„Do Rzeczy” nr. 47
„dwaj panowie g” – oj coś się chyba stało, bo z poruszanych tematów uciekły prawie zupełnie sprawy dotyczące sfer rządowych i PiS. Może ktoś ściągnął cugle tak, że ostało się tylko ośmieszanie Lisa i Gazety Wyborczej. A ci, jacy są, każdy widzi i wie od dawna i dodatkowa lektura nie potrzebna. Mam nadzieję, że te nudy są wynikiem tego, że „panowie g” byli w rozjazdach: jeden w Berlinie, drugi w Brukseli. Zobaczymy za tydzień.
„Socjalizm wiecznie martwy” – Ziemkiewicz w tym felietoniku odnosi się do słów prezesa Kaczyńskiego, który był łaskaw wyjaśnić, dlaczego gospodarka słabo się rozwija. Dzieje się tak dlatego, że „są na pewne cele pieniądze, a przedsiębiorcy związani z partiami opozycyjnymi nie chcą podejmować różnego rodzaju przedsięwzięć gospodarczych zyskownych dla nich, bo uważają, ze lepiej zaczekać aż wrócą dawne czasy”. A to wredni sabotażyści. Trzeba na nich kogoś w rodzaju Hilarego Minca. A może i on by dziś nie dał rady? J
„Nadchodzi wiosna europejska” – Kamila Baranowska rozmawia z Mariuszem Max Kolonko , który jest wielce podniecony widoczną perspektywą rewolucji w świecie Zachodu. A siłą napędową tej rewolucji są internetowe social media, które on, zupełnie słusznie, wręcz odkrywczo, nazywa, Piątą Władzą. Max przewidział zwycięstwo Trumpa i teraz nabija się z tych, którzy złudzenia brali za rzeczywistość, lub którym po prostu zbrakło intuicji. Punkt dla Kolonko i jego MaxTV, którą można oglądać na YouTube. A tak widzi on przyszłość: „przewiduję większe wychylenie Polski na prawo. Zyskiwać będą Korwin-Mikke i narodowcy, zaś najbardziej Paweł Kukiz, jeśli dobrze spozycjonuje się w centrum …Rządy PiS, jeśli nie przyspiesza, będą się zmieniać w stagnację. Reformy idą wolno. Okopy się zmieniły, a oni ciągle strzelają do wroga, którego nie ma”.
Co prawda, to prawda. Jedyną koncepcją polityczną obecnie rządzących jest ta, że Putin zagraża, i że on zaatakuje, i jest oczywiście winien za wszystkie zło na świecie. Za wygraną Trumpa też? No był winien, ale tu mu chyba odpuszczą. J
„Tarmoszenie Macierewicza” – Wojciech Wybranowski o małej wojnie w obozie rządzącym. Doszło do próby sił między ministrem Antonim Macierewiczem i prezydentem Dudą. Poszło o nominacje generalskie. Antoni wysłał propozycje Dudzie na kilka dni przed 11 listopada w zamiarze, ze zostaną szybko podpisane i będą mogły być wręczone podczas uroczystości w dniu 11 listopada. A tu klops. Duda nie podpisał i teraz nowy termin to 29 listopada. Macierewicz dostał po nosie i na razie na rewanż się nie szykuje, bo nie jest pewien wsparcia prezesa, który ostatnio też „kilkukrotnie potarmosił Macierewicza …. Doszło do mocnej wymiany zdań miedzy Kaczyńskim a Macierewiczem. Mimo ze drzwi były zamknięte, słychać było, że atmosfera jest bliska wrzeniu”.
Być może szykuje się kolejna wojna na górze i powszechne obrzucanie się oskarżeniami, jak to było bez mała dziesięć lat temu, w końcówce poprzedniego rządu PiS.
„Lewica 2016: głupi i wściekli” – Ziemkiewicz jak zwykle celnie. Jeden krótki fragment: „Komu bowiem służy niszczenie religii „patriarchatu”, tradycyjnych więzi społecznych, rozbijanie rodziny i dowartościowywanie wszelkiego rodzaju aberracji – wszystkie te wektory działania lewicowych elit, których wspólnym mianownikiem jest przetwarzanie społeczeństw w zbiory, mówiąc Houllenbecquiem, „cząstek elementarnych”? Czy to ma być droga do powszechnego szczęścia? Jest to przede wszystkim likwidacja przeszkód w nieskrępowanym maksymalizowaniu zysków przez wpędzanie mas w niewolnictwo i bezlitosne ich łupienie. Ponieważ właśnie wspólnota jest naturalnym wrogiem łupieżczego sojuszu wielkich korporacji i władzy politycznej oraz wszelkich będących na jego żołdzie”.
Nie da się zaprzeczyć, że tak właśnie wygląda praktyka polityczna liberalnej lewicy. Jest to już powszechnie odrzucane na Zachodzie. A kierunki wyjścia są dwa: albo w stronę konserwatyzmu i nacjonalizmu, albo w stronę wręcz komunizmu, jaki to kierunek przedstawiał konkurent Hillary Clinton w wyborach prezydenckich z jej własnej partii, czyli Bernie Sanders, którego ona nie całkiem uczciwie wyeliminowała. Nawet obecny papież jest świadomy takiego wyboru. W wywiadzie dla „La Republica” powiedział – „Wiele razy mówiono o mnie jako o komuniście. A moja odpowiedź jest zawsze taka, że ostatecznie to komuniści myślą jak chrześcijanie”. Ot i mamy problem. W naszej części Europy komunizm w najbliższym czasie nie ma szans, zatem zostaje tylko konserwatyzm i umiarkowany, miejmy nadzieję, nacjonalizm.
„Cejrowski ocenzurowany” – Maciej Pieczyński pisze o niepoprawnej politycznie wypowiedzi Cejrowskiego.
Tyma ze związku Ukraińców w Polsce zrobił zgłoszenie do prokuratury z tego powodu. Zdanie wyrwane z kontekstu może brzmieć szokująco, jednak gdy się zapoznać z całością, sprawa wygląda inaczej. Tak wyglądała ta wypowiedź Cejrowskiego, który „ zagadnięty o film Smarzowskiego stwierdził: „Ukraińcy to gwałciciele i rzeźnicy”. Na pytanie Andrzeja Rudnika: „Ale nie wszyscy oczywiście?”, odparł: „proszę pana, nie wiem tego, czy nie wszyscy. Jeżeli mój brat jest gwałcicielem i rzeźnikiem, a ja przez dziesiątki lat po tym jak dokonała się rzeź wołyńska, twierdzę cały czas, że on jest bohaterem, to to mnie czyni rzeźnikiem i gwałcicielem, bo to znaczy, że mnie to nie przeszkadza, że on jest rzeźnikiem i gwałcicielem, liczy się dla mnie tylko to, w jakiej sprawie gwałcił i rozrzynał ludzi. No więc na pańskie pytanie: „Czy wszyscy Ukraińcy?” stwierdzam, że wszyscy, bo żaden Ukrainiec do tej pory nie uporządkował tej sprawy. Nikt tam nie wystąpił ze znacznych Ukraińców, mówiąc” „Ci nasi bohaterowie to nie są bohaterowie. Tak walczyli o niepodległą Ukrainę, ale takimi metodami się nie załatwia spraw, bo nie można dobra uzyskać, czyniąc makabryczne zło”.
Jeśli się patrzy na całą tę wypowiedź, to jest to spójne i logiczne wnioskowanie, choć prowadzi do niepoprawnego politycznie wyniku. Oczywiście ukraińskim nacjonalistom nie będzie się podobać. Zapewne pan Tyma strzelił sobie w stopę, robiąc to zgłoszenie, bo tym samym zapalą się reflektory i wielu zacznie się dokładniej przyglądać różnym wypowiedziom Ukraińców. A jest tam się czemu przyglądać. Na przykład, jak donosi wiele mediów, nagrodzona w Polsce ukraińska „literatka” Oksana Zabużko, nazwałą zbrodnie na Wołyniu „wielkim świniobiciem”. Taki jest poziom refleksji ukraińskich elit na temat ludobójstwa na Wołyniu. I co z tym zrobić?
„wSieci” nr. 47
„Przegląd tygodnia Mazurka i Zalewskiego” – tym razem jakieś mniej ciekawe te niusy. Zwróciłem za to uwagę na pracę analityczną: „Znacie II Prawo Mazurka & Zalewskiego”? No to, że PiS rośnie, kiedy Kaczyński milczy. To znaczy jest drugie, bo pierwsze głosi, że ministrem finansów i szefem służb specjalnych w Polsce zawsze musi być świr”.
Ciekawe! A co z ministrem Obrony Narodowej? A co z ministrem Spraw Zagranicznych? Poczekamy, zobaczymy, może ktoś sformułuje i inne prawa.
I jeszcze coś, z życia wyższych sfer polityczno-arystokratycznych: „gdy Anders robiła kampanię senatorską na Podlasiu, pomagał jej młody gowinowiec, nazwiskiem Ozdoba. Pojechali kiedyś na mszę i Ozdoba usiadł obok pani Anny w pierwszym rzędzie. Przyleciał Rokosz [Gniewomir Rokosz-Kuczyński] i się rozdarł: „Jak pan się nazywa?! Ozdoba?! Pan nawet nie jest szlachcicem!”, i wygnał go do ostatniej ławki. A mówią, że polityka to nie psychaitryk”.
Ta sytuacja na pewno uświadamia nam, że sarmacka kultura szlachecka miała także i tę brzydką gębę, czyli kastowość. Pewnie nie dotyczyło to wszystkich herbowych, ale znacznej części. Natomiast to, że coś takiego można spotkać w szczątkowej postaci i dziś, trzeba ocenić jako rodzaj dziwactwa, wręcz aberracji, może socjopatii.
Marta Kaczyński w felietoniku „A jednak się uda” tym razem o tym jak wspaniały program partii, czy tez rzadu, Mieszkanie+, pomoże zaradzić brakowi 0,5 miliona mieszkań w kraju. Najważniejszy tu optymizm. Pani Marta pisze: „Mieszkaniowa oferta PiS to kolejny po 500+ dowód na możliwości przełamywania trawiącego Polskę od lat imposybilizmu i polepszenia warunków życia wielu rodzin”. Cel tak zbożny, że nie można pisać „a jednak się uda” tylko „musi się udać”. Inaczej po prostu być nie może. No i plan jakby bardziej realny: kiedyś było chyba 3 miliony tych mieszkań, a teraz już tylko pół miliona. I to piękne słowo: imposybilizm, pani Marta używa, to też często używane słowo przez stryja, pamiętajmy, niby szczegół a się przecież liczy.
„Byłem przy wygranej Trumpa” oznajmia zdecydowanie Ryszard Czarnecki. No po prostu Rysio to taki akuszer historii. Jest wszędzie tam, gdzie ona w bólach się rodzi. Na przykład na Ukrainę, w czasie Majdanu, odbył on, czym się chwalił, aż sześć chyba podróży lotniczych. To on stał za Kaczyńskim na Majdanie, gdy ten wzniósł okrzyk „Sława Ukrainie”. Bez Czarneckiego nic by się w historii i polityce nie zadziało. To on, mówiąc Majakowskim, zajeżdza teraz „kobyłę historii”. Prowadzący z nim wywiad Zaremba zauważa, „był pan chyba jedynym polskim politykiem obecnym na konwencji republikańskiej, która nominowała Donalda Trumpa na prezydenta”. On ma tę szczególną umiejętnośc, wie jak znaleźć się we właściwym czasie na właściwym miejscu. Jak choćby w polskiej polityce; bez wahania porzucał zużyte partie a przechodził do tych z perspektywami. Po kolei – UPR, ZCHN, AWS, Samobrona, PIS. Zdajmy się Czarneckiego i słuchajmy co mówi. A teraz Rysio uspokaja: „Nie czyńmy z Trumpa na siłę kumpla Putina. I unikajmy też cielęcego zachwytu. Żadnemu amerykańskiemu prezydentowi nie należy dawać carte blanche”. Od razu mi ulżyło. Rysio nie da Trumpowi carte blanche i ten Trump nic nie zrobi. No nawet jakby chciał to Czarnecki mu nie pozwoli.
„Wprost” nr. 47
Profesor Macierewicza” – tego się nie spodziewałem. Rząd „dobrej zmiany” miał wyjaśnić katastrofę smoleńską i powołał w tym celu nową, oczywiście profesjonalną i o najwyższych standardach, podkomisję Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego przy Ministerstwie Obrony. Na jej czele stanął doktor Wacław Berczyński. Kim on jest? To emerytowany inżynier włókiennik. Podawano, że pracował w biurze konstrukcyjnym Boeinga. Według informacji Wprost, pracował dla Boeing Helicopters jako informatyk programista. Nie udało się także potwierdzić informacji, że Berczyński „był akredytowanym członkiem jakiejkolwiek komisji badania wypadków lotniczych armii Stanów Zjednoczonych”.
Za to Berczyński otrzymał w 2013 r. od Gazety Polskiej tytuł „Człowieka Roku”, był także w latach 1968-1981, członkiem PZPR, gdzie należał nawet do egzekutywy. Nie to jest jednak powodem, że odcina się od niego, i jego działalności, coraz więcej ludzi, w tym znajomi z kręgów polonijnych w USA, gdzie pracował.
Mariusz Wąsik, profesor patologii i medycyny laboratoryjnej z Uniwersytetu Pensylwania zwraca uwagę na kwestie „ewidentnego braku kwalifikacji Wacława Berczyńskiego do kierowania komisją badającą przyczyny katastrofy …Wynikającego z braku doświadczenia w pracy z samolotami, nie mówiąc o ich katastrofach oraz przebywania na emeryturze od dziesięciu lat”. A w swoim liście do Berczyńskiego puentuje: „Obawiam się, że ta działalność będzie bardzo ciemną kartą w najnowszej historii kraju. Potencjalne szkody raportu sugerującego wybuchy na pokładzie, a co za tym idzie zamach, są nie do przecenienia. Czy na pewno chcesz mieć coś takiego na sumieniu?”
Przykra sprawa. Nie można jednak patrzeć tylko na Berczyńskiego, bez zwrócenia uwagi na tego, kto tym wszystkim naprawdę kieruje – czyli Macierewicza. Coś z tym trzeba zrobić, i to szybko, aby ograniczyć szkody.
„Gazeta Polska” nr. 47
Tomasz Sakiewicz żali się we wstępniaku na działanie jakiegoś „przemysłu milczenia” odnoście katastrofy smoleńskiej. Według niego to są ci, co wzywali by „czekać na oficjalne wyniki badań” i „nie żerować na tragedii”. A jeszcze straszniejsze dla niego jest to, że te wezwania to „nie pochodziły one od wrogów, lecz często z naszego własnego obozu”.
No, ale przecież nie chodzi o to co było, ale o to, co jest teraz: „Co się stało z przemysłem milczenia? Czy został jakoś rozpoznany, zniwelowany? …… Mechanizm silny bo dający szansę egzystencji. Będzie się ujawniał na każdym zakręcie i przy każdej próbie charakteru. Chyba coś takiego właśnie się dzieje.”
No to jesteśmy w domu. Rzecz w tym, że jego rewelacji o tym, że samolot uderzył kołami o ziemię w Smoleńsku nikt nie kupuje. Według jego mediów świadczyć o tym miałaby ekshumacja pary prezydenckiej. Jak można z ekshumacji wnioskować o kołach, to jest dostępne wyłącznie dla osób o najwyższym stopniu wtajemniczenia.
Straszna sprawa, no i jak mu pomóc? Może jaką ustawę wprowadzić, żeby odtąd linia Gazety Polskiej stała się obowiązującą powszechnie. W czasach minionych pretensje o taką pozycję miała Trybuna Ludu, czy Żołnierz Wolności, ale też zadekretowane to nie było i istniały media, które nie we wszystkim się z nimi zgadzały przez to były atakowane o różnego rodzaju odchylenia. Jak widać historia się powtarza.
Piotr Lisiewicz już się nie obcyndala, jak naczelny, i otwartym tekstem wskazuje wrogów: „wszystkie te Karnowskie, Zaremby, Skwiecińskie oraz inne tuzy „W Sieci”. Znaczy się jest normalna nawalanka w obozie smoleńskim, między skrzydłem umiarkowanym i ortodoksyjnym. Tak to jakoś przypomina mi rozgrywki w obozie władzy w marcu ’68 roku.
„Nikt nie odważy się dotknąć NATO i UE” – wywiad Wojciecha Muchy z Witoldem Waszczykowskim. Tak czytam, co też do powiedzenia ma nasz „srebrny lis dyplomacji” i znajduję tylko potwierdzenie najgorszych o nim opinii. Na pytanie o Le Pen odpowiada tak: „W środowisku Marine Le Pen są akcenty prorosyjskie. Nie jest to jednak we Francji dominujący odłam konserwatyzmu. Tam dominuje konserwatyzm w wydaniu Nicholasa Sarkozy’ego”.
Właśnie Sarkozy wycofał się z wyścigu prezydenckiego we Francji z powodu braku poparcia w prawyborach. I taka to jest wiedza i intuicja Waszczykowskiego. Nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać?
Najgorzej to własne wyobrażenia brać za rzeczywistość. Ale nawet Waszczykowski musi przyznać, że zupełnie nie ma już w Europie partnerów dla swojej polityki antyrosyjskiej i najsilniejszym politykiem, który najbardziej przeciwny jest Moskwie jest …. Angela Merkel, o której wyraził się, że „pilnuje ona interesów Polski”.
Jest po prostu przecudownie. To niewątpliwie i z Tuskiem jest tak samo. Jeśli Merkel jest dla nas jedynym oparciem w polityce wschodniej, a Tusk jest człowiekiem Merkel, to mamy już przecież odpowiedź. To jak? Dalej będziecie szarpać Tuska o Amber Gold i Smoleńsk? No chyba, już teraz nie wypada?
Ciekawych też wyjaśnień udziela on w sprawie projektu Międzymorza: „Odtwarzamy integrację naszego regionu. Przez lata był on traktowany jako obszar tranzytowy, pole do budowy montowni, dodatek. Pamiętamy, co się działo, gdy chcieliśmy zbudować koleje dużej prędkości. Pewnie gdyby obsługiwały one połączenie Frankfurtu z Kaliningradem, prawdopodobnie Unia Europejska by się zgodziła, a ponieważ one miały służyć Polsce, Czechom i Węgrom – to się nie udało. Dziś odtwarzamy ten region. …. Czy nazwiemy go „Grupą Wyszehradzką”, „Dziewiątką bukareszteńską”, „Trójmorzem” – to nie ma znaczenia. Ale on ma być równoważny Europie Zachodniej”.
No wszystko fajnie, tylko, że z tym „równoważeniem” Europy Zachodniej to nijak nie da się zrobić, bo jak się doda dochód narodowy tych wszystkich krajów Międzymorza, to wychodzi tylko trochę więcej niż jedna jedyna Holandia. To czym tu równoważyć? No jakieś poczucie rzeczywistości to wypadałoby jednak mieć!
Stanisław Lewicki