W prostej i uczciwej epoce średniowiecza, żeby niegodnie zdobyć władzę trzeba było odważyć się popełnić zbrodnię. Taka Lady Mackbeth musiała zarżnąć goszczącego pod jej dachem króla po to by umożliwić objęcie tronu jej mężowi. Potem jak wiadomo miała problem z domyciem rąk splamionych krwią ofiar, ale w tej uczciwej epoce było jeszcze coś takiego jak sumienie i jego wyrzuty.
Epoka demokratyczna- w ubieganiu się o władzę – nie wymaga zbrodni, tu wystarczą niegodziwości mniej spektakularne. Kogo tu mordować – kiedy o tym kto ma rządzić decyduje lud głosujący? Wykluczenie mordu jako metody dojścia do władzy, nie oznacza, że niegodziwości mniej jaskrawe nie przydają się w walce o tron. Przydają się i to jak!
Oto oglądam telewizję publiczną w tygodniu poprzedzającym drugą turę wyborów samorządowych. Z ekranu leje się potok pochwał dla rozsądku, uczciwości i dojrzałości wszystkich kandydatów partii rządzącej, o których losie zadecydują wyborcy w niedzielę 4 listopada. Ach jaki mądry jest kandydat PiS w jakimś Radomiu, albo w Gdańsku. I odwrotnie – jakim niegodziwcem nieudacznym jest jego konkurent z opozycji.
W telewizyjnych Wiadomościach ani jednym słowem nie odezwano się pozytywnie o jakimkolwiek kandydacie opozycji. Nie dano takiemu kandydatowi ani sekundy czasu antenowego żeby zaprezentował siebie, swój program czy swoje pomysły. Nic. Tylko kandydaci PiS!
Nie muszę pisać, że takie ordynarne skrzywienie przekazu skierowanego do obywateli przez publiczną telewizję nie ma nic wspólnego z informacją, a jest czystej wody propagandą mająca na celu ukształtowanie wizji społecznej rzeczywistości korzystnej dla partii rządzącej i jej zwolenników. Nie musze też (chyba) dodawać, że jest to kłamstwo instrumentalne w czystej postaci. Kłamstwo – a więc niegodziwość – mające na celu zdobycie władzy.
Powiem też, jako wieloletni obserwator i uczestnik życia publicznego, że co prawda każda władza jakoś tam wykorzystywała publiczną telewizję, ale w tak nachalny, ordynarny sposób jak teraz robi to PiS nie robił tego nikt. Żadnych pozorów – „traktujemy was jak stado baranów i łykajcie wszystko co wam podamy” – mówią nam PiS-owscy dysponenci TVP.
Czy to jest złamanie reguł państwa prawnego? Tak niewątpliwie. Publiczna telewizja jest własnością wszystkich obywateli i powinna zachowywać się obiektywnie. TVP pod rządami Pis nawet nie stara się udawać obiektywizmu.
Taki, kłamliwy przekaz jest oczywiście naruszeniem kodeksu wyborczego, który wszystkim zapewnia równy dostęp do czasu antenowego i – moim zdaniem – kandydaci opozycyjni powinni zaskarżyć wybory, jako że TVP ewidentnie naruszyła art. 60 Konstytucji.
Ale przede wszystkim taka chamska propaganda jest niegodziwością popełnioną przez kierownictwo PiS dla zdobycia władzy za wszelką cenę.
Jest to kłamstwo instrumentalne polegające na ocenzurowaniu jednych treści, niewygodnych dla władzy i bombardowaniu odbiorców informacją jednostronną.
My, którzyśmy walczyli z komuną wiemy jak ważna jest prawda w życiu publicznym. Jednym z filarów władzy komunistów (obok terroru) było bowiem kłamstwo, którego instytucjonalnym wyrazem była cenzura. Stąd nasz opór w latach 70 polegał na kolportowaniu niezależnych, nielegalnych wydawnictw, a wśród 21 Postulatów Gdańskich na 3-cim miejscu znalazło się żądanie wolności słowa. Wolności, którą dziś ordynarnym kłamstwem niszczy publiczna telewizja.
Ciekawi mnie dlaczego w sprawie tak oczywistego stosowania kłamstwa milczy kościół katolicki – Matka Nasza? W szczególności dlaczego milczy ks.bp Adam Lepa, który zagadnieniom chrześcijańskich zasad w funkcjonowaniu mediów poświęcił wiele prac? Na litość odezwijcie kapłani! Upomnijcie liderów PiS! Wytknijcie im gwałt jaki zadają Prawdzie, zaprotestujcie przeciwko otumanianiu społeczeństwa i przeciwko stosowaniu skrajnie niegodnych środków w dążeniu do zdobycia władzy.
Róbcie coś bo nie dość, że cofnęliśmy się do epoki PRL, to jeszcze Jarek rąk nie domyje do końca świata!
Janusz Sanocki
„każda władza jakoś tam wykorzystywała publiczną telewizję, ale w tak nachalny, ordynarny sposób jak teraz robi to PiS nie robił tego nikt.” – oj słabą albo wybiórczą ma Pan pamięć. Nie tylko telewizja publiczna ale i duża część mediów „prywatnych” traktowała PiS za rządów Platformy jako zgraję zacofanych szaleńców z ciemnogrodu. Wystarczy sobie przypomnieć np. akcje sondażowe, nota bene stosowane również dzisiaj, które sugerowały, że wyborca PiS to Polak-cebulak ze wsi po szkole podstawowej a wyborca PO to światły inteligent z miasta. Oba obozy są siebie warte pod tym względem. Rozwiązaniem byłoby zlikwidowanie mediów publicznych, które od lat pełnią funkcję prostytutki aktualnych rządów.
Ten podział na dwie Polski jest dość wyraźny w różnych zestawieniach sondażowych lub danych wyborczych. Świetnie to pokazują mapki, w których na różne kolory zaznaczone są regiony gdzie wygrały poszczególne partie. Podział ten rysuje się wyraźnie wzdłuż linij demarkacyjnej byłych zaborów: z jednej strony pruskiego, który kojarzony był z oświeconym absolutyzmem krolewstwa Prus, w którym obowiązywał szacunek do prawa i pracy, oraz rosyjskiego i austro-węgierskiego, gdzie panowała bieda i zacofanie wywołane absolutyzmem skrajnie autorytarnym.
Do tego dochodzi ewidentny sukces opozycji w wyborach w dużych miastach, przegrana natomiast w małych miejscowościach, pozostających, przynajmniej mentalnie na styku wsi oraz samych rejonów wiejskich. Warto tez przyjrzeć się zestawieniom preferencji wyborczych wśród grup o różnym poziomie wykształcenia. Tu PiS ewidentne popierany jest przez niżej wykształconych. Przytoczę opinię rządowego CEBOSu: „Elektorat PiS to osoby religijne, słabiej wykształcone i w coraz większym stopniu zamieszkujące wsie. Z kolei PO coraz bardziej staje się partią wielkomiejską, skupiającą ludzi z wyższym wykształceniem oraz osoby w średnim wieku – wynika z sondażu CBOS” – to cytat z Gościa Niedzielnego, którego chyba nie można podejrzewać o sprzyjanie opozycji.