Lewicki: Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie żyje

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zmarł w wyniku ugodzenia nożem. Dlaczego doszło do zamachu i czy można było mu zapobiec?

W niedzielę doszło do ataku przy pomocy noża, w wyniku czego został bardzo poważnie zraniony prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Dzień potem, Paweł Adamowicz zmarł w szpitalu. Zamach miał miejsce podczas imprezy, związanej z finałem zbiórki organizowanej przez fundację WOŚP pana Owsiaka, w tym mieście. Media zalała fala komentarzy, gdzie egzaltacja miesza się z histerią, politycznym kabotynizmem i zwykłym hejtem oraz głupotą. Ale ujawniły się także hieny, które zwietrzyły łatwą polityczną korzyść i rozpoczęły grę na wykorzystanie sytuacji.

Doszło do zamachu na osobę publiczną pełniącą ważne stanowisko. Czy atak był motywowany politycznie? Z tego co mówił sam sprawca, miał on pretensje do Adamowicza i PO za wyrok i „tortury”. Ten wyrok otrzymał z powodu kilku napadów na placówki bankowe z użyciem broni i atak na policjanta. Niedawno wyszedł z więzienia. Był to zatem przypadek, kiedy sprawca dokonuje ataku z powodu przekonania, że dana osoba jest „winna” jego osobistym perypetiom. To, że nie ma żadnych obiektywnych podstaw by tak sadzić, nie jest dla sprawcy ważne, gdyż ma on zachwianą oceną sytuacji, zaś jakiegoś winnego jego psychika znaleźć musi.

Jest to przypadek, w jakiś sposób, podobny do zapomnianego już ataku rolnika-rencisty na byłego prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego. Kamieniem uderzył on w głowę Jaruzelskiego, w wyniku czego ten odniósł poważne obrażenia. Różnica jest taka, że wspomniany rolnik faktycznie mógł zostać pokrzywdzony przez ówczesne prawo, natomiast w przypadku osobnika, który zaatakował Adamowicza, należy raczej zastanawiać się nad tym, dlaczego otrzymał on tak mały wymiar kary, tylko pięć i pół roku więzienia, za kilka napadów z bronią.

Gdyby to było w USA, to zapewne orzeczona łączna kara wynosiłaby kilkadziesiąt lat więzienia, zaś ataku na policjanta, najpewniej by w ogóle nie przeżył, znając sposób działania amerykańskiej policji.

Polski wymiar sprawiedliwości potraktował go łagodnie, a ponadto proces resocjalizacji w zakładzie karnym nie dał żadnych rezultatów i w efekcie tego wypuszczono na wolność jeszcze bardziej niebezpiecznego człowieka. Mamy tu porażkę polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Inna kwestia to słabe zabezpieczenie imprez masowych. Jak piszą media, gdańska impreza nie była nawet zgłoszona policji jako impreza masowa, co skutkowało mniejszym poziomem ochrony. Choć w tym przypadku, to zapewne niewiele by pomogło, ale w innych przypadkach może to mieć znaczenie dla powstrzymania atakującego. Jestem zdziwiony ogólnie bardzo pobłażliwym traktowaniem w polskiej praktyce przypadków zakłócania imprez masowych poprzez wtargniecie na scenę. Miało to miejsce w Gdańsku i wiemy jakie były skutki. A nie tak dawno, w Bydgoszczy, doszło do próby zakłócenia występu słynnego Chóru Aleksandrowa, poprzez wtargniecie na scenę dwóch aktywistów politycznych. Nie wiadomo jak ten ich czyn zostanie ostatecznie potraktowany, ale na miejscu zostali oni jedynie spisani przez policję i wypuszczeni, po czym pikietowali przeciwko koncertowi. Według mnie, takie przypadki zakłóceń imprez masowych powinny być traktowane o wiele bardziej restrykcyjnie przez prawo.

Porównuje się też przypadek w Gdańsku do ataku na biuro poselskie w Łodzi, w wyniku którego śmierć poniósł asystent posła a inny pracownik biura został poważnie ranny. Sprawca czynu, według dostępnych danych, kierował się czystą polityczną nienawiścią i nie miał wobec ofiar żadnych osobistych pretensji. To istotna różnica.

I jeszcze jedno pytanie. Czy poziom politycznej walki w Polsce jest zbyt wysoki i może powodować, że jakieś osoby będą dokonywać ataków motywowanych politycznie? Zapewne niektórzy politycy i osoby kreujące przekaz w mediach przekraczają bariery i przykładów na to jest dostatecznie dużo po obu stronach barykady.

Tym niemniej, przypadkowi gdańskiemu trudno przypisać taką przyczynę, gdyż mamy tu do czynienia bardziej z atakiem psychopaty. Na dodatek, nie tylko nie potrafiącego ocenić pod względem moralnym swego czynu, ale nawet poprawnie kalkulować. Tacy się zdarzają i zdarzać się będą i tylko w nieznacznym stopniu można zwiększyć bezpieczeństwo poprzez ścisłe stosowanie się do właściwych zasad, procedur i stanowienie odpowiedniego prawa. W przypadku gdańskim, w każdym z tych obszarów były błędy, ale nie ma żadnej pewności, że gdyby było inaczej, to do zamachu by nie doszło.

Stanisław Lewicki

Click to rate this post!
[Total: 22 Average: 4.8]
Facebook

2 thoughts on “Lewicki: Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie żyje”

  1. Z tym, że morderca miał jakąkolwiek realną motywację polityczną, to IMO nadinterpretacja. Kiedy więzień wychodzi z więzienia do rzeczywistości to natrafia na pewien szok. Tutaj, w realnym świecie, był nikim i nie dawał sobie rady. Wielu byłych więźniów to spotyka i wtedy dokonują jakiejś napaści czy morderstwa by znów trafić do ZK. Temu tutaj dzieciakowi (by nie pisać wulgarniej) chciało jeszcze zyskać miano… nie wiem… męczennika czy bojownika. No to dokonał ataku na ważną osobę. Tyle w temacie. Nie ma co mordercy dawać jakąkolwiek polityczna bazę… bo jej nie miał. Ta pseudo-motywacja to tylko nadbudowa względem bazy „jestem życiowym nieudacznikiem w świecie realnym”…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *