Szlaban w Białym Domu dla prezydenta Dudy w sytuacji, gdy prezydent USA spotyka się nawet z wyklętym na Zachodzie przywódcą KRLD, wywołał panikę w szeregach pisowskich. O konieczności rewizji nowelizacji ustawy o IPN mówią już nie tylko panowie Gowin i Czaputowicz, ale także doradca prezydenta Dudy – prof. socjologii Andrzej Zybertowicz. Użył on zdumiewającej argumentacji, która – jak przypuszczam – zostanie wkrótce podana do wierzenia twardemu elektoratowi gazetopolskiemu i radiomaryjnemu. Otóż stwierdził on, że nowelizacja ustawy o IPN i to co w jej następstwie się stało było „rozpoznaniem walką”. Przypominam, że rozpoznanie walką (razwiedka bojem) to taktyka armii sowieckiej z okresu drugiej wojny światowej polegająca na przeprowadzeniu przez wydzielony oddział ataku na linie wroga – z reguły ataku samobójczego – którego celem było ujawnienie pozycji ogniowych i potencjału bojowego przeciwnika. Socjolog Zybertowicz, którego nigdy nie uważałem za osobę poważną, sugeruje tym samym, że taki miał być rzekomo cel PiS-u w wypadku nowelizacji ustawy o IPN, a teraz następuje wycofanie się na z góry przewidziane pozycje.
Otóż nie. To nie było rozpoznanie walką. To było lanie w kaczy kuper na oczach całego świata. Nastąpiła doszczętna kompromitacja pisowskiej polityki zagranicznej oraz rachub geopolitycznych „prawicy niepodległościowej”. Rachub opartych nie na realiach, ale na wierze w wartość sojuszu z USA, Izraelem i Ukrainą oraz na wierze w istnienie takiego sojuszu. Po takiej kompromitacji w każdym normalnym kraju nastąpiłoby zejście ze sceny politycznej skompromitowanej formacji. Tym bardziej powinno to nastąpić po dochodzących z kręgów władzy głosach w sprawie rewizji nowelizacji ustawy o IPN. Ale nie nastąpi, ponieważ elektorat PiS jest jeszcze bardziej niezdolny do krytycznego myślenia niż elektorat liberalny.
Bohdan Piętka
za: FB