Sporo zamieszania w kręgach zwolenników wolnorynkowej gospodarki i konserwatywnych wartości narobiła zapowiedź powołania kolejnej partii przez Jarosława Gowina. W związku z tym jedni mają nadzieje na wpływ na realną politykę i realizację wolnorynkowych idei, a inni pretensje o rozbijanie istniejących partii wolnorynkowych i łudzenie się, że Gowin będzie mógł wprowadzić w życie choć niektóre założenia gospodarki wolnorynkowej. W tej mierze mam własne doświadczenia. Przez pewien czas byłem związany z Jarosławem Gowinem. Rozstałem się w momencie jego związania z PiS-em. Szanuję Gowina i cenię jego intelektualną sprawność, ale jeżeli ktoś sądzi, że będąc dużo słabszym partnerem w koalicji z PiS-em, będzie mógł realizować jakiekolwiek założenia gospodarki wolnorynkowej, to jest naiwny albo cyniczny. W tej sytuacji chciałoby się powiedzieć za Dantem Alighieri „porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie”. Jak dotąd rząd PiS-u prowadzi politykę gospodarczą odległą od wolnorynkowych zasad, a w wielu elementach wręcz jej przeciwną. Nie słyszałem, żeby Gowin i politycy z jego formacji skutecznie jakikolwiek element tej gospodarki wprowadzili w życie. Wątpię, czy nawet próbowali. Może się tylko „nie cieszyli” kiedy głosowali za etatystyczno – socjalistycznymi pomysłami Mateusza Morawieckiego. Trochę to wygląda na to jakby w bliskiej perspektywie wyborów samorządowych i parlamentarnych Jarosław Kaczyński kazał Gowinowi posprzątać na prawo od PiS-u, żeby zapewnić tej partii dominację na tzw. prawicy. Zaznaczam, że nie mam żadnej wiedzy czy tak rzeczywiście jest. Być może również, że powołanie nowej partii, to ruch ze strony Gowina mający wzmocnić jego pozycję jako koalicjanta PiS, bo ta w ostatnich miesiącach znacznie osłabła. Jakby nie było nie rozumiem nerwowości czy to w „Kukiz15”, czy wśród zwolenników Janusza Korwin – Mikkego. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że czego by nie zrobił Jarosław Gowin, to i tak żadna wolnorynkowa partia w Polsce nie dojdzie do większego znaczenia. Po prostu Polacy nie rozumieją, boją się i w efekcie nie chcą rozwiązań wolnorynkowych. Polacy kochają 500+ i wszelkie tego typu rozdawnictwo. Ci myślący inaczej już z Polski wyjechali i pozostała mało znacząca mniejszość. Zaliczam do niej siebie. Jeżeli polityka gospodarcza PiS-u się zawali, to Polacy wybiorą nie wolny rynek, ale jeszcze więcej etatyzmu i socjalizmu. Zwolennikom wolnego rynku pozostaje trwać w myśl zasady contra spem spero, bo niby dlaczego nie?
A Państwo uważacie, że jakaś wolnorynkowa partia ma szansę na realne rządy w Polsce?
Andrzej Szlęzak
za: facebook
Na pełnię władzy oczywiście nie. Można i należy się jednak starać o pozycję języczka u wagi. O tym, że jest to realne świadczy ostatni wynik wyborczy partii Korwin-Mikkego – zabrakło naprawdę niewiele.
Trudno się nie zgodzić, niestety. Ale tu nie chodzi wyłącznie o socjalne upodobania Polaków. Podstawa kapitalizmu, własność prywatna jest niszczona i ograniczana przez urzędników. Głównie unijnych. Unia zaś buduje gospodarkę kierowaną przez urzędy. Jest to jakaś pokraczna odmiana faszyzmu. Na wolny rynek nie ma szans, również przez to, że jesteśmy w Unii. Warto o tym pamiętać, oceniając Polaków.