Powrót Juszczenki?

Dołująca dotąd w sondażach „Nasza Ukraina” ex-prezydenta Wiktora Juszczenki niespodziewanie zwyżkuje. Wraz z wysokim poparciem, jakim cieszą się zwłaszcza na zachodzie kraju neo-banderowcy ze „Swobody” – każe to z dużym niepokojem patrzeć na spodziewane wyniki.

Im bliżej do dnia elekcji – tym bardziej Ukraińcy wydają się poszukiwać alternatywy dla jałowego sporu politycznego między Partią Regionów a „Batkiwszczyzną” Julii Tymoszenko. Zyskują więc mniejsze formacje – w tym zwłaszcza УДАР Witalija Kliczki, ale także „Naprzód Ukraino!” Natalii Korolewskiej, a także komuniści. Juszczenko, któremu od czasu przegranych wyborów prezydenckich wróżono polityczny pogrzeb – wraca odbierając głosy głównie swej dawnej współpracowniczce, a późniejszej rywalce i jej Zjednoczonej Opozycji.

Przedwczesny pogrzeb

Różne ośrodki badawcze od ponad roku dawały „Naszej Ukrainie” przeważnie nie więcej, niż 1 – 1,5 procent poparcia. Przełom nastąpił we wrześniu, gdy słupki gwałtownie drgnęły. DEFgroup (za okres 5 – 15 września) pokazała 3,6 proc., „Perspektywa” (6 – 26 września) – 4,1 proc., a ICMI (6 – 26 września) – 4,5 proc. To wciąż za mało, by przekroczyć 5-procentowy próg wyborczy, ale już dość, by politycznie wskrzesić ex-prezydenta. Juszczenko wykorzystuje korzystny trend, bije się w piersi za błędy swej prezydentury i zapowiada bycie skuteczną i efektywną opozycją w Radzie Najwyższej. I chociaż nazywa powołanie Tymoszenko na premiera jedną z największych pomyłek, jakie popełnił sprawując władzę – jednocześnie ex-prezydent wzywa do uwolnienia liderki „Batkiwszczyzny” i nienadużywania wymiaru sprawiedliwości w walce politycznej. – Ilu swych przeciwników aresztowali Aleksander Kwaśniewski, Lech Kaczyński czy Jacques Chirac? – pyta retorycznie Juszczenko.

Wg szacunków z końca września (28-30.09, 2.500 respondentów, margines błędu 2,2 proc.) opracowanych przez Wszechukraińską Służbę Socjologiczną – próg wyborczy przekroczą na pewno: Partia Regionów – 20, 3 proc., „Batkiwszczyzna” – 16,6 proc., УДАР – 14,4 proc., KPU – 10 proc., a być może także „Naprzód Ukraino!” – 5,1 proc., „Swoboda” – 4,7 proc. i właśnie „Nasza Ukraina” – 3,8 proc. 10,1 proc. ankietowanych zadeklarowała, że nie ufa nikomu na scenie politycznej, 7,2 proc. nie wiedziało jeszcze na kogo zagłosuje. Na pytanie, czy dokonany wybór jest ostateczny 43,4 proc. stwierdziło, że „zdecydowanie tak”, 38,5 proc. – „najprawdopodobniej tak”, 6,4 proc. – „najprawdopodobniej nie” 2,6 proc. – „zdecydowanie nie”, 8,3 proc. – „trudno powiedzieć”. O swym udziale w wyborach zapewnia 46,9 proc. badanych, 34,5 proc. odpowiedziało „prawdopodobnie tak”, 8,8 proc. – „najprawdopodobniej nie”, 5,2 proc. – „zdecydowanie nie”, 4, 4 proc. – „trudno powiedzieć”.

Również inne ośrodki dają Partii Regionów od 4,8 proc. do nawet 7,6 proc. przewagi nad Zjednoczoną Opozycją. Trzeci we wszystkich badaniach УДАР traci do „Batkiwszczyzny” od 1,2 do 5,7 proc. ale jego lider zapowiada ostry finisz i wyprzedzenie tracącej wyraźnie w sondażach Tymoszenko.

Beretoszalik z rękawami”

Wyraźnie nie sprawdza się pomysł wyborczy ZO”B”, sprowadzający się na przedstawieniu alternatywy dla rządów Janukowycza możliwe wyrazistej werbalnie, ale też maksymalnie mało precyzyjnej programowo. „Batkiwszczyzna” jednocześnie chce się bowiem prezentować jako zapadnicka i patriotyczna, liberalna i pro-społeczna. W oficjalnej deklaracji stanowiąca rdzeń Zjednoczonej Opozycji formacja ex-premierki przedstawia się jako „ogólnonarodowa partia centrowa nowej ideologii społecznej, łączącej solidarność społeczną z ochroną indywidualnych praw i wolności obywatelskich” – czyli swego rodzaju ideologiczny „beretoszalik z rękawami”. W tej sytuacji kampania bloku Tymoszenko sprowadza się do prostych haseł w rodzaju „Ukraina bez Janukowycza!”, zaś oficjalny program ugrupowania składa się z gładkich zwrotów w rodzaju „Ideowym fundamentem partii jest połączenie krajowych, demokratycznych i chrześcijańskich wartości, reformizm, duchowość, patriotyzm, solidarność narodowa, odpowiedzialność, prawa i wolności. Partia popiera utworzenie na Ukrainie społeczeństwa sprawiedliwości i dobrobytu, konkurencyjnego państwa narodowego europejskiego typu”.

Równie mało wyraziści są koalicyjni partnerzy Tymoszenko – w tym określająca się jako centrolewicowa Narodowa Samoobrona byłego ministra spraw wewnętrznych Jurija Łucenki (skazanego 27 lutego 2012 r. na karę czterech lat więzienia, konfiskatę mienia i zakaz pełnienia funkcji publicznych przez 3 lata za nadużycia finansowe). W ramach Zjednoczonej Opozycji startują także kandydaci umiarkowanie nacjonalistycznej „Za Ukrainę!” b. wicepremiera Wiaczesława Kyryłenki, skrajnie pro-NATO-wskiego Narodowego Ruchu Ukrainy b. szefa MSZ Borysa Tarasiuka, a także liberałowie z Reform i Porządku Sergieja Sobolewa. „Batkiwszczyznę” poparła również szykująca się dotąd do samodzielnego startu pro-unijna Pozycja Obywatelska (te dwie ostatnie formacje kolaborowały wcześniej również z Kliczką). Głównym po Tymoszenko uczestnikiem koalicji jest jednak rzecz jasna Front Zmian Arsenija Jaceniuka. To właśnie porozumienie tej dwójki polityków miało nadać ZO dodatkową dynamikę i wysforować blok na pozycje lidera. Sam Jaceniuk, rezygnując z własnego, blisko 10-procentowego poparcia liczył zapewne, że faktycznie stanie się autentycznym liderem Zjednoczonej Opozycji, zachowując uwięzioną Tymoszenko jedynie jako swego rodzaju symbol. Tymczasem okazało się, że wyborcy FZ nie przenieśli swego poparcia na wspólny blok, a przeciwnie, zaczęli szukać dla niego alternatywy, wspierając mniejsze partie.

Wygrana przez K.O.?

Na mechanizmie tym skorzystał przede wszystkim Witalij Kliczko. Jego Ukraiński Demokratyczny Sojusz na rzecz Reform ze swym antykorupcyjnym i proeuropejskim programem dobrze wpasował się w oczekiwania dawnych wyborców Jaceniuka. Nb. zagraniczne koneksje słynnego boksera są ważnym elementem jego kampanii wyborczej. УДАР afiszuje się kontaktami z CDU i Fundacją Adenauera, a także z jednej strony z Narodowym Demokratycznym Instytutem Spraw Międzynarodowych (NDI) Madeleine Albright, z drugiej zaś z neokonskim Międzynarodowym Instytutem Republikańskim Johna McCaina. 1 października Kliczko był także w Polsce, spotkał się z prezydentem Bronisławem Komorowskim skarżąc się na brak przejrzystości procesu wyborczego na Ukrainie i proponując bliższą współpracę swojej formacji z Platformą Obywatelską. Wspólny występ liderów ukraińskiej opozycji w Polsce miał dać wyraźny sygnał opinii zachodniej, że przeciwnicy prezydenta Janukowycza maszerują oddzielnie, ale УДАРzą razem…

Silna Ukraina Regionów

Tymczasem obóz prezydencki trzyma się mocno, licząc na podwójne zwycięstwo – tak w wyborach proporcjonalnych z list partyjnych, jak i w jednomandatowych okręgach wyborczych. Będąca największą polityczną organizacją Ukrainy (ponad milion zarejestrowanych członków) Partia Regionów prowadzi kampanię pod hasłem „Od stabilności – do dobrobytu!”. Dużym wzmocnieniem dla prezydenta okazało się też włączenie do wspólnej akcji wyborczej „Silnej Ukrainy” Siergieja Tihipki. Były wicepremier ds. gospodarczych uzupełnia programowo-personalną ofertę PR o elementy ekonomiczne, a ze swym wizerunkiem menedżera – skutecznie rywalizuje z Jaceniukiem i Kliczko. Z kolei sam prezydent Janukowycz świadomie traktuje wybory jako formę plebiscytu oceniającego politykę obecnej władzy, co niesie za sobą pewne ryzyko, ale jednocześnie pozwala wykorzystywać hasła stabilizacji i kontynuacji. Prezydent akcentuje też wątki socjalne w działaniach swej administracji, stara się rozbrajać opozycję podejmując tematykę niezależności energetycznej Ukrainy, czy umiejętnie wykorzystując straszak antyfaszystowski (np. podczas obchodów martyrologicznych w Babim Jarze), a jednocześnie grając na nucie patriotycznej (jak przy odsłonięciu Pomnika Niepodległości w Charkowie). Innymi słowy – stroniąc jedynie od nadmiernego liberalizmu – prezydent i „regionaliści” przekonują, że generalnie mogą zrobić to samo co opozycja – tylko lepiej, bez nadmiernego zamieszania i kosztów społecznych.

Na tle trzech głównych formacji formułujących swe platformy wyborcze na zasadzie „dla każdego coś miłego” – druga trójka przedstawia się zdecydowanie bardziej wyraziście. Komuniści, neo-nabanderowcy i socjaliści stawiają w kampanii na wyraźne odróżnienie się od establishmentu, choć zwłaszcza w przypadku „Naprzód Ukraino!” nie jest to zabieg szczególnie wiarygodny.

Miss socjalnej rewolucji

Jej liderka, Natalia Korolewska nie tylko bowiem deklasuje Julię Tymoszenko jako nowa „miss polityki” na Ukrainie, ale jestem też do ex-premierki podobna pod wieloma innymi względami. Nic w tym zresztą dziwnego – współpracowały przecież przez wiele lat, m.in. w ramach bloku BJuT. 37-letnia Korolewska wspierała Tymoszenko jako deputowana do RN i to na szczególnie kontrowersyjnym odcinku polityki ekonomicznej. W ubiegłym roku jednak dokonała zwrotu dokonując liftingu ukraińskich socjaldemokratów. Oficjalnie wprawdzie „Naprzód Ukraina!” odrzuca sugestie, że jest anty-tymoszenkowskim sabotażem Partii Regionów, odcina się też od ewentualnej współpracy z prezydentem, jednak Zjednoczona Opozycja oskarża socjaldemokratów o rozbijanie wspólnego frontu i tendencje kolaboracyjne wobec władzy. Korolewska odpiera zarzuty i zapewnia, że z PR współpracować nie zamierza, jednak zapewne marzy jej się rola języczka u wagi i pozycja partnera niezbędnego do wyłonienia większości, a siłą rzeczy taką pozycję łatwiej byłoby jej osiągnąć, gdyby to Partii Regionów zabrakło tych kilkunastu głosów. Co więcej, „NU!” prezentuje się jako „bardziej demokratyczna” formuła opozycyjności, niż wodzowskie „Batkiwszczyzna” i УДАР. Z drugiej strony „Naprzód Ukraino!” wzywa te partie do współpracy, proponując wspólny monitoring wyborczy, a także scedowanie poparcia na mających największe szanse kandydatów poszczególnych ugrupowań w okręgach jednomandatowych. Głównym motywem kampanii Korolewskiej pozostaje jednak socjalny populizm. Program gospodarczy „Naprzodu” zatytułowany „Nowa Ekonomia – Nowe Państwo” wprost wzywa do „ekonomicznej rewolucji prowadzącej do zmiany standardów socjalnych” i to takich, w których średnia pensja wynosiłaby 1.000 euro, a średnia emerytura – 500 eu. Biorąc pod uwagę, że w istocie średnie wynagrodzenie na Ukrainie to w przeliczeniu ok. 1.000 złotych – postulaty te zyskują coraz większy posłuch.

Przeciw imperialistom i oligarchom

Naprzód Ukraino!” odbiera jednak głosy nie tylko Tymoszenko, ale także – a może przede wszystkim komunistom. KPU jednak i tak udało się w ciągu roku podwoić swoje poparcie. To efekt dużej konsekwencji w działaniu i propagandzie, a także niezmienności platformy ideologicznej ugrupowania. KPU konsekwentnie opowiada się przeciw liberalizacji zasad obrotu ziemią, krytykuje rządy oligarchów i uleganie naciskom Zachodu. Lider komunistów, Petro Symonenko zapowiada sukces swej formacji zwłaszcza na wschodzie kraju, spodziewając się, że np. na Ługańszczynie może ona nawet wyprzedzić bezkonkurencyjną dotąd Partię Regionów. Co ciekawe jednak, kompartia nie stroni bynajmniej od kontaktów międzynarodowych i to nie tylko w krajach byłego Sojuza (jak można by przypuszczać). Na spotkaniu europejskich partii komunistycznych i robotniczych zorganizowanym w Brukseli 1-2 października (z inicjatywy Komunistycznej Partii Grecji) potępiono m.in. „imperialistyczną, wojenną politykę Stanów Zjednoczonych” oraz groźbę agresji na Syrii i Iran, a także „antyludzką, kapitalistyczną drogę rozwoju” obraną przez Unię Europejską.

Pod czarno-czerwoną flagą do NATO

Deklaratywnie uniosceptyczna pozostaje też „Swoboda”, choć jednocześnie partia ta przystąpiła Sojuszu Europejskich Ruchów Narodowych (do którego aspirują też polskie środowiska „Marszu Niepodległości”, a którego rdzeń stanowią francuski Front Narodowy, Brytyjska Partia Narodowa i węgierski JOBBIK). Dawna Socjal-Narodowa Partia Ukrainy nie może być pewna przejścia progu wyborczego, ale liczy na sukces w zachodnioukraińskich okręgach jednomandatowych (zwłaszcza na ziemi lwowskiej, stanisławowskiej i tarnopolskiej). W tych obwodach poparcie dla Wszechukraińskiego Zjednoczenia „Swoboda” sięgało podczas wyborów do rad obwodowych od 16,60 do 34,69 proc. W obecnej kampanii „swobodowcy” skupiają się na zwalczaniu nowej ustawy językowej, pozwalającej na równouprawnienie rosyjskiego. Ważnym punktem programu pozostaje też lustracja i „desowietyzacja” struktur państwa, walka z „ukrainofobią” i korupcją. Mimo „socjalności” w dawnej nazwie – „Swoboda” opowiada się za 20-procentowym podatkiem liniowym (choć także za progresywnym podatkiem od luksusu). Poważnie natomiast traktowany jest nacjonalizm – w tym postulat uzależnienia ukraińskiego obywatelstwa od etnicznego pochodzenia „z rodziców Ukraińców”, a utrudnienie otrzymywania go przez cudzoziemców od spełnienia rygorystycznych warunków (m.in. 15-letniego domicylu oraz zdania egzaminu językowego, historycznego i obywatelskiego). W polityce historycznej „swobodowcy” żądają bezwzględnej heroizacji OUN i UPA, zaś w stosunkach międzynarodowych – zerwania związków ze Wspólnotą Państw Niepodległych i wstąpienia do NATO.

Wygra Janukowycz?

Stabilnie rosnące poparcie dla Partii Regionów i postępujące rozbicie głosów między formacje opozycyjne pokazuje, że Ukraińcy niepopierający obecnej władzy mają problem z określeniem jakiej alternatywy oczekują. To dodatkowo wzmacnia pozycję prezydenta i jego zwolenników. Ponadto brak sukcesów Zjednoczonej Opozycji dowodzi, że wyborców nie przekonuje radykalizm form, a więc jeśli już – to wolą wyrazistość programową mniejszych formacji. Więzienne labidzenie Tymoszenko zaś nie sprawdziło się podwójnie – Ukraińcy widocznie nie chcą głosować z litości, wybierając raczej przywódców zdecydowanych i nie użalających się nad sobą (jak choćby Kliczko i Juszczenko– o prezydencie Janukowyczu nie zapominając).

28 października Ukraińcy wybierać będą więc między stabilnością i kontynuacją (w zamordystycznej otoczce), a europejskimi mrzonkami, historyczną nostalgią, szowinistycznymi fobiami i socjalnymi potrzebami. Tak czy siak jednak wygra zapewne Janukowycz – bo to w jego rękach będzie większość atutów ułożenia powyborczej układanki w Radzie Najwyższej. I to rokuje także pewne nadzieje dla Polski, która konsekwentnie winna brać pod uwagę możliwość przejęcia władzy nad Ukrainą (bądź jej częścią) przez siły bądź skrajnie pro-zachodnie, bądź neobanderowskie – co zresztą często na jedno wychodzi. W tej sytuacji władza Janukowycza i Partii Regionów ma charakter katechoniczny nie tylko dla miejscowego ładu geopolitycznego i wewnętrznego porządku na Ukrainie – ale także dla ochrony interesów polskich.

Konrad Rękas

Artykuł ukazał się również na Geopolityka.org i Isakowicz.pl

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *