Piasta: Święta bez Boga

Kilka dni temu obejrzeliśmy rodzinnie film „Chłopiec zwany Gwiazdką” (A Boy Called Christmas). Kolejny obraz z gatunku familijnych wypełniaczy niedzielnego popołudnia. Zatem dzieło z założenia niezbyt ambitne, ale i niespecjalnie szkodliwe. Jako, że recenzje rozpływały się nad tym jak to brytyjska produkcja wprowadza widza w „magiczną atmosferę świąt” można by oczekiwać, że znajdziemy tam choćby luźne nawiązania do istoty Bożego Narodzenia, którym jest właśnie narodzenie Boga. Nic bardziej mylnego. „Chłopiec zwany Gwiazdką” to kolejny film o świętach… no właśnie, w sumie nie wiadomo jakich.

Można by uznać, że rzecz jest błaha, i gdyby występowała jednostkowo w istocie taka by była. Szkopuł w tym, że kolejne produkcje filmowe i literackie, których twórcy przechodzą samych siebie by wykreować pozytywne postrzeganie świąt „neutralnych religijnie”, stają się regułą, nie wyjątkiem. Nim zdążyliśmy się zorientować Boże Narodzenie zastąpiły bliżej niezdefiniowane „święta”. Gdzieś w feerii kolorowych barw i zgiełku „świątecznej” gorączki zgubił się mały Jezus. Nawet rubaszny, brodaty grubas rodem z reklamy coca-coli, który kilkadziesiąt lat temu wyparł z masowej wyobraźni świętego Mikołaja, jest dziś rugowany jako relikt dawnego społeczeństwa.

Paradoksalnie rzecz jest znacznie poważniejsza niż niedawne wygłupy eurokomisarz Heleny Dalli, która w ramach promocji “komunikacji inkluzywnej” zalecała unijnym urzędnikom unikanie m.in. słów „Boże Narodzenie”. O ile taki koncept można potraktować jako efekt ideologicznej fiksacji zdeklarowanej lewaczki, o tyle trendy w popkulturze są już poważnym objawem choroby. Albowiem, nie dezawuując propagandowej roli nośników medialnych, winniśmy zauważyć, że znaczna część kreowanego przez nie przekazu zwyczajnie odpowiada na wymogi odbiorcy. Jest wytworzoną na jego potrzeby komercyjną papką. Wyzuty ze swojej duchowości, wykorzeniony z tradycji europejski konsument mass-mediów oczekuje dziś produktu skrojonego na własną miarę. A więc możliwie płytkiego i bezrefleksyjnego. Pozbawionego choćby subtelnego odniesienia do tradycji czy religii, które wprowadziłoby w jego postrzeganie rzeczywistości przykry dysonans.

Polacy, choć nadal odstają w tym zakresie o dziesięciolecia, także starają się wnieść w ten obszar swój skromy wkład. Rzecz jasna przodują tu środowiska dla których polskość jest co najwyżej powodem do wstydu. Najświeższym bodaj przekładem jest anty-świąteczny plakat zamówiony przez prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego. Co ciekawe autorka tego dzieła wsławiła się jak dotąd plakatami proaborcyjnymi czy prohomoseksualnmi. Antywartości zwykle chadzają grupami. Przyznajmy jednak uczciwie: mimo wysiłków czynionych na naszym trudnym poletku przez wszelkiej maści forpoczty postępu, Polska wciąż pozostaje ciemnogrodem.

I bardzo dobrze. Zróbmy wszystko by pozostała nim jak najdłużej. Nie uratujemy już Europy, która jest dzisiaj pustą skorupą, bez Boga, tradycji, wartości. Możecie jednak jeszcze uratować nasz dom, Polskę. Nie musicie w tym celu wykonywać wielkiego wysiłku, wystarczy mały gest. Choćby taki: zamiast mechanicznie kopiowanego sms-a prześlijcie w tym roku do swoich bliskich świąteczną kartkę. Taką tradycyjną, ludową, nieco archaiczną. Z Najświętszą Panienką i Dzieciątkiem, świętym Józefem i pasterzami.

Przede wszystkim jednak zadbajcie by w Waszych domach nie gościły post-kulturowe „święta” ale prawdziwe Boże Narodzenie. To mała rzecz. Ale małe rzeczy zmieniają świat.

Przemysław Piasta

za: mysl-polska.info

Click to rate this post!
[Total: 9 Average: 4.6]
Facebook

1 thoughts on “Piasta: Święta bez Boga”

  1. Aż mi się przypomniało

    Oto świat bez śmierci. Świat śmierci bez mordu
    Świat mordu bez rozkazu, rozkazu bez głosu
    Świat głosu bez ciała i ciała bez Boga
    Świat Boga bez imienia, imienia – bez losu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *