W walce politycznej w Polsce najczęściej używanym „argumentem” jest oskarżenie kogoś o to, że jest „agentem Putina” lub w wersji soft przypuszczenie, że ktoś może być takim agentem. W mentalności całej postsolidarnościowej „elity” jest to broń najgroźniejsza, budząca strach i przerażenie.
Ostatnio opozycja antypisowska z KOD-em na czele zdaje się sugerować, że najbardziej niebezpiecznym „agentem Rosji” jest Antoni Macierewicz, uznawany znowu w wielu kręgach za polityka mającego ewidentnie obsesję antyrosyjską.
Jak się jednak okazuje, umysły ludzi dawnej opozycji są bardzo pojemne i twórcze – agentem Moskwy może być każdy, nawet Antoni, a może nawet przede wszystkim on. Tym razem to „Gazeta Wyborcza” podjęła trop, co skrzętnie odnotował portal koduj24. Tytuł intrygujący: „Dlaczego MON nie chce cara cali?” Nie wchodzę teraz w to, kto tu ma rację, mnie interesuję mentalność elit politycznych i dziennikarskich w Polsce. Oto autor tego tekstu w GW sugeruje powiązania Antoniego Macierewicza z ludźmi i firmami, w tym o United Technologies. I co? Ano: „Okazało się też, że koncern United Technologies robi świetne interesy z Rosją, kupując tam wielkie ilości tytanu. Razem z rosyjskim kombinatem Energomasz, United Technologies posiada małą firmę RD Amross, która sprzedaje Pentagonowi silniki rakietowe używane w… satelitach szpiegowskich. Według audytorów i agencji Reuters w tym przypadku Pentagon znacznie przepłaca, ale nadal kupuje silniki produkowane przez Rosjan”.
W tle jest tajemniczy senator Alfons (tfu!) D’Amato, który „obsługuje także nowego właściciela firmy Sikorsky – tego samego, który produkuje Black Hawki, czyli koncern Lockheed Martin, który w tym roku firmie byłego senatora zapłacił 70 tys. dolarów. A w 2015 r. – 120 tysięcy. Ten też kupował silniki rakietowe od rosyjskiego kombinatu Energomasz. Drugi faworyt Macierewicza – producent śmigłowców Agusta Westland, od lat obsługuje rosyjski koncern petrochemiczny Rosnieft. W zeszłym roku Rosnieft zakupił 160 helikopterów wyprodukowanych przez tę firmę”.
No i wszystko jasne – wszystkie nici prowadzą do Kremla. Jeśli dodamy, że amerykańska firma Sikorsky została założona przez Rosjanina Igora Sikorskiego (1889-1972), genialnego konstruktora samolotów i śmigłowców – to wszystko jest jasne. Rzecz jasna GW na koniec zastrzega się: „Oczywiście, na tej podstawie snuć można wiele domysłów i podejrzeń, choć wcale nie znaczy to, że za którąkolwiek decyzją MON stoi zła wola, a za powiązaniami Antoniego Macierewicza – jakieś mroczne interesy”.
Tak jest, nie można, ale cały tekst jest właśnie po to pisany, żeby było można. O tym, że każdy mądry czytelnik wyciągnie zupełnie inne wnioski – GW nie mieści się w głowie.
Jakie to wnioski? Ano takie, że system powiązań gospodarczych USA i Rosji jest bardzo duży, że pomimo oficjalnej wrogości i sankcji kooperacja i to w newralgicznych dziedzinach jest kontynuowana. I wreszcie, że bajki o sankcjach to jest strawa dla idiotów w Europie Wschodniej, ale nie dla poważnych państw. A takie państwa jak USA i Francja są poważne, ale Polska już nie. Ale dla GW i KOD ważniejsze jest nie to co najistotniejsze, tylko przekonanie, że walcząc z PiS walczą z „rosyjską agenturą”, bo to dodaje tej walce posmak misji dziejowej i cywilizacyjnej.
Jan Engelgard
za: http://www.mysl-polska.pl