Jarosław Kaczyński ogłosił, że kto głosuje na Platformę Obywatelską de facto oddaje głos na Janusza Palikota. Jeśli więc ktoś nie chce w Sejmie winiarza z Biłgoraja powinien głosować na PiS. Bo wtedy po wyborach nie będziemy mieli koalicji Tusk-Palikot. A czy nie będziemy mieli przypadkiem koalicji Palikot-Kaczyński? Oczywiście kiedy zajdzie taka konieczność. I będzie to absolutną ostatecznością.
Ktoś powie, że żartuję, ale pięć lat temu koalicja Samoobrony z PiSem i LPR również wydawała się czymś nieprawdopodobnym. Wtedy też – przed wyborami – Jarosław Kaczyński odsądził od czci i wiary swoich późniejszych koalicjantów. Następnie zaś, kiedy taki układ okazał się jedynym wariantem, zawarł polityczne przymierze z Lepperem i Giertychem. Nad swoimi wcześniejszymi gromkimi zastrzeżeniami zwyczajnie przeszedł do porządku dziennego. Taka polityka.
Dlaczego uważam, że koalicja Palikot-Kaczyński może wchodzić w rachubę? Oto bowiem Janusz Maksumiuk, były współpracownik śp. Andrzeja Leppera i główny rozgrywający ze strony tej partii w koalicji skonstruowanej przez Jarosława Kaczyńskiego ogłosił, że Palikot idealnie wpisuje się w program jego partii (http://wpolityce.pl/wydarzenia/15673-janusz-maksymiuk-deklaruje-samoobrona-poprze-ruch-palikota-dla-mnie-palikot-idealnie-wpasowuje-sie-w-nasz-program). Skoro tak, to przecież Jarosław Kaczyński ma już za sobą doświadczenie z tego typu ludźmi. Także społecznie obie te formacje – Samoobrona i Ruch Palikota – niemal się pokrywają. Obie są owocem buntu wobec zastanej rzeczywistości. Kiedyś jego wyrazem były blokady dróg, dziś jest nim szokowanie światopoglądowym radykalizmem. Warto też zwrócić uwagę, że obu formacjom w drodze do sukcesu towarzyszył Piotr Tymochowicz. Jeśli więc Jarosław Kaczyński wygrałby wybory – choć moim zdaniem tak się nie stanie – to zmuszony przez okoliczności do rozmów z Palikotem znalazłby z pewnością po drugiej stronie wiele znajomych twarzy.
Ktoś powie, że to absolutnie nie możliwe. Bo Palikot osobiście i cynicznie uderzał w śp. Lecha Kaczyńskiego. Szydził z niego bez żadnych zahamowani. Niby tak, ale przecież Jarosław Kaczyński przechodził już do porządku dziennego nad podobnymi sformułowaniami, kiedy wymagała tego polityczna kalkulacja. W końcu nic się takiego nie stało, gdy ojciec Rydzyk mówił słynne słowa o szambie, a śp. Marię Kaczyńską nazywał czarownicą. Szef PiSu przyjmował to wyjątkowo spokojnie gdyż taka była polityczna konieczność. Tak samo działo się, gdy w obecności posłów PiSu, na zorganizowanym przez Jana Kobylańskiego kongresie polonijnym, Kazimierz Świtoń zelżył zmarłego prezydenta. Reakcji w zasadzie nie było. Dla osiągniecia władzy Jarosław Kaczyński jest w stanie bowiem zrobić wiele. Także wybaczyć Palikotowi. A może nawet uczynić go wicepremierem.
Jan Filip Libicki
-asd
Wniosek tyleż prosty co oczywisty – Palikot, SO i banda tow.Ziętka to ten sam lewacki syf. Tyle tylko, że po wyborach dużo bardziej prawdopodobna jest koalicja z Palikotem p.Libickiego i jego nowych kamratów niż PiS-u….
Żal Panowie, że wspieracie taki odjazd, to 100% psychodelia w wykonaniu J.Libickiego. Tomasz Dalecki-pełna zgoda.