Rękas: Huragan Spekulacja, czyli co się dzieje z cenami paliwa

Uderzenia huraganów i zniszczenia z nimi związane są szalenie spektakularne. Pomimo, że występują regularnie m.in. na południu Stanów Zjednoczonych i w całym regionie Zatoki Meksykańskiej, a ich prognozowanie jest dziś bardziej niż zaawansowane – wciąż są uważane za wydarzenia nadzwyczajne. Z perspektywy mieszkańców – groźne i destrukcyjne. W szerszej perspektywie gospodarczej już nie tak jednoznaczne, stwarzając okazję do odbudowy, związanego z nią ożywienia i wzrostu PKB. Występując na obszarach wydobycia ropy huragany takie jak Katrina czy Ida są także odbierane jako istotny czynnik mający wpływ na zwłaszcza na amerykańską gospodarkę, a nawet na długoterminową sytuację na światowym rynku paliw i poziom cen benzyny. W istocie jednak badania naukowe, szeroko omawiane w dyskusjach akademickich wskazują, że z reguły wpływ bezpośredni jest mniejszy niż zwykli zakładać klienci detaliczni, a nawet niektórzy analitycy spoza sektora energii, a na ruchy cen mają wpływ także inne czynniki rynkowe.

Co to jest szok podażowy

Jak zdefiniował Hillard G. Huntington – z szokiem podaży mamy do czynienia, gdy podaż zmniejsza się w proporcji wykraczającej poza przyjętą dla danego sektora. Przy czym – co szczególnie ważne – chodzi o sytuacje, w których to podaż jest czynnikiem najsilniej wpływającym na sytuację cenową. To znaczy, modelowo – ceny powinny wzrosną, a ilości zmaleć. Wszelkie zaburzenia tego mechanizmu, wynikające z zachowań aktorów rynku, w tym także reakcji klientów mogą wywołać wątpliwości czy rzeczywiście szok podaży zachodzi. I takie właśnie zastrzeżenie należy zgłosić badając przyczyny i przebieg ostatniej zwyżki cen paliw, w szczególności na rynku amerykańskim, gdzie wiążę się ją z uderzeniem huraganu Ida na przełomie sierpnia i września 2021. W powszechnym oczekiwaniu branży miał on spowodować co najwyżej chwilowe i niewielkie zaburzenie stabilnego trendu bardzo powolnego trendu wzrostu cen, powiązanego z postCOVIDowym ożywianiem gospodarki. Tymczasem ceny paliwa w stanach podskoczyły gwałtownie, każąc ekspertom tłumaczyć się z niedocenienia kataklizmu. Niesłusznie, bo to nie (sam) huragan odpowiada za to, co dzieje się z na runku paliw. Nie tylko zresztą w Ameryce.

Kluczowe dla zbadania zjawiska były prace dra Lutza Kiliana, który zaproponował zastosowanie strukturalnego modelu VAR do zbadania współzależności między szokami podażowymi i popytowymi tak w wymiarze globalnym, jak i amerykańskim. Badania te pozwoliły potwierdzić jedynie ograniczony wpływ nieprzewidywalnych zakłóceń w podaży ropy na jej cenę detaliczną. W praktyce okazuje się, że istotniejsze jest raczej oddziaływanie takich zjawisk i ich świadomości na zachowanie konsumentów i wywołany w ten sposób „popyt zapobiegawczy”. Ponadto szoki podażowe intensyfikują swój wpływ oddziałując nie tylko na ceny, ale również na realne płace a także na stopy procentowe i kursy walutowe, w każdym razie krótkoterminowo. Rozwijające swe badania Kilian zwrócił uwagę, że w praktyce trudno nawet przewidzieć czy spowodowane szokami ruchy cen detalicznych ropy i paliwa będą skorelowane pozytywnie czy negatywnie. Podstawą takich obserwacji były reakcje na Huragany Rita i Katrina. Potwierdza to, że wszelkie założenia dotyczące możliwych analogii i reakcji rynkowych obarczone są wciąż dużą niepewnością. Tak było m.in. w roku 2005, gdy oczekiwano dużego pozytywnego wpływu szoku podaży na ceny, tymczasem cena ropy wręcz spadła, podczas gdy cena detaliczna benzyny w USA gwałtownie wzrosła. Kilian wyciągnął z tego wniosek, iż tego typu zdarzenia skutkują więc raczej zaburzeniami w pracy amerykańskich rafinerii niż samej podaży paliwa.

Politycy groźniejsi od huraganów

Można zatem założyć, że analitycy niespodziewający się większych ruchów na rynku – oparli swoje prognozy właśnie na ustalania Kiliana. Stąd właśnie założyli jedynie umiarkowaną redukcję podaży, biorąc pod uwagę większą niż w 2005 dywersyfikację amerykańskiej produkcji. Również wzrost popytu spodziewano się zatem niewielkiego, przy ustaleniu stosunkowo nieodległego nowego ekwilibrium przy odpowiednio nieznacznym wzroście ceny i takiejże redukcji ilości rynkowych. Co, jak zauważa Huntington – byłoby bardziej irytujące niż naprawdę destrukcyjne w dłużej perspektywie. Kang, de Gracia i Ratti (2021) wykazali nadto, że korelacja między szokiem podażowym ropy, a szokiem popytowym nie przekracza ok. 1%, natomiast faktyczny wpływ na ruch cen mają też inne czynniki składające się na popyt zagregowany. Jednak właśnie analizując inne czynniki rynkowe jak wykazała analiza Dai et al. (2020) w przypadku Katriny huragan oddziałał w bardziej znaczące na samo zainteresowanie rynków (1%) i to właśnie miało swoje przełożenie na ruch cen (0.0337%). To z kolei może tłumaczyć znacznie większe przesunięcie w prawo krzywej popytu niż zakładano jeszcze w trakcie huraganu. Mówiąc po ludzku – rynek bardzo wyraźnie zagrał na dużą zwyżkę i taki też efekt osiągnięto.

Tymczasem wracając do spostrzeżeń Huntingtona częstszą sytuacją bywa, gdy wzrost cen po nieprzewidzianym zdarzeniu losowym jest niższy od zakładanego – przeważnie wskutek reakcji rządów uruchamiających rezerwy, wzmożenia produkcji na obszarach niedotkniętych kataklizmem, ale także sytuacji, gdy realny popyt spada np. w związku ze spowolnionym wzrostem gospodarczym. Gdy jednak reakcja ta jest słabsza niż wcześniejsze – zaskoczenie jest odwrotne, to znaczy rządy nie interweniują wystarczająco szybko, a panika zakupowa pojawia się pomimo przejściowego schłodzenia gospodarki. Po kolejnych huraganach dobrze jest też opisana specyfika rynku amerykańskiego powodująca, że światowe zaburzenia podaży nie mają większego wpływu na ceny ropy w USA, właśnie ze względu na dywersyfikację produkcji, ale zaburzenia w US nie powodują bynajmniej wzrostu produkcji w innych częściach globu, co wzmacnia krótkotrwałą, ale intensywną reakcję w zakresie ceny detalicznej benzyny. Czynnikiem, który jest teraz częściej brany pod uwagę przy analizowaniu możliwych reakcji rynku jest zatem krótkotrwała elastyczność podaży i jej wpływ na obecnie obserwowowaną dewiację. Dodatkową podpowiedzią wyjaśniającą odmienne od przewidywanych ruchy ceny detalicznej benzyny można też znaleźć w badaniach Kanga, de Gracii i Rattiego (2019). Wykazali oni skalę, w jakim za fluktuacje cen odpowiada niepewność polityczna (16.1% w zakresie cen i 4.9% jeśli chodzi o konsumpcję). Czynnik ten ma znacznie długookresowe, co dodatkowo wzmaga asymetryczność reakcji ceny benzyny na szok podażowy ropy. Zwłaszcza, że przyszłość ropy – a zatem i gospodarki taką, jaką znamy – znajduje się dziś całkowicie w rękach polityków, czyli sterujących nimi realnych macherów globalnej gospodarki.

Czy na pewno nie można było przewidzieć wzrostu cen?

Jak więc widzimy – szoki podażowe, takie jak po huraganach Katrina i Ida bywają niedoszacowane lub przeszacowane we wstępnych prognozach, nikt też nie kwestionuje ich względnej dolegliwości dla klientów, zwłaszcza indywidualnych konsumentów benzyny. Co do zasady są jednak zjawiskami przejściowymi, po których następuje regularnie przejście do kolejnego ekwilibrium, o tyle zbliżonego do poprzedzające szok, o ile wpisanego w ogólny trend. Czynnikami, których tej jesieni nie wzięto pod uwagę czy raczej które chowano przed opinią publiczną – są jednak zaburzenia zupełnie innego typu. Szok podażowy po uderzeniu Idy wydarzył się wszak w realiach wyraźnej spekulacji rynkowej na cenach ropy (i gazu) przeciw analizom zakładającym spowolnienie wzrostu popytu. Popyt na ropę i jej pochodne rośnie szybciej niż zakładano w sytuacji pandemii COVID-19, co jest związane bardziej z działaniami giełdowymi niż sytuacją gospodarczą, natomiast podaż wciąż jest ograniczona nie tylko ze względu naprawdę spadające z nieba wydarzenia w rodzaju huraganów.

Analizując dane U.S. Energy Information Administration (2021) obserwujemy, że uśrednione dzienne ceny benzyny w USA utrzymywały wyraźny trend spadkowy od kwietnia 2019 ($2,972 za galon) do kwietnia 2020 ($1,87 za galon) utrzymując następnie tendencję wzrostową do początku listopada 2021 ($3,505 za galon), po czym na bieżąco są odnotowywane spadki. Lokalnie słaba tendencja wzrostowa utrzymuje się natomiast nadal na Wschodnim i Zachodnim Wybrzeżu. Jeśli natomiast chodzi wskaźnik podaży z rafinerii amerykańskich – to również nie widać, by to akurat Ida zaburzyła podaż, która została skokowo zmniejszona już między kwietniem a majem 2021 z 16.983,3 to 9.695,1, a następnie w sierpniu 2021 do 3.432,9 tysięcy galonów dziennie

Wzrost cen detalicznych jest zatem trendem, a wydarzenia takie jak Ida mogą być katalizatorami przyspieszenia w zakresie, który nie byłby brany pod uwagę w innej globalnej sytuacji makroekonomicznej. Między innymi dlatego analiza ekonomiczna i publicystyka gospodarcza nie są synonimami. O ile bowiem głównonurtowy komentator często albo sam niekoniecznie świadomie, ale służy medialnym kampaniom umożliwiającym wyciąganie renty spekulacyjnej, albo w każdym razie zrobi wszystko, by uniknąć łatki „spiskologa”, przepisując tylko bezpieczne komunały z oficjalnych komunikatów – o tyle analityk nie może ot tak odrzucić twardych danych. Te zaś nie pozostawiają wątpliwości – za lawinowy wzrost cen paliw nie odpowiadają ani klęski żywiołowe, ani nawet polityka pandemiczna. Prawdziwym huraganem uderzającym globalną gospodarkę – pozostaje finansowa spekulacja.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 9 Average: 2.8]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *