Rękas: Oni nam pogrom – my im bojkot?

A tak niczego nie sugerując – może to jest moment, żeby rozważyć także zbojkotowanie Festiwalu EUROWIZJI w Tel Awiwie?

No dobrze, szczyt V-4 się nie odbędzie. I CO? Już zdążyliśmy się dowiedzieć, że to „kolejny sukces rządu[i]”. Litościwie pomińmy, że przecież sam pomysł spotykania się przywódców państw Grupy Visegradzkiej akurat w „Izraelu” od początku był z gruntu idiotyczny i szkodliwy – więc wycofanie się z niego nie tyle byłoby sukcesem, co po prostu jakimś nieśmiałym zawróceniem w stronę normalności. Nie mamy jednak do czynienia nawet i z tym. Nasi rzekomi partnerzy z Europy Środkowej udali się wszak do Tel Awiwu – a zatem okazują raczej solidarność z atakującymi Polaków politykami żydowskimi, nie zaś z Polską. Visegrad jak nigdy nie był żadnym realnym tworem (geo)politycznym – tak nadal nim nie jest, III RP nie odgrywa w nim żadnej przywódczej roli i nadal nic jej na niwie międzynarodowej nie wychodzi.

W dodatku po raz kolejny – dyplomacja Warszawy okazuje się nawet nie reaktywna, lecz całkowicie nieprzygotowana do tego, co dzieje się wokół Polski i wobec Polski na arenie międzynarodowej. Rząd i MSZ nie umiały zareagować na serię ciosów poniżej pasa otrzymanych podczas konferencji bliskowschodniej i zaraz po niej. Nawet wymuszona rezygnacja z wizyty w Tel Awiwie – była spóźniona i za słaba. Przypomnijmy, jeszcze dzień-dwa temu nie było wątpliwości, że polska reakcja powinna być znacznie silniejsza i godna – polegać na wydaleniu „izraelskiej” ambasador, obniżeniu rangi stosunków, słowem być czymś więcej niż tylko dyskretnym otarciem żydowskich plwocin z twarzy polskich prominentów. Nic takiego jednak nie nastąpiło, premier i rząd wydają się być pewni, że znów udało im się tanim kosztem usatysfakcjonować polskie honorki i że tylko zostaje im modlić się, żeby Amerykanie i Żydzi zbyt szybko znów ich publicznie nie zgnoili i nie kazali wszystkiego odszczekać (jak przy nieszczęsnej ustawie IPN-owskiej). I pewnie mają rację, nikt nie lubi przecież pamiętać topienia głowy w kiblu, więc i Polacy starają się szybko wypierać detale relacji amerykańsko-żydowsko-polskich.

Tymczasem Polska jednak zrobić coś powinna, bo choć prestiż międzynarodowy to sprawa dość sztuczna i umowna – to jedna państwo i naród tracące twarz są narażone na ponoszenie zupełnie realnych dalszych kosztów. Skoro zaś władz III RP nie stać na dokonanie niczego konkretnego – może niech chociaż odwołają się do gestów? Wszak przynajmniej w tym zawsze starały się specjalizować…

 

Nie jechać do Tel Awiwu

Okazja trafia się niedługo i zupełnie niezależnie. 14, 16 i 18 maja 2019 w Centrum Konferencyjnym w Tel Awiwie odbędzie się szopka znana jako Konkurs Piosenki EUROWIZJI. Nie ma żadnego powodu, byśmy w tym roku uczestniczyli w tym… wydarzeniu.

Przypomnijmy oczywistości. Konkurs EUROWIZJI jest w sposób oczywisty tworem propagandowo-politycznym, a nie (tylko) kulturalno-rozrywkowym. Niczym na wyborach miss świata – albo jakieś państwo kupuje zwycięstwo swojego reprezentanta, czy to z powodów prestiżowych, czy żeby pochwalić się nowowybudowanym centrum festiwalowym itp. – albo się dany kraj i/lub wykonawcę nagradza z pobudek ideologicznych: bo jest facetem przebranym za babę, Ukrainką czy Żydówką.

W tym przypadku „Izrael” udowadnia po prostu swój specjalny status, mający dawać mu prawo do współdecydowania o sprawach europejskich (tak, tak: skoro uczestniczy w europejskiej inicjatywie medialnej, to przecież jest państwem europejskim – co z tego, że w Azji! I w sprawy europejskie będzie się jeszcze intensywnie wtrącać). Nadto zaś – ściąga europejskie reprezentacje, nawet w tak gównianej dziedzinie, jak piosneczki szóstego sortu, by okazać międzynarodowe wsparcie dla własnej polityki, tak bliskowschodniego podżegactwa wojennego, jak w szczególności terroru wymierzonego w prawdziwych gospodarzy tych ziem, Palestyńczyków. A przecież ani nie potrzebujemy „Izraela” w Europie (nie po to przed wojną polscy narodowcy patrzyli życzliwie na syjonistów, żeby ci się z powrotem zebrali tu, skąd mieli wyjeżdżać), ani nie mamy powodów, by popierać mordowanie palestyńskich dzieci. Po co więc mielibyśmy w takiej hucpie uczestniczyć? Tym bardziej, że w ogóle pokazywanie się na terytorium syjonistycznego tworu okupacyjnego jest po prosu niestosowne, a jego bojkot – winien być wyborem naturalnym i powszechnym. Zwłaszcza wobec ostatnich (?) wydarzeń i stałej, jawnej wrogości Tel Awiwu wobec Polski.

Bojkot EUROWIZJI miałby też tę dobrą stronę, że nie skazywałby bynajmniej Polski na osamotnienie. Przeciwnie, na Zachodzie Europy ruch bojkotowy rośnie w siłę, skupiając nie tylko organizacje społeczne i polityczne tradycyjnie niechętne polityce Tel Awiwu i/czy pro-palestyńskie – ale i szerokie kręgi społeczne, które syjonizmem się po prostu brzydzą. Polska nie ma dobrej opinii międzynarodowej, uznawana jest za kraj skompromitowany lokajstwem wobec USA i korzeniem przed „Izraelem”. Ostatni PiSk premiera Morawieckiego niczego w tym zakresie nie zmieni. Trzeba więc walnięcia w stół – nawet szklany, żeby huku było więcej. EUROWIZJA (mimo swej bzdurności) nadaje się do tego doskonale.

Mówiąc prościej – albo zamiast tych miłych ludowych dziewczątek wyślijmy do Tel Awiwu SZTORM’68, albo tam nie jedźmy, wypowiadając i realizując wreszcie jedno mocne słowo: BOJKOT.

Konrad Rękas

[i] Wicemarszałek Sejmu, Beata Mazurek: „Odwołanie spotkania V4 + Izrael to wyraz solidarności państw Grupy Wyszehradzkiej! Po interwencji premiera Mateusza Morawieckiego pozostali premierzy podjęli decyzję o odroczeniu szczytu z Izraelem. Mimo, że byli na miejscu, albo w drodze do Izraela, zgodzili się z argumentacją polskiego premiera i podjęli tę decyzję w geście solidarności całej Grupy. Opozycja, która rządząc niezbyt lojalnie podchodziła do współpracy w ramach V4, może tego gestu i tych decyzji z katalogu: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego nie rozumieć.

Sukces siły i argumentów polskiego premiera Mateusza Morawieckiego i polskiej dyplomacji”.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 13 Average: 4.7]
Facebook

3 thoughts on “Rękas: Oni nam pogrom – my im bojkot?”

  1. A dlaczego milczy w sprawie I. Katza mądraliński prof. Wielomski. Czyżby podobnie jak Naczelnik Państwa i inni krewni i spowinowaceni wybrali taktyczne „milczenie”. No proszę jak to wszystko się „pokazuje”!!

    1. Nie napotkałem nigdy wpisów Wielomskiego na temat braci starszych. Widocznie unika tematu. Izrael natomiast jest państwem legalnym i mającym prawo do istnienia. Można się spierać o granice, ale nie o legalność. Za to Kosowo jest bez wątpienia tworem nielegalnym powstałym w wyniku nielegalnej interwencji. Kosowo ostatnio traci uznanie międzynarodowe.

  2. Spokojnie. Zbliża się marzec. Będzie okazja do pojednania ze starszymi braćmi kosztem polaków-antysemitów. Zakładam, że obchody będą jeszcze huczniejsze niż zazwyczaj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *