Adam Wielomski: Komisja Europejska podała właśnie najnowsze dane statystyczne dotyczące legalnej imigracji w poszczególnych państwach członkowskich UE. Wyniki są mocno szokujące, potwierdzając jednakże to, co każdy z nas może zobaczyć na ulicach polskich miast: nasz kraj stał się mekką dla imigrantów spoza UE.
Okazuje się, że w 2017 roku Państwo Polskie wydało zgodę na legalne osiedlenie się w Polsce 683.000 osób. Stanowi to 20% wszystkich pozwoleń wydanych w UE, wyprzedzając takie tradycyjne kraje docelowe dla imigrantów jak Niemcy, Francję i Wielką Brytanię. Stanowi to odsetek w wysokości 18 imigrantów – przez jeden rok! – na 1000 autochtonów, czyli 1,8%. Gdyby odsetek ten utrzymał się w kolejnych latach, to w ciągu 10 lat imigranci stanowiliby już 18% ludności Polski, po 20 latach ponad 1/3 ludności! W dostępnych mi danych brak informacji z jakich krajów pochodzą imigranci, ale nie ma wątpliwości, że prawie wszyscy z nich to Ukraińcy. Prawdę mówiąc, to kiedy te dane czytałem przypomniał mi się spór z ostatniej kampanii wyborczej do Sejmu, gdy politycy PiS masowo „rzucali się Rejtanem”, zapewniając, że jeśli tylko dojdą do władzy, to nie zgodzą się na przyjęcie 10.000 imigrantów narzucanych nam przez UE, a osobliwie przez Angelę Merkel. PO przedstawiano jako partię kosmopolityczną i pro-azylancką, której polityka imigracyjna zagraża polskiej tożsamości. Dziś, po trzech latach rządów PiS, sytuacja wygląda tak, że nie przyjęliśmy 10.000 imigrantów od Merkel, a w to miejsce przyjęliśmy 683.000 od Poroszenki. Porównując te dane PO zaczyna się jawić jako partia… nacjonalistyczna, broniąca naszego kraju przed zalewem imigrantów, podczas gdy ci, którzy nam tę obronę obiecywali, okazali się szpicą rewolucji multi-kulturowej propagowanej przez George’a Sorosa i zbliżone do niego ośrodki o światopoglądzie wolnomularskim. Państwo Polskie przestało panować nad imigrantami, nie robi nic w kierunku ich asymilacji, przeciwnie, robi wiele, aby ich przybywało coraz więcej. Pomysł rządu PiS wygląda tak: Polacy mają być demoralizowani zasiłkami 500+, 300+, etc., a pracować na ten luksus mają Ukraińcy. To najkrótsza droga do powszechnej demoralizacji Polaków i uczynienia z nich klasy gnuśnej. Historia uczy, że wcześniej czy później klasa taka jest zmiatana przez klasę pracującą, gdy ta osiągnie odpowiedni poziom organizacji.
Magdalena Ziętek-Wielomska: Ja takim obrotem spraw nie jestem zdziwiona. PiS, we wszystkich prawie mediach – i to tych mainstreomowych, i tych rzekomo niezależnych, i polskich i zagranicznych – przedstawiany jest jako partia narodowo-katolicka. Jest to oczywistą nieprawdą, gdyż PiS nie ma nic wspólnego ani z tradycją narodową, ani katolicką. Jej korzeni należy szukać w naukach Jana Józefa Lipskiego, masona, przyjaciela domu Kaczyńskich. W Polsce utarło się przekonanie, że masoneria zawsze występuje w jednej masce: wojującego antyklerykała i internacjonalisty. W swoim ostatnim wystąpieniu wygłoszonym w ramach seminariów on-line Narodowej Akademii Informacyjnej (http://naiwarszawa.pl) wskazałam na to, że perfidia tej organizacji polega na tym, że jest w stanie podszyć się pod wszystkie ideologie, religie, formacje światopoglądowe. W przypadku PiS-u mamy do czynienia z kontynuacją już ponad 200-letniej tradycji polskiej masonerii „patriotycznej”, która stała zarówno za różnymi powstaniami i konspiracjami rzekomo narodowymi (AK została stworzona przez masonerię, a następnie tzw. demokratyczna opozycja), jak i ruchami reformatorskimi. Polska masoneria pracuje dokładnie nad realizacją tego samego projektu, co angielska czy francuska. Jest nim stworzenie Nowego Porządku Świata, który oparty będzie nie o narody, lecz kastowo uporządkowane grupy społeczne. Doły społeczne będą stanowić grupę pariasów, wywłaszczonych, pracujących na dobrobyt grup wyższych, w tym przede wszystkim braci masonów. Multikulturalizm bez wątpienia jest metodą budowania takiej właśnie kasty pariasów.
Myśl Polska, nr 45-46 (4-11.11.2018)