Teoria ewolucji okazała się błędna. Z wielu stron padają twarde, naukowe dowody na jej nieprawdziwość. Mimo to, nadal jest ona szeroko propagowana i z uporem podtrzymywana. Można odnieść wrażenie, że rozpaczliwie poszukuje się uzasadnień do z góry założonej tezy. Co więcej, głosy podważające teorię ewolucji są wyśmiewane w mediach i traktowane jako występowanie „ciemnoty” przeciw nauce. Poddawanie w wątpliwość tej teorii często wywołuje uśmiech politowania i nie jest nawet poważnie rozważane wobec rzekomo „oczywistych, naukowych dowodów” na zachodzącą ewolucję.
Dlaczego Rewolucji miałoby tak zależeć na podtrzymywaniu i wzmacnianiu powszechnego przekonania o słuszność teorii ewolucji? Ponieważ za pomocą tej teorii można w wiadomy sposób próbować odpowiedzieć na wiele – nękających ludzi od wieków – pytań. Filozofowie – i nie tylko oni – pytali siebie i innych: Skąd pochodzę? Kim jestem? Dokąd zmierzam? Zastanawiano się zawsze, jak powstał świat, skąd wziął się człowiek. Świat zadziwiał ludzi, zachwycał, fascynował. Zadziwiał jako coś tajemniczego, ale jego poznawanie i zdumiewające odkrycia naukowe potrafiły fascynować jeszcze bardziej. Zastanawianie się nad światem i nad życiem prowadziło do rozważań nad sensem życia, nad moralnością, nad Bogiem. Teoria ewolucji podpowiada „wygodne” rozwiązanie: świat powstał z przypadku. Człowiek pochodzi od małpy, małpa od innego zwierzęcia, a ostatecznie wszystko bezwolnie ewoluowało w wyniku przypadkowych reakcji. Nareszcie niepotrzebny staje się Stwórca. O wszystkim zadecydował przypadek, nie ma wyższej Przyczyny, a więc nie ma też określonego „z góry” Celu. Teoria ewolucji wydaje się być najprostszym i najskuteczniejszym środkiem na szerzenie ateizmu.
W czasach oświecenia bardzo popularny był deizm. Mógł on służyć jako wygodna „ucieczka” od wielu kłopotliwych pytań, ale zawsze pozostawały wątpliwości: skoro jednak Bóg istnieje, to skąd pewność, że nie ingeruje, że nie stawia jakichś wymagań? Skoro Bóg istnieje, to czy istnieje życie po śmierci? Itd. Teoria ewolucji jest skuteczniejsza – nie jest potrzebny żaden Stwórca. Cały ten niezwykły świat i wszelkie istoty powstały w wyniku „bezmyślnych” procesów biologicznych. Czy teoria ewolucji może nie stać w sprzeczności z religią katolicką? Nawet jeśli jest to możliwe (to odrębny temat), nie zmienia to faktu, że dla przeciętnego człowieka sprzeczność wydaje się oczywista. Skoro człowiek pochodzi od małpy, nieprawdą jest stworzenie człowieka. A to pierwsze jest „naukowo udowodnione”. Hasła walki z Kościołem, szkodliwe prądy myślowe, lansowane przez Rewolucję, mogą być potencjalnie łatwiej odpierane, ponieważ są często traktowane przez ludzi jako zwykłe „poglądy”, z którymi można się zgadzać lub nie. A jak dyskutować z „twardą, naukową wiedzą”?
Jakie byłyby skutki powszechnej wiedzy o fałszywości teorii ewolucji i braku wiary w to, że wyżej rozwinięte istoty powstały od niżej rozwiniętych? Zaczęto by na masową skalę zadawać sobie pytanie: skoro nie ewolucja, to skąd się wzięliśmy? Z jeszcze większą siłą mogłyby powrócić wymieniane wcześniej „egzystencjalne” pytania. Zintensyfikowałoby się myślenie o sensie istnienia i o rzeczach ostatecznych, być może też kwestionowanie budowanego obecnie (nie)porządku. Dlatego właśnie krytyka teorii ewolucji jest tak silnie blokowana.
To właśnie Rewolucja lubi powoływać się przy wielu okazjach na rzekomo obiektywne „opinie specjalistów” czy „wiarygodne wyniki badań naukowych” (szczególnie w dziedzinie nauk przyrodniczych) i przeciwstawiać je rzekomym „zabobonom” i „zacofaniu” katolików, konserwatystów. Dlatego propagowanie naukowych dowodów na fałszywość teorii ewolucji to podwójny cios dla Rewolucji. Jak mamy zostać oskarżeni o „zacofanie”, skoro powołujemy się na fizykę, biologię, chemię, matematykę? Wydaje się, że ten potencjał nie jest należycie wykorzystywany. Tymczasem osiągnięcia naukowców w obaleniu teorii ewolucji mogą stworzyć znaczny wyłom w budowanym przez Rewolucję gmachu. I to wyłom niemal u samych podstaw, bo ta teoria nie jest bieżącą, drugorzędną kwestią, którą akurat podjęła ostatnio lewica. Ewolucja zdaje się należeć do rdzenia propagowanej obecnie wizji świata, nawet jeśli nikt tego explicite nie przyznaje.
Czy oznacza to, że powinniśmy porzucić tematy filozoficzne, teologiczne, etyczne, polityczne czy społeczne na rzecz fizyki czy biologii? Oczywiście nie. Zajęcie się tematem teorii ewolucji nie powinno zastąpić, tylko dołączyć do pozostałych podejmowanych tematów. Wykazywanie fałszywości tej teorii to nie tylko zwykła walka o naukową prawdę, ale też środek do walki z Rewolucją – a roztropność każe nam korzystać z wszelkich godziwych i pomocnych środków do walki ze złem.
Krzysztof Binkiewicz
Artykuł ukazał się w dziewiątym numerze "Monarchisty".
A. Me.
Taaaaa…. gratuluje prymitywizmu myślenia. Jest ewolucja – nie ma Stwórcy, bo jest przypadek, nie ma ewolucji – jest Stwórca, Boski plan i w ogóle okej. Zawsze mnie zastanawiało, czemu prawica ma się zajmować a to ideologizacją sportu, a to oceną gustów muzycznych, a to biologią. Potem wychodzą z tego tylko głupoty….
Podstawowym problemem wszystkich ideologicznych krytyków teorii ewolucji jest to, że stawiają jej zarzuty o coś, czego ona w ogóle nie dotyczy i nie głosi. W efekcie polemizują sami ze sobą. TE w ogóle nie zajmuje sie Bogiem, Jego planami ani Jego rolą we wszechświecie (podobnie zresztą, jak np. teoria względności), lecz ma za zadanie objaśnienie pewnych procesów. A reszta to ( w tym wszelkie rozważania w tym kontekście o istnieniu lub nieistnieniu Boga i Boskich planach) nie ma z teorią ewolucji nic wspólnego.
Niedługo pan stwierdzi, że prawoczłowieczyzm w sumie nie jest niczym złym, bo on tylko przyznaje uprawnienia jednostce i nie ma nic wspólnego z negowaniem istnienia Boga i danych nam przez niego praw. Załosne.
Sama teoria ewolucji nie zostala obalona; sa naukowcy, ktorzy podwazaja teze Darwina, ze antagonizm jest podstawowym mechanizmem napedzajacym rozwoj gatunkow. Joachim Bauer wskazuje na role kooperacji w procesach adaptacyjnych. To, ze ludzkie cialo jest efektem rozwoju materii trwajacego wiele miliniow lat, nie wyklucza, ze czlowiek zostal stworzony przez Boga. Ewolucjonizm funkcjonuje takze jako ideologia, ktora przypisuje sobie role ostatecznego wytlumaczenia pochodzenia czlowieka. Z ideologicznym ewolucjonizmem na pewno trzeba walczyc. Sama znam naukowcow, ktorzy uwazaja, ze malpy kiedys rozwina taka kulture jako stworzyl czlowiek…
@Tomasz Dalecki Ludzkosc pochodzi od Pierwszych Rodzicow, z jednego jedynego ogniska domowego Adama i Ewy. A jak w szczegolach przebiegalo dzielo stworzenia ich cial , nie ma znaczenia. Stworca i tak byl Bog.Stworca ich dusz byl bezposrednio Bog. Tak samo i stworca duszy kazdego konkretnego czlowieka jest zawsze bezposrednio Bog, w tym i Panskiej duszy. Polecam „Traktat o Czlowieku” prof.Stefana Swiezawskiego.
@Magdalena Zietek „Teoria ewolucji” sie nie trzyma kupy, bo z mniejszego nie moze wyniknac wieksze. Jezeli czlowiek pochodzi np.od cebuli, to znaczy, ze byl w moznosci w cebuli zanim stal sie czlowiekiem w akcie….
Kiepski tekst. Zero faktów naukowych. Autorytatywna deklaracja,że „TE została obalona nie wystarczy”. Ja jako nie-biolog ufam biologom,podobnie jak jako nie-lekarz ufam medykom. Wśród biologów TE cieszy się nadal poważaniem. Autorowi chodzi o wymiar ideologiczny. Ideologizacja nauki to domena komunistów. Natomiast wojna z TE to domena fanatyków protestanckich i ŚJ. Z katolickiego punktu widzenia niektórzy powołują się na: Sobór Florencki (1438-1445), Denz. 706: „[Święty Kościół rzymski] najmocniej wierzy, wyznaje i głosi, że jeden prawdziwy Bóg, Ojciec, Syn i Duch Święty jest stwórcą wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. On, kiedy zechciał, z dobroci swojej wszystkie uczynił stworzenia… z nicości”. I Sobór Watykański (1869-1870), Denz. 1805: „Jeśli ktoś nie wyznaje, że świat i wszystko, co w nim istnieje, tak duchowe, jak i materialne, zostało przez Boga stworzone z nicości… niech będzie wyklęty”. Tylko,że z tych dogmatów nie wynika potępienie TE. Ja „istnieję na świecie” i co do ciała nie jestem stworzony z nicości przez Boga. Co do duszy-owszem. Ale mój kot już w żaden sposób nie został stworzony bezpośrednio przez Boga z nicości,tylko spłodzony przez rodziców. Czy tak twierdząc popadam w herezję? A czy popada w herezję ktoś kto twierdzi,że praszczur kota był kotem innego rodzaju,pra-pra szczur zaś tygrysem czy czymś takim, a pra-pra szczur jeszcze jakimś innym czworonogiem itd itp.? Czy prawdziwy katolik musi sądzić,że muł jako nowy gatunek nie powstał ze zmieszania konia i osła,lecz stworzył go z niczego Bóg? Nie sądzę. Dowodem,że tego dogmatu nie należy rozumieć jako sprzecznego z TE jest nauka Magisterium dopuszczająca TE-vide Humani generis.
A. Ratnik: myślę, że procesu rozwoju materii samym Arystotelesem jednak nie da sie wytlumaczyc. Sa tacy, ktorzy uwazaja, ze gatunki sa produktem manipulacji genetycznych dokonywanych przez kosmitow… Takie teorie tez sa, i wtedy rzeczywiscie wyzsze tworzy nizsze. Na dobra sprawe, to ciagle nie wiemy, jak dokladnie rozwijala sie materia. Na pewno warto zwrocic uwage na pokrewienstwo teorii ewolucyjnych z kabbala. Wedlug kabalistow, stworzenie ludzkiego mozgu jest celem rozwoju materii, a tym samym swiadomosci.
@Magdalena Zietek Pani Magdaleno, nie ma zadnych kosmitow.Materie pierwsza, czysta moznosc, stworzyl Bog. Co mi sie jeszce nie podoba w” teorii ewolucji” to nadmierne oddzielanie duszy i ciala. Czlowiek jest jednoscia psychofizyczna, inaczej to jakis kartezjanizm. … ( Francuskie Ministerswto” Edukacji” utrzymuje , ze Czlowiek pochodzi od ryby.)
A. Ratnik: ja tam tez w kosmitow nie wierze 🙂 Jesli chodzi o rozdzielanie materii od ducha, to prawda. Ale jakos nalezy wytlumaczyc rozwoj swiata materialnego, i to niekoniecznie w tej sposob, ze Bog stwarza wszystko „wlasnorecznie” czyli bez poslugiwania sie prawami rzadzacymi swiatem materialnym. Chodzi wlasnie o to, zeby zrozumiec te prawa. Francuscy urzednicy powinni przestac bawic sie w filozofow 🙂
„Ewolucjonizm jest propagowany przez ewolucjonistów jako coś więcej niż tylko nauka. Ewolucjonizm jest rozpowszechniany jako ideologia, jako świecka religia – jako dojrzała alternatywa dla chrześcijaństwa, dająca sens i moralność. Jestem zawziętym ewolucjonistą i byłym chrześcijaninem, ale muszę przyznać, że skarżąc się (…) literaliści mają absolutną rację. Ewolucjonizm jest religią. Było to prawdą o ewolucjonizmie na początku i jest prawdą o ewolucjonizmie nadal dzisiaj”. (Michael Ruse, How evolution became a religion. Creationism correct?: Darwinians wrongly mix science with morality, politics, National Post, Saturday, May 13, 2000)
@Magdalena Zietek Bog nie wszystko stwarza bezposrednio , „wlasnorecznie”, czesto z materii „tryskaja” formy przypadlosciowe, ktore nie sa bezposrednio stworzone przez Boga w momencia, kiedy „tryskaja”.”Tryskaja” na zasadzie teleologicznej, a to zas pochodzi z zamyslu Bozego.
A. Ratnik: jesli chodzi o teleologie, to sie zgadzam. Nowozytnosc mysli tylko kategoriami lancuchow przyczynowo-skutkowych, przyczyny celowe nie odgrywaja w nauce nowozytnej zadnej roli. Mimo wszystko musza byc jakies mechanizmy, lezace u podloza takiego „tryskania”. W materii nic z niczego nie powstaje.
@M.Zietek Te mechanizmy sa wytlumaczone u R.P. Edouard Hugon, “Les Vingt-Quatre Thèses Thomistes”, Chez Pierre Téqui, Paris 1927 r., wyd. 4 ,ale juz ich nie pamietam. To jest dosyc trudne.
Antoine Ratnik: Dziekuje, po urlopie zajrze do tej ksiazki.
Tomaszu, abstrahując już od tego, że kreacjonizm wygląda na słuszny, a ewolucjonizm na błędny (a więc stwierdzenie tego faktu wydaje się dość oczywisty), to przecież polityczny aspekt tego sporu jest jasno określony: ewolucjonizmu używano jako „naukowej podbudowy” bezbożnictwa i rewolucji, zwalczanie go (przy użycie argumentów naukowych) jest więc ideowo słuszne i uzasadnione. Ponadto wybacz, ale naprawdę na życie publiczne ma wpływ kilka innych zagadnień, niż tylko kwestia zniesienia podatków oraz kultu Friedmana.
Tomasz Dalecki: „Taaaaa…. gratuluje prymitywizmu myślenia”. A ja gratuluję prymitywnych komentarzy i pisania nie na temat. Proszę najpierw przeczytać tekst. Joker: „Kiepski tekst. Zero faktów naukowych.” Marcinie, to nie jest tekst naukowy o ewolucji – nie taki był cel tego krótkiego artykułu. Tekstów naukowych możesz szukać np. tu: http://creationism.org.pl/drzewo_ewolucyjne_sciete Joker: „Ideologizacja nauki to domena komunistów.” Zgadzam się. I jaki stąd wniosek? Joker: „A czy popada w herezję ktoś kto twierdzi, że (…) Czy prawdziwy katolik musi sądzić, że(…)” Ale jaki to ma związek z tekstem?
Pomiędzy genami szympansów i człowieka jest tylko 4 % różnicy. Czy jest możliwym, aby te 4 % spowodowało taką olbrzymią przepaść pomiędzy nami? A może teoria ewolucji jest słuszna, a duszę otrzymał od Boga „gotowy” człowiek, aby stał się obrazem i podobieństwem Najwyższego? Człowiek jest zdaje się jednym z „nowszych” stworzeń zarówno według ewolucji (początek człowiekowatych w Kenozoiku), jak i Biblii (korona stworzenia). Może powinniśmy założyć wzajemne uzupełnianie się tych dwóch opisów? Fides et Ratio. A może zostaliśmy stworzeni wczoraj (lub 6 tys lat temu), wraz z pamięcią oraz całą masą łamigłówek danych nam przez Stwórcę (bozon Higgsa, szkielety dinozaurów), abyśmy się nie nudzili lub aby wystawić nas na próbę, czy bardziej ufamy Jemu, czy szkiełku i oku? Kto to wie na pewno?
@Konrad Rękas – oczywiście nie bronię Ci uważać, że jakieś antynaukowe bzdury „wyglądają na słuszne”. Pisiakom bąble helowe i wielkie magnesy wyglądają na słuszne… Co do meritum to p.Magdalena Ziętek i Joker napisali całkiem jasno, nie ma sensu tego powtarzać. Mnie tylko strasznie irytuje głoszenie bzdur w imieniu religii czy prawicy, bo to działanie w sposób oczywisty szkodliwe, prowadzące wprost do ośmieszenia zarówno religii jak i prawicy. Jeżeli jakiś lewak czy ateista zacznie twierdzić, że budowa jądra atomu dowodzi nieistnienia Boga, to będziesz się upierał, że atom nie ma jądra albo w ogóle nie ma żadnego atomu??? Niektóre sekty protestanckie i ortodoksyjni żydzi przyjmuja przekaz Biblii całkowicie dosłownie. Nam katolikom (szkoda, że nie wszystkim) dobry Bóg dał rozum, pozwalając tym samym rozwijać naukę.
Na początku zaznaczę, że teoria ewolucji średnio mnie przekonuje, ale obstaję za rzetelnością naukową. Tak więc po pierwsze teoria ewolucji od zawsze była tylko hipotezą. Po drugie tak samo istnieją dowody na jej wiarygodność, jak i niewiarygodność – spór nieco przypomina przepychanki w sprawie kary śmierci. Po trzecie teoria ewolucji współcześnie nie mówi o pochodzeniu człowieka od małpy – to jest slogan. Z tego co się orientuję, mamy niby pochodzić od stworzeń wodnych (coś a’la ryby). Po czwarte teoria ewolucji bardzo ładnie komponuje się z teizmem i inteligentnym planem. Po piąte teoria ewolucji wcale nie zakłada nieistnienia Boga.
@Antoine Ratnik – z mniejszego może wyniknąć większe (ilościowo). To lepsze nie może wyniknąć z gorszego (skutek jest gorszy od przyczyny – chodzi o jakości). Jeśli człowiek pochodzi od cebuli, to był w akcie w cebuli i w możności człowiekiem. Dopiero potem stał się człowiekiem w akcie. Tak przynajmniej wygląda to u Arystotelesa.
Ad Tomasz Dalecki – Circle Scientifique et Historique, Daylight Origins Society, The Kolbe Center for the study of Creation, Morning Star, Centre d’Etudes et de Prospective sur la Science, The International Institute for Culture to tylko część katolickich organizacji optujących za kreacjonizmem. Jest jeszcze oczywiście Polskie Towarzystwo Kreacjonistyczne gdzie większość członków jest katolikami. Bogu dziękować nie jesteśmy zmuszeni do akceptacji ewolucjonizmu. Jak zwykle dla pornografii i narkotyków pełna wolność,ale pojawia się coś takiego że nawet liberałom nerwy puszczają (” gratuluję prymitywizmu myślenia” i porównywanie z teoriami PiSu odnośnie Smoleńska). Rzeczywiście sformułowanie,że nie ma czegoś takiego jak konserwatywny liberalizm (mówię całościowo o wypowiedziach Pana Daleckiego,którego mimo wszystko bardzo szanuję) a co najwyżej można być konserwatystą i kapitalistą – nabiera pełnych barw. Przy okazji – pocieszający jest fakt,że dobrych kilka lat temu licealna nauczycielka biologii była przerażona,że około 80% w pracy na temat „Teoria ewolucji czy kreacjonizm?” skłaniało się ku kreacjonizmowi. Na studiach też jak się okazuje całkiem spontanicznie można napotkać takie osoby. Nie jest więc aż tak tragicznie. Natomiast paskudna indoktrynacja w kierunku teorii ewolucji trwa od najmłodszych dziecięcych lat w systemie edukacji, coś w rodzaju świeckiego „dogmatu” religijnego. Pamiętam jeszcze sprzed kilkunastu lat był to bardzo silny trend, teraz jak rozmawiam (od kilku lat oczywiście słucham jakichś opowieści z jego elitarnej szkoły, nota bene KATOLICKIEJ) z moim obecnie 10 letnim kuzynem to aż mi się wierzyć nie chce między innymi na jakie konferencje tematyczne dzieci się zabiera na uniwersytety i na jeszcze większą skalę indoktrynuje – to znaczy,że coś jest na rzeczy, bo skala wysiłków w tym kierunku naprawdę znacznie wzrosła, aż do granic śmieszności.
@Tomasz Dalecki: Widzę, że chyba nie skorzystał Pan z mojej rady i nadal nie przeczytał tekstu. Nie będę z Panem polemizował, bo nie ma z czym. Mogę tylko czekać, aż wytoczy Pan swoje tradycyjne „argumenty”, czyli wyśle mnie do psychiatryka albo napisze coś o Eskimosach.
@Tomasz Dalecki: Zapytam się jednak Pana o coś: co takiego uważa Pan za „antynaukowe bzdury” i jakie ma Pan podstawy, żeby tak twierdzić?
Odnośnie teorii ewolucji bardzo dobre nagranie osoby bynajmniej niebędącej katolikiem: http://www.youtube.com/watch?v=kyvE0IT2iFA&feature=player_embedded#at=40
@Marcin Sułkowski Ani ilosciowo ani jakosciowo ( ta sa pojecia Marksowskie) tylko istotowo. Wieksze nie moze pochodzic z mniejszego , byt z niebytu, stad problematyka kreacji i istnienia w bytach. Prosze przeczytac „De Ente et Essentia „Sw.Tomasza ( poziom pierwszego roku studiow). U Arystotelesa nie ma nic o kreacji ani o istnieniu w bytach.W tym wzgledzie erravit.
Proszę nie mieszać ze sobą różnych porządków poznawczych, jak to czynią (z odwrotnej strony) Dawkinsy, Poppery, Darwiny.., a czego przeto nie uczył św. Tomasz, ani Arystoteles! Teorię ewolucji pozostawmy biologom i specjalistom (od nauk szczegółowych), a rozważania o creatio ex nihilo – metafizykom, ontologom, teologom..
Co do dyskusji Ziętek-Ratnik – dorzucę trzy grosze: Krąpiec (prawie wszystko), Mascall, Swieżawski, Gilson (zwłaszcza Tomizm), Gogacz (http://www.katedra.uksw.edu.pl).
Znajomy spec od metodologii nauk, neopozytywista i ex-komunista, twierdzi, że teoria ewolucji jest nienaukową hipotezą w sensie formalnym, tzn. że nie udalo sie nikomu zaproponować eksperymentu, który mógłby „hipotezę ewolucji” sfalsyfikować. Prosze pamietać, że obecna metodologia nauk przyrodniczych zakłada, że hipotez się nie potwierdza, lecz falsyfikuje.
Teoria ewolucji, potraktowana jako „teoria doboru naturalnego” całkiem ładnie tłumaczy „dostosowanie przez wyostrzenie cech przydatnych i redukcje cech zbednych”. Nota bene, algorytmy genetyczne w technikach optymalizacji tak własnie działają. Innymi słowy, algorytm genetyczny potrafi, spomiedzy dostepnych cech sparametryzowanych np. wagami, dobrać optymalną (lub bliska optimum) kombinacje cech/wag. O cechach z wagami bliskimi zera mówimy, że zanikaja/zanikły. W biologii widać takie działanie np. w hodowli ras zwierząt. Trudno powiedzieć, czy taki mechanizm optymalizacji może doprowadzic do tego, że grupy osobników, statystycznie, nie bedą sie krzyżować. Z całą pewnoscią natomiast mechanizm „doboru naturalnego” nie wyjaśnia powstawania nowych cech, nieobecnych w zbiorze cech przed startem procedury optymalizacyjnej. Hipoteza o losowych mutacjach, ze wzgledów probabilistycznych, nie wydaje się rozsądną (prawdopodobieństwo przypadkowego powstania nowych cech zwiekszających szanse ewolucyjne jest znikome). Próby wygenerowania nowych cech drogą mutacji np. w optymalizacji konstrukcji lub algorytmów kończą sie niepowodzeniem.
@Antoine Ratnik – Marks przejął to za Heglem, bo już w dialektycznych procesach obserwuje się zamianę ilości w nową jakość. Nie o to mi jednak chodziło, a o fakt klasyfikacji istoty jako relacji mniejsze-większe. Nie po to mamy kategorie od Arystotelesa, żeby je ignorować i jak Pan wie, jest tam kategoria ilości oraz jakości, więc prosiłbym bez wciskania w moje usta marksizmu. To i u Trandelenburga (Arystotelika) czy Brentany są te kategorie zachowane i słusznie. U Arystotelesa nie ma nic o creatio ex nihilo, ale przypominam, że Pierwszy Poruszyciel tworzył z dostępnej materii. Nie rozumiem też co Pan ma na myśli pisząc, że Arystoteles nie mówi nic o istnieniu w bytach. Co do św. Tomasza – owszem, nie ma powstania bytu z niebytu, bo jest materia ex qua i in qua oraz „brak”, który inaczej ujmuje intuicyjne pojęcie rzekomego niebytu, ale to się nijak gryzie z teorią ewolucji, której jak nadmieniłem, nie jestem zwolennikiem. Wydaję mi się, że się słabo zrozumieliśmy 😉 Pozdrawiam – M.S.
teoria naukowa ma przede wszystkim wyjaśniać. ewolucjonizm wyjaśnia wiele spraw . kreacjonizm – zero. Kreacjonisci mysleli ze znalezli jeden organ – witkę u pewnego pierwotniaka, ktora wyewoluowała z niczego, otóż okazało sie, że wyewoluowała ona z zawartego w niej prostszego tworu – małej organicznej pompki.
@Marcin Sułkowski+El Desmarde Ja sie zastraszyc nie dam, ani na chwile sie nie dam zastraszyc ani cytatami z szalonego Brentano, ktory wyprodukowal Husserla ani opowiastkami o wyzszosci piwa nad winem… Mozecie mnie usunac z tej strony , ale juz dawno sie przestalem bac. Ani protestantem ani ewolucjonista sie nie stane, zeby sie wam podobac! Catholique et français toujours!!!
@Marcin Sulkowski+Piotr Napierala+Tomasz Dalecki Wygraliscie! Z dniem dzisiejszym klade kres wpisywaniu komentarzy pod tekstami na portalu. Moze dzieki temu” Nowa Prawica” zdobedzie o 0,2 % glosow wiecej w wyborach do Sejmu warszawskiego.
Panie Antoni, proszę nie przejmować się liberalnymi marksistami tylko robić swoje. Głos prawdy musi brzmieć wśród ujadania wrogów Kościoła.
Panie Antoine, a co ma bycie Francuzem i katolikiem do nauki biologii. Bo ja nie rozumiem?
@Antoine Ratnik: mam nadzieje, ze to tylko chwilowe uniesienie 🙂
Tomaszu, zaprawdę rzadko używam tego argumentu, ale czy jesteś pewien, że wypowiadając się na temat kreacjonizmu w ogóle wiesz o czym mówisz, znasz jego argumenty i odpowiednie opracowania na ten temat? Obawiam się bowiem, że rozmawiamy „wiedza na wiarę”, tzn. nie wierzysz, że coś może być prawdą, ale sądzisz, że wiesz, że nie może… Nie gniewaj się, ale widziałem już takich „wierzących”, jak z pewnymi siebie minami siadali do rozmów (?) z „ciemnymi oszołomami posługującymi się Biblią jako źródłem naukowym”. I pod koniec rozmowy już się nie uśmiechali…
Podpisuję się pod komentarzem Pana Milewicza. Niestety, wszędzie trafiają się czarne owce, również tu,ale niech Pan, Panie Ratnik, nie da się zaszczuć i sprowokować. Proszę kontynuować dotychczasowy wysiłek w słusznym celu!
@Konrad Rękas – Konradzie, tzw. paranauka jest całkowicie poza sferą moich zainteresowań, obojętne, czy chodzi o budowniczych piramid z kosmosu, tropicieli yeti czy poszukiwaczy św.Graala. Także wybacz, ale szkoda mi czasu na zgłębianie jakiś kreacjonistycznych pierdół. Ale nie o to mi w tym wszystkim chodzi. Ja Ci nie bronię uważać, że żadnej ewolucji nie ma i nie było. 1/3 brytyjskich uczniów sądzi, że słońce obraca się dookoła Ziemi i Zjednoczone Królestwo się od tego nie zawaliło. Czasem paranauka ma nawet pewne pozytywy – np. pogoń za Nessie przyczyniła się do rozwoju turystyki i promocji regionu. Złe jest w tym wszystkim co innego – po pierwsze ideologizacja nauki. To, że lewica takiej ideologizacji dokonuje, w niczym nie usprawiedliwia takiego postępowania ze strony prawicy. Przede wszystkim zaś złe jest, jeżeli sprzeciw wobec wykorzystywaniu nauki przez lewicę do celów ideologicznych sprowadza się do negacji nauki jako takiej. Jeżeli coś takiego czyni się w imieniu religii, Kościoła czy też prawicy, to takie działanie jest zwykłym szkodnictwem, prowadzącym wprost do ośmieszania religii i prawicy. Był tu juz nawet taki jeden co uznał NLP za czary i domagał się za to procesów inkwizycyjnych… Tak więc zaprzeczaj sobie istnieniu ewolucji, szukaj Atlantydy, trop statki kosmiczne ukryte w piramidach – może nawet zbijesz na tym majątek jak von Daeniken, czego Ci serdecznie życzę. Tylko nie zaprzęgaj proszę do tego religii, nie zasłaniaj się autorytetem Kościoła i nie rób z wiary w głupoty wyznacznika prawicowości.
@Antoine Ratnik – ale w którym miejscu ja Pana zastraszam? To jest jakaś histeria. A z sekty smoleńskiej się śmiejecie… Z Brentano dałem tylko przykład słusznego zastosowania arystotelesowskich kategorii. Jak dla Pana problemem jest, że Święty Tomasz czerpał z Arystotelesa, to co ja mogę poradzić? Fakt, że Brentano był nauczycielem Husserla też o niczym nie świadczy. Fichte uważał się za ucznia Kanta, a filozof z Królewca jak zorientował się, cóż to za gagatek z tego Fichtego, to w gazecie umieścił informację, żeby go nie łączyć z takim szalbierzem. Nie zmienia to faktu, że Kant miał wiele ciekawych spostrzeżeń. Ja na dobrą sprawę nawet nie czytałem komentarzy wymienionych przez Pana użytkowników, tylko ustosunkowałem się do tego, co wpadło mi w oko obok Pana nazwiska. Chodziło mi o polemikę opartą na argumentach, a nie na argumentum ad autoritatem czy ad personam – jak Pan wie, te nie mają żadnej wartości w merytorycznej dyskusji. Nie miałem też na celu zniechęcenie Pana do zamieszczania tutaj komentarzy. W prawicy, dążenie do prawdy wiąże się także z wytykaniem sobie błędów. Ja osobiście byłbym wdzięczny, gdyby mi coś Pan wytknął, bo zbliżyłbym się do prawdy. Jak Pana to razi, to bardzo mi z tego powodu przykro. Tak czy siak uważam Pana komentarz za przesadzony. Pozdrawiam. @Andrzej Milewicz – Jestem katolikiem i jestem za wolnym rynkiem, co da się pogodzić i wypraszam sobie nazywanie mnie marksistą. W tym momencie niczym się Pan nie różni od różowego salonu, który wszystkich wyzywa od faszystów. Tfu!
@Tomasz Dałecki – tak z czystej ciekawości przeczytałem Pana niektóre komentarze i pisze Pan o teorii ewolucji jak gdyby była potwierdzona i nie miała wad. Czy coś mnie ominęło i są jakieś niezbite dowody na jej prawdziwość? Przyznam szczerze, że skoro nawet na wydziale biologii molekularnej Uniwersytetu Medycznego twierdzą, że jest to wciąż tylko hipoteza i to z wieloma brakami, to chyba byliby bardziej na bieżąco ode mnie i nie oszukiwaliby mnie. Jestem po prostu ciekawy jak Pan do tego podejdzie. I w ramach eksperymentu myślowego – teoria ewolucji potrzebuje do zweryfikowania jej prawdziwości co najmniej większości elementów, które podlegały procesowi ewolucji (odrzućmy tutaj Hume’owskie twierdzenia na temat nawyku itd.). Obecnie mamy ich bardzo mało, dlatego rozważni naukowcy podchodzą do niej wciąż z dystansem. Czy ci, którzy twierdzą, że jest tak, jak głosi teoria ewolucji, nie wchodzą na terytorium wiary? Przecież nie mają pełnej wiedzy i dowodów, a mimo to, uznają (w zasadzie wyznają) teorię ewolucji.
Marcin Sułkowski napisał: „Czy (…) są jakieś niezbite dowody na jej prawdziwość? (…) Czy ci, którzy twierdzą, że jest tak, jak głosi teoria ewolucji, nie wchodzą na terytorium wiary?” Nie ma dowodów na prawdziwość teorii ewolucji. Co więcej, pojawiają się kolejne dowody na jej nieprawdziwość. Dlatego wiara w teorię ewolucji to właśnie wiara, a nie wiedza.
Pan Tomasz Dalecki nie odpowiedział na moje pytanie i nie mógł odpowiedzieć, bo pisze o rzeczach, o których nie ma pojęcia. Poza tym, pan Dalecki pisze nie na temat, bo widocznie nie zrozumiał tekstu i tylko się ośmiesza. W komentarzach pana Daleckiego pojawiły się już nawet piramidy i yeti, choć zabrakło tym razem spisku Eskimosów.
@Marcin Sułkowski – Faktem jest ewolucja jako taka w sensie dziedziczenia i zmienności cech, a hipotezą „teoria” w sensie darwinowskim. Pytanie co Pan rozumie pod pojęciem „teoria ewolucji”? Jeżeli tylko to, co Darwin, to oczywiście ma Pan rację – naukowcy spierają się, na ile dobór naturalny jest tym najważniejszym czynnikiem wpływającym na ewolucję. A może tylko jednym z wielu, wcale nie najważniejszym jakby chciał Darwin? Ponadto samo pojęcie doboru naturalnego jest troche względne. W tym sensie będzie zatem- obok dominującego w nauce neodarwinizmu – wiele różnych „teorii ewolucji”, w różnym stopniu akcentujących różne czynniki wpływające na zmienność organizmów (np.rolę katastrof naturalnych). Dla przykładu – grupy krwi wśród ludzi nie sa wynikiem jakiegoś przystosowania środowiskowego, nie da się wyjaśnić ich zatem doborem naturalnym (lecz dryfem genetycznym) Istotnym wszakże jest, ze żadna teoria naukowa (w tym żadna dotycząca zmienności gatunków) nie zajmuje się potwierdzaniem czy negowaniem istnienia Boga ani Jego roli we wszechświecie. Ich celem jest próba wyjaśnienia procesu a nie sprawdzanie, czy został on zaprogramowany przez Boga czy nie (co zresztą nie jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie możliwe). Przypisywanie jej takich celów jest delikatnie mówiąc – nieporozumieniem, zaś negowanie z tego powodu samych praw rządzących naturą jest zwyczajnie śmieszne.
Panie Dalecki, bardzo proste pytanie. Czy Adam i Ewa są to postacie historyczne, jak chociażby Bronisław Geremek, czy nimi nie byli i to tylko legenda? Proszę o prostą odpowiedz, tak lub nie.
@Krzysztof_Binkiewicz Pan Dalecki nigdy panu nie odpowie, a już tym bardziej merytorycznie, bo wielokrotnie gdy przedstawiło się fakty niewygodne dla niego, albo udawał, że ich nie widzi, albo pod danym tekstem nie zamieścił następnego komentarza. Wszelka dyskusja z tym panem jest stratą czasu. Przypadek podobny do Piotra Napierały. Przekonany o własnej nieomylności i plujący jadem na wszystko dookoła, niepotrafiący uargumentować swojego stanowiska, a w stosunku do innych stosujący łgarstwa i ataki ad personam. Niech da sobie pan z pokój z pisaniem do niego. Szkoda klawiatury.
Krzysztof Binkiewicz – nie jestem specjalistą od teorii ewolucji, ale z tego co słyszałem właśnie jest tak, jak Pan pisze. Tomasz Dałecki – dziedziczenie nie ma nic do ewolucji z tego co się orientuję – tak samo może być dowodem na kreacjonizm (bo z czegoś wcześniejszego ten pierwszy musiał dziedziczyć). Co do zmienności – per analogiam zmienność wyglądu np. uwarunkowana wiekiem, też jest ewolucją? Pod nazwą „teoria ewolucji” rozumiem zmiany cech istotnych w gatunku w takim stopniu, by po jakimś czasie przemienił się w inny w celu przystosowania do warunków zewnętrznych. Nie wiem na ile moje pojęcie jest szerokie, ale to jest chyba takie intuicyjne i klasyczne ujęcie teorii ewolucji. Zgadzam się, że sama w sobie nie ma ta teoria na celu negowanie czy potwierdzanie istnienia Boga, aczkolwiek często jest tak wykorzystywana, co jest nonsensem. Pozostaje kwestia – czy naprawdę teoria ewolucji odpowiada prawom rządzącym naturom. Akurat ja podchodzę dość ostrożnie do przyrodników, fizyków etc. bo zbyt wiele razy zmieniały się te „ostateczne” teorie.
Tomaszu, no właśnie m.in. to miałem na myśli obawiając się, że nie wiesz o czym piszesz. Kreacjonizm naukowy, a biblistyka, to dwie różne kwestie. W którą nie wierzysz bardziej, nie mnie oceniać…
@Tomasz Dalecki: Pisze Pan: „negowanie z tego powodu samych praw rządzących naturą”. Kto jednak neguje te prawa? To właśnie naukowcy podważają teorię ewolucji. Odwrócił Pan sens artykułu. Chodzi o to, że to ONI naciągają naukę w celach IDEOLOGICZNYCH (bo teoria ewolucji im pasuje i służy do celów ideologicznych). Natomiast ja pisałem o zwalczaniu tej teorii za pomocą argumentów NAUKOWYCH. Pisałem też, że jest to zarówno walka o naukową prawdę, jak i osłabianie fundamentów ideologii Rewolucji, która za pomocą naciągania i ideologizowania nauki realizuje swoje cele ideologiczne.
@Tomasz Dalecki: Nie rozważałem też w artykule możliwości pogodzenia katolicyzmu z takimi czy innymi elementami teorii ewolucji (napisałem zresztą, że „to odrębny temat”). Chodzi tu o fakt WYKORZYSTYWANIA tej teorii do walki z religią, niezależnie od tego, czy ta teoria sama w sobie jest wroga religii.
Czytam komentarze i potwierdza się jedynie moja opinia o panu Tomaszu Daleckim, że jest nadętym i zadufanym bucem. I żeby nie było cały ten spór mnie akurat mierzi, bo nigdy się tym głębiej nie interesowałem, ale sposób w jaki pan Tomasz argumentuje, ta pewność siebie, ton mentorski padający spod klawiszy kogoś, kto pewnie nic w temacie nie wie, kpiny i porównania do potwora z Loch Ness… szkoda słów, żal mi pana….
@Krzysztof Binkiewicz – ależ niczego nie odwróciłem. Krytykuję dokładnie to, co Pan pisze! Nigdzie nie neguję, że „ONI” wykorzystują naukę do celów ideologicznych. Natomiast niniejszym potwierdził Pan dokładnie mój zarzut – walcząc z „ONYMI” i wykorzystywaniem przez nich nauki do celów ideologicznych w istocie zwraca się Pan przeciw nauce jako takiej i pod hasłami „walki o prawdę naukową” lobbuje Pan za jakimiś paranaukowymi bredniami. Zupełnie niepotrzebnie- teoria ewolucji w żaden sposób nie kłóci się z Wiarą, co uznał nawet publicznie JŚw. miłościwie nam panujący papież Benedykt XVI.
@Andrzej Mlewicz- „Panie Dalecki, bardzo proste pytanie. Czy Adam i Ewa są to postacie historyczne, jak chociażby Bronisław Geremek, czy nimi nie byli i to tylko legenda? Proszę o prostą odpowiedz, tak lub nie.” – W powszechnym rozumieniu (definicji brak) terminu „postać historyczna” Adam i Ewa postaciami historycznymi nie są. Po co Pan głupio pyta, skoro odpowiedź jest oczywista ? Z góry uprzedzę pańskie złośliwości – to czy istnieli naprawdę i to czy są postaciami historycznymi to dwie różne rzecze.
@Krzysztof Binkiewicz – p.s. żadna teoria naukowa nie jest wroga Wierze, z samej swojej istoty wszystkie są neutralne.
Dziękuje, nie mam więcej pytań. Jest pan poza Kościołem. Gratuluję również tego, że uważa się pan za mądrzejszego od samego Boga, który w osobie Jezusa Chrystusa potwierdził ich historyczność, umacniając to przesłanie słowami świętego Pawła. Gratuluję tego, że zanegował pan tym samym omnipotencję Boga, który o tej oczywistości, o której pan tu bredzi, nic nie wiedział 2 tysiące lat temu. Jest pan zwykłym herezjarchą i wrogiem Kościoła, nauki i zdrowego rozsądku. Uważał się pan kiedyś za konserwatywnego liberała. Pomijając sprzeczność tego pojęcia samego w sobie, to konserwatysty nic z pana nie zostało. Został jedynie liberał.
@Andrzej MIlewicz – super, na szczęscie jednak to nie Pan decyduje, kto jest poza Kościołem. Swoją drogą, uwielbiam chrzanienie głupot pod osłoną religii. Niech się pan zastanowi nad swoim genialnym wywodem, zapyta jakiegoś historyka co rozumie pod pojęciem „postać historyczna” i pomyśli, co ma do tego omnipotencja Boga (którą rzekomo neguję). P.S. Moim zdaniem to pan jest wrogiem Kościoła. Zasłaniając się jego Autorytetem przy głoszeniu głupot działa pan na Jego szkodę. Bez odbioru, to staje się zbyt głupie.
Proszę mnie jeszcze wysłać do psychiatryka, bo zabrakło tego w pana wywodzie. Uwielbiam taki modernistyczny bełkot, jaki pan próbuje tutaj przedstawić. Istnieli, ale nie byli postaciami historycznymi. Co jeszcze pan powie? Że woda w sumie jest mokra, ale tak naprawdę to jest sucha? Śmieszne. I jest to śmiech przez łzy, że ktoś tak twierdzący jak pan, uważa się za ortodoksyjnego katolika.
@Andrzej Milewicz – nie wiem czy Pan słyszał, ale Kościół poważnie podchodzi do teorii ewolucji i uważa, że warto ją zbadać. Co do sprzeczności pojęcia „konserwatywny liberał” – jest sprzeczne, jeśli jest traktowane literalnie. Jak Pan chce, żeby rynek był konserwatywny, to ja nie wiem co miałoby to znaczyć, ale domyślam się jakichś interwencjonizmów i innych złodziejstw tego typu. Wymiotować mi się chce, jak czytam, że konserwatysta nie może popierać wolnego rynku i nie ma tu ŻADNYCH konkretnych argumentów, bo przeważnie atakujący nie znają w ogóle założeń tej koncepcji (vide Pan Salwowski, z którym polemizowałem na łamach tego portalu). @Tomasz Dalecki – eugenika z założenia kłóci się z wiarą, a też jest formą nauki. Chyba strzelił Pan gafę.
Co do istnienia Adama – nie wiem, czy nauka ma w tej sprawie konkretne argumenty. Co do Ewy – jest inaczej. Mówi sie o kims takim jak „Ewa mitochondrialna”. W mitochondriach jest DNA, które dziedziczy sie po matce. Analiza tegoz DNA mitochondrialnego pokazała ponoć, że wszyscy ludzie musieli mieć wspólnego przodka płci żeńskiej, zwanego „Ewą mitochondrialną”.
Liberalizm światopoglądowy a gospodarczy to dwie zupełnie różne rzeczy – dawniej było inaczej, ale od jakiegoś czasu rozwijają się zupełnie niezależnie. Jeśli mamy na myśli tylko gospodarczy liberalizm to zwrot konserwatywny liberał ma rację bytu. Ale jeśli mieszamy te liberalizmy, sugerujemy liberalizm taki jednolity jak kilka wieków temu to jest to już wewnętrznie sprzeczne i popada w śmieszność. Mieliśmy na studiach ciekawe zajęcia z historii doktryn polityczno i prawnych i bardzo ciekawą dyskusję odnośnie tego tematu. Ciekawą dzięki staraniom osobie prowadzącej ćwiczenia i kilku osobom w tym mojej skromnej osoby, bo większośc powtarzała medialny bełkot, zupełnie nie była spójna w wypowiedziach i wątpie by cokolwiek więcej rozumiała. A widać dla Pana Daleckiego teoria ewolucji to niepodważalny „świecki dogmat”, jakiekolwiek naukowe zarzuty podnoszone wobec niej od lat są dla niego tym,czym herezja dla katolika.
Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek liberalizm gospodarczy szedł ramię w ramię z liberalizmem obyczajowym (może coś mi wypadło z głowy). Może i kiedyś były tego typu ośrodki, ale to nie była reguła. Ba! Pamiętam z historii, że najlepiej rozwijał się w społecznościach purytańskich i trzymających się zasad.
@Marcin_Sulkowski – wmawia mi pan poglądy, których nie wygłosiłem. Wolnorynkowość jest jedną z opcji, którą może dopuszczać konserwatysta. Nigdzie nie napisałem, że jestem przeciwny mu jako takiemu. Jednak pan Dalecki swoją źle pojmowaną wolność przekłada na wszystkie stosunki społeczne, nie tylko te w sferze ekonomicznej, których też nie da się oddzielić od moralności ! Poza tym jest tutaj mylona ewolucja jako taka z kwestią stworzenia samego człowieka. Nie wiem, czy sama ewolucja jest prawdziwa, jednak dzięki słowom zapisanym w Piśmie Świętym wiem, że Bóg stworzył człowieka, a nie wprowadził mechanizmy, dzięki którym ten człowiek ewoluował od ryby czy małpy. Samą ewolucję w ujęciu katolickim można rozpatrywać obok kwestii stworzenia człowieka, gdyż jeżeli ktoś, tak jak pan Dalecki, twierdzi, że Adam i Ewa nie były to postacie historyczne i stworzone w sposób opisany przez Boga, to neguje zarazem omnipotencję Boga, który w osobie Jezusa Chrystusa do Adama i Ewy odniósł się jako postaci historycznych, a następnie zostało to potwierdzone natchnionymi słowami świętego Pawła ! A on tutaj twierdzi, że to jest oczywiste, że ich nie było ! Mimo tego, że sam Bóg rzekł co innego ! Nie można być katolikiem i wyznawać poglądy przedstawiane tutaj przez Tomasza Daleckiego.
@Marcin Sułkowski – co do eugeniki to się Pan myli. Sprzeczne z Wiarą (i nie tylko – także z dowolnie chyba pojeta etyką) jest praktyczne zastosowanie eugeniki w odniesieniu do ludzi. Eugenika w potocznym rozumieniu tego słowa jest uważana zresztą za pseudonaukę. Ale samo selektywne rozmnażanie w celu uzyskania pożądanych cech stosuje się w hodowli i w rolnictwie od jego zarania, a pewnie jeszcze wcześniej.
P. Dalecki nie stwierdził,że Adama i Ewy nie było,tylko,że nie byli postaciami historycznymi w poszechnym rozumieniu. A p Milewicz powinien odróżniać omipotencję od omniscjencji.
@Tomasz Dalecki: Znalezłem w Internecie wywiad, który przeprowadził Pan kiedyś z Tomaszem Telukiem na temat globalnego ocieplenia. W gruncie rzeczy ten problem przypomina mi pod wieloma względami problem teorii ewolucji. Naciąganie nauki, przemilczanie niewygodnych faktów, podważanie tej teorii przez naukowców, nawet fałszowanie badań (bo w przypadku globalnego ocieplenia też chyba dochodziło do jakichś, ujawnionych później, fałszerstw, chyba że się mylę?), wykorzystywanie teorii do celów politycznych i ideologicznych, krytyka jako coś niepoprawnego politycznie itd. O ile jednak z p. Telukiem przeprowadzał Pan wywiad, o tyle ten przypadek nazywa Pan od razu „paranaukowymi bredniami”, choć jak sam Pan przyznaje: „szkoda mi czasu na zgłębianie” tematu.
@joker – jakie więc jest niepowszechne rozumienie postaci historycznej? Co to znaczy być postacią historyczną w niepowszechnym rozumieniu tego pojęcia?
@Andrzej Milewicz – przyznam szczerze, że nie zauważyłem, aby Pan Dalecki wykorzystywał swój liberalizm na płaszczyźnie szerszej wolności. Nie chciałem nic Panu wmawiać, ale tak to wyglądało z mojej perspektywy. Sądzę, że Kościół sprawniej poradzi sobie z teorią ewolucji, jeśli okaże się prawdziwa, bo Pana wytłumaczenie jakoś do mnie nie przemawia. @Tomasz Dalecki – nie wiem czy można mówić o eugenice w przypadku zwierząt, bo eugenes oznacza „dobrze urodzony”. Trudno mi sobie wyobrazić dobrze urodzoną kurę. To sformułowanie tyczy się ludzi. A czy jest to para-nauka, to tylko nasze nazewnictwo, bo brzydzimy się nią. Fakt faktem, że obiektywnie spełnia ona normy dzisiaj rozumianej nauki. Jeśli zaś chodzi o zastosowanie – katolicyzm opiera się na intencjach, a intencją eugeniki jest jej zastosowanie (bo nie ma jak inaczej jej zweryfikować), więc chyba się nie pomyliłem.
@Andrzej MIlewicz – jakie jest „niepowszechne” to niech Pan siebie zapyta, bo to Pan posługuje się niepowszechnym znaczeniem tego pojęcia (względnie – w ogóle nie wie pan, co to znaczy). Zdaje się, że dla Pana „historyczny” = „istniejący naprawdę” czy jakoś tak. Ale trudno, żeby p.Joker wyjaśniał Panu, co Pan sam ma na myśli….
Zamiast uprawiania krasomówstwa proszę odpowiedzieć, bo „wiem, ale nie powiem” mnie zupełnie nie rusza.
Jest pan żałosny, bo sam joker napisał tak: „P. Dalecki nie stwierdził,że Adama i Ewy nie było,tylko,że nie byli postaciami historycznymi w powszechnym rozumieniu.”. Skoro teraz ja mam sam siebie pytać co to znaczy postać historyczna w niepowszechnych rozumieniu tego słowa samego siebie, to ja nie mam już pytań, z kim ja tutaj rozmawiam. Pan, panie Dalecki, nie potrafi nawet czytać ze zrozumieniem, co ktoś komu zarzuca. Albo pan uporządkuje pojęcia i wyjaśni, kim według pana byli Adam i Ewa, dlaczego nie byli postaciami historycznymi, jaka jest definicja według pana postaci historycznej, albo dyskusje z panem uważam za zakończoną, bo z marnymi trollami, takimi jak pan, nie ma sensu się męczyć.
Ad Tomasz Dalecki – czy Pan zauważył kiedykolwiek,że Darwin miał poważne kłopoty z religią i w ten sposób zaczął to szaleństwo? Czy pomyślał Pan o tym,że w USA nurty teorii ewolucji zaczęły dominować wtedy gry intelektualiści stali się lewicowi? Ten bunt w zasadzie, nigdy nie miał zbyt wiele wspólnego z naukowym obiektywizmem, zawsze był motywowany religijnie czy politycznie. Wmawianie,że rzecz ma się inaczej to jakiś żart.
@Andrzej Milewicz – Ja wiem, jakie jest powszechne rozumienie. Pan pyta o „niepowszechne” a jednocześnie sam Pan najwyraźniej rozumie to „niepowszechnie”. A skoro tak, to chyba jest Pan najwłaściwszym adresatem swojego pytania.
@Inquisitor Laurentius – pomyslałem o tym, ale co to ma do rzeczy ? Czy jeśli ktoś zacznie wykorzystywać konstrukcję silnika spalinowego do agitacji lewicowej albo do zaprzeczania istnienia Boga, to przestanie Pan jeździć samochodem ? A o kłopotach Darwina z religią nie słyszałem – nie czytałem jego biografii i raczej nie zamierzam. Tylko – co z tego? Czy prawa biologii zależą w jakikolwiek sposób o religijności Darwina ? A może teoria względności jest nieprawdziwa, bo Einstein był Żydem ? Albo np. Rembrandt był marnym malarzem bo był protestantem ?
@Krzysztof Binkiewicz – w istocie, problem tzw. efektu cieplarnianego jest podobny, ale nie w sposób, w który Pan zdaje się twierdzić. Bo przecież to, ze klimat się zmienia jest faktem, nikt nie zaprzecza też, że wpływa na to m.in. dwutlenek węgla. Spór w tym przypadku jest o wnioski – na ile są to zmiany niekorzystne, na ile trzeba z nimi walczyć, czy przypadkiem koszty tej walki nie są większe niż ewentualne zagrożenia i na ile w ogóle można z tym walczyć. Ale jeśli protestujemy przeciwko zarzynaniu polskiej gospodarki w imię ewentualnego obniżenia temperatury o 0,00003 C , to nie kwestionujemy przeciez faktu, ze klimat się zmienia! Takoż i mój sprzeciw wzbudza wykorzystywanie badań nad ewolucją organizmów do głupawego zaprzeczania istnienia Boga, ale również mój sprzeciw wzbudza wykorzystywanie religii do głupawego zaprzeczania faktom.
Pan niestety nie rozumie zupełnie pojęcia postaci historycznej pana kolejne niewnoszące nic do dyskusji posty w tym nie zmieniają. Napisał pan: „Zdaje się, że dla Pana „historyczny” = „istniejący naprawdę” czy jakoś tak”. Z szyderczego charakteru pana postu wnioskuje, że dla pana historyczny to niekoniecznie istniejący naprawdę. Więc jaka jest definicja według pana postaci historycznej, skoro nie składa się na nią „istnienie naprawdę”? Co pan tutaj jeszcze nam przedstawi? Nie można z panem dyskutować, jeżeli nie doprowadzi się do uporządkowania znaczenia używanych pojęć. Więc pytam pana ponownie, jaka jest według pana definicja postaci historycznej i czy Adam i Ewa to były postacie historyczne. Nie odpowiedział pan po raz kolejny na pytanie niepasujące panu do linii swojej linii poglądowej, ale mam nadzieję, że teraz pan to zrobi.
@Andrzej Milewicz – ” Więc pytam pana ponownie, jaka jest według pana definicja postaci historycznej i czy Adam i Ewa to były postacie historyczne. Nie odpowiedział pan po raz kolejny na pytanie niepasujące panu do linii swojej linii poglądowej, ale mam nadzieję, że teraz pan to zrobi.” – więc ja PONOWNIE panu odpowiadam, powtarzając to, co napisałem kilka postów wyżej dnia 2011-06-22 o godz. 00:57:09 – Adam i Ewa nie są postaciami historycznymi. Postać historyczna to osoba, której istnienie jest HISTORYCZNIE udowodnione. Proste?
Ad Tomasz Dalecki – jest pewna różnica w technicznej nowości, a teorii od początku budowanej pod pewne ideologiczne dyktando. Nikt nie ma zamiaru negować czy nie stosować silników, karabinów et cetera. Ale jest ogromna przepaść między nauką jako technicznym usprawnieniem, a bardzo wątpliwymi teoriami, które nie miały nas zbliżać do jakichś prawideł pochodzenia istot żywych tylko podważać religię i dawny porządek. Jeśli dla Pana to jest nauka i zamierza Pan wyśmiewać tych którzy to podważają to jest mi niezmiernie przykro. Ciężko tu mówić o tym,że Pański sprzeciw budzi negowanie Boga za pomocą tej teorii – w zasadzie to jeden z jej fundamentów od samego powstania aż do dziś. Kto wie ile zła dałoby się uniknąć gdyby nie powstała? Próby katolicyzacji tego przypominają próby katolicyzacji praw człowieka albo demokracji – nie da się pogodzić ognia z wodą.
Zależnie od kontekstu postać historyczną może rozumieć jako bogato 'odnotowaną’ w historii albo jako przeciwieństwo postaci fikcyjnej. W tym przypadku chyba chodzi o te drugie znaczenie. Proste? Szkoda,że czasami brakuje w dyskursie chociaż odrobiny dobrej woli.
Niektórzy mają ciekawy sposób na pojmowanie religii i chcieliby chyba, aby na wszystko były dowody. Przypominam, że „błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.