Piasta: W imię zasad

Wiecie kim jest jest Łukasz Rzepecki? Nie? – nie przejmujcie się, ja do niedawna też nie wiedziałem. Otóż Pan Łukasz jest Posłem na Sejm RP. Jednym z tych, którzy nie brylują przesadnie w mediach tylko przez większość czasu siedzą gdzieś w tyłu sali i głosują za lub przeciw.

Rzepecki dostał się do sejmu w roku 2015. Kandydował z okręgu sieradzkiego, z listy PiS. Wcześniej był działaczem tej partii i jej młodzieżówki a także dyrektorem biura poselskiego jednego z posłów i asystentem innego euro-posła. W międzyczasie sprawował funkcję radnego rodzimego Ozorkowa. Wzorowa partyjna kariera zwieńczona została w roku 2015 mandatem poselskim 23-letniego wówczas Łukasza. Wydawało się, że drzwi do wielkiej polityki właśnie się otwarły i nic już nie powstrzyma przebojowego chłopaka. Coś jednak nie zatrybiło.

Pierwszy zgrzyt nastąpił gdy okazało się, że PiS, wbrew wcześniejszym zapowiedziom wyborczym, podnosi podatki. Rzepecki wyszedł wtedy na sejmową mównicę i oświadczył, że nigdy nie zagłosuje za podwyżką podatków, a PiS okłamuje społeczeństwo. Dalej było tylko ostrzej. Rzepecki wbrew partyjnej dyscyplinie nie zagłosował za ustawami o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, następnie poparł publicznie prezydenckie weta do tych ustaw. W klubie PiS czara goryczy przelała się ostatecznie gdy wbrew swojemu ugrupowaniu opowiedział się za uchyleniem immunitetu Dominikowi Tarczyńskiemu. Rzepecki został najpierw zawieszony a następnie wyrzucony z klubu.

Tak, okrężną drogą znalazł się w Kukiz’15, gdzie całkiem nieźle się zadomowił. Nic więc dziwnego, że kiedy Paweł Kukiz przyłączył się do PSL-u, poseł Rzepecki otrzymał propozycję startu z „jedynki”, z tym, że nie z rodzimego okręgu sieradzkiego, ale z Konina. I tutaj nastąpił kolejny zgrzyt.

Rzepecki publicznie oświadczył, że propozycji nie przyjmuje. „Nie będę startował z okręgu konińskiego, bo co ja miałbym tym ludziom w Koninie powiedzieć? Nie mam przywiązania do tego terenu, nigdy tam nie byłem. Co mam tym ludziom powiedzieć, że dostałem jedynkę i jestem?” – oświadczył młody poseł.
Prawdopodobnie w ten sposób Łukasz Rzepecki ostatecznie złamał swoją karierę polityczną. Przecież gdyby zamiast awanturować się w PiS-ie grzecznie wykonywał polecenia partyjnej centrali byłby doceniany, ba, hołubiony jako przedstawiciel partyjnej młodzieży. Gdyby wziął proponowaną przez Kukiza „jedynkę” z konińskiej listy PSL zachowałby choć szansę na reelekcję. Gdyby.

W dobie powszechnego w polityce wazeliniarstwa, wśród bezpardonowej walki o koryto, mało praktyczna postawa Łukasza Rzepeckiego jest istnym kuriozum. A szkoda. Gdybyśmy mieli w sejmie więcej ludzi z charakterem a mniej miernot, więcej jednostek niezależnych a mniej partyjnych aparatczyków nasze państwo byłoby zwyczajnie lepsze.

Polubiłem Łukasza Rzepeckiego. Pokazał charakter. Przypomniał mi, że skuteczność w polityce to nie wszystko. Czasami trzeba postąpić na przekór, nawet szkodząc własnej karierze. W imię zasad.

Tyle o idealistach, w końcu ta rubryka nie jest poświęcona błędnym rycerzom tylko naszym, rodzimym politykom, którzy są jacy są. Rzućmy więc szybko okiem na aktualny przebieg wyścigu szczurów.
W sobotę (16.08) PiS ogłosił pełen skład list wyborczych do sejmu i senatu. Większych zaskoczeń nie ma. Wyraźnie Naczelnik Państwa jest stosunkowo pewny o wynik wyborczy swojej partii. Próżno więc szukać wśród kandydatów zaskakujących transferów (z pojedynczymi wyjątkami, o czym później). Przedstawione listy są interesujące jedynie o tyle, o ile odzwierciedlają aktualny rozkład sił pomiędzy wszystkimi frakcjami i pod-frakcjami „zjednoczonej prawicy”. Czyli powiedzmy sobie uczciwie – średnio interesujące.

Jedną z nielicznych, godnych odnotowania niespodzianek jest obecność na szczecińskiej liście PiS Arkadiusza Litwińskiego. Dla przypomnienia: Pan Litwiński przez 15 lat był wzorowym działaczem PO, a nawet przez trzy kadencje posłem z ramienia tej partii.

Równowaga w przyrodzie winna być zachowana. Zapewne dlatego „jedynką” na rzeszowskiej liście Platformy został Paweł Poncyliusz. Jeśli zagubiliście Państwo w pamięci tą ciekawą personę pozwolę sobie przypomnieć, że przez ładnych parę lat Pan Poncyliusz był prominentnym działaczem PiS. Reprezentował tą partie w sejmie, był wiceministrem gospodarki a nawet, w 2010 roku, został rzecznikiem sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego. Natomiast w Krakowie z list PO/KO kandydować ma inny ex-PiSowiec Paweł Kowal. Wieść gminna niesie, że ma stanowić mocną przeciwwagę wobec Małgorzaty Wasserman. Pożyjemy, zobaczymy.

Co ciekawe obaj panowie pożegnali się PiS w tym samym okresie i razem budowali rożne polityczne pomysły (PJN). Ostatecznie jednak poszli w ślady krytykowanej nie tak dawno koleżanki, Joanny Kluzik-Roztkowskiej, wprost w czułe objęcia Grzegorza Schetyny. No cóż, w życiu trzeba sobie jakoś radzić.

Przemysław Piasta
Artykuł w cyklu „Tygodniowy przegląd wyborczy”

Click to rate this post!
[Total: 9 Average: 5]
Facebook

1 thoughts on “Piasta: W imię zasad”

  1. Kluczem do sukcesu jest elastyczność. Postkomunistyczna profesura przeszła od pochwał komunizmu do obozu szermierzy demokracji i to się opłaciło, ponieważ zachowali swój status. Sąsiadka odznaczona prze władze komunistyczne stała się „gorliwą” katoliczką w 1989 r. W polityce obowiązuje ta sama zasada. Trzeba wyczuwać nowe nastroje partyjne i zmiany oraz dopasowywać się. Mamy cały szereg zawodowych parlamentarzystów, którzy byli już w trzech i więcej partiach politycznych. Oczywiście dodatkowym wymogiem jest ciągła zmiana poglądów w zależności od uwarunkowań.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *