Motas: Rachunek z Kremla

Konsekwentne i długotrwałe wysiłki rodzimej klasy politycznej na polu skrajnie antyrosyjskiej polityki historycznej przyniosły w końcu długo oczekiwany, acz niespodziewany w tym momencie skutek. Rosja, głosem swoich najwyższych przedstawicieli, włączyła się do chóru państw podnoszących wobec Polski zarzut przyczynienia się do zagłady Żydów w czasie ostatniej wojny.

Zasiliła tym samym współczesną oś Waszyngton – Jerozolima – Berlin, zapoczątkowaną przed ponad półwieczem przez ówczesną RFN i Izrael. Rosja wystawiła tym samym Polsce rachunek za wieloletnie działania, mające na celu jej zdyskredytowanie. Za zrównanie ZSRR z III Rzeszą, za przedstawianie Związku Radzieckiego jako państwa współodpowiedzialnego, w stopniu równym z Niemcami, za wybuch II wojny światowej oraz ukazywanie Rosji jako odwiecznego agresora.

Polska płaci również za obłędny sojusz z postounowskimi i postupowskimi siłami politycznymi na Ukrainie. Za współpracę ze środowiskami nawiązującymi do najbardziej antypolskich, neobanderowskich tradycji, zadzierzgniętą rzecz jasna w imię wspólnej walki z Rosją. Dość wspomnieć, że podobnych sojuszników Polska poszukiwała także w państwach bałtyckich, licząc na odnowienie jagiellońskiego mirażu i nowego kordonu sanitarnego. Jednak to nie prometejskie mrzonki przepełniły szalę goryczy.

Polska polityka historyczna konsekwentnie podkopywała przede wszystkim fundament powojennej pozycji Rosji, odmawiając jej prawa do miana zwycięzcy II wojny światowej i wyzwoliciela Europy spod hitlerowskiego jarzma. Nie zwycięzca, a okupant i agresor, jak mantrę powtarzają niemal wszystkie rodzime ośrodki opiniotwórcze, począwszy od centralnych władz, po różne instytucje i agendy państwowe odpowiedzialne za kreowanie tzw. polityki historycznej. Politykę, która, co trzeba podkreślić, w ogólnym zarysie po roku 1989 jest niemal niezmienna, różniąc się jedynie stopniem radykalizmu głoszonych w danym momencie tez i haseł. Wszystkiemu towarzyszy metodyczne niszczenie miejsc pamięci związanych z wysiłkiem zbrojnym armii radzieckiej na terenie Polski.

Truizmem w tym miejscu będzie stwierdzenie, mówiące o czysto propagandowym i politycznym wymiarze obecnego stanowiska władz Rosji, które nie odbiega niczym od rusofobicznej linii prezentowanej przez kolejne centroprawicowe i prawicowe rządy w Polsce. Linii wyraźnej do tego stopnia, że stała się ona w III RP dogmatem, elementem racji stanu, ukutym na wzór oficjalnej przyjaźni polsko-radzieckiej w dobie PRL, przedstawionej jedynie w formie à rebours. Strona rosyjska niejednokrotnie w sposób dość czytelny starała się wykazać swoim partnerom w Polsce, że działają wbrew własnym najbardziej żywotnym interesom. Dyskredytując ład poczdamski, Polska podważa tym samym swoje obecne granice, stawiając się w pozycji przegranego, delegitymizuje swoje prawa do uzyskanych w wyniku wojny terytoriów. Wspierając zaś banderowską Ukrainę, brata się ze spadkobiercami swoich katów.

Na niewiele jednak zdały podobne ostrzeżenia, przyznać trzeba, że Polska wytrwale pracowała nad tym, aby pozbawić się ostatniego sojusznika w wielu żywotnych dla jej narodowego bytu kwestiach. Staje obecnie sama wobec niczym nieuzasadnionych roszczeń środowisk żydowskich, wobec czarnego obrazu kreowanego od wielu już dziesięcioleci na Zachodzie. Na kogo możemy zatem dziś liczyć? Na Stany Zjednoczone, Niemcy czy Izrael? Polskie elity po raz kolejny oblały egzamin odpowiedzialności za własne państwo i żywotny interes narodowy.

Maciej Motas

za: http://www.mysl-polska.pl

Click to rate this post!
[Total: 22 Average: 4.8]
Facebook

3 thoughts on “Motas: Rachunek z Kremla”

  1. Następnym razem Putin może ogłosić światu że to Polacy mordowali rosyjskich intelektualistów.
    Na dowód czego przypomni udokumentowany dorobek, prawdziwego z krwi i kości, polskiego magnata Felka Dzierżyńskiego.Na dodatek, tak naprawdę, to nie wiemy ilu miał faktycznych jak i domniemanych polskich pomagierów. I co my na to odpowiemy? Każdy kij ma dwa końce. Wojna historyczna z FR jest nie do wygrania.

    1. Oczywiście. Najśmieszniejsze jest to, że ci którzy utożsamiają ZSRR wyłącznie z Rosją i Rosjanami, zapominają że oficjalnie panował tam internacjonalizm, większość czołowych postaci rewolucji bolszewickiej nie była Rosjanami, tak samo jak w późniejszych władzach radzieckich, i że Polaków wcale tam nie brakowało. Opluwa się Wojsko Polskie, że nie było wcale polskim bo większość oficerów pochodziło z Armii Czerwonej, a tymczasem głównym kryterium skierowania do WP była narodowość polska w ankiecie personalnej. Tak samo twierdzenia że źli Rosjanie rabowali i gwałcili w Polsce, dlatego dzisiaj trzeba im to wypominać. A Ukraińcy, Białorusini, Gruzini i inni obecnie „dobrzy, nasi i demokratyczni” w szeregach Armii Czerwonej to nic złego nie robili, niczym ci ss-mani którzy tylko gotowali i w ogóle ich przymusem wzięli. Podobnych przykładów można by wymieniać w nieskończoność, i to dowodzi tylko, że toczenie sobie ze współczesną Rosją wojen historycznych na temat działalności Związku Radzieckiego i warunkowanie współczesnych stosunków od uznania przez Rosjan „najnajszej” racji to głupota

  2. Znakomicie, profesjonalnie napisany artykuł, z tym, że brakuje w jego treści faktu „wyciągnięcia trupa z szafy”, jakim była rezolucja podjęta w UE z inicjatywy deputowanych z partii rządzącej w Polsce – PiSu. Dotycząca 17 września 1039 roku itd. W polskiej narracji dotyczącej reakcji prezydenta W.W. Putina, (jak zawsze z resztą w polskich reakcjach na to, co się dzieje w Rosji) brak jest refleksyjności i samooceny w kontekście „polskiego czynnika”. Polskiego działania nad Wisłą. W Rosji rezolucja parlamentu UE, traktowana jest jako preludium do polskich (i nie tylko polskich) roszczeń odszkodowawczych. Przypominam, że właśnie w Polsce zrodził się pomysł żądania odszkodowań za okres II wojny światowej (i nie tylko za ten okres). Zarówno od Niemiec jak i też współczesnej Rosji. Patrz wypowiedzi posła Mularczyka i innych polskich polityków nie tylko z PiS-u! W dniu 11 stycznia 2020 roku, na zaproszenie prezydenta W.W. Putina, do Moskwy przybywa pani kanclerz Angela Merkel. Pomimo tego, że nie opublikowano nigdzie tematów (agendy) tego ważnego spotkania, nie trudno się domyślić, iż będzie tam między innymi omawiany ten temat. Obecnie w Rosji, przedstawiciele partii rządzącej, naciskają na profesjonalnych historyków (zatrudnionych w sektorze państwowym tj. instytuty, badawcze, uczelnie MSZ itp.), aby skierowali swoją uwagę na temat udziału Polski w okresie międzywojennym w kontekście antysemityzmu, jak też w okresie rządów sanacyjnych. Ze szczególnym uwzględnieniem udziału polskich wojsk w „wyzwalania Zaolzia” w 1938 roku. W Polsce nie bierze się przy tym pod uwagę, iż w okresie słusznie minionym, w polityce ówczesnych władz ZSRR dominowała polityka nie jątrzenia stosunków w PRL-owską Polską. Nie publikowano, więc „trofiejnych” materiałów historycznych, pozyskanych z hitlerowskich archiwów. Aktualnie, z uwagi na powyższe materiały te będą publikowane. Ba! Mało tego. Należy się spodziewać, iż Rosja częściowo opublikuje materiały pozyskane z Polski z byłego UB i SB…. W szczególności w części pogromów i indywidualnych zabójstw, obywateli polskich wyznania mojżeszowego, które miały miejsce w okresie powojennym. Niezwykle ważnym jest to, że we współczesnej Polsce nie bierze się pod uwagę, iż w strukturach wojskowych w radzieckiej armii (w okresie międzywojennym i wojennym!), na stanowiskach dowódczych w tym w NKWD, w większości byli obywatele radzieccy wyznania mojżeszowego… Nie bierze się pod uwagę, że właśnie ci oficerowie i żołnierze stanowili trzon (zaczyn) budowy wojsk izraelskich poczynając od roku 1948 – czyli od daty proklamowania państwa Izrael. Krytyka działań armii radzieckiej w okresie II wojny światowej, de facto uderza w mit założycielski armii izraelskiej. Więc kochani Polacy resztę „dośpiewajcie” sobie już sami. W każdym razie Polskę czeka w 2020 roku „tort z wisienką”. Z czterech świata stron. Groteskowym w tym wszystkim jest to, iż polskie władze opierają swój „strategiczny” sojusz na USA, w którym właśnie zrodziła się ustawa 447 wiadomo z czyjej inicjatywy. Wspieranej już oficjalnie przez państwo Izrael. Szczególnej uwadze polecam rosyjski program prowadzony przez pana Sołowiowa, w którym występuje emerytowany generał izraelskich służb specjalnych – pan Jakow Kedmi. Wówczas, być może nie tylko jego wypowiedzi na temat Polski i Polaków wyjaśnią Polakom (polskim politologom), w jakim kierunku zmierza światowa polityka względem Polski, pod wodzą USA. Paniali?!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *