„Gazeta Warszawska” nr 20
„Należy zlikwidować skutki rozporządzenia Hermana Göringa” – wywiad z berlińskim adwokatem Stefanem Hamburą, który prowadził głodówkę w walce o prawa mniejszości polskiej w Niemczech. Przedstawia warte zastanowienia uwagi: „Wiem, że wiele osób, które teraz przynależą do mniejszości niemieckiej w Polsce, uczyło się dopiero języka niemieckiego. Jeśli jest instytucjonalne wsparcie to pojawiają się lepsze możliwości. W tym przypadku mówimy o takim wsparciu np. przy nauce języka. Sam HartmutKoschyk [pełnomocnik niemieckiego rządu do spraw przesiedleńców i mniejszości narodowych] w swoim wywiadzie podaje przykład Węgier (…) Pełnomocnik mówi, że na początku lat 90. Na Węgrzech było około 19 tys. obywateli niemieckiego pochodzenia. Teraz jest ich około 180 tys. To pokazuje, co dzieje się, gdy stosowana jest polityka wspierania mniejszości.”
Tak wzrasta liczebnie mniejszość niemiecka gdy jest objęta bezwzględnym wsparciem niemieckiego państwa. Niestety polskie władze mniejszości polskiej w innych krajach, a szczególnie na Litwie i Ukrainie, nie wspierają i z tego też powodu liczebność Polaków w tych krajach dramatycznie spada, gdy tymczasem liczba wszelkich mniejszości w Polsce wydatnie rośnie. Jak nazwać taką politykę?
„Do Rzeczy” nr 21
„dwaj panowie g” – „Podobny kłopot mają kukiści. Tyle że do nich walą tłumy z partii Wolność, dawniej KORWIN, dawniej kawałek kongresu Nowej prawicy itp. Po odejściu z polityki Przemka Wiplera bardziej kumaci działacze doszli do wniosku, że czas dołączyć do takich wolnościowców, którzy są już w Sejmie i mają szansę wejść do niego ponownie. Złośliwi opisują rzecz inaczej. Przemek Korwin-Wipler miał swoje ambicje więc rozmowy o współpracy były trudne. Teraz są łatwe. Kukiści mają jednak chytry plan. Nie chcą wolnościowców tak ot, po prostu. Chcą ich najpierw przefiltrować przez stowarzyszenie Endecja. Tam się okaże, kto kosmopolita, a kto porządny wolnościowiec-narodowiec.
Właściwie rozumiemy działaczy partii Wolność, Po odejściu Korwin-Wiplera ostał im się jeno oryginalny Korwin-Mikke. A ten podczas najbliższych wyborów do polskiego Sejmu będzie już o rok starszy niż Leonid Breżniew w chwili gdy żegnał się na dobre z ziemska egzekutywą”
I tak oto kwestie gerontologiczno-alkoholowe spowodowały poważne zmiany w polskiej polityce. A swoją drogą, wiekowy Korwin-Mikke ostatnio strasznie już bredził; jak na przykład w tej kwestii umierania cygańskich dzieci. Powiem tak. Każdy może mieć takie myśli. ale tylko dureń dzieli się tym z innymi, a tylko Korwin-Mikke wypowiada je jeszcze publicznie. J
„Do Rzeczy” nr 21
„Upiór wielokulturowości” – Andrzej Krzystyniak piszę parę słów prawdy o błędach polityki państwa wobec Ziem Odzyskanych. „Od kilkunastu co najmniej lat trwa trend odwrotny – zdzieranie warstwy polskości zwłaszcza na Ziemiach Odzyskanych w imię przywracania „wielokulturowości” lub „decentralizacji”. Są to szczególnie niebezpieczne zjawiska, które w przyszłości mogą doprowadzić do dziwacznych i groźnych dla państwa polskiego procesów kwestionowania przynależności jednej trzeciej obszaru Polski. Wskrzeszony duch „wielokulturowości” może okazać się dla Polski koszmarnym upiorem, z którym trudno będzie się uporać”.
„Newsweek” nr 22
Tomasz Lis po raz kolejny staje na głowie starając się zachęcić Polaków do ściągania imigrantów. Posiłkuje się w tym celu mitem Chrystusa Narodów, którego użycie w tym celu wydaje mu się korzystne choć oczywiście samym mitem Lis pewnie głęboko gardzi. Pisze on: „Naród, który z czasach wojen, zaborów, okupacji i totalitarnej ciemności zdawał najtrudniejsze egzaminy, z kretesem oblewa egzamin z przyzwoitości”.
Ojej! Wygląda, że pan Lis na krótką chwilę zawiesił na kołku swoją pedagogikę wstydu i stara się brać nas pod włos. Widać stwierdził, że może od ciągłego poniżania bardziej skuteczne będzie chwalenie. Nie z nami te numery Lis! Znamy go za długo by na poważnie wziąć tego rodzaju tani chwyt. A co do tej solidarności z Europą w sprawie uchodźców, to trafnie napisał Paweł Lisicki w ostatnim „Do Rzeczy”: „Solidarność to nie jest płacenie za cudze długi ani nie uległość wobec silniejszych. To, że polski rząd nie chce ulec presji Brukseli, jest właśnie dowodem na to, że poważnie traktuje zobowiązanie do solidarności. Solidarności z minionymi pokoleniami Polaków i własnymi obywatelami. A także z tymi Europejczykami, którzy odrzucają utopijny projekt lewicy i chcą zachowania choćby resztek chrześcijańskiejtożsamości”
I tu z Lisickim trzeba się zgodzić, bo sciąganie do Polski islamskich migrantów skończy się jak gdzie indziej, zamachami, jak ten ostatnio w Anglii i stałą obecnością wojska na ulicach. Tego nie chcemy!
„wSieci” nr 21
„Przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego” – „Zabawna rzecz wydarzyła się na imprezie spółki skarbu państwa Tauron podczas niedawnego Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Gościom przygrywał zespół Poparzeni Kawą, który wykonywał m.in. swój szlagier pt. „Jarosław Ka”. Idzie on tak: „Jego zasług nie można policzyć, bo we wszystkim w czym mógł, uczestniczył. Już od dziecka do chłopców się garnął, nazywając ten ruch solidarność. Pod Grunwaldem sam dowodził wojskiem, rad udzielił Curie-Skłodowskiej, strzelił bramki na Wembley Anglikom”. I refren: „Aaaaa Jarosław Ka!”. No, no. Mają jaja ci z Tauronu.”
Faktycznie odważni ludzie. A tekst taki bardzo uniwersalny i ponadczasowy. Jak nic można tam tego Jarosława Ka zamienić na Lecha Wu i tak samo będzie pasować.
I jeszcze piszą o Macierewiczu: „widziano ostatnio Antoniego na oficjalnym spotkaniu pełnym ważnych polityków PiS i … nikt się doń nie garnął. Wcześniej zawsze otaczał go wianuszek fanów, gotowych spijać słowa z jego ust. A teraz pustka. Czyżby wiatr historii zaczął już wiać?”
Może to ten wiatr historii, który powoduje, „że trzęsą się portki pętakom”, ale wybory coraz bliżej i chciał nie chciał trzeba będzie Antoniego wyprowadzić z pierwszego szeregu i schować gdzieś głęboko. J
„Gazeta Polska” nr 21
„Widziane ze śmietnika historii” – Jerzy Targalski gwiazda GP w swoim felietonie zaserwował tym razem tekst mocno osadzony w liryce politycznej swojej młodości. Już sam tytuł mówi wszystko: „Sędziowie sabotażyści śpią spokojnie”.
Uff! Takie tytuły to za czasów Bieruta były modne. A detalicznie chodzi o to, że pan Targalski wkurza się na opieszałość PiS i utratę rewolucyjnej czujności, gdyż „prace nad rządowym projektem reformy sądownictwa w sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka zostały przerwane”. Pryncypialnie też potępia za to PiS – „Po co im Platforma? My też możemy być Platformą.”
Wiadomo! Platformą może być każdy, ale Targalski jest tylko jeden. J
I taka informacyjka: „Ministerstwo obrony Grecji poinformowało, że 15 maja liczne tureckie samoloty F-16 i helikopterywtargnęły aż 141 razy do greckiej przestrzeni powietrznej. A na obszar greckich wód terytorialnych, w pobliżu spornej wyspy Agathonisi wpłynęły dwa tureckie okręty bojowe”
Czyli tylko jednego dnia doszło do setek incydentów naruszenia granic państwa NATO. I co NATO na to? Ano nic, bo naruszyciel, czyli Turcja, też w NATO. J
„Polska Niepodległa” nr 21
Piotr Lewandowski znany jako „Gadający Grzyb” pisze w tekście „Głos prawdy o Ukrainie”: „Szef Związku Pracodawców Polskich Cezary Kaźmierczak domaga się byśmy do 2025 roku sprowadzili 5 mln Ukraińców. Mogę na to odpowiedzieć tylko jedno. Ulegając takim żądaniom wynikającym z partykularnego interesu grupki przedsiębiorców (bo też nie wszystkich, o czym trzeba pamiętać), rząd sprowadza na Polskę poważne zagrożenie. Długofalowo jest to uderzenie w fundamenty bezpieczeństwa wewnętrznego Polski. Na dobrą sprawę należałoby osobom i podmiotom lobbującym za sprowadzaniem do Polski Ukraińców wytoczyć solidne procesy karne za świadome i celowe sprowadzanie zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego. Każdy kto głosi konieczność przyjęcia wielomilionowej rzeszy Ukraińców, zachowuje się jak zdrajca – w nie mniejszym stopniu od tych, którzy chcieliby przyjmowania muzułmańskich migrantów”.
Mocno i dosadnie. Ja tylko dodam od siebie, że wymieniony Cezary Kaźmierczak, niekoniecznie musi się kierować „wyłącznie partykularnym interesem grupki przedsiębiorców”. Ten pan urodził się w miejscowości Łosice na południowym Podlasiu. To jest takie pogranicze i przylegające tereny Ukraińcy zaliczają do tzw. Zakerzonia.
Stanisław Lewicki