Stosunki Londynu z Moskwą gwałtownie się pogorszyły wraz ze śmiercią w 2006 r. byłego pułkownika rosyjskich specsłużb Aleksandra Litwinienki”. To Gazeta Polska Codzienna.
Tego samego dnia inne pro-PiS-owskie pismo, Rzeczpospolita, pisze: „Cameron godzi się z Rosją”. Autor W. Lorenz przypomina, że G. Brown wizytował Moskwę w 2008 roku, co silnie osłabia tezę GPC o izolowaniu Rosji przez Brytyjczyków. Obecnie jednak pismo T. Sakiewicza wywołało temat ewidentnie nie w porę, gdyż: „Poniedziałkowe spotkanie D. Camerona z rosyjskim premierem W. Putinem ma zakończyć najostrzejszy konflikt brytyjsko – rosyjski od czasów zimnej wojny. I chociaż Londyn robi wszystko, aby zachować twarz, premier Cameron jedzie do Moskwy w roli petenta. /…/ To właśnie cios kremla w interesy gospodarcze Wielkiej Brytanii spowodował, że Londyn chce zawieszenia broni”.
Najlepiej byłoby, gdyby Polska dysponowała taką siłą w stosunkach międzynarodowych, by móc pozwolić sobie na izolowanie Moskwy i nieprzyjmowanie do wiadomości istnienia władz na Kremlu. Wiele wskazuje jednak na to, że skoro Wielka Brytania uległa w tym starciu, nasze szanse mogą być nawet mniejsze.
W Polsce istnieje tradycja licytowania w stosunkach międzynarodowych dużo ponad nasze realne możliwości. Jej przedstawiciele wszystkich innych uważają za zdrajców niegodnych miana Polaka. Należy przebijać wszystkich bez baczenia na nic, a jak tą metodą dojdzie się do ściany i rzeczywiście nie ma jak już się cofnąć, należy spłonąć na stosie, jak w powstaniu warszawskim.
Dziś tę wątpliwą tradycję kontynuuje oczywiście PiS. Na przykładzie brutalnie sfalsyfikowanej propagandy GPC możemy empirycznie sprawdzić, ile to, co proponuje nam J. Kaczyński z A. Fotygą i A. Macierewiczom jest warte. Aby wiedzieć, do czego to Polskę może doprowadzić, wystarczy wczytać się w historię.
Ludwik Skurzak
-asd