakty maja „siłę normatywną”. Filozofowie uznają na ogół, że „powinien” nie wynika z „jest”. Zaprzecza temu np. tomizm, który sytuowałby się tu po stronie legalizmu a nie legitymizmu. Ciekawy wniosek.

  2. „Jedyne, co, jak wiadomo, porusza się prędzej od zwykłego światła, to – według filozofa Ly Tin Wheedle – monarchia. Uczony rozumował w następujący sposób: nie można mieć więcej niż jednego króla, a tradycja wymaga, żeby między kolejnymi królami nie było przerwy. Jeśli zatem król umiera, sukcesja dociera do następcy natychmiastowo. Zapewne, jak stwierdził, nośnikami monarchii są jakieś cząstki elementarne: królony, a prawdopodobnie również królowony. Oczywiście, monarchia czasem upada, jeśli cząstka taka w locie zderzy się z antycząstką czyli republikonem. Ambitne plany, by wykorzystać to odkrycie do przesyłania wiadomości, co wymagałoby ostrożnego torturowania jakiegoś pomniejszego króla w celu modulacji sygnału, nie zostały do końca dopracowane, ponieważ wtedy właśnie zamknięto bar” – Terry Pratchett, „Mort”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *