Odpowiedź na krytykę Macieja Zakrzewskiego dotyczącą mojego tekstu o wicehrabim Bolingbroke

Po drugie oskarżył mnie o uprawianie publicystyki pod pozorem nauki, kompletnie ignorując fakt, że wszystkie moje wnioski mają poparcie w źródłach.

Przechodząc do wątpliwości pana Zakrzewskiego, odpowiadam na konkretne pytania. Za główne źródłem biografii Bolingbroke’a posłużyła mi rzeczywiście dość wiekowa praca T. Macknighta, ponieważ informacje podane w artykule pochodzą z mojej książki o Walpole’u która z kolej jest pokłosiem moje pracy magisterskiej dotyczącej tego polityka. Gdy ja pisałem nie mogłem niestety dotrzeć do pracy H. T. Dickinsona o Bolingbroke’u, która dopiero potem wpadła mi w ręce, poza tym, główną postacią mojej pracy był Walpole. Dlatego o Walpole’u pisałem książkę, a o Bolingbroke’u nie. Przyznaję więc, że jestem tu winny pewnego niedopatrzenia, jednak tak samo można powiedzieć o pracy J.H. Plumba która ponoć jest już mocno przestarzała w stosunku do nowszych prac n. Jeremy Blacka o Walpole’u. Jak to jest, że pan Zakrzewski dezawuuje Macknighta, a nie upomina się o dezawuację Plumba? Wskazuje to na stronnicze podejście pana Zakrzewskiego do mojej osoby. Natomiast korzystałem z innych prac Plumba. Nie do końca jednak wiem czy pan Zakrzewski pije do mojego artykuliku o Bolingbroke’u zamieszczonego to bardziej w celach popularnonaukowych, czy do mojej pracy o Walpole’u – mających – podkreślam – charakter pionierski na polskim rynku wydawniczym. Zastanawiam się co pan Zakrzewski pisał o XVIIII-wiecznej Anglii i czemu dotąd o nim nie słyszałem. Chętnie przeczytałbym: Maciej Zakrzewski, "Bolingbroke – polityk czy myśliciel polityczny", "Politeja" nr 2(6), 2006.

Dziękuję, za uznanie, że tematyka historii stosunków międzynarodowych jest jedyną silną stroną mojej książki o Walpole’u – otóż jeśli pan ja czytał to zapewne przeczytał pan we wstępie, że sprawy zagraniczne uznałem za najważniejsze, właśnie dlatego, że inni autorzy piszący o Walpole’u koncentrowali się na jego polityce wewnętrznej.

Zastrzeżenia pana Zakrzewskiego w stosunku do moich informacji dotyczących Baolingbroke’a są w większości nieuczciwe. 

Jest teoria, że Bolingbroke urodził się Battersea i jest teoria, że gdzie indziej. Bolingbroke studiował w Eton – tak podaje większość autorów i znany jest motyw porównywania prac studenckich (ich stylu) napisanych przez młodych Walpole’a i B.

Być może Bolingbroke ożenił się z Mary Winchcombe w 1701 r., a nie jak autor podaje w 1700 r. –  według moich źródeł było to w 1700.

Pan Zakrzewski pisze: „w latach 1698-1699 podróżował Bolingbroke po kilku krajach europejskich (odwiedził Szwajcarię, Sabaudię, Włochy), a nie jedynie po Francji, jak twierdzi autor (np. D. Armitage, Principal events in Bolingbroke’s life …, s. XXV)”  – ja nie napisałem, że Bolingbroke był JEDYNIE we Francji – tak więc to nie jest żaden błąd.

Pisze pan, że „…w 1703 r. torysom nie udało się przeprowadzić Occasional Conformity Bill, trudno powiedzieć co autor rozumie przez stwierdzenie, że w 1703 r. udało się ograniczyć tolerancję wobec dysydentów? Przypominam, że Occasionall Conformity Bill został przegłosowany z inicjatywy torysowskich lordów przy poparciu wigów w zamian za uchwałę No Peace Without Spain w 1714 r….”;  – skąd pochodzą te informacje?

książę Marlborough był uważany za wiga i z nimi współpracował. Nie bez kozery gabinet jego i torysa Godolphina uchodzi za mieszany. Marlborough uważany jest za Wiga przez gros historyków okresu z J. Blackiem na czele.

Bardzo możliwe, że „…próba wyjaśnienia odejścia w 1708 r. Bolingbroke’a z urzędu bez uwzględnienia działań Harleya jest nieporozumieniem…” i przyznam, ze nie czytałem: (odsyłam choćby do G. Davies, Fall of Harley in 1708, „The English Historical Review”, 259 (1951), jednak w książce już o działaniach Harleya wrogich Bolingbroke’owi pisałem – w tym artykuliku z powodu jego objętości pozwoliłem sobie pominąć kilka kwestii.

De facto rzeczywiście stosunek do wolności prasy nie był wynikiem poglądów torysowskich, czy wigowskich, a Wigowie z Walpolem na czele wcale nie byli bardziej wyrozumiali wobec opozycyjnej prasy i artystów, niż Bolingbroke w czasie pełnienia swojego urzędu. Jednak ze strony wigów takich jak Defoe wychodziły przynajmniej teoretyczne pochwały wolności prasy – od torysów nie.

 

MZ:  „Kazanie  jakie sekretarz stanu wygłosił wielkiemu dowódcy, którego był niegdyś  protegowanym,  jest dobrym przykładem surowego prześladowania pozostałych na stanowiskach Wigów” – jeśli to ma być surowe traktowanie, to co można powiedzieć o impeachmencie ministrów torysowskich w 1715 r….” – rzecz gustu. Jednak dawny bohater lżony przez zwykłego politicusa to dość surowe.

Pisząc, że: „Sympatie jakobickie w jego postępowaniu wobec sprawy sukcesji protestanckiej stały się widoczne dopiero po śmierci królowej” – mam na myśli, że wyszły one na światło dzienne – nowe stronnictwo hanowerskie miało wiele z tym kłopotów.

Doskonale wiem, że Bolingbroke uciekł z Anglii przed represjami wigów, a dopiero potem podjął służbę u Stuartów – zastosowałem zwodniczy skrót myślowy – mea culpa. Trudno jednak w popularnonaukowym artykule skupić się nad wszelkimi drobiazgami.

Pisząc: „Drugim przywódcą torysów, z którego wpływami Bolingbroke musiał się liczyć, i z którym współtworzył rząd był Robert Harley” – pisałem z punktu widzenia Bolingbroke’a. Pan Zakrzewski jak widzę nie wie, że Bolingbroke od początku odgrywał ogromną rolę w rządzie Harleya, a Harley się go obawiał i często ustępował przed jego zdaniem. Poza tym pisałem przecież, że „Ostrożny Harley miał zwykle ostatnie słowo w sprawach polityki wewnętrznej.”.

Podział na na Court i Country Party, był po 1714 roku już mocno zdezaktualizowany. Może fatycznie niedostatecznie podkreśliłem jego znaczenie przedtem.  Harley – wigiem ? – skąd ta informacja? Harley istotnie rywalizował z Bolingbroke’iem na polu polityki zagranicznej, jednak tą rywalizację przegrywał jak piszą historycy okresu. Pisząc o upadku rządu Bolingbroke’a miałem po prostu na myśli upadek rządu Harleya-Bolingbroke’a.

 

Zgodę na powrót Bolingbroke uzyskał już w 1723 r, jednak dopiero w 1725 zdjęto sekwestr z jego majątku. Chciałby pan, żeby magnat mieszkał u znajomych jako sublokator?

Skąd pan wie czy w trakcie wygnania we Francji Bolingbroke prawie się nie zajmował kwestią ustroju????????  Myśli pan , ze obalony minister mógłby zajmować się czymkolwiek innym? Zgadza się, że Bolingbroke zdecydowanie wcześniej „natchnął” Woltera. Bliskie kontakty obu myślicieli datują się na czasy wygnania (dokładnie od 1720 roku), a nie jak sugeruje autor, lata 1726-1729 – no to źle zasugerowałem – mea culpa. Letters on Study of History zostały wydane krótko po śmierci autora. 

Absolutnie nie zgadzam się, że traktat Dissertation upon Parties jest wyłącznie satyrą na rząd i manifestem opozycji Walpole’a – jest ona napisana w formie listu, w którym są zawarte rady, z których Walpole mógłby spokojnie skorzystać gdyby chciał. 

Stwierdzenie, że „Jego pisma są dosyć trudne w odbiorze” – jeśli pan czytał moją książkę o Walpole’u to znajdzie pan informację, że się z tym sądem Burke’a nie zgadzam.

MZ: „…to nie traktat o królu-patriocie (jak twierdzi autor), ale pośmiertnie opublikowane pisma deistyczne spowodowały, że wielu torysów nie postrzegało Bolingbroke’a jako torysa…” – i jedno i drugie.

Te „kilkanaście rażących błędów i nieścisłości”, jak pisze pan Zakrzewski, to raczej kilka nieścisłości. Sąd co do tego, co najbardziej interesuje współczesnego czytelnika pozostawmy czytelnikom.

Raz jeszcze podkreślę, że moja praca o Walpole’u, z której pochodzą fragmenty tekstu artykułu ma charakter pionierski na polskim rynku wydawniczym. Książką stanowi owoc mojej pracy nad magisterką, która rzeczywiście koncentrowała się na sprawach polityki zagranicznej. Dziwi mnie zajadłość pana Zakrzewskiego w atakowaniu mnie – autora, który przybliżył tematykę brytyjskiego XVIII wieku polskiemu czytelnikowi. Mój artykuł o Bolingbroke’u nie ma charakteru publicystycznego czy politycznego, lecz popularnonaukowy. Grzeszy on wprawdzie błędami, jak każdy tekst złożony z fragmentów usianych po książce, lecz imputowanie mi „wykorzystania niewiedzy czytelników, dla uprawiania publicystyki” jest obelgą. Niniejszym domagam się przeprosin pana Zakrzewskiego.

Piotr Napierała

Komentarz: Zgodnie z prawem prasowym redakcja jest zobowiązana do zamieszczenia tekstu będącego odpowiedzią na polemikę. [aw]

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]
Facebook

0 thoughts on “Odpowiedź na krytykę Macieja Zakrzewskiego dotyczącą mojego tekstu o wicehrabim Bolingbroke”

  1. Niestety, biorąc pod uwagę, że dr Zakrzewski napisał doktorat właśnie o tytułowym bohaterze, to obawiam się, że to on ma większą wiedzę na ten temat.

  2. to jest dramat polskiej historii myśli politycznej – dwaj doktorzy walą do siebie z armat spierając się o to czy jakiś drugorzędny polityk angielski urodził się w 1700 czy 1701 roku.

  3. „…to nie traktat o królu-patriocie (jak twierdzi autor), ale pośmiertnie opublikowane pisma deistyczne spowodowały, że wielu torysów nie postrzegało Bolingbroke’a jako torysa…” – gwoli scisłości Panowie, u torysów był ,,spalony” po tym jak głosno domagał sie postawienia pomnika Wilhelmowi Orańskiemu

  4. @Adam Wielomski: spektakl z p.Napierałą w roli głównej jak zawsze żenujący. Gratuluję!

  5. widzę, że Pan Piotr Napierała na serio przestraszył się perspektywą odrzuconej habilitacji 🙂 i zaczyna się kajać

  6. Gdyby dr Napierala dokladnie przeczytal moj ostatni tekst, to dowiedzialby sie z niego, ze moje teksty nie sa antyniemieckie. Zyczylabym sobie, zeby dr Napierala nie wprowadzal innych w blad, przypisujac mi antyniemieckosc. To bardzo nieetyczne. Ale tak jak pisalam, od dr Napieraly nie spodziewam sie niczego wiecej.

  7. @tocque – samokrytyka wiecznie zywa. Bylo nie bylo, zyjemy w ciagle w czasach (jak w 1945-1989) kiedy dominuja idee oswieceniowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *