Panie profesorze, jak należy obecnie definiować naród?
To nie jest kwestia czasu teraźniejszego. Naród należy definiować tak jak przed wojną robił to obóz narodowy, jako grupę ludzi, w większości wspólnego pochodzenia, ale również ludzi, którzy zostali dokooptowani do tej grupy, to coś w rodzaju poszerzonej rodziny, poszerzonej przez adopcję. W polskim przypadku są to ludzie pochodzenia litewskiego, ruskiego, tatarskiego, ormiańskiego i różni inni, którzy się pojawiali na naszych ziemiach. To nie było spojrzenie czysto etniczne czy tym bardziej rasowe, ale kulturowe, bo ludzie, którzy wtopili się w nasz naród stawali się jego członkami. I to jest różnica w stosunku do ujęć rasistowskich. Endecja w latach trzydziestych kładła nacisk na kulturę, z tym, że nie było wówczas czegoś takiego jak znana nam z lat PRL-u tzw. „linia partii” i rozmaitych głosów na ten temat było wiele. Generalnie jednak naród rozumiano w obozie narodowym w sposób zarysowany wyżej.
Czym jest nacjonalizm? Czym różni się od faszyzmu i nazizmu, bo wielokrotnie te pojęcia są używane zamiennie.
Odnoszę się bardzo podejrzliwie do używających zamiennie tych terminów, ponieważ takie generalizowanie jest wytworem propagandy komunistycznej. Pojęcie szeroko rozumianego faszyzmu, a więc przekraczającego system włoski o tej nazwie, według amerykańskiego sowietologa i historyka Pipesa, także byłego doradcy prezydenta Regana, zostało ukute przez Komintern. Każdy to może sprawdzić w jego książce pt. <Rosja bolszewików>. Tego typu schemat nadal jednak obowiązuje w kręgach „gazeto wyborczych”, dla których nacjonalizm to coś złego. Według nich jest to ideologia nakazująca nienawidzić inne narody, i nie tylko dbać o interes własnego narodu ale realizować go często kosztem innych, bez oglądania się na względy moralne. Tymczasem przed kilkudziesięciu laty, ludzie w obozie narodowym, jak m.in. Balicki, powołując się na szwajcarskich socjologów, uważali nacjonalizm za wyższe stadium patriotyzmu. Patriotyzm uznawano za uczucie, które jak to bywa z uczuciami, nie ma wyraźnych granic, czasem jest silniejsze, czasem słabsze, a czasem zanika. Nacjonalizm się pojawia, kiedy powstaje teoretyczne opracowanie zagadnienia. Oczywiście rożne nacjonalizmy odwoływały się do różnych systemów wartości. I tu należy szukać różnicy między dobrem i złem. Nacjonalizmy są różne. Nie ma jakiegoś jednego nacjonalizmu!
Na czym polegała oryginalność polskiego nacjonalizmu? Czym różnił się od podobnych ruchów politycznych w Europie?
Trzeba uściślić od razu, o jaki nacjonalizm chodzi, wczesnoendecki był inny niż późniejszy, to byli areligijni pozytywiści. Potem w polskim nacjonalizmie zaczął się rozszerzać duży wpływ myśli katolickiej. Przedwojenny polski nacjonalizm był myślą oryginalną, nie importował gotowych rozwiązań z zagranicy. Nie różnił się od nacjonalizmów, które wchłonęły naukę katolicką albo znaczące jej połacie, różnił się tym, co dotyczyło polskich realiów. Był podobny do koncepcji proponowanych przez hiszpańskich karlistów oraz hiszpańską Falangę, jak też i do koncepcji portugalskich. Szalenie różnił się za to od nacjonalizmu niemieckiego czy ukraińskiego, ruchów politycznych zbudowanych na zupełnie innych pierwiastkach aksjologicznych.
Nacjonalizm ukraiński był oparty na darwinizmie społecznym, tak samo jak rożne polityczne i społeczne koncepcje w Niemczech poprzedzające hitleryzm. Nie mówię o hitleryzmie jako o wiadomym zboczeniu. Jak się bliżej tym sprawom bardziej przygląda, badając je, to widzi się, że Hitler nie stworzył niczego nowego, czego nie byłoby we wcześniejszych niemieckich ideach czy ruchach politycznych, jedynie zaostrzył pewne rzeczy i pewne myśli, które w Niemczech żyły w sferze nieoficjalnej. W III Rzeszy zostały one przejęte doprowadzone do skrajności i realizowane przez państwo. Tego zdania był prof. Leon Halban, autor wydanej przed wojną pracy <Religia w III Rzeszy>. Warto podkreślić, że w obozie narodowym w latach trzydziestych doszła do głosu filozofia św. Tomasza z Akwinu, a faszyzm włoski opierał się na heglizmie. Tak więc tomistyczny personalizm rzutował w Polsce na koncepcje społeczne i akceptowaną pozycję osoby ludzkiej. Stał się czynnikiem antytotalistycznym. Dlatego też w najradykalniejszej frakcji obozu narodowego jaką był RNR- Falanga, wymyślono koncepcję „totalizmu katolickiego”, który miał gwarantować ograniczenie władzy państwa w stosunku do rodziny i Kościoła oraz zabezpieczać nietykalność jego nauki. Autentyczny totalizm w obozie narodowym był więc niemożliwy.
Na czym polegała koncepcja Katolickiego Państwa Narodu Polskiego?
Nie powstało żadne opracowanie ujmujące to zagadnienie w sposób systematyczny i syntetyczny. Podobno napisał je w czasie wojny ks. Michał Poradowski, ale zaginęło w czasie powstania warszawskiego czekając na druk. Potem w latach 90 wydał jakieś ocalałe fragmenty w broszurze pod tym tytułem.
KPNP to miało być państwo wyznaniowe, w którym zasady katolicko-społeczne miały normować podstawowe sektory życia społecznego i narodowego. Etyka narodowa miała być równoznaczna z etyką katolicką, Kościół miał mieć szeroki wpływ na życie społeczne.
Koncepcja gospodarcza, najbardziej zwarta i najpopularniejsza w obozie narodowym, sformułowana przez Adama Doboszyńskiego, była w zasadzie przejawem fundamentalizmu religijnego. Głoszono w niej powrót do czasów idealnych, stąd popularność wśród obozu narodowego książki filozofa Mikołaja Bierdiajewa <Nowe średniowiecze> przetłumaczonej przez narodowca, Reutta. Ideałem dla narodowców była więc epoka przedoświeceniowa /szczególnie chrześcijańskie średniowiecze/, kiedy to jak powiada Bierdiajew, religia była czynnikiem wszechogarniającym i wszystko normującym. Na tym była oparta cała historiozofia obozu narodowego i oficjalny system jego wartości.
Poświęca Pan wiele miejsca przedwojennej „neopogańskiej” Zadrudze. Dlaczego określił tego typu ruchy ideowe mianem nacjonalizmu modernizacyjnego?
Doboszyński w pierwszym wydaniu swojej książki „Gospodarka narodowa” wydanej w 1934 r. pisze, że ówczesny rozwój przemysłowy Polski jest wystarczający. Przewiduje obumarcie przemysłu, trudno to nazwać inaczej niż skrajnym antymodernizmem. Doboszyński uważał rozwój przemysłu za objaw kapitalizmu, niezdrową z moralnego punktu widzenia pogoń za zyskiem, co wówczas już było absurdem. Przecież papież w encyklice <Quadregasimo Anno> z 1931 roku pisał o industrializmie jako cennym dorobku ludzkości.
Ruch Zadruga był niewielki liczbowo, nieporównywalnie mniejszy niż obóz narodowy. Podstawą tego ruchu była konstatacja, że między szybko odbudowującymi swoją potęgę Niemcami i pospiesznie industrializującą się sowiecką Rosją ma szansę istnieć tylko silne, bogato uprzemysłowione i wysoko rozwinięte cywilizacyjnie państwo. Zadruga powoływała się na wczesną endecję, na Dmowskiego, Balickiego jak też i Brzozowskiego, którzy utyskiwali na nasze cywilizacyjne zacofanie i zwracali uwagę na konieczność modernizacji kraju. W przeciwieństwie do „neopogan” niemieckich Zadruga nie lansowała militaryzmu i kultu przemocy, a właśnie twórczość materialną – opanowywanie przyrody – co przekładałoby się na stan gospodarki i rozwój potencjału kraju a wiec i jego zdolności obronnych. Dlatego można ją określić jako koncepcję modernizacyjną.
Czy któreś z rozwiązań proponowanych przez przedwojennych narodowców może znaleźć zastosowanie we współczesnej Polsce?
Należy zwiększyć świadomość narodową Polaków i odbudować elitę narodową. Nie ma u nas poczucia własnej dumy i baczenia, żeby inni nam nie szkodzili. Np. sołtysi widzą jak upowcy budują pomniki swoim poległym i nie reagują. Należy zwracać uwagę na działalność mniejszości, np. na zwiększoną aktywność opcji niemieckiej na Śląsku oraz na tamtejszy ruch autonomistów w swojej istocie tendencję antypolską. Trzeba opierać się na etyce katolickiej, chociaż katolicyzm społeczny po Soborze Watykańskim II wygląda całkiem inaczej niż przed wojną. Takie wartości jak praca czy rozwój są tam stawiane w rzędzie pierwszoplanowych wskazań. Jednak dzisiejsi narodowcy często krzywo patrzą na posoborowe zmiany, w dalszym ciągu apoteozując Doboszyńskiego z jego myślą gospodarczą i wydają się nie rozumieć, że choć gra polityczna miedzy państwami musi być sprawnie prowadzona to jednak nie załatwia ona wszystkiego. Najważniejszy jest ogólny potencjał państwa i narodu. A ten tworzy gospodarka i będąca jej pochodną siła militarna. Świat liczy się tylko z silnymi. Przemyślenia o takich właśnie problemach chciałem przekazać czytelnikom w swojej ostatniej książce pt. <Dylematy polskiego nacjonalizmu. Powrót do tradycji czy przebudowa narodowego ducha>.
Za: http://niezlomni.com/?p=21003
Najnowszą książkę prof. Bogumiła Grotta można kupić w naszej księgarni: http://sklep.konserwatyzm.pl/dylematy-polskiego-nacjonalizmu.-powrot-do-tradycji-czy-przebudowa-narodowego-ducha/