Andrzej Hadacz – jeden z obrońców krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego, wziął udział w Paradzie Równości. Gazeta.pl donosi, że tak to uzasadniał:
– Ja widzę, że tych ludzi jest coraz więcej. Nie możemy tego izolować. Mamy ich wziąć do wagonów wsadzić, do Oświęcimia ich wywieźć? Musimy coś z tym zrobić. (…) To że oni mają inną orientację seksualną, to mnie nie obchodzi.
– Koniec z dyskryminacją! I będę to mówił każdego dziesiątego na Krakowskim Przedmieściu, że wy jesteście całkiem przyzwoici! I żałuję, że nie ma tutaj ze mną żadnego biskupa ani księdza.
Komentarz: Takie są skutki obrony krzyża bez zgody, a nawet wbrew woli Kościoła. Samowola religijna kończy się zawsze anarchią! [aw]
Bo dzisiaj homoseksualizm jest juz normą postępu/demokracji/wolnosci. Obrończy tzw. wartości zaakceptowali go z pewnym „przesunieciem czasowym”, aby wyglądało, że są „przeciw”. Podobnie zaakceptują pedofilię, zoofilie i nekrofilię, aborcje i eutanazję zreszta też. Ot, chadecja, masoństwo i pseudoprawica, postsoborowa, postkatolicka postłacińskość. I pal im turański w zadek …
Ten facet od początku był prowokatorem od Palikota i dalej nim jest. Nie warto zwracać uwagi na jego wypowiedzi bo do żadnych mądrych wniosków nie dojdziemy.