„Donald matole, twój rząd obalą kibole” zanuciłem niedawno znajomemu, który kibolem jest od 30 lat i pamięta boje z komuną. Odpowiedział: „Zobaczysz, że tak będzie”.
Po bohaterskiej akcji wypisywania mandatów w Białymstoku, a także zbliżającym nas do standardów bratniej Białorusi zatrzymywaniu ludzi rozwieszających antyrządowe transparenty na meczach, tudzież opróżnianiu autobusów miejskich w celu wręczenia talonów na wizytę komornika za niestosowne śpiewy o premierze (prawie jak za okupacji, są zakazane piosenki, jest i łapanka), nadszedł czas na odprężenie stosunków. Kim Donk Tusk niczym rasowy satrapa zrugał lokalnych kacyków za to, że psują mu PijaR.
Mleko się już jednak wylało, a kibole to mocno pamiętliwy naród. Dla kibiców od początku wiadome było, że walka z rządem potrwa długo, parę miesięcy albo i więcej. Inaczej zapewne widział to sam premier, dla którego miała być to kolejna szybka i skuteczna sondażowo wojenka. Na razie okazuje się być „drugą Mandżurią”. Zaatakowano jedną z najbardziej aktywnych grup polskiego społeczeństwa, która ewidentnie wyróżnia się tym na tle jakże biernego we wszelkich działaniach ludu z kraju nad Wisłą. Kibice ruszyli do natarcia, ich bronią jest szydera z premiera, a polem walki głównie Internet. Kwitnie radosna twórczość ludowa, np. do tej pory naliczyłem bodaj sześć piosenek wymierzonych w rząd, całkiem niezłych zresztą, okraszonych stosownym obrazem, kto zechce ten łatwo odszuka je na popularnym portalu YouTube. Sporym zainteresowaniem na wymienionym portalu cieszy się stadionowa wersja „Upadku”, na której na naradzie w kwaterze głównej mają pozostać „Miller, Graś, Arabski”, a sam główny bohater opowiada jak to kiedyś jeździł na mecze i miał taki wysoki biało-zielony cylinder, ale usiadł na nim red. Wołek i go zniszczył. Kwitnie tworzona doraźnie poezja, jakby się tak uprzeć można by wydać całkiem spory tomik poświęcony szefowi gabinetu. Żeby nie było, że kibole są tacy wredni i tylko potrafią rządowi rzucać kłody pod nogi, no bo jakby patrzeć przez pryzmat osiągnięć, to trochę głupio dowalać niepełnosprawnym. Potrafią docenić np. politykę zagraniczną obecnej ekipy, stąd odpowiednie transparenty: „Wolna Białoruś, wolne stadiony”. Polityka wewnętrzna też czasem znajdzie uznanie „Donald aniele, twój rząd uczynił tak wiele”. Czy też doceniając politykę prorodzinną obecnego rządu uczą najmłodszych , że „Tola ma Donalda, a Donald MA TOLE”. Sława szefa rządu, oraz promowane przez niego prawdziwie europejskie rozwiązania zostały docenione i zagranicą. Przed finałem Ligi Mistrzów na Wembley, uchodźcy ekonomiczni z „drugiej Irlandii” wywiesili na owym obiekcie transparent mówiący, że finału nie będzie, gdyż obiekt został zamknięty na wniosek Donalda Tuska. Stosowne zdjęcie obiegło całą Polskę. Jak przystało na kraj w środku Europy w drugiej dekadzie XXI wieku, kibice przyjezdni nie są wpuszczani na obce stadiony. Skoro nie można obejrzeć meczu, kibole twórczo wykorzystują wolny czas, odbywając wycieczki krajoznawcze do miast gdzie grają ich pupile, i tak np.: Miedź Legnica nałogowo podziwia architekturę sakralną, zaś Chrobry Głogów organizuje wyjazdy dla miłośników zbierania…ślimaków, choć i to kole w oczy władzę, gdyż: „Policja zatrzymała autokar z osobami, które zamiast barw klubowych, wyposażone były w wiaderka i zagroziła kierowcy, że jeśli pojedzie dalej, zabiorą mu prawo jazdy”, jakie to europejskie.
I tak trwa ta wojenka, w której kibice okopali się na pozycjach zajmowanych od Gadu Gadu, poprzez YouTube do Demotywatorów i co raz celniej mierzą do Słońca Peru.
Przemysław Gołębiowski
A. Me.