Sekretarz okręgowy PiS w Pile, niejaki Adam Bogrycewicz, wypowiedział następującą złotą myśl na wieść o zburzeniu mauzoleum żołnierzy radzieckich w Trzciance: „Dziś jest sukces. Polska staje się wolna od symboli komunistycznych”. Myśli i słowa sekretarza okręgowego PiS pokazują nie tylko całą głębię intelektualną strategów politycznych obecnej władzy, ale wyprzedzają myśli i słowa samego Prezesa. Tak samo zresztą było i w wypadku sekretarzy wojewódzkich PZPR, którzy też musieli łapać w lot „mądrość etapu” szybciej niż I sekretarz KC.
Jeżeli jednak jest tak jak mówi sekretarz okręgowy PiS w Pile, to PiS powinien być konsekwentny i w ramach dekomunizacji zwrócić Niemcom prastare niemieckie miasto Schönlanke, które stało się polską Trzcianką w wyniku zdobycia go przez żołnierzy sowieckich i z woli komunistycznego zbrodniarza Stalina. Mało tego. PiS powinien w ramach dekomunizacji zwrócić Niemcom całe Ziemie Odzyskane. Przecież są one symbolem komunistycznym. Nie tylko dlatego, że zostały zdeptane walonkami sowieckich żołdaków i ich polskich pomocników, których „profesor” Cenckiewicz nie zalicza do tradycji polskiego oręża. Nie tylko dlatego, że znalazły się w granicach powojennej Polski z woli komunistycznego zbrodniarza Stalina. Przede wszystkim dlatego, że sama nazwa „Ziemie Odzyskane” – chociaż wymyślona przez sanację w 1938 roku na cześć aneksji Zaolzia – jest symbolem komunistycznym.
Przez cały PRL propaganda „totalitarnego państwa” chwaliła się tymi Ziemiami Odzyskanymi, kłując nimi w oczy demokratyczną Republikę Federalną Niemiec, a zbrodnicza władza komunistyczna te Ziemie Odzyskane odbudowywała, zagospodarowywała, chuchała na nie, dmuchała. Zatem samo zburzenie sowieckiego mauzoleum w Trzciance nie wystarczy, by uwolnić Polskę od symboli komunistycznych. Dopiero uwolnienie Polski od najważniejszego symbolu komunistycznego, jakim są Ziemie Odzyskane (nazywane przez niemieckich patriotów Wschodnimi Ziemiami Utraconymi – Die verlorenen Ostgebiete), sprawi, że dekomunizacja spełni swoje cele polityczne i pedagogiczne.
Żeby tak się stało, dekomunizacja musi być konsekwentna, musi być totalna. Tak jak wojna totalna, którą Adolf Hitler – po „zamierzonym odwrocie spod Stalingradu” – prowadził aż do „ostatecznego zwycięstwa”. Niech więc PiS będzie konsekwentny nie tylko w słowach, ale i w czynach i w ramach dekomunizacji zwróci Niemcom Ziemie Odzyskane. A potem może się już od nich uczciwie domagać reparacji wojennych. Nawet za zbrodnie zakonu krzyżackiego.
Dopełnieniem dekomunizacji totalnej powinno być zburzenie wszystkich szkół tysiąclatek – symboli komunistycznego zniewolenia polskich dzieci, zbudowanych z inicjatywy komunistycznych zbrodniarzy Władysława Gomułki i Józefa Cyrankiewicza w celu sprofanowania 1000-lecia Chrztu Polski. Co prawda znaczna część z nich została już zlikwidowana, a nawet zburzona w wyniku wiekopomnej reformy oświaty Jerzego Buzka i Mirosława Handtkego, ale wiele nadal istnieje. To samo dotyczy bibliotek i domów kultury, zbudowanych przez komunistów na wsiach i w małych miasteczkach. Wiele z nich też już zlikwidowano po 1989 roku, ale też nie wszystkie. Po co takie symbole komunistyczne mają istnieć? Ludności tubylczej nie jest potrzebna oświata. Wystarczy Telewizja Narodowa i Internet.
Bohdan Piętka
Ta dekomunizacja jest mało radykalna… Dekomunizacja na całego byłoby, gdyby doszło do restauracji stanu prawnego z przed 1 września 1939 r.