Kiedy słucha się lewackich i skrajnie liberalnych środowisk i będących ich tubą rozgłośni radiowych – człowiek mógłby dojść do przekonania, że w Polsce Kościół katolicki i katolicy świecy zwariowali, mają obsesję, są oderwani od rzeczywistości i żyją w świecie urojonym. Chodzi o gender, feminizm i innego tego typu „wynalazki wolnego świata”.
Uczestnicy niedawnego „Poranka w TOK FM” – Jarosław Gugała, Wojciech Maziarski i Piotr Kraśko przez kilkanaście minut wyśmiewali się z biskupów ostrzegających przed gender, sugerując, że niczego takiego nie ma i nie wiadomo skąd hierarchowie czerpią na ten temat wiedzę. Dzień później w podobnym tonie krakali Jacek Żakowski, Wiesław Władyka i Renata Grochal. Śmiechom i szyderstwom nie było końca. A clou programu było żądanie dymisji Michała Królikowskiego, wiceministra sprawiedliwości, za to, że ośmielił się mieć poglądy katolickie i dać temu wyraz. Cóż za obciach! Cóż za zacofanie, cóż za Ciemnogród!
A więc – według redaktorów TOK FM – gender nie ma, to potwór z Loch Ness wymyślony przez głupich, zacofanych katolików. No cóż, ja gender zauważyłem już na stronie internetowej TOK FM – baner z nazwą RADIO GENDER, jako ilustracja twarz przepołowiona na pół, z jednej strony to chyba kobieta, druga część to chyba mężczyzna, ale trudno to sklasyfikować – i chyba o to właśnie chodzi. Ale co tam baner, wystarczy posłuchać tej stacji choć kilka godzin, żeby nabrać przekonania, że jest ona ideologiczną, fanatyczną i agresywną tubą GENDER, z wszystkimi skrajnościami, głupotami i śmiesznostkami, jakimi jest dla przykładu feminizowanie tytułów i stanowisk zapraszanych do studia pań. Stąd nie ma tam pani socjolog, tylko socjolożka, nie ma pani analityk, tylko analityczka, nie ma pani prezes, jest prezeska. Ale to drobiazg – przy tym, co się z tego eteru wydobywa. A panie i panowie redaktorzy śmieją się z tych, którzy uważają, że gender istnieje i jest problemem! To jaskrawy przypadek pewnego niebezpiecznego zjawiska, jakim jest ideologiczne szaleństwo mediów i ludzi, którzy je tworzą. Nie ma to nic wspólnego z tzw. misją publiczną, służbą społeczeństwu – jest za to ordynarna indoktrynacja.
Jan Engelgard
„Myśl Polska” nr 3-4.01.2014