Nie zgadzam się przede wszystkim z próbą odpowiedzi na następujące pytanie postawione przez Autora: ,,Czy oni rzeczywiście dobrowolnie poszli na śmierć, czy też jest to tylko imaginacja naszego romantyzmu podsycana przez pracowników IPN?’’. Starając się odpowiedzieć na to pytanie Szanowny Autor zastanawia się kim tak naprawdę byli Wyklęci, konstatując: ,,Żołnierze wyklęci to ci, którym dosłownie rozpadła się rzeczywistość (…) nie zorientowali się w porę, że wojna jest przegrana i aby przeżyć, trzeba dostosować się nowej rzeczywistości ponieważ ma ona charakter trwały, a nie przejściowy’’.
Zasadniczo się z taką interpretacją losu Wyklętych nie mogę się zgodzić. Moim zdaniem żołnierze tkwili w lesie, nie dlatego że nie zrozumieli nowej rzeczywistości , lecz dlatego, że w ta nowa rzeczywistość nie przewidywała miejsca dla nich. Oni zostali skreśleni zanim ta nowa rzeczywistość w pełni na ziemiach polskich zaistniała. System ich odrzucił od początku jako potencjalnych wrogów, element potencjalnie niebezpieczny. Sam Szanowny Autor zauważa przecież ,,złożenie broni nie dawało gwarancji bezpieczeństwa’’, powiem więcej: nawet próba ułożenia swojego życia w totalitarnej rzeczywistości i pogodzenia się z nią nie gwarantowała spokoju a nawet życia. Świadczy o tym chociażby los generała Emila Fieldorfa (którego notabene pan Engelgard nie zalicza do żołnierzy wyklętych, ponieważ nie walczył w Sowietami; moim zdaniem do Wyklętych powinniśmy zaliczyć także tych wszystkich, o których ,,historia głucho milczy’’) znany chyba nam wszystkim, jak również i losy wielu innych Wyklętych, tych bardziej i mniej znanych, represjonowanych i inwigilowanych za to, (nawet jeżeli wcześniej wyszli z lasu, lub nie wchodzili tam w ogóle) że przeciwstawiło się sowietyzacji naszego kraju (a inwigilowano ich aż po prawie sam koniec PRL – u, co świetnie na podstawie wileńskiej AK przedstawił w swojej książce pan Piotr Niwiński).
Nie mogę się również zgodzić z następująco postawionym przez Autora pytaniem: ,,na ile wiedzieli, że zginą, ale honor nie pozwolił im złożyć broni, a na ile zorientowali się w porę, że wojna jest przegrana i trzeba złożyć broń?’’. Moim zdaniem Wyklęci wiedzieli, że wojna bez wsparcia aliantów zachodnich (ich oczekiwanie na to, że wybuchnie wojna pomiędzy aliantami, wbrew niedorzeczności takiego rozwiązania z naszego punktu widzenia były, do pewnego czasu, bardzo duże) jest przegrana i nie ma większego sensu walczyć, lecz z drugiej strony to nie honor nie pozwolił im złożyć broni; mieli świadomość tego, że żyć w takiej Polsce jaka ówcześnie powstawała, nie było im dane. Co więcej przypuszczam, że Wyklęci bardzo chcieli by wyjść z lasu i rozpocząć nowe życie nawet w takiej (anty) rzeczywistości, lecz podejrzewali jak to się może dla nich zakończyć.
Patryk Pietrasik
Tekst Adama Wielomskiego znajduje się tutaj
aw
Proszę zobaczyć ilu z partyzantów wstąpiło do PAX i przeżyli dzięki temu najgorszy stalinizm. Pozostanie w lesie to była śmierć na 100%; ujawnienie się to zagrożenie rzędu 10%. Oczywiście oni mogli sobie z tego nie zdawać sprawy, ale to tylko świadczy o błędnej rachubie, a nie o ideowości. Ja nie rozumiem postawy: chcieć umrzeć dla idei. Ja dla moich idei chcę żyć.
Jakie prawa w latach 1945-1947 łamał legalny Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej uznawany przez społeczność międzynarodową, w skład którego wchodzili polscy politycy z Londynu?
@JR W TRJN pod kątem parytetu partyjnego najwięcej było komunistów vel. kolaborantów z PPR. mimo że komuniści w społeczeństwie mieli najmniejsze poparcie no i wogóle ten rząd funkcjonował do wyborów do sejmu ustawodawczego które jak wiadomo zostały sfałszowane na korzyść PPR.