Nie kochałem Rosji Borysa Niemcowa

.

Takiej histerii jak po zabójstwie Borysa Niemcowa w demoliberalnych mediach już dawno nie było. Kolejni politycy nie tylko „łączyli się w bólu z rodziną” – co jest zrozumiałe w takiej sytuacji – ale wyraźnie dawali znaki, że Polska i Polacy nienawidzą „Rosji Putina”, ale kochają „Rosję Niemcowa”. Nie ukrywam, że „Rosji Niemcowa” nie tylko nigdy nie kochałem, ale i nie darzyłem najmniejszym nawet szacunkiem.

Zacznijmy od przestawienia Zamordowanego. Jego ojciec był Rosjaninem, a matka Żydówką (z domu Ejdman), co sugeruje, że zaliczał się do wcale licznej w Rosji grupy osób pochodzenia żydowskiego, których marzeniem jest „westernizacja” imperium, czyli „derusyfikacja” w duchu „postępu” i „europejskości”. Innymi słowy: to taka pozostałość po przedrewolucyjnej partii tzw. kadetów. Co ciekawe, a w Polsce zupełnie chyba nieznane, Zamordowany był także spokrewniony ze znanym bolszewikiem żydowskiego pochodzenia – Jakowem Swierdłowem, bliskim współpracownikiem Włodzimierza Lenina. Prawdopodobnie to właśnie Swierdłow osobiście wydał rozkaz zamordowania cara Mikołaja II i rodziny imperialnej. Borys Niemcow karierę polityczną zrobił w najczarniejszym etapie nowoczesnej historii Rosji, a mianowicie za czasów „wielkiej smuty”, jaką dla tego państwa były rządy Jelcyna. To czas, gdy jak grzyby po deszczu wyrastały wielkie nomenklaturowe majątki, liczone w dziesiątkach miliardów dolarów.

Epoka Niemcowa to czas, gdy Rosja została dosłownie rozkradziona przez kilkuset oligarchów, a Jelcynowskie państwo przemieniło się w prywatny folwark tychże oligarchów. Epoka Jelcyna-Niemcowa to czas nieprawdopodobnej słabości Federacji Rosyjskiej, korupcji, pijaństwa, zgięcia nóg przed zachodnimi bankierami, rozprzedawania majątku za bezcen zagranicznemu kapitałowi. To moment, gdy Rosja przestała być Rosją, przemieniając się w państwo bez suwerena, grabione przez własnych złodziei i zagraniczne koncerny.

Dlatego jeśli ktoś dziś mówi, że utożsamia się z „Rosją Niemcowa”, to chce przez to powiedzieć, że utożsamia się z Rosją upokorzoną, skorumpowaną i rządzoną przez zwykłą klikę złodziei, bezkarną z powodu parasola, którym otaczała ich władza polityczna. A to w tej właśnie nie-Rosji Zamordowany w latach 1991–1997 pełnił funkcję gubernatora obwodu niżnonowogrodzkiego, a następnie zajmował stanowisko ministra paliw i energetyki, a potem, w latach 1997-1998, był wicepremierem rządu.

W tym czasie był zwolennikiem tzw. prywatyzacji, polegającej na rozprzedawaniu mienia państwowego po skrajnie zaniżonych cenach oligarchom, którzy pomnażali swoje majątki w błyskawicznym tempie dzięki politycznym koneksjom. Jego bliski współpracownik Borys Brewnow został oskarżony o wielkie malwersacje finansowe i przywłaszczenie sobie urzędowego samolotu. Co więcej, sam Niemcow był wręcz symbolem uzależnienia władz centralnych od oligarchów. Wbrew temu, co mówi się o nim w polskich mediach, nie był demokratą, ponieważ popierał siłowe rozpędzenie Dumy rosyjskiej przez Jelcyna w 1991 roku. Uważał, iż demokracja polega na tym, że wybory wygrywają zwolennicy „westernizacji” Rosji i jej uzależnienia politycznego, ekonomicznego i ideowego od Zachodu. W ostatnim okresie, wbrew poglądowi praktycznie wszystkich Rosjan, sprzeciwiał się uznaniu rosyjskiej aneksji Krymu i ostentacyjnie popierał banderowców w Kijowie w toczącej się wojnie domowej na Ukrainie, w której jego nominalna ojczyzna – Rosja – popiera przecież rosyjskojęzycznych separatystów z Noworosji.

Ci, którzy mówią dziś, że całkowicie utożsamiają się z „Rosją Niemcowa”, to ludzie, którzy Rosji po prostu życzą źle. To ci, którzy uważają, że „dobra Rosja” to Rosja padająca na kolana przed zachodnią demokracją, liberalnym i antyklerykalnym światopoglądem, przed dyktatem mniejszości seksualnych, przed zachodnimi bankierami, niemieckimi fundacjami wspierającymi demokrację. Głosy tego typu płynące ze środowiska, które niegdyś określało się mianem „lewicy laickiej”, są zupełnie zrozumiałe. Wszak Niemcow, gdy był u władzy, realizował ten sam, nakreślony na Zachodzie, scenariusz rozgrabienia własnego państwa między postkomunistyczną nomenklaturę i zachodnie koncerny, który po 1989 roku zrealizowano perfekcyjnie w Polsce.

Niemcow to klasyczny przedstawiciel takiej rosyjskiej „lewicy laickiej”, której obcy jest narodowy interes, tradycyjne chrześcijańskie wartości, idea silnego państwa. To jeden z przedstawicieli tego kierunku, który zawładnął Polską po 1989 roku i niestety rządzi nami w znacznej mierze po dzień dzisiejszy. Stąd to wielkie ubolewanie wszystkich „autorytetów moralnych” o solidarnościowym pochodzeniu. Widzą w Zmarłym jednego z samych siebie. I widzą słusznie.

Czy to na polecenie Władimira Putina zamordowano Borysa Niemcowa? Powiem tak: Putin kazał zamordować Niemcowa tak samo, jak kazał strącić samolot z Lechem Kaczyńskim nad Smoleńskiem. Sprawy te łączy jedna podobna okoliczność, w zasadzie wykluczająca, aby zlecił je rosyjski Prezydent. W obydwu przypadkach zdarzenia te były mu bardzo nie na rękę. W Smoleńsku był pierwszym podejrzanym, ponieważ miał przybyć na miejsce zdarzenia, a sam incydent miał miejsce w Rosji. W drugim przypadku morderstwo miało miejsce w pobliżu Kremla. Nawet Stalin nie robił takich przedstawień jak zabójstwo przeciwnika politycznego pod własnym domem. Każdy zabójca – także i ten działający z pobudek politycznych – zamachu dokonuje nie pod własnym domem, ale z dala od niego, aby nie być pierwszym podejrzanym. Tu 154-M mógł zostać śmiało zestrzelony nad Mongolią, a Niemcow – zamordowany w Irkucku czy we Władywostoku. Powtarzam raz jeszcze: nikt nie morduje na progu własnego domu, gdyż jest pierwszym podejrzanym, a naturalnym instynktem sprawcy jest odwrócić uwagę od siebie. Zresztą czy Niemcow – symbol „wielkiej smuty”, cieszący się znikomym zaufaniem społecznym – rzeczywiście mu zagrażał? Moim zdaniem, Putin ma więcej kłopotu z Niemcowem martwym niż z żywym…

Adam Wielomski

tekst ukazał się w tygodniku Najwyższy Czas!

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Nie kochałem Rosji Borysa Niemcowa”

  1. Moje tezy: 1/ Nie Putin kazał zestrzelic prezydencki Tu154 2/ Nie Putin kazał zastrzelic Niemcowa. 3/ Zabójcy Kaczyńskiego i Niemcowa są tożsami 4/ Putin wie, kto zamordował Kaczyńskiego 5/ Gdy polskie „lachociagi” zaczną fikać, Putin odkryje karty, i ujawni, kto zamordował Kaczyńskiego.

  2. „…Ci, którzy mówią dziś, że całkowicie utożsamiają się z „Rosją Niemcowa”, to ludzie, którzy Rosji po prostu życzą źle. To ci, którzy uważają, że „dobra Rosja” to Rosja padająca na kolana przed zachodnią demokracją, liberalnym i antyklerykalnym światopoglądem, przed dyktatem mniejszości seksualnych, przed zachodnimi bankierami, niemieckimi fundacjami wspierającymi demokrację. Głosy tego typu płynące ze środowiska, które niegdyś określało się mianem „lewicy laickiej”, są zupełnie zrozumiałe. Wszak Niemcow, gdy był u władzy, realizował ten sam, nakreślony na Zachodzie, scenariusz rozgrabienia własnego państwa między postkomunistyczną nomenklaturę i zachodnie koncerny, który po 1989 roku zrealizowano perfekcyjnie w Polsce. …” – „Rosje Niemcowa” popierają, na polskim podwórku ci, którzy w Magdalence poczęli potworka, urodzonego przy okrągłym stole. Są to, obrazowa mówiąc: żyd, ubek, mason i pedofil.

  3. Zabijanie głów państw poprzez strącenie samolotu, w którym lecą, to styl CIA. Takie operacje, przeprowadzane w Ameryce Południowej, opisał John Perkins w swej słynnej książce „Hitman. Wyznania ekonomisty od brudnej roboty”. Zabicie ultra-rusofoba Kaczyńskiego (który nie miał żadnych szans na reelekcję w nadchodzących w 2010 r. wyborach i jako żywy polityk był skończony, a jako trup istnieje w mainstreamowej polskiej polityce do dziś) było korzystne dla USA/Zachodu/żydomasonerii/globalizmu, bo zdewastowało na wiele lat (i tak już wówczas złe) stosunki polsko-rosyjskie (a kierunek rosyjski jest jedyną drogą ucieczki ze struktur globalizmu). Dominacja zachodniego kapitału w nadwiślańskich mediach ustawiła odbiór katastrofy smoleńskiej w taki sposób, że od pierwszych godzin po niej, odpowiedzialnością za nią obarczono Rosję i takie przedstawienie sprawy zdominowało debatę publiczną na 3 następne lata, a z mniejszym nasileniem jest w niej obecne po dziś dzień. Dodatkowa, mniej istotna, acz irytująca konsekwencja jest taka, że zdrajca, który podpisał Traktat Lizboński likwidujący państwowość RP na rzecz UE, w wyniku incydentu smoleńskiego jest przedstawiany jako wielki patriota, bohater i męczennik.

  4. Czysty utylitaryzm (w zasadzie cynizm polityczny) pod maską konserwatyzmu. Zabijanie ludzi, których „nie darzymy najmniejszym nawet szacunkiem” jest OK?

  5. @Michał: Dokładnie tak. Powiem więcej: polskie społeczeństwo pogrążone będzie w chocholim tańcu, dopóki nie zrzuci z siebie bałwochwalczego uwielbienia dla różnych „dętych autorytetów”, „wybitnych patriotów”, „patriotycznych ruchów” etc. Już coraz mniej ludzi wierzy w wielkość „Prezydenta tysiąclecia – wielkiego elektryka” oraz „najwiekszego polskiego ekonomisty”. Na ich miejsce pojawił sie „Zamordowany Prezydent Nowego Tysoiąclecia”. Oczywiście istnieje jescze 'Wieli Redaktor”, „Wielki Profesor z KL Auschwitz”. No i, zza grobu siejący szantaż moralny i duchową kastrację, swym „nauczaniem-o-miłosierdzi-i-starszych-bracia”, tzw. „Najwiekszy-z-rodu-Polaków”, niedawno „kanonizowany” w tzw. „Kościele Posoborowym”.

  6. @Michał: .. ale, należy mieć nadzieję, że na wszystkie te „ołtarzyki”, „nagrobki” i „monumenty”, społeczeństwo polskie, w swej masie, z uczuciem ulgi WYPRÓŻNI SIĘ, troche soba gardząc, że tak długo trwało dochodzenie do prawdy – zrozumienia, jak bezczelnie bylismy przez 25 lat oszukiwani przez „żyda, ubeka, masona i pedofila”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *