Żyjemy w czasach przerostu formy nad treścią. W Polsce ma to zwielokrotniony wymiar, ponieważ obcy, a zwłaszcza Zachód z powodzeniem od stuleci stosuje wobec nas sztuczkę, polegającą na tym, że nie ważne co się daje, ale jak się daje.

Dobrym przykładem tego jest nożny piłkarz Robert Lewandowski. Gra on w niemieckim klubie dla którego zdobywa tytuły i pieniądze, ale nie wiadomo czy polscy kibice nie cieszą się z tego bardziej niż niemieccy. Dowcip w tym taki, że im wyższa piłkarska forma Lewandowskiego, tym większy przyrost finansowej treści dla jego niemieckich pracodawców.
Nie jestem kibicem piłki nożnej, więc mogę na to patrzeć z dystansu i ostatecznie wzruszyć ramionami. Jednak świadomie zacząłem od piłkarza Lewandowskiego, ponieważ stał się bohaterem kolejnej historii przechodzącej w histerię, czyli przyjął wysokie odznaczenie od prezydenta Andrzeja Dudy. Stało się to powodem wyrafinowanych oraz całkiem niewybrednych ataków na Lewandowskiego. Czytając i słuchając o tym fakcie pewnie tylko bym przeciągle ziewnął, ale przyszło mi do głowy, że takie wydarzenia tworzą w głowach rodaczek i rodaków wyobrażenie o tym, czym są zasługi dla kraju, honorowane państwowymi odznaczeniami. To już jednak sprawa przy której ani trochę nie zbiera mi się na ziewanie.

Pierwsza myśl jest taka, że wedle przewrotności tego świata, to Robert Lewandowski odznaczył Andrzeja Dudę, a nie odwrotnie. Duda jest coraz mniej popularnym politykiem w coraz mniej liczącym się państwie. Lewandowski jest coraz bardziej popularnym piłkarzem w jednym z najmocniejszych klubów na świecie. A że w Polsce tak się porobiło, że za co się nie weźmiesz skończy się polityką, to Duda posłużył się Lewandowskim, by poprawić swoje notowania polityczne. Czy się udało? Zagranie chytre, ale wynik chyba niepewny.
Myśl druga. W tym wydarzeniu martwi mnie właśnie ten przerost formy nad treścią, którego mechanizmem jest manipulacja, a efektem pomieszanie pojęć. Manipulacja polega na tym, że pewna dla wielu istotna symbolika państwowa (to forma) nadużywana jest do bardzo przyziemnych celów (owa treść), co w efekcie nie prowadzi do osiągnięcia tych celów, a deprecjonuje wspomnianą symbolikę (to ten przerost). O końcowym pomieszaniu pojęć będzie myśl trzecia.
Zatem i myśl trzecia. Szanuję osiągnięcia Roberta Lewandowskiego, choć wyżej cenię osiągnięcia na przykład naukowca, czy lekarza skutecznie zwalczającego koronawirusa. To porównanie wysuwa problem oceny, jakie osiągnięcia zasługują na uhonorowanie wysokim państwowym odznaczeniem. Dyskusja o tym pewnie nigdy się nie skończy i poza kilkoma sytuacjami będzie mnóstwo przypadków, które będą kwestionowane, jako kwalifikujące się do uhonorowania orderem, krzyżem czy medalem. W przypadku Lewandowskiego uznałbym za normalne, gdyby odznaczenie było efektem osiągnięć w ramach reprezentacji Polski. O ile wiem takich nie ma. Sława, ogromne pieniądze i inne różne zaszczyty, które zdobywa w niemieckim klubie i dla niemieckiego klubu, są w moim mniemaniu wystarczającą nagrodą za wysiłek, pracę i talent. Honorowanie państwowymi odznaczeniami za różne osiągnięcia powinno mieć miejsce, gdy służą one konkretnym interesom tego państwa. Nie wiem jakie są lub mogą być zasługi Roberta Lewandowskiego dla państwa polskiego, jako gwiazdy niemieckiego klubu. Duma z tego, że „rozsławia Polskę” jest dobra dla państw wielkości i przez to w takiej skali znanych w świecie, jak Litwa albo Albania, niczego przy tym tym krajom nie ujmując. I to jest to pomieszanie pojęć wprowadzane przez nieudanych polityków, a aprobowane przez coraz szersze kręgi społeczeństwa.
Na koniec myśl czwarta i ostatnia, pokazująca, że trzy wcześniejsze mają się do niej, jak próba najedzenia się drutem kolczastym. Otóż w życiu chciano mnie odznaczyć trzy razy. Dwa razy odmówiłem, raz odznaczenie przyjąłem. Odmówiłem odznaczenia krzyżem zasługi już nie pamiętam jakiej rangi, a drugim razem powiedziałem, że zamiast odznaczenia wolę litr bimbru, słój domowych ogórków kiszonych i pęto swojskiej kiełbasy. Jedyne odznaczenie jakie mam, to „Zasłużony dla Policji”. Przyznano mi je nie pytając wcześniej czy je przyjmę. Gdyby spytano, to zgodnie z zasadą odmówiłbym. Szanuję policję i nie chciałem taką oficjalną demonstracją nikogo urazić. To tak w nawiązaniu do dzisiejszej wizyty w komendzie powiatowej i przesłuchania na okoliczność udziału w demonstracji w obronie wolności. Odmówiłem zeznań, choć o to, czy przyjąłbym odznaczenie od Andrzeja Dudy chyba nie mieli zamiaru pytać. Być może już wiedzieli, że mam to w dupie.
A Państwa zdaniem po co i komu potrzebne są takie ceremonie odznaczania?
Andrzej Szlęzak
za: FB
Click to rate this post!
[Total: 17 Average: 4.5]
Facebook
Dziwnym trafem o tej aferce nie słyszałem:)
A swoją drogą moją niecierpliwość budzi czekanie na piłkarskie przetasowania towarzyszące likwidacji PGG, bo kilka klubów ma mocne powiązania kopalniami, nawet właścicielskie. Mam silne podejrzenia, że na styku biznesu, polityki, służb i mafii nieźle się zakotłuje… i nie jest pewne, że ten kocioł będzie czysto polski.
„To porównanie wysuwa problem oceny, jakie osiągnięcia zasługują na uhonorowanie wysokim państwowym odznaczeniem.” – odpowiedź jest bardzo łatwa – osiągnięcia wybitne w działalności, która nie budzi moralnych wątpliwości. Nie ma żadnego powodu, dla którego laureat literackiej nagrody Nobla powinien takie odznaczenie uzyskać a piłkarz czy właściciel np. najlepszej na świecie restauracji już nie. Np. takie odznaczenia dostają naukowcy z zakresu humanistyki, która w dużej większości jest obecnie warta funta kłaków i nijak się ma do wzmocnienia pozycji kraju. Ale jeśli faktycznie ktoś jest w tym wybitny, wyłamuje się z tłumu miernot i zideologizowanych „naukowców”, to nie widzę powodu, dla które państwo nie miałoby uhonorować takowego naukowca. I naprawdę nie ma znaczenia, że Iksiński zrobił „więcej” (jak to zmierzyć?), bo pracuje przy wielkim zderzaczu hadronów i też jest wybitny. To nie jest odznaczenie za wzmacnianie pozycji kraju, tylko honorowe odznaczenie za wybitne zasługi. Szczęśliwie ów order z założenia miał być właśnie za wybitne osiągnięcia na różnych polach, więc jest to bezdyskusyjne.
„W przypadku Lewandowskiego uznałbym za normalne, gdyby odznaczenie było efektem osiągnięć w ramach reprezentacji Polski. O ile wiem takich nie ma.” – bo to jest sport drużynowy. Jeden człowiek nie wygra meczu, więc umniejszanie Lewandowskiemu za brak trofeów z kadrą to taki sam stopień bezmyślności, jak umniejszanie Messiemu za brak trofeów z kadrą Argentyny.
Także pokrótce – wydaje mi się, że sam dał się Pan nieco wciągnąć w tę medialną hucpę i przerost formy nad treścią w ogóle pisząc ten tekst. To, że PiS chciał to wykorzystać politycznie to oczywiste. To, że im niezbyt wyszło również. To, że Lewandowski jest wybitnym sportowcem, więc nie ma wątpliwości czy zasłużył na odznaczenie także. Trzeba było po prostu pozostać na wzruszeniu ramionami odnośnie do całej otoczki i cieszyć się, że mamy kogoś, kto jest wymieniany w jednym rzędzie z najlepszymi ze swojej dyscypliny a konkurencję ma nieziemską, bo trafił na czasy, w których grają Ronaldo i Messi.
Ale czy sam fakt osiągnięć w kopaniu piłki uzasadnia przyznanie p. Lewandowskiemu polskiego odznaczenia państwowego? Niestety, p. Lewandowski odnosi swoje sukcesy jako sportowiec zawodowy w Niemczech, grając dla klubu niemieckiego, w rozrywkach niemieckich. Reprezentacja Polski w piłce nożnej za to od wielu lat nie odnosi jakichkolwiek sukcesów, ponosząc za to ciągle wstydliwe porażki. Osiągnięcia p. Lewandowskiego w sporcie niemieckim wcale tej sytuacji nie poprawiają, i chociażby dlatego dawanie mu naszego odznaczenia jest trochę na wyrost. Co innego, gdyby dzięki niemu nasza reprezentacja wreszcie osiągnęła jakiś sukces, ale na to się niestety nie zanosi…
Zapominają, że podania kolegów z Bayernu, a kolegów z reprezentacji to jak niebo, a ziemia… po prostu nie da się wygrać meczu samemu.
Odpowiedz: absolutnie prawidlowe, Pan Lewandowski – czlowiek sukcesu zyciowego – 'szacun’, ale przenoszenie tego na plaszczyzne polskiej racji stanu to gruba przesada. Wyglada nieco jak Pan Prezydent Duda chcial sie oswiecic w ogniu (gwiazdy futbolu) P. Lewandowskiego.
„Ale czy sam fakt osiągnięć w kopaniu piłki uzasadnia przyznanie p. Lewandowskiemu polskiego odznaczenia państwowego?” – owszem. Order Odrodzenia Polski jest przyznawany za: ” wybitne osiągnięcia na polu oświaty, nauki, sportu, kultury, sztuki, gospodarki, obronności kraju, działalności społecznej, służby państwowej oraz rozwijania dobrych stosunków z innymi krajami”. Jest sport? Jest. Lewandowski jest sportowcem? Jest. Twierdzenie, że Lewandowski nie jest wybitny, szczególnie po ostatnim sezonie, gdzie gdyby nie idiotyczna decyzja francuskiej federacji, zgarnąłby Złotą Piłkę (wystarczająco wielu piłkarzy i dziennikarzy mówiło wprost, że zagłosowaliby na Lewandowskiego) jest zwyczajnie bezpodstawne.
„Niestety, p. Lewandowski odnosi swoje sukcesy jako sportowiec zawodowy w Niemczech, grając dla klubu niemieckiego, w rozrywkach niemieckich.” – jest tylko jeden powód, żeby w takim przypadku napisać „niestety” – faktycznie niestety gra w lidze Niemieckiej dla niemieckiego klubu, bo mógłby grać w najlepszej lidze świata, czyli angielskiej 😉 Ale wracając do meritum – absolutnie nie ma czego żałować. Polska piłka zarówno ligowa jak i reprezentacyjna to jest zwyczajna żenada, której nie da się oglądać. Nie mam bladego pojęcia dlaczego jakikolwiek choćby średni piłkarz miał się kisić w tej śmiesznej lidze. Piłka nożna poza tym, że jest sportem, to jest też zawodem. Idzie się pracować tam, gdzie ma się najlepsze warunki i możliwie najwięcej się osiągnie. W Polsce Lewandowski mógłby wygrać funta kłaków warte mistrzostwo ekstraklasy czy inny śmieszny puchar Myszki Mickey, jednocześnie grając w drużynie z ludźmi, którzy kopią się po czole. Faktycznie wielkie „niestety” grać w Borussi czy Bayernie pod najlepszymi trenerami na świecie (Guardiola, Klopp, Ancelotti) z jednymi z najlepszych piłkarzy na świecie, trenować w nowoczesnych ośrodkach treningowych, mieć fachową odnowę biologiczną, sięgać po triumf w Lidze Mistrzów i grać w niej rok w rok przeciwko najlepszym drużynom świata. Zapewne Lewandowski wieczorami zanosi się łzami, że nie zamienił tego na grę w Lechu Poznań czy innej Legii Warszawa, która odpadnie w eliminacjach do LM z kolejnymi tuzami pokroju drużyny z Cypru i toczy bohaterskie boje w tej jakże elitarnej lidze.
„Reprezentacja Polski w piłce nożnej za to od wielu lat nie odnosi jakichkolwiek sukcesów, ponosząc za to ciągle wstydliwe porażki.” – dla uściślenia – reprezentacja Polski nigdy nie odnosiła jakichkolwiek sukcesów. Dwukrotny brązowy medal nie jest sukcesem. Sukcesem jest złoty medal. A ten zdobyliśmy raptem na Igrzyskach Olimpijskich, które jeśli chodzi o piłkę nożną, to są ogólnie ignorowane i większość topowych piłkarzy w ogóle nie bierze w nich udziału. To w sumie dość zabawne, że w Polsce ciągle słyszy się jakieś bzdury o złotej erze polskiej piłki, bo doczołgaliśmy się do brązowego medalu i bohatersko odpadliśmy po meczu w ulewie (oczywiście deszcz nas oszukał – Niemców nie).
„Osiągnięcia p. Lewandowskiego w sporcie niemieckim wcale tej sytuacji nie poprawiają, i chociażby dlatego dawanie mu naszego odznaczenia jest trochę na wyrost.” – to nie jest sport niemiecki. Bayern gra w lidze niemieckiej oraz na arenie międzynarodowej. To, że Lewandowski gra w Bayernie a nie w KS Kotwica Koszalin nie ma znaczenia i niczego mu nie umniejsza. To już zaczyna wyglądać na typowe cebulactwo: „Lewandowski zły bo dla Niemca gra”. No straszne rzeczy – Polak poszedł grać tam, gdzie ma szanse osiągnąć sukcesy sportowe będąc sportowcem i możliwie jak najwięcej zarobić. Może czas otworzyć oczy i dostrzec, że w wielu dziedzinach jesteśmy na żenującym poziomie i jeśli ktoś chce się w tych dziedzinach realizować, to logiczne, że będzie pracował u kogoś, kto jest w tej dziedzinie rozwinięty. Akurat im więcej piłkarzy gra w zagranicznych klubach tym lepiej, bo dzięki uciekaniu z dala od polskiej „myśli” szkoleniowej czy realiów ekstraklasy jest szansa, że i jako reprezentacja będziemy nieco lepiej grali.
„Co innego, gdyby dzięki niemu nasza reprezentacja wreszcie osiągnęła jakiś sukces, ale na to się niestety nie zanosi…” – jak już pisałem wyżej – to jest sport drużynowy, więc pretensje do jednego piłkarza za brak sukcesów są zwyczajnie kuriozalne.