Dzisiaj, 12 października, przypada rocznica zapomnianej bitwy. Zapomnianej ze względów politycznych, tylko że jest to polityka antypolska, robiona w interesie zewnętrznych wrogów Polski i uzasadniana werbalnie hurra-patriotycznymi hasłami przez arcypatriotyczną partię. Jest rzeczą niezwykle haniebną to, co obecna propaganda pisze i mówi o tych żołnierzach i o ich dowódcy. Mam na myśli nie tylko tzw. interpretację historyczną, ale ten szczególny język, to nazewnictwo niosące w sobie niesamowity ładunek pogardy i wrogości. Te sztucznie kreowane negatywne emocje są kamuflowane antykomunizmem i antysowietyzmem, ale przynajmniej dla mnie z daleka bije z nich przede wszystkim antypolonizm. Ja potrafię to dostrzec, ale nie dostrzega już tego obecne pokolenie 20-30-latków, wśród których pewien dziennikarz przeprowadził sondę pytając, czy popierają usunięcie z przestrzeni publicznej pamiątek po PRL, w tym m.in. tablic Mendelejewa? W odpowiedzi (m.in. od studentów) usłyszał, że usunięcie tablic Mendelejewa jest bardzo dobrym pomysłem i nawet należy je dewastować, jak inne pomniki komunizmu[1]. Tak wygląda poziom intelektualny i świadomość historyczno-polityczna młodego pokolenia Polaków. Tych ludzi ogłupiono, odczłowieczono i WYNARODOWIONO używając do tego celu werbalnie patriotycznej propagandy i symboliki.
Weteran bitwy sprzed 73 lat, 93-letni płk. Bronisław Jakimowicz, w związku z dzisiejszą rocznicą wypowiedział się następująco: „O wojsku „kościuszkowskim” panują mylne określenia, pojęcia. Tę dywizję tworzyliśmy my, deportowani sybiracy. My, którym zabrano Kresy. My, wypędzeni do tajgi. Moim dowódcą był litewski Polak, podoficerami byli przedwojenni z Wojska Polskiego. Od naszego generała Berlinga po prostu wara. To nie była armia bolszewików, czy na ich usługach. Tam służyli patrioci”[2]. Wypowiedź tę dedykuję wszystkim osobnikom pokroju Romualda Szeremietiewa, którzy z jakąś niesamowitą zaciekłością ciągle piszą w internecie o „sowieckich pachołkach” i „polskojęzycznym wojsku”. Zarzekają się oczywiście, że mają na myśli tylko dowództwo i kierownictwo polityczne Wojska Polskiego na Wschodzie, ale nawet takie stawianie sprawy jest daleko idącym uproszczeniem, a poza tym ten ideologiczny i agresywny język – niezależnie od intencji autorów – deprecjonuje wszystkich żołnierzy tego wojska. Żołnierzy, którzy chcieli tylko wrócić do swojego kraju – nawet z orzełkiem bez korony – i bez ofiary których prawdopodobnie nie byłoby powrotu Polski nad Bałtyk oraz nad Odrę i Nysę.
Bohdan Piętka
[1] J. Noch, „Tablica Mendelejewa? Popieram nawet wszelkie dewastacje tego!” Polacy znowu wpadli na pytaniach Krzysztofa Wójtowicza, www.natemat.pl, 11.10.2016.
[2] W. Szczepański, „Walczył w 1943, dziś w rocznice bitwy pod Lenino gorzko mówi: Boli mnie, że zapomina się o poległych kolegach”, www.natemat.pl, 11.10.2016.