Jak podają media, w Meksyku, w mieście Las Margaritas, doszło do przykrego incydentu. Burmistrz tego miasta został uprowadzony ze swojego gabinetu, przywiązany do półciężarówki, i ciągnięty po ulicach za to, że nie spełnił wyborczej obietnicy, dotyczącej naprawienia drogi.
To zdarzenie powinno, co nieco, otrzeźwić startujących w polskich wyborach, którzy ostatnio zatracili wszelką miarę w rzucaniu obietnicami i zdążyli już chyba wydać kilka następnych budżetów. Pokazana realna możliwość zemsty obywateli za niespełnienie obietnic wyborczych, powinno być, dla kandydatów w obecnych polskich wyborach, groźnym memento. Pewnie dziś, niektórzy z nich się zastanawiają, czy nie lepiej by było odwołać te złożone już obietnice.
Chociaż w zgodzie z polskimi zwyczajami można by się raczej spodziewać wywiezienia na taczce takiego oszusta wyborczego, niż bezlitosnego włóczenia go za samochodem. Tym niemniej i taka przejażdżka taczką nie jest też żadną przyjemnością, gdyż, z reguły, taczka jest to pojazd nieresorowany.
Swoją drogą juz teraz Aleksander Scios sugeruje, że obecnej sytuacji nie się poprawić legalnym środkami…