Gdy zada się człowiekowi pytanie o najlepszego przyjaciela człowieka, bez wahania pada w odpowiedzi pies. Znacznie rzadziej jednak zastanawiamy się nad tym, jakie zwierzę miało największy udział w rozwoju cywilizacji i kultury. Bez cienia wątpliwości jest to koń. Od chwili jego udomowienia i upowszechnienia w codziennym życiu rozwój ludzkości nabrał tempa i dopiero w wieku XX wypchnięto go z roli podstawowego zwierzęcia pociągowego i transportowego.
Dzięki jego oswojeniu skrócił się czas podróżowania, a dzięki fizycznej sile powstała możliwość przewożenia większego ładunku, co zaoowocowało z kolei większą mobilnością i szybszym rozwojem handlu. Trzeba również pamiętać, że konny zwiadowca szybciej przekaże wieść o zagrożeniu niż piechur, zatem zwierzę to ma również swój udział w zorganizowaniu bezpieczeństwa wspólnot ludzkich, a potem tworzeniu państw i ich podbojów.
Koń jest nieodłącznym składnikiem wielu etosów, które weszły do kultury ogólnoeuropejskiej, czy wręcz światowej; zarówno ludowej jak i wyższej. Bez niego nie byłoby rycerstwa, chłopstwa, wielkich i małych średniowiecznych miast, podróży Benedykta Polaka i Marco Polo, wielkich armii, konkwistadorów i odkrywców czy Dzikiego Zachodu.
W początku XX wieku powstał nurt w kulturze znany jako futuryzm. Jego przedstawiciele zakładali, że tradycja jest balastem ludzkości, jej pielęgnowanie zbędne, zaś prawdziwe znaczenie ma jedynie przyszłość i rozwój cywilizacyjny. Kultura, w opinii futurystów, miała za zadanie opiewać postęp i deprecjonować historię i tradycję. Ten prąd był obecny przez kilka dziesięcioleci, głównie we Włoszech i w rewolucyjnych kołach carskiej Rosji, gdzie dobrze się przyjął w kręgach lewicowych. Mimo oficjalnego zarzucenia zawsze był obecny w kulturze państw socjalistycznych i demoliberalnych. Powojennym odbiciem futuryzmu był propagandowy plakat „Zaćmienie konia” przedstawiający porażkę tego zwierzęcia w starciu z traktorem, przejmującym prace polowe. Nie da się ukryć, że koń nie gwarantuje takiej wydajności, aby wieś mogła sobie radzić bez maszyn, nie znaczy to jednak, że nie może już pełnić żadnej roli. Koń służy wsi nie tylko w pracy, a dzisiaj, w dobie bardziej zaawansowanego technicznie rolnictwa, można skupić się na innych przykładach obecności konia na wsi.
Dla postmodernistycznej kultury i fizolofii koń jest nie tylko przeżytkiem z gospodarczego punktu widzenia, ale również hamulcem rozwoju intelektualnego i społecznego. Koń jest symbolem minionej epoki niezmechanizowanego rolnictwa, która była zdeterminowana przez wartości przedrewolucyjne, wobec czego musi zostać zastąpiony przez pojazdy spalinowe, które z kolei dziś są solą w oku ekologicznych postępowców – czyli również stały się obskuranckie.
Jak już wcześniej wspomniałem, koń nie będzie już służył w pracach polowych, bynajmniej na naszej prowincji. Na polu rozwoju cywilizacji wniósł już swój wkład, lecz nadal może czerpać od tego zwierzęcia kultura. Ta jest przecież tym, co wynosi ludzkość ponad codzienną pracę i wysiłki czynione na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa, dobrobytu, praworządności.
Widzę dla niego rolę elementu podtrzymującego rodzinne więzi, które wskutek starań lewicy zostały porwane na strzępy. Dzieci zamiast przy stole jedzą obiad w swoich pokojach – przed komputerem. Nie byłoby w tym jeszcze nic tragicznego, wszak młodzież chce unikać kłopotliwych pytań i wymagającego wzroku, gdyby nie stosunek dorosłych, którzy często nie widzą w tym żadnego problemu i nie starają się o to, aby wszyscy zebrali się wokół stołu w te dni, kiedy pojawia się okazja do wspólnego posiłku. Oczywiście pomijam zwykłe wtorki, kiedy wszyscy o różnych godzinach wracają z pracy, ze szkoły i zajęć dodatkowych.
Ponowne pojawienie się konia w wiejskim krajobrazie może ten stan rzeczy poprawić. Sam zakup konia jest dużym wyzwaniem dla domowego budżetu i nie znam nikogo mieszkającego na wsi, kto by się tego podjął. Na palcach jednej ręki doliczyłbym się znajomych z miasta, których stać by było na taki zakup i opłacenie miejsca w stadninie, ale tym z kolei żal wydać na ten cel pieniędzy.
Jako że powrót do więzi człowieka z koniem nie grozi nam z racji ekonomicznych problemów skupię się tylko na kulturowych aspektach związanych z tym zwierzęciem. Przede wszystkim jego posiadanie, albo nawet kilku, powinno skłonić ludzi do częstszego przebywania ze sobą i rozbudowywania wzajemnych relacji – choćby po to, by się nauczyć jazdy. Konne przejażdżki po niedzielnym obiedzie byłyby dobrym motorem napędowym do wspólnej realizacji zainteresowań – uczucie frajdy związane ze wspólną jazdą konną mogłoby się wydatnie przycznić do tego, że ludzie mieliby ochotę spędzać ze sobą więcej czasu. Równie ważne wydaje mi się to, że dzięki regularnym kontaktom ze zwierzęciem, obieraniu trudniejszych tras i stopniowemu zwiększaniu szybkości jazdy ludzie odzyskiwaliby to, czego lewica im zakazała oraz co bezwzlędnie tępi – skłonność do ryzyka i brawurę. Jeżeli chcemy w przyszłości liczyć na zdrowie i witalność, co jest warunkiem koniecznym do tego by dana cywilizacja, plemię lub naród były silne i rozwijały się , musimy bezwzględnie odrzucić ideał, którego uosobieniem jest prezydent największego mocarstwa świata jeżdżący na rowerze w kasku oraz nauczyć młodych, że warto jest czasami przykozaczyć. Myślę, że w odbudowie żywych relacji międzyludzkich oraz odzyskaniu fizycznego i mentalnego zdrowia koń może tylko pomóc. W polu nie musi już pracować, gdyż po setkach lat zasłużył sobie na emeryturę, na której powinien sobie pohasać jak jego wolni przodkowie przed udomowieniem.
Norbert Lewandowski
(ar)
Wszystko, o czym pisze autor w drugiej częsci artykułu, da się też osiągnąć za pomocą motocykla i samochodu. Tekst zatem chyba trochę niedopracowany w sferze argumentów. Jakkolwiek koń – piekne zwierzę, z czym się w pełni zgadzam.
„Wszystko, o czym pisze autor w drugiej częsci artykułu, da się też osiągnąć za pomocą motocykla i samochodu. Tekst zatem chyba trochę niedopracowany w sferze argumentów. Jakkolwiek koń – piekne zwierzę, z czym się w pełni zgadzam.” Da się także osiągnąć na rowerze, deskorolce, hulajnodze i na nartach, ale chodzi tutaj o odwołanie się do czegoś sprawdzonego. Taki konserwatywny etos, w końcu nazwa portalu zobowiązuje. Dla mnie jazda konna to dobry pomysł, chociaż ja się do tego nie nadaję, ale zbliża nas do tego co sprawdzone, co kiedyś było powszechne, zamiast nas od tego oddalać – co jest celem samym w sobie dla ludzi postępu.