Sprawa Papały: Pojedynek kłamców

III Rzeczpospolita Świętego Spokoju. Taką nazwę powinna przyjąć nasza nadwiślańska bananowa republika pod wodzą Tuska i spółki. Bo jak inaczej skomentować działania rodzimych organów ścigania, które nie dość, że nie wykazują się skutecznością w sprawach powszednich, na dokładkę nie potrafią zadbać o rozwiązanie sprawy honorowej – śmierci szefa policji gen. Marka Papały. Ale czy tylko nie potrafią? – pisze Aleksander Majewski.

Wspomniane pytanie wydaje się czystym chwytem retorycznym w obliczu ostatnich rewelacji przedstawicieli policji i prokuratury.  “Zeznania świadka koronnego, dowody, materiał wskazują, że do zabójstwa Marka Papały doszło w wyniku napadu rabunkowego z użyciem broni palnej. Sprawcy zamierzali ukraść samochód gen. Papały. W trakcie napadu oddano śmiertelny strzał” – powiedział Jarosław Szubert, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi. Według śledczych zgromadzony materiał dowodowy nie pozwolił na postawienie zarzutów “bezpośrednim uczestnikom zdarzenia, w wyniku którego śmierć poniósł pan Marek Papała”. 

Jak podało Radio RMF FM, prokuratora opierała początkowo swoją wersję śledczą, na podstawie zeznań świadka koronnego Igora Ł., pseud. “Patyk”. Gangster wyjaśniał, że pojawił się pod domem Papały, aby ukraść samochód, stał się jednak naocznym świadkiem zabójstwa. Zeznania “Patyka” miały wówczas obciążyć Ryszarda Boguckiego z gangu pruszkowskiego. Wspomnianą wersję podważyły jednak zeznania innego gangstera. Przedstawiciel prokuratury poinformował, że wspomniana osoba również uzyskała status świadka koronnego ze względu na obietnicę udzielenia informacji o zabójstwie gen. Marka Papały. Jarosław Szubert twierdzi, że prokuratura przeprowadziła weryfikację wersji tego świadka, a jej wynik uznano za satysfakcjonujący.
Innego zdania są specjaliści. – Uważam, że przedstawiona wersja śledcza jest mało wiarygodna i motywowana politycznie – mówi Kazimierz Turaliński, ekspert ds. przestępczości. – W pierwszej kolejności odrzucić trzeba tezę o „szarpaninie” z Papałą. Generał otworzył drzwi, dopiero wysiadał z samochodu, dostrzegł zagrożenie i zdążył tylko zasłonić się dłonią. Dowodzą tego drobinki prochu zabezpieczone na zwłokach. Nie sięgnął po broń. W tym momencie padł precyzyjny, śmiertelny strzał z niewielkiej odległości. Do zabójstwa użyto przebijającej kamizelki kuloodporne tetetki z tłumikiem. Papała znajdował się praktycznie cały w kabinie, czego dowodzi kula, która przebiła czaszkę na wylot i utkwiła w tylnym siedzeniu, a także ułożenie jego ciała za kierownicą. W jaki sposób mógł się szarpać z zabójcą w kabinie kierowcy, skoro strzelec nie znajdował się bezpośrednio przy niej? Sam Papała nie był postawnym mężczyzną, młodzi, sprawni fizycznie kryminaliści bez trudu zdołaliby go wyrzucić z auta. A skoro nawet absurdalnym założeniem była pierwsza i ostatnia w historii eliminacja właściciela taniego pojazdu, to dlaczego po egzekucji nie wyrzucono ciała z daewoo i nie odjechano łupem? – zastanawia się Turaliński.

Specjalista ds. bezpieczeństwa ma również wątpliwości co do identyfikacji 5 przestępców, których komórki miały tej nocy znajdować się w zasięgu lokalnego przekaźnika. Autor “Przestępczości zorganizowanej w III RP” zwraca uwagę, że w 1998 roku telefony komórkowe nie były tak powszechne jak dzisiaj i bez trudu, przy takiej skali podjętych działań, możliwe było namierzenie właścicieli wszystkich zalogowanych w pobliżu i skonfrontowanie ich tożsamości z kartotekami kryminalnymi. W obliczu tego faktu zastanawiające jest, że przez 14 lat prokuratury nie zainteresowała tak liczna grupa przestępców w bezpośrednim pobliżu miejsca zbrodni. – Z tego, co przekazano mediom, wynika, że nie ma żadnych materialnych dowodów winy. Nadal nie ma narzędzia zbrodni, jest niewiarygodny motyw i kolejne zeznania wzajemnie obciążających się bandytów. Dziś już nie można wiarygodnie wskazać zabójcy Papały. Można jednak doprowadzić do umorzenia spraw przeciwko “Słowikowi” i Mazurowi, skazując za zbrodnię osobę, której nikt nie będzie miał interesu bronić – tłumaczy Kazimierz Turaliński. 

Gangsterzy rozdają karty

Ekspert ds. przestępczości przywołuje również przypadek Sławomira O., pomówionego przez gangstera “Brodę” vel “Kapustę”, który również otrzymał status świadka koronnego. 

Wg zeznań “Brody”, 13 lat temu były glina pomagał mu opiekować się dwoma Rosjanami – Siergiejem i Aleksandrem, zwanym “Saszą”. Według „Brody”, temu drugiemu słynny policjant użyczał mieszkania będącego lokalem operacyjnym Komendy Stołecznej Policji, przy ul. Puławskiej, niedaleko od miejsca zamieszkania gen. Marka Papały. 25 czerwca 1998 r. wieczorem jeden z gości miał wyjść z mieszkania, a następnie zabić byłego szefa policji pod jego blokiem przy ul. Rzymowskiego. Po rewelacjach b. członka gangu pruszkowskiego, media natychmiast podchwyciły informację o słynnym glinie, zamieszanym w zabójstwo szefa policji.

„Broda” potwierdził jednak przed sądem okręgowym, że O. nie miał świadomości, iż Rosjanie planują zabójstwo Papały. Takie stwierdzenie padło na procesie gangsterów Andrzeja Z. i Ryszarda Boguckiego, którzy byli wcześniej oskarżeni o współudział w zabójstwie. 

“Skruszony gangster” utrzymuje również, że kilka godzin po zabójstwie szefa policji Sławomir O. skontaktował się z nim. Podczas umówionego spotkania w Parku Saskim, policjant miał zarzucać “Brodzie”, że wrobił go w zabójstwo Papały. Pozostaje jednak pytanie, skąd O. mógł wiedzieć o tym, że Rosjanin zabił Papałę? Przed sądem “Broda” nie udzielił precyzyjnej informacji. Podzielił się jedynie swoimi przypuszczeniami, co do źródła rzekomej wiedzy byłego policjanta o zabójstwie: “z uwagi na zachowanie Rosjanina”, “z podsłuchanej rozmowy” czy wreszcie z faktu, że “zajrzał do plecaka, w którym była broń, na środki łączności, którymi posługiwał się Rosjanin”. 

– “Kapusta” vel “Broda” jest konfabulantem, który za wszelką cenę chce „zaistnieć”. Taki był w czasach, gdy donosił na swoich kolegów Sławkowi, będąc jego informatorem, i takim pozostał. Jego informacje były zawsze chwytliwe i błyskotliwie przygotowane, zawsze były to tematy najcięższego kalibru, zawsze też nic z nich nie wychodziło, a po weryfikacji okazywało się, że były całkowitym wymysłem. Nigdy “Kapusta” nie udzielił informacji, która przełożyłaby się na wiedzę operacyjną, nie mówiąc już o procesie… Po kilku wtopach Sławek zerwał z nim współpracę – mówi mec. Maciej Morawiec, który zajmuje się sprawą Sławomira O. Według adwokata temat z zabójstwem gen. Papały, został podrzucony przez “Kapustę”-”Brodę” w momencie, gdy zorientował się,  że trafił na prokuratora, który mu wierzy.

Według Kazimierza Turalińskiego, wspomniana sytuacja potwierdza, że polski wymiar sprawiedliwości jeszcze nie dojrzał do prawidłowej oceny wiarygodności świadków koronnych. – Zamiast krytycyzmu względem kryminalisty, mamy zaufanie motywowane potwierdzeniem części przekazanych przez niego informacji. Zapominamy jednak, że każdy gangster posiada bogatą wiedzę na temat półświatka i z łatwością potrafi uwiarygodnić się w oczach śledczych, ujawniając chociażby informacje o swoich konkurentach. Na bazie tak zdobytego zaufania, bez trudu można obarczyć winą za własne zbrodnie niewinnych ludzi. W końcu, kto zna więcej szczegółów na temat przestępstwa od jego sprawcy? – mówi autor “Objawów mafii”. – Do niedawna mieliśmy zarzuty ze strony „Brody” względem policjanta Sławomira Opali, który według tego świadka koronnego miał wozić rzekomych zabójców Papały – Aleksego i Sieriożę. Wcześniej “Patyk” wskazywał na Boguckiego, a Zirajewski na Mazura. Z kolei “Masa” – dla zapewnienia sobie spokoju – twierdził, że gdyby generała zabił ktoś z „miasta”, to agentura natychmiast wydałaby sprawców policji. Obecnie mamy więc do czynienia z pojedynkiem kłamców. Takim zeznaniom nie wolno wierzyć, a ustawę o świadku koronnym należy natychmiast zmienić, bo kompromituje wymiar sprawiedliwości – przekonuje Turaliński.

Sprawa Papały jak Smoleńsk?

Niektóre środowiska, jak i mainstreamowe media, odetchnęły z ulgą na doniesienia prokuratury. Okazuje się, że śmierć szefa policji można – z niezwykłą łatwością – odłożyć na półkę pt. „Zabójstwo na tle rabunkowym”. Podobnie jak katastrofę smoleńską zaliczyć do kategorii pospolitych wypadków lotniczych.

– To rozwiązanie wygodne politycznie i psychologicznie. Rozwiązano największą zbrodnię III RP, a do tego rozwiązano w sposób pozornie kompromitujący prawicę, łączącą zabójcę z biznesmenem Edwardem Mazurem, powiązanym z SLD i PSL. Poparcie tych partii jest obecnie drogie Platformie, podobnie jak kompromitacja Ziobry i Kaczyńskiego – uważa mój rozmówca. – Za kilka dni miał zapaść wyrok na “Słowiku”, rzekomo usiłującym zlecić zabójstwo Papały. Gdyby został skazany, mógłby zacząć mówić, a nawet gdyby kłamał, jego słowa mogłyby skutkować politycznym trzęsieniem ziemi, podobnie jak ekstradycja Mazura. Zarówno jedno, jak i drugie zaszkodziłoby rządowi bardziej niż deficyt budżetowy, gdyż proces sądowy mógłby wymagać przesłuchania licznych świadków z kręgu Mazura, m.in. Waldemara Pawlaka, Leszka Millera, Władimira Ałganowa, a także czołowych oficerów BOR i ABW oraz dawnego SB – wyjaśnia Kazimierz Turaliński.

Czy rząd będzie chciał zaszkodzić tym środowiskom? Znacznie łatwiej rozpowszechnić wersję, że spisek na życie generała to jakieś polityczne szaleństwo i przejaw “ciemnogrodzkiego” spiskowego myślenia, co bardzo łatwo podchwycą przedstawiciele mediów. Podobnie jak społeczeństwo, które woli wierzyć w uczciwość notabli niż dowiadywać się o uwikłaniu rządzących elit.

Aleksander Majewski

Artykuł ukazał się w 19. numerze tygodnika „Nasza Polska” (8 maja 2012 r.)

Za: http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/sprawa_papaly:_pojedynek_klamcow_21143

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *