W dniach od 18 września do 1 listopada 2015 roku turniej ten rozgrywać się będzie na dwunastu angielskich stadionach oraz na Millennium Stadium w Cardiff, przy czym mecz finałowy rozegrany zostanie na londyńskim stadionie Twickenham – poczytywanym przez fanów tego sportu jako mekka światowego rugby.
Pomimo faktu, że z całą pewnością nie można nazwać tegorocznych rozgrywek szczęśliwymi dla Anglików, gdyż po raz pierwszy w historii Pucharu Świata gospodarz żegna się z rozgrywkami już po fazie grupowej, nie mając możliwości awansu do drugiej fazy pucharu, jest pewien akcent, który zasługuje na słowa uznania, tym samym motywując mnie do popełnienia tego wpisu.
Owym akcentem, w mym odczuciu, jest reklama znanych słuchawek o nazwie Beats by Dr. Dre (pseudonim artystyczny jednego z założycieli przedsiębiorstwa Beats Electronics, rapera Doktora Dre), których obecnym właścicielem jest firma Apple.
Głównym bohaterem owego spotu reklamowego promującego wyżej wspomniane wydarzenie jest postać kapitana Anglików – Chrisa Robshaw’a.
Już w pierwszym ujęciu widzimy scenę, w której mija on jadąc taksówką parlament Westminster oraz Trafalgar Square, na której znajduje się koryncka kolumna zwieńczona figurą Nelsona otoczona przez cztery rzeźby lwów, których projektantami byli Sir Edwin Landseer i Baron Marochetti.
W dalszej cześci widzimy uczniów szkoły średniej, którzy podczas zajęć lekcyjnych zapytani są przez swego nauczyciela o znaczenie słów występujących w kronice o Ryszardzie II-im Szekspira, a które brzmią: „Ten tron monarchów, wyspa berłowładna”, gdzie w tym samym momencie widzimy Chrisa Robshow’a zsiadającego do stołu prasowego.
Gdy jeden z uczniów udziela odpowiedzi twierdząc, iż wyżej wspomniane słowa „opisują Anglię”, nauczyciel zapytuje klasę, „czy aby na pewno jest to jedynie opis”, czy może coś więcej – „deklaracja umiłowania”? Wypowiedź swą zaś kwituje dającymi do myślenia słowami: „któż z was nie stanąłby w obronie tego, co kocha”? Równolegle ze strony redaktora pada pytanie pod adresem Robshow’a odnośnie tego „jak fakt grania u siebie wpłynie na drużynę” (złośliwi mogą stwierdzić, że marnie…), a wraz z nim rozpoczyna się „właściwa” część reklamy słowami: „The game starts hear” („Gra zaczyna się tutaj”) i słyszymy pierwsze dźwięki muzyki do hymnu Jerusalem Charlesa Huberta Hastingsa Parry’ego, napisanej w 1916 roku do słów poematu Williama Blake’a ze wstępu do dzieła pt. Milton: A Poem (1804):
„A czy te stopy w dawnych czasach
Znaczyły Anglii górskie drogi?
I czy Baranek Boży hasał
Po naszej Anglii łąkach błogich?
Czy Pańskie Lico rozjaśniało
Nasze spowite mgłą wyżyny?
A Jeruzalem, czy tu stało,
Gdzie Szatan sklecił swoje młyny?
Mój łuk złocisty niech przyniosą:
I moje strzały pożądania:
I moją włócznię: O niebiosa!
Mój rydwan ognia niech tu stanie.
W bitewnym niech nie padnę szale
I niech w mym ręku miecz nie zaśnie,
Aż zbudujemy Jeruzalem
Tu, na angielskiej ziemi właśnie.”
Charles Parry został poproszony o stworzenie jego muzycznej wersji na spotkanie kampanii Fight for Right w londyńskim Royal Albert Hall, w celu przezwyciężenia niskiego morale społeczeństwa w wyniku wzrostu liczby ofiar brytyjskich żołnierzy na froncie I wojny światowej oraz brakiem perspektyw widma jej szybkiego zakończenia. W obecnej wersji miał on, jak mniemam, posłużyć zagrzaniu do walki angielskich rugbystów.
Wraz z pierwszymi dźwiękami pieśni, której w tym przypadku wykonawcą jest młody Brytyjczyk Jacob Collier, Chris Robshow rozpoczyna swój trening na siłowni, zaś na równoległym ujęciu dziennikarz komentuje, iż umiejętności liderskie zawodnika spotkały się w przeszłości ze słowami krytyki, pytając go jednocześnie czy ten uważa, że są gotowi wygrać.
Wizja treningu kapitana na boisku przeplata się z ujęciem ucznia z wcześniejszej sceny w klasie, którego podczas meczu z dumą i umiłowaniem w oczach dopinguje ojciec.
Widzimy parę policjantów (Ang. Bobbys) oraz młodych chłopców, którzy oglądają trening narodowej reprezentacji Anglii w rugby na smartphonie. Na dalszym ujęciu pojawia się bulldog angielski rozszarpujący pluszowego kangura (tu nawiązanie do reprezentacji Australii, z którą później Anglicy przegrali), jak również grupę mężczyzn pomagających wydostać z błota autobus szkolny pełen uczniów.
Sceną kulminacyjną jest moment, w którym Chris Robshow wysiada z autokaru zmierzając w kierunku stadionu, zaś pośród skandującego tłumu i paparazzi pojawiają się trzy postacie ubrane w zbroje, mające twarze umalowane w biało-czerwone barwy Anglii.
Reklamę kończy kapitan narodowej drużyny Wyspiarzy słowami skierowanymi do widzów, w odpowiedzi na wcześniejsze pytanie reportera: „Gramy u siebie. Tu zawsze się wspieramy”!
Jak widać, jest rzeczą możliwą w dobie „kultu człowieka z Davos” mieć odwagę postawić na tradycyjną narrację nie obawiając się o to, że słupki popularności mogłyby spaść pod wpływem wrażenia ogółu o zapędy nacjonalistyczne, bo faktem jest, że „gra zaczyna się z dala od stadionowych fleszy. Zaczyna się w narodzie, który Cię kształtuje. Na rodzimych boiskach do gry w rugby, gdzie doskonalisz swoje umiejętności. Na siłowniach, w których hartujesz swoje ciało. I w końcu w szatni, gdzie przygotowujesz się psychicznie do nadchodzącego boju. Bo w tej grze, ci którzy są w stanie sprostać wymaganiom i presji swego narodu będą tymi, którzy zatriumfują…”
I choć dopiero będzie nam dane przekonać się o tym dnia 1 listopada, to już dziś możemy śmiało stwierdzić, że Anglicy jednak odnieśli spory sukces nie wstydząc się zaznaczenia swego charakteru narodowego poprzez odwołanie się w komercyjnej przestrzeni do jednego ze swych hymnów narodowych dając nadzieję, że podczas kolejnych wydarzeń sportowych, których gospodarzem będzie Polska usłyszymy coś co będzie bardziej przypominać Gaude Mater Polonia, niż przaśne Koko koko euro spoko…
Adriel Kasonta