Lewicki: Armia i polityka. Niektórzy generałowie brzydko się bawią

 

Na kilka dni przed wyborami dwóch generałów odpaliło bombę – ale polityczną. Jeden z nich, to ten, który dał się poznać w maju tego roku w związku z rakietą, którą znaleziono w Zamościu pod Bydgoszczą. Wtedy minister obrony Błaszczak zarzucił dowódcy operacyjnemu, generałowi Piotrowskiemu, że nie poinformował on o locie rosyjskiej rakiety w polskiej przestrzeni powietrznej, w dniu 16 grudnia, Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, służb specjalnych, Żandarmerii Wojskowej i innych służb.
Wówczas prezydent Duda, sprawę załagodził i nie odwołał generałów mimo, że nie przedstawili oni  dowodów na to, że zarzuty ministra Błaszczaka nie mają podstaw. Ba, nawet pośrednio wsparł on generałów spotykając się z nimi w Ustce podczas ćwiczeń „ANAKONDA-23”.
I był to błąd prezydenta, który zareagował zbyt łagodnie, jakby bez zrozumienia tego, że w demokratycznym państwie nie mogą generałowie wybierać, czy ustawiać sobie ministra obrony, bo jest to absolutne złamanie zasad cywilnej kontroli nad wojskiem.

A ponieważ ten błąd został popełniony, to musiały nastąpić jego konsekwencje i cała sprawa, wybuchła obecnie w postaci demonstracyjnego złożenia dymisji przez obu generałów, na kilka dni przed wyborami. Tym razem jednak prezydent zareagował szybko i zdecydowanie: obaj generałowie, którzy złożyli dymisje, zostali odwołani ze stanowisk i na ich miejsce mianowani nowi.
Oczywiście sprawy uchwycił się zaraz Donald Tusk, który po słabym występie podczas telewizyjnej debaty, zapewne wyczuł, że może to być temat na finał kampanii wyborczej, i  ogłosił jakoby strasznie jest zagrożone bezpieczeństwo państwa i zaczął sugerować, że rząd zamierza, po przegranych wyborach, rządzić przy pomocy wojska na ulicach. Tu nawet nie ma co komentować i widać, że w kampanii wyborczej Tuska została osiągnięta ostatnia stacja – kompletna aberracja.

Co do samej sprawy dymisji, to można podejrzewać, że błędne kalkulacje tych generałów, którzy złożyli owe wnioski o dymisję polegały, tym razem, na złej ocenie reakcji prezydenta. Być może sądzili oni, że, podobnie jak w maju, prezydent nie zareaguje od razu, a będzie próbował z nimi rozmawiać, nakłaniać do wycofania wniosków, a tymczasem miną kolejne dni i opozycja będzie nakręcała wielką aferę, aż do dnia wyborów.
Tak sądzę nie tylko na podstawie własnej oceny sytuacji, ale też wypowiedzi innego, ostatnio bardzo aktywnego medialnie, emerytowanego od kilku lat, generała Skrzypczaka, który, rozmawiając z radiem WNET, stwierdził, że powinny się najpierw odbyć rozmowy prezydenta z generałami, gdzie mógłby on poznać ich motywacje, je opublikować, i dopiero potem podjąć jakąś decyzję.
A czas by tu oczywiście mijał, bo generał Andrzejczak, już po złożeniu dymisji, udał się na spotkanie w Pradze. Jednocześnie Skrzypczak używa wobec jednego z tych generałów, dość konsekwentnie, tytułu „Pierwszy Żołnierz Rzeczpospolitej”, dla mnie dziwacznego, będącego przejawem wyjątkowej megalomanii.
Tenże sam generał Skrzypczak, w innym wywiadzie twierdzi, że „cała armia jest wrogiem ministra”. Skrzypczak jest emerytem i może sobie mówić co chce, także chodzić na marsze organizowane przez Tuska, a nawet nagrywać spoty z aktorką Ostaszewską, jak to już miało miejsce.

Oczywiście nie wszyscy generałowie mają  takie podejście, bo, na przykład, ceniony przez mnie generał Leon Komornicki, jednoznacznie nazwał postępek dwóch generałów: „Andrzejczak i Piotrowski stracili honor! Wpisali się w bitwę polsko-polską”.
Co do istoty cywilnej kontroli nad wojskiem, to wyjaśnił to kiedyś, w krótkich żołnierskich słowach, generał Mieczysław Cieniuch: „Zawsze uważałem, że dla dobra demokracji, armia powinna być wielkim niemową. Oficer, który jest w linii, nie ma prawa krytykować przełożonych, bo ma w ręku zbyt dużo „ciężkich argumentów”. Obowiązkiem żołnierza jest służba. […] Sam pan mówił o najmowaniu się na psa, to chyba nie muszę tego wszystkiego tłumaczyć”.

Są też emerytowani generałowie, którzy wprost angażują się w politykę i występują w wyborach. Do tych należy Mirosław Różański, który staruje na senatora z komitetu „Trzeciej Drogi”.
Nie chcę tu komentować, co on naopowiadał w trakcie kampanii wyborczej, tym niemniej jednak ta postać zwróciła już wcześniej moją uwagę, a to z racji jego pomysłów, i to w czasie gdy pełnił służbę, na polskie zaangażowanie w konflikt na Ukrainie.
Kilka lat temu Juliusz Ćwieluch wydał książkę o tytule „Dlaczego przegramy wojnę z Rosją”, będącą zapisem rozmowy właśnie z owym generałem Różańskim. Z dużą uwagą przeczytałem tam relację Różańskiego na temat  jego niezgody z ministrem Macierewiczem w kwestii polskiego zaangażowania na Ukrainie. Macierewicz ma, wśród wielu kręgów, opinię człowieka, który przez swoje nieodpowiedzialne zachowanie, mógł nas wciągnąć w wojnę z Rosją.
Tymczasem, z relacji Różańskiego wynika coś zupełnie innego. Na stronie 77 tej książki generał Różański mówi Ćwieluchowi: „Kiedy byłem dowódcą generalnym nalegałem, żeby nasze zaangażowanie na Ukrainie było większe. Zaproponowałem, żeby polscy żołnierze byli obecni w strefach przyfrontowych. Oczywiście nie z bronią w ręku, ale żeby wspierali Ukraińców w kwestii rozpoznania artyleryjskiego, środków łączności, rozpoznania i zobrazowania pola walki”.
Gdy Ćwieluch to usłyszał, zapewne nie mógł uwierzyć swoim uszom i by się upewnić, wprost zapytał: „- Poszedł Pan do Macierewicza i powiedział: wyślijmy tam naszych ludzi”.
Na co otrzymał od Różańskiego potwierdzenie: „Tak, reakcja była zdecydowanie na nie.”
Wówczas Ćwieluch zadał Różańskiemu jeszcze jedno pytanie, chyba by stwierdzić, czy ten pojmuje ewentualne konsekwencje takiego swojego działania: „- Wyobraża pan sobie co by się stało, gdyby polski żołnierz na Ukrainie został wzięty do niewoli?”
Różański odpowiedział: „- Wyobrażam. Niewyobrażalny skandal!”

Dla mnie jest oczywistym, że mogło się to skończyć wciągnięciem Polski w konflikt na Ukrainie i to bez możliwości uruchomienia natowskich gwarancji. Widzę, że miał słuszność wielki  prezydent Francji  Georges Clemenceau, gdy powiedział: „wojna jest zbyt poważną rzeczą, by powierzyć ją wojskowym”. Wobec takich pomysłów tego generała, absolutnie się nie dziwię się, że minister Macierewicz nie miał do niego zaufania i Różański odszedł z armii.
Teraz zaś Różański, popierany przez partię polityczną: Polska 2050 Szymona Hołowni, w ramach paktu senackiego, staruje w wyborach na senatora. Czy jego wyborcy wiedzą, jaki pomysły chciał realizować generał Różański, gdy był w dowództwie naszych sił zbrojnych?

Click to rate this post!
[Total: 23 Average: 3.1]
Facebook

2 thoughts on “Lewicki: Armia i polityka. Niektórzy generałowie brzydko się bawią”

  1. śmiesznie i strasznie!!
    i jak tu nie być pośmiewiskiem całego świata
    mając jako liderów takich tytanów intelektu jak Duda, Błaszczak czy Maciarewicz sterowanych z tylnego siedzenia przez prezia tysiąclecia realizującego testament prezydenta tysiąclecia>każdy z nich oczywiście==ZERO WIEDZY i ewidentnie brak w pałacu prezydencki niejakiego Jojne Danielsa a w czasie pierwszej kadencji Dudy jako 'p.o.’ prezydenta Polin.
    Już panu lewickiemu napisałem w poście (skasowanym), że konserwatywny dziennikarz amerykański Anglin nie mógł się nadziwić:
    Are the Polish Literally Retarded, or Just Very Angry? What Is Their Problem?
    Czy Polacy są dosłownie niedorozwinięci, czy po prostu bardzo źli? Na czym polega ich problem?
    https://www.unz.com/aanglin/are-the-polish-literally-retarded-or-just-very-angry-what-is-their-problem/
    a właśnie chodzi o kwestię, że aktualna administracja zjednoczonych prawiczków aka patriotów ubzdurała sobie, że będzie największą potęgą militarną europejskiego 'wolnego świata.’ na koszt polskiego podatnika>czyli zadłuża Polaków na 'potęgę’
    kupując złom wojskowy z całego wolnego świata: czy apache z USA (za 'pożyczkę’ amerykańską 2 mld USA) czy te czołgi+samoloty z Korei płd (też pożyczka od Koreańczyków)>tą są chyba REALNE problemy a nie spory Błaszczaka/dudy z dwoma generałami!!

  2. Jak tu nie być pośmiewiskiem całego świata? (Rast)

    Powinno być dodane do wypowiedzi uzupełnienie, że chodzi tu o świat ekstremistów, narodowych bolszewików, brunatnych koszul, zajadłych antysemitów. Podany link z Unz prowadzi do wymiocin, których autorem jest neonazista Andrew Anglin. Cóż, jeśli jesteśmy pośmiewiskiem maniakalnych oszołomów, stających w obronie Rosji, to należy się tylko cieszyć, że nas nie chwalą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *