Lewicki: Przegląd prasy patriotycznej tydzień 40, 2016 rok

Do Rzeczy nr 40
Piotr Semka, całym swym jestestwem, a jest ono pokaźnych rozmiarów, zachwala Hillary Clinton jako przyszłego prezydenta czy też prezydentkę USA, gdyż „Hilary Clinton wyraźnie podkreślała, że USA są wiarygodnym sojusznikiem i przyjdą na pomoc każdemu z krajów zagrożonych agresją„. Radziłbym panu Semce zapoznać się z tym, jak pani Clinton kierowała udzielaniem pomocy własnym obywatelom, w tym ambasadorowi USA w Trypolisie, którego terroryści wlekli po ulicach, gwałcili i w końcu zamordowali, a USA nie mogły w żaden sposób zebrać się by wysłać jakaś pomoc. Może wtedy przestał by opowiadać takie rzeczy od rzeczy. 🙂
Rubryka „dwaj panowie g” tym razem zaczyna się udatnym kalamburem: „Mateusz Morawiecki de facto został premierem, choć nie został premierem. Decyzję podjął Jarosław Kaczyński, który nie będąc premierem, jest de facto premierem. A wykonała ją premier Beata Szydło, o której nie wiadomo, jak bardzo jest premierem. I jak tu nie podziwiać „Kaczora Dyktatora„. Dla obcokrajowca zrozumienie sensu tego zapisu może być wstępem do studiowania innych zawiłości polskiej polityki.
W tejże rubryce o zmianie politycznych obyczajów w stosunku do PRL: „Adam Lipiński, zakonnik PC, w wyniku rekonstrukcji rządu został rzucony na odcinek równego traktowania„. Popularnie funkcja ta określona jest mianem ministra ds. dżender. Za komuny zsyłano ambasadora do Ułan Bator. I niech nam ktoś powie, że Naczelnik Państwa nie ma poczucia humoru.
Rafał Ziemkiewicz w tekście „Kabotyn na froncie” wyjaśnia i analizuje dlaczego „główną siłą uderzeniowa KOD i opozycyjnych mediów stali się aktorzy – głównie ci starsi„. Podaje wiele mniej lub bardziej istotnych kwestii dotyczących tematu, jednak pomija, według mnie, najistotniejszą. System wynagradzania aktorów jest tak skonstruowany, że efektem jego są bardzo małe emerytury, a zatem aktor, szczególnie ten, co osiągnął jakiś status materialny boi się utraty go w starszym wieku i dlatego chce aby przychylna władza zapewniała ma kontrakty do późnej starości. Ale oni popełniają fatalny błąd; zamiast starać się zmienić władzę na taką jak im by odpowiadała, powinni raczej podlizywać się każdej władzy. Takie postępowanie będzie bardziej skuteczne. Bo przecież jak przypomina Ziemkiewicz „słowo „kabotyn” pochodzi od francuskiego określenia wędrownego aktora„. To, że ogon macha psem to się zdarza, ale żeby ogon sobie wybierał psa jaki mu się podoba, no to tego jeszcze nie było. 🙂
Grzegorz Kucharczyk pisze o sytuacji w Niemczech: ”przeprowadzone przez Fundację Bartelsmanna (żadna skrajna prawica) badanie opinii publicznej w Niemczech wykazało, że 57 proc. respondentów uważało islam za zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa, ponad 60 proc. ankietowanych stwierdziło, że islam jest nie do pogodzenia z wartościami panującymi w zachodnich społeczeństwach, a 40 proc. pytanych obywateli Bundesrepubliki określiło się jako „obcy w własnym kraju” z powodu rosnącej liczby muzułmanów w Niemczech”. Tu już niewiele więcej da się dodać, może tylko to, ze dalej takiej polityki, jak dotychczas, to już się w Niemczech prowadzić nie da.
I Jacek Przybylski o narastającej atmosferze wojny domowej w USA w tekście „Dwie Ameryki”. Jeden tylko znaczący cytat: „Wynika z nich [badań Uniwersytetu Stanforda], że jeszcze w 1960 r. jedynie około 5 proc. rodziców reagowało negatywnie na perspektywę zięcia lub synowej z innej partii. W 2010 r. odsetek ten wzrósł do około 40 proc. (50 proc. w przypadku republikanów i 30 proc. w przypadku demokratów).” Jak to określić inaczej niż dwa narody żyjące w jednym państwie? U nas, w Polsce, mam takie wrażenie, sprawy idą w podobnym kierunku.

 

Tygodnik „wSieci” nr. 40
Najciekawsza bez wątpienia rubryka tego pisma, czyli „przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego„, a tam piszą jak Szałamacha wyszedł na Harvardzie: „W poprzedniej kadencji Sejmu facet ponad rok, za zgodą Kaczafiego, studiował na Harvardzie. Uczył się chłopina rządzenia, wkuwał na stare lata i co? Został jak ten ch…z angielskim.”. Ja dodam, że nie on jeden, bo podobna przykrość spotkała Rysia Czerneckiego, w którego brytyjski image inwestowali już rodzice, nadając mu nawet imiona – Richard Henry. I wszystko było tak pięknie, aż tu nagle zdarzył się Brexit i cała ta strategia rozwoju osobistego poszła…no wiedzą państwo gdzie.
Dalej piszą o IPN-ie: „Oto do instytutu trafił świeżo wydrukowany nakład ostatniego numeru miesięcznika „Pamięć.pl„. Wszystkie egzemplarze wprost z drukarni przyjechały do magazynu, gdzie przez dobry tydzień nie wydano ani jednej sztuki nie tylko prenumeratorom, lecz i redakcji. Koncepcja by „Pamięć” aresztować, jawi się trochę jak z Bułhakowa. Choć, on na to nie wpadł, a Szarek owszem”. Wszystko się prawie zmieniło od czasów tzw. minionych, lecz metody jakby takie same. Widać tam, w tym IPN-ie wiedzą, że warto się trzymać sprawdzonych metod.
Bratanica „Naczelnika Państwa” pisuje krótkie felietoniki w tym tygodniku. Tym razem zabrała się za film Smoleńsk i pisze tak: „W swoim wystąpieniu, które miał wygłosić 10 kwietnia 2010 r., prezydent Lech Kaczyński zawarł następujące słowa: „Katyń i kłamstwo katyńskie stały się bolesną rana polskiej historii, ale także na całe dziesięciolecia zatruły relacje między Polakami i Rosjanami„, i dalej podobnie. Chyba jej się filmy pomyliły.

Gazeta Polska nr. 40
Po raz pierwszy, od nie wiem jak dawna, zaskoczył mnie pozytywnie redaktor Sakiewicz. Zachęcony hasłem „Precz z dyktaturą kobiet”, wykrzyczanym przez panią Scheuring-Wielgus, odważnie włącza się on do tej nowej rewolucji męskiego proletariatu przeciw uciskowi matriarchatu. Jego opisy męskiej krzywdy są tak wstrząsające, że aż muszę część ich przytoczyć: „Jesteśmy przez nie prześladowani niemal na każdym kroku – od momentu sadzania nas na nocnik w wieku poniemowlęcym, przez czas przedszkola, kiedy to każdą zabawę psują panie przedszkolanki, do życia osobistego i zawodowego, gdy już kobiety uznają nas za dorosłych. Choć w zasadzie to nigdy tego nie uznają, wszak „chłopcy rozwijają się do siódmego roku życia, a potem już tylko rosną……Spośród totalitaryzmów panujących na ziemi od czasu epoki kamienia łupanego matriarchat jest najbardziej rozległym i trwałym…..Jest także instytucja dopełniająca tę niewolę, czyli teściowa. Nie piszę o swojej, bo znana jest z łagodnego charakteru i wielkiej cierpliwości„.
To teraz już rozumiem dlaczego Sakiewicz woli walczyć z Rosją i Putinem. Wszak na wojnę z „najbardziej rozległym i trwałym spośród totalitaryzmów” to nie ma, co się porywać, bo jeszcze by się trauma związana z wysadzaniem na nocnik odnowiła.
A może ten Putin i Rosja to dla niego tylko taki wróg zastępczy, bo naprawdę myśli, o kimś innym, o jakiejś kobiecie w swoim życiu i matriarchacie? Ale żeby to ocenić to trzeba już innego specjalisty.
No i hit numeru – wywiad z Jarosławem Kaczyński – „Nie rozważałem zmiany premiera”. Obok wielu pobożnych życzeń pan Jarosław dementuje pojawiające się ostatnio pogłoski: „Nie ma planów przyśpieszenia wyborów samorządowych ….Tak samo jak nie ma planów wystawienia innego kandydata w wyborach prezydenckich za cztery lata„. No cóż, ja, podobnie jak Aleksander Gorczakow, nie wierzę w niezdementowane informacje.
Z ciekawych rzeczy w tym wywiadzie na uwagę zasługuje wizja UE według pana Jarosława: „EWG plus prezydent (negocjowany, nie wybierany, powoływany na jedną długą kadencję) plus silna, pozostająca w strukturze NATO, armia. Dorównująca armii USA. Dziś potencjał wojskowy państw europejskich to około 20 procent siły armii Stanów Zjednoczonych. Europa z potężnym wojskiem, skupiona na sprawach gospodarczych, a nie koncentrująca się na kwestiach ideologicznych czy obyczajowych, mogłaby być równorzędnym partnerem USA.”
Znaczy, pan Jarosław chciałby „wspólnoty będącej supermocarstwem, ale skonstruowanym w taki sposób, by zachować daleko idąca swobodę działania państw europejskich„. Czyli dąży on do rozwiązania starego problemu – jak zjeść ciastko i mieć ciastko, bądź mówiąc jego językiem – jak zarobić rubla i nie stracić cnoty. Tymczasem, niestety, większość prób pokazuje, że najbardziej możliwy jest jednak zupełnie odwrotny rezultat: i cnotę stracimy i rubla nie zarobimy.
No i na koniec, co ważne, Kaczyński podtrzymuje swoje dawniejsze przekonanie o braku zagrożenia rosyjskiego i na pytanie o agresję rosyjska odpowiada – „bezpośredniej agresji się nie obawiam„. Czego i państwu życzę.

Niezależna Gazeta Polska –Nowe Państwo nr.10/2016.

Jeszcze jedno pismo mediów kręgu Sakiewicza. Zawartość standardowa i nie odbiega od innych. Już wstępny artykuł Katarzyny Gójskiej-Hejke, który jest o Wołyniu i Kresach, ale wszystko w kontekście Moskwy: „Każdy, komu pamięć o ofiarach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej jest droga, musi mieć w tyle głowy niepodważalna prawdę – nigdy polskie ofiary nie uzyskały szacunku za sprawą Moskwy”. Nie wiem, co tam pani Katarzyna ma w „tyle głowy”, czy gdzie indziej, ale wiem, że PiS dopiero pod wpływem wieloletnich nacisków został zmuszony do zajęcia jakiegoś stanowiska w sprawie Wołynia, czego do końca pragnął uniknąć, i pan Kaczyński jeszcze nie tak dawno zarzekał się, że święto ma być 17 września, a nie 11 lipca.

Dalej jest recenzja filmu Wołyń napisana przez  Wojciecha Muchę. I tym razem nie pominął okazji by zareklamować skrajnie nacjonalistyczne organizacje ukraińskie jako te, co to rzekomo rozliczyły się już ze złą przeszłością i ją potępiły. Zalicza do nich Kongres Ukraińskich Nacjonalistów UNA-UNSO i Prawy Sektor. I dziwi się pan Mucha, ze, gdy wygłosił swoje rewelacje w dyskusji po projekcji filmu, to został wyśmiany.

Jest też Ryszard Czarnecki. Tytuł jego tekstu mówi wszystko i nawet nie trzeba go dalej czytać -”Pamiętajmy o wczorajszym Wołyniu, pamiętajmy o dzisiejszej Moskwie”.  Widać pan Czarnecki obraca się wśród ludzi, którym zapamiętanie już dwóch rzeczy sprawia wielką trudność. Wkrótce mogą zapomnieć drogi do łazienki, ale o Rosji nie zapomną na pewno.

No i na koniec znalazłem informację, która współgra z wojenną psychozą. Otóż jak przygotować się do wojny, ale tak praktycznie, nie moralnie, jak to jest w zwyczaju u „patriotów” określonej proweniencji? Otóż, jak pisze Olga Doleśniak-Harczuk: „80 kilogramów mleka w proszku, chleba, makaronu, ryżu, masła, soczewicy, cukru i mąki, do tego 52 litry bulionu, 60 jajek w proszku i 12 wysokoenergetycznych batonów. Tak skompletowany pakiet ma przez miesiąc zaspokoić podstawowe potrzeby żywieniowe czteroosobowej rodziny.”  Macie już państwo takie zapasy? Nie! I co teraz?

Stanisław Lewicki

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *