„Newsweek” nr 16
„Bez przebaczenia” – piszą o życiu ks. Wojciecha Lemańskiego po nałożeniu na niego kary suspensy, podczas której trwania nie wolno mu odprawiać publicznie mszy i udzielać sakramentów, za wyjątkiem „posługi w niebezpieczeństwie śmierci”
„Tradycją w Jasienicy stały się także wizyty ks. Lemańskiego w ostatnią sobotę miesiąca, gdy jeździ do Treblinki, aby przewodzić modłom za ofiary pomordowanych w nazistowskim obozie koncentracyjnym. W przeddzień tej wyprawy zwykle dzwoni do niego któryś z byłych parafian i przypomina, że koniecznie po drodze musi zajechać, bo świnię biją i będzie świeża kiełbasa (…) Gdy odwołano go z Jasienicy, zdążył zabrać tylko książki. Wyznaczeni przez biskupa następcy gotowali w jego garnkach i spali w jego łóżku. Zamieszkał wówczas u emerytowanego księdza w pobliskim Tłuszczu. Ten ksiądz mówił o Lemańskim: „mój jedyny, prawdziwy Żydek”
Oj biedny ten Lemański. Tak, że jak kto bije świnię to może go zaprosić, no i pocieszające jest to, że określenie „Żydek” nie jest antysemickie tylko takie raczej pieszczotliwe. J
„Do Rzeczy” nr 15
„dwaj panowie g” – „mamy dowód, ze prezydent Andrzej Sebastian i minister Krwawy Antoni nie tylko nie są w sporze, lecz także pielęgnują wspólne wartości. Na przykład kiedy Antoni odwiedził ostatnio Andrzeja, został zaproszony do wejścia na rozmowę szerokim przyjacielskim gestem i wypowiedziana przez prezydenta sentencją „Gość w dom …”. Którą to Antoni płynnie dokończył wchodząc: „… masło do kredensu”.
No nie wiedziałem, że Macierewicz potrafi mieć poczucie humoru. Byłem do tej pory przekonany, że krokodyl to, co najwyżej płakać potrafi, ale to tylko przed zjedzeniem ofiary.
„wSieci” nr 15
„Przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego” – „Bardzo nas ucieszyło, że Sejm na wniosek PiS zajął się setną rocznicą objawień fatimskich. Naszym zdaniem właśnie takimi sprawami powinien się zajmować parlament. Szkoda jednak, że czyni to ledwie raz na sto lat. Pytanie do posłanki Barbary Bubuli: dlaczego tak rzadko?”
No właśnie! Skoro Hanuka jest w Sejmie, od pewnego czasu, co roku świętowana.
I taka anegdota. „Wnuk Antoniego Macierewicza był popularną postacią w swoim przedszkolu, Wymyślał fajne zabawy, rówieśnicy go lubili. Na przykład wszystkie dzieci uwielbiały bawić się w palenie akt.”
Oj, to dawno chyba musiało być, bo teraz to by się bawiły w „resortowe dzieci”, albo w apel pamięci.
I w tymże numerze Ryszard Makowski zachęca: „Zrób piękną PiSankę”.
No chyba na podobieństwo pani Pawłowicz? Ale taka PiSanka to niejednemu stanęłaby w gardle, albo i co gorszego.
„Przegląd” nr 15
„Czarnecki Rychu. Knucie całą dobę” – o skutecznych metodach tego polityka, co z niejednej partii chleb jadał. „Nie załatwił sobie posady w Europejskim Trybunale Obrachunkowym, mimo że do uwalenia Janusza Wojciechowskiego użył polityków PO. Zaczął więc batalię o posadę komisarza UE. Ale ma małe szanse, by wygrać z Tomaszem Porębą, ulubieńcem prezesa. No to Rychu chce połknąć Polski Komitet Olimpijski. I 22 kwietnia wysiudać stamtąd Andrzeja Kraśnickiego, świetnego organizatora i działacza. Wydzwania więc z Brukseli do mediów i przylatuje na każdy program, do którego go zaproszą. Zaletą programów z jego udziałem jest to, że w połowie nie wiadomo, co Rychu mówi. Podobno wszyscy logopedzi uznali jego przypadek za beznadziejny”
Aleksander Kwaśniewski też starał się chyba o prezesurę w Polskim Komitecie Olimpijskim i nic z tego nie wyszło. Widać, że Czarnecki idzie w jego ślady. Jak się nie uda to może, na pocieszenie, prezes wystawi go w wyborach prezydenckich.
„Gazeta Polska” nr 15
Żarty się skończyły. Gazeta Polska idzie na wojnę. Będzie to wojna domowa i żadni jeńcy nie będą brani. Zastępca Sakiewicza, Piotr Lisiewicz w twardych żołnierskich słowach wskazuje prawdziwego wroga: „Obozowi niepodległościowemu nie zaszkodzi tysiąc materiałów Jakuba Sobieniowskiego w TVN, sto okładek tygodników robiących wariata z Antoniego Macierewicza, ani nawet decyzja szefów portalu Wirtualna Polska o tym, by w antypisowskich manipulacjach przebijać „Gazetę Wyborczą”. Zaszkodzić mogą mu tylko mięczaki, kapitulanci i dezerterzy we własnym obozie. Ostatnie tygodnie to ich mała ofensywa”.
I ten tytuł: „Czas na niepodległościowe elity. Ulica kontra Przedpokój”
No, czapki z głów! Lenin by się nie powstydził takiej publicystyki.
A dalej jeszcze lepszy cymes. Lisiewicz wskazuje, że jego środowisko zaczęło szykować się do walki o schedę po …. Kaczyńskim. „Pora napisać to jasno – nikt, kto dziś angażuje się w osłabianie Antoniego Macierewicza, nie ma szans na udział w przyszłej sukcesji po Jarosławie Kaczyńskim”.
Ciekawe, co na to sam Kaczyński? Czyżby czuł się już tak słabo? Chyba powinien jednak ukrócić trochę sute reklamy ze spółek Skarbu Państwa, jakie idą teraz do GP, bo się chłopcom w główkach całkiem poprzewracało. Jak Kaczyński ma takich przyjaciół to mu już żadni wrogowie nie są potrzebni.
I jeszcze w tym numerze GP jest tekst Grzegorza Wierzchołowskiego, który dyskredytuje działania prezydenta Dudy wobec Macierewicza, jako bezpodstawne i inspirowane przez wrogów politycznych.
Nie wiem jak wam, drodzy Państwo, ale mnie to wszystko bardzo przypomina starcie ekipy Moczara i Gomółki w ostatnich latach jego rządów. Nawet język propagandy jakby podobny. Wtedy to starcie Moczar ostatecznie przegrał, a schedę po Gomółce przejęli „technokraci” zgromadzeni wokół Gierka. Dziś ich odpowiednikiem byłby chyba ktoś taki jak młody Morawiecki.
Ja już to widziałem i pamiętam, choć byłem wtedy bardzo młody. Takie déjà vu.
Stanisław Lewicki