Dmitrij Miedwiediew złożył swoje oświadczenie na spotkaniu z działaczami Jednej Rosji w Penzie. Premier zwrócił uwagę, że przedłużanie aresztu dla „Zbuntowanych Cip” daje skutek odwrotny od zamierzonego, a ponadto ewentualne zawieszenie wykonania kary może być uzasadnione stanem zdrowia Nadieżdy Tołokonnikowej, Jekatierinu Samucewicz i Mariji Alochini.
Adwokat skazanych Mark Feigin stwierdził, że nie przywiązuje większej wagi do głosu Miedwiediewa „ze względu na jego uległość wobec prezydenta Władymira Putina” i niewielkie obecnie znaczenie w systemie władzy w Rosji. W komentarzach krajowych wypowiedź premiera również została odebrana jako granie skrzydłami przez obóz rządzący oraz gest wobec zachodniej opinii publicznej. Przez „twardych” zwolenników Putina w zasadzie „od zawsze” Miedwiediew traktowany jest jako mięczak i mniej lub bardziej zakamuflowany „zapadnik”, ulegający naciskom USA. Z drugiej jednak strony obecny premier spełnia swoją rolę „zderzaka prezydenta”, tyle że właśnie wystawionego na Zachód i w stronę liberalniejszych kręgów rosyjskiej opinii publicznej.
(karo)