Szlęzak: Państwa w państwie

O słabości państwa świadczy ilość tak zwanych państw w państwie. Najczęściej wymienia się w tym kontekście różne tajne służby. Jako że jedną z fundamentalnych cech państwa europejskiego jest monopol na legalną przemoc, tak i te służby z tego atrybutu przed nikim się nie rozliczają i według własnych zasad korzystają z „licencji na zabijanie”. Nie znam szczegółowych zasad działania tych służb i nie wiem, których mocodawców słuchają, ale po zamordowaniu Andrzeja Leppera i niedawno Dawida Kosteckiego można jednak zaryzykować, że we współczesnej Polsce to jedno z państw w państwie.

Tych państw w państwie jest w Polsce więcej. Najbardziej znane, to Polskie Koleje Państwowe. PKP to u nas synonim bałaganu, marnotrawstwa i śmierdzących toalet. Tak było za PRL-u i tak jest obecnie i chyba będzie nadal. Żaden rząd z tym sobie nie poradził, a przy okazji pewnie niejedna fortuna urosła.

O ile bajzel stanowi o sile PKP jako państwa w państwie, to porządek i sprawna organizacja stanowi o sile innego państwa w państwie, które nazywa się „Lasy Państwowe”. Co ciekawe, jest to państwowa jednostka organizacyjna, nie mająca osobowości prawnej. Na potwierdzenie tego, że jest to państwo w państwie taki przykład. Miasto Stalowa Wola ma około 82 kilometry kwadratowe powierzchni z czego 60 procent to lasy. Zatem nadleśniczy z Nadleśnictwa Rozwadów włada większym obszarem w mieście niż prezydent Stalowej Woli. Jedną z największych barier rozwojowych miasta jest brak terenów inwestycyjnych. Kiedy byłem prezydentem, miasto miało około 80 hektarów swojego lasu. Chciałem ten las zamienić z „Lasami Państwowymi” na tereny przy strefie przemysłowej, żeby zyskać działki dla inwestorów. Nie zgodził się ówczesny nadleśniczy. Prosiłem, tłumaczyłem, że 80 hektarów dla przemysłu przy kilkudziesięciu kilometrach kwadratowych lasów nie zaburza równowagi przyrodniczej. Proponowałem dopłatę. Nic nie pomagało. Nadleśniczy się nie zgadzał i już. Dlaczego nie? – bo nie! Dotarłem do wiceministra środowiska, a ten przy mnie napisał pismo do Generalnego Dyrektora Lasów Państwowych, żeby wyrazić zgodę na zamianę. Generalny Dyrektor wysłał pismo do Regionalnego Dyrektora w Lublinie o opinię w sprawie. Ten o opinię zwrócił się do … nadleśniczego w Stalowej Woli i już wiadomo, co tamten napisał. I tak pisemnym poleceniem wiceministra można się było podetrzeć. Czyż to nie państwo w państwie?

Jak mi wiadomo, tak jest do dzisiaj. Obecne władze miasta starają się o tereny inwestycyjne, ale bez skutku. I tu kolejna sytuacja pokazująca, że współczesna forma polskiej państwowości, to pomieszanie z poplątaniem. Otóż jak słyszę z tym problemem udano się do Jarosława Kaczyńskiego. Ten z kolei w czasie pobytu w Stalowej Woli powiedział, że lasy nie powinny być przeszkodą w rozwoju miasta. Co się teraz stanie? Czy wzorem Stalina, którego nawet enigmatyczne wypowiedzi w różnych sprawach traktowano, jak prawdy objawione, teraz urzędnicy „Lasów Państwowych” potraktują wypowiedź Kaczyńskiego, jak prawdę objawioną? Czy może okaże się, że państwo w państwie „Lasy Państwowe” jest tak potężne, że może nie przejmować się publicznymi sugestiami najważniejszej osoby w państwie? Sam jestem ogromnie ciekaw. Nawet jeżeli Stalowa Wola pozyska dodatkowe tereny inwestycyjne na skutek interwencji Kaczyńskiego (osobiście życzę tego miastu), to będzie to niestety przejaw pomieszania z poplątaniem panującymi w Polsce. Gdyby w Polsce było normalnie, to istniałyby określone procedury służące załatwianiu takich spraw. Tymczasem jest to na zasadzie widzimisię albo urzędnika „Lasów Państwowych”, albo posła i lidera partii rządzącej, który przecież nie pełni żadnych funkcji w rządzie czy administracji, ani nie jest sędzią, który mógłby na podstawie odpowiednich przepisów rozstrzygać takie spory.

W Stalowej po tym wydarzeniu pojawiło się wiele głosów, że potrzeba nowych terenów inwestycyjnych, to barbarzyńskie wycinanie lasów, a w domyśle „Lasy Państwowe” je chronią. Tych wszystkich zapraszam na wycieczkę w lasy w okolicach Stalowej Woli, żeby zobaczyli skalę wyrębów prowadzonych przez tych, którzy nie chcieli zamienić nawet kilkudziesięciu hektarów, bo niby chronią lasy.

A Państwo uważacie, że kto wygra – państwo w państwie, czy „bezfunkcyjny” polityk rządzący państwem?

Andrzej Szlęzak

za: FB

Click to rate this post!
[Total: 9 Average: 4]
Facebook

1 thoughts on “Szlęzak: Państwa w państwie”

  1. Lepsze przykłady państw w państwie do rozdęte przywileje zawodowe pewnych grup, (np. prawnicy i lekarze) pod hasłem samorządu zawodowego. Normalne procedury państwa demokratycznego mało ich obowiązują, ponieważ to samorząd decyduje np. o karach dyscyplinarnych. W takich środowiskach często tworzy się układ zamknięty. Uchodzą zatem nawet największe przewinienia lub jeżeli nie ma wyjścia to stosuje się symboliczne kary. Przykładowo wiadomo, że nie ma po co się skarżyć na lekarza do samorządu, ponieważ kary raczej nie będzie a potem uniemożliwia to starania o ukaranie lekarza w innych trybach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *