Rzym. Biała sutanna – krótka analiza

Papież Franciszek wyszedł wczoraj do wiernych w białej sutannie. Tylko w białej sutannie. Bez papieskiego purpurowego mucetu, bez papieskiej komży. Stułę założył tylko na błogosławieństwo.

Mówił, że jest biskupem Rzymu. Prosił lud rzymski o modlitwę. I wskazywał na swego Wikariusza dla Wiecznego Miasta. Jakby chciał podkreślić tę właśnie swoją funkcję. Papież wreszcie pochylił głowę w ciszy przed ludem rzymskim. Prosił go oczywiście w ten sposób o modlitwę, ale zrobił to także w duchu służby. Co to wszystko oznacza?

Przede wszystkim prostotę. I pewnie to, że my – wierni przywiązani do dawnej liturgii, długo, długo nie zobaczymy tych rzeczy, które kojarzą się z tym właśnie obrządkiem. Ten papież – w przeciwieństwie do poprzednika – liturgistą nie jest. Oczywiście, jak powiedział ostatni Sobór – liturgia jest „źródłem i szczytem życia Kościoła” tylko – należy postawić pytanie – jak ma ona prowadzić do owego szczytu człowieka, który pytań o niego sobie nie zadaje? Jak ma prowadzić do wieczności człowieka, który o wieczność nie pyta? Nie myśli i nie pyta, co z nim będzie po śmierci? Bez sprowokowania tego pytania mówienie współczesnym o świętości rodziny, życia czy liturgii jest ekstremalnie trudne. Niemal niemożliwe.

Czym to pytanie sprowokować? Osobistym świadectwem. W dzisiejszym, zmaterializowanym świecie, gdzie Kościół – by przywołać słowa Josefa Ratzingera – staje się małą grupką, prawdziwą mniejszością. Kończy się bowiem pewien świat. Świat, w którym Kościół był elementem porządku społecznego. Ważne by to zauważyć zwłaszcza w Polsce, gdzie ksiądz prałat, ksiądz kanonik czy ksiądz proboszcz jest jeszcze często elementem – także poza eklezjalnego – życia społecznego. Ten świat się skończył. Tak – pewnie dla wielu z nas niestety – nie wygląda dziś na świecie Kościół. I w Polsce też – prędzej czy później tak nie będzie. Także – dla niektórych naszych ludzi Kościoła może być to bolesne – w wymiarze materialnym. Czym więc – wracam do tego pytanie – można sprowokować to świadectwo? To świadectwo pozwalające na zadziwienie owego świata można sprowokować z pewnością jednym – przede wszystkim ubóstwem. Prawdziwym franciszkanizmem. Stąd chyba i imię Franciszka.

To także większy kolegializm. Stąd papież – Bergoglio mówi do ludu Rzymu, tak podkreśla, że jest Jego biskupem. Świat się zmienia. I chociaż nikt monarchicznej struktury i wertykalności władzy w Kościele zmienić nie może, to jej styl musi być inny. Papież – zachowując absolutną pełnię władzy i decyzji – chyba musi – i chce sprawować ją w innym, bardziej wspólnym stylu.

Gdyby patrzeć na wybór papieża jak na fakt polityczny, można by powiedzieć – ratzingeryści, tradycjonaliści, zwolennicy gronostajowych mucetów przegrali. Oddali władzę. I to komu? Jezuicie! Przedstawicielowi zakonu pogrążonego od lat w głębokim kryzysie. To koniec. Druga strona wygrała! I tak mówią. Z jednej strony zwolennicy starej mszy, a z drugiej strony – reformatorzy Kościoła, reformujący go na medialne zawołanie – często eks duchowni. Ale… Kościół to nie polityka! Tu działa Duch Święty! I dlatego – tym, którzy wydają się po tym wyborze triumfować, albo wydają się być w rozpaczy z powodu Franciszka trzeba przypomnieć trzy rzeczy.

Po pierwsze: kardynałowie nie wybrali zwolennika jakiegoś stronnictwa. Wybrali Biskupa Rzymskiego, Sługę Sług Bożych w Kościele. I wybrali go ci, z których – cóż za parodoks – 67 ze 115 mianował Benedykt XVI. Przez takie ukształtowanie grona elektorów papież – emeryt wpłynął na wybór następcy. A oni właśnie wybrali Franciszka. Swoją drogą – rzecz dziwna. Kolegium kardynalskie, ukształtowane w większości przez papieża – Wojtyłę – wybrało kardynała kreowanego przez Pawła VI. Dziś elektorzy – wśród, których większość mają nominaci Jozefa Ratzingera – wybrało nominata Jana Pawła II. Czy następnym papieżem będzie nominat Benedykta?

Po drugie. Franciszek jest zakonnikiem. A zakony zawsze stawały się i forpocztą upadku, ale i forpocztą odnowy. Zmiany. Odpowiedzi na nowe wyzwania. Takie, jakie przed Kościołem właśnie dziś stoją.

I wreszcie po trzecie. Pamiętacie Piusa IX? Zaczynał – w opinii współczesnych – jako papież liberalny, a zakończył pontyfikat jako symbol ultra konserwatysty. Czy tak będzie z Franciszkiem? I znów – to wie tylko Duch Święty!

Papież Bergoglio na pewno nie cofnie wolności dla dawnej Mszy, ale też jego osoba przypomina nam, tradycjonalistom i uczy, że papież jest dla wszystkich. Nie tylko dla liturgistów, teologów czy społeczników. Czy poradzi sobie z Kurią Rzymską? Tego nie wiem. Wiem, że można ją zmienić trafnymi decyzjami personalnymi, ale – Kościół zwykle zmieniano świadectwem własnego życia, pokorą, pewnym stylem. Jaki to styl?

Także styl przynależny tej godności. Kiedy Franciszek pochylił się głęboko przed ludem rzymskim, pomyślałem, że to gest najgłębszej pokory. Ale też, że gdzieś już, podobny gest widziałem. Jak zabawny element polskiej, politycznej pop kultury. Polityka, dziękującego swoim elektorom. Tu niby gest podobny – ale o jakiej głębi! Inny styl. Łaska stanu… Gest papieski.

Jan Filip Libicki

www.facebook.com/flibicki

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Rzym. Biała sutanna – krótka analiza”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *