Voltaire – konserwatysta i monarchista

Największy francuski filozof XVIII wieku jest postacią wzbudzającą kontrowersje. Najczęściej za jego spadkobierców uważają się osoby, którymi on sam zapewne by wzgardził – czyli lewicowcy (np. racjonalizm.pl). W moim tekście postanowiłem skłonić konserwatystów do wyrwania Voltaire’a z rąk lewicy.

Po pierwsze Voltaire nie był ateistą, lecz deistą, a to, wbrew rozpowszechnionemu mniemaniu coś zupełnie innego. Ateiści są prawdziwymi przeciwnikami wiary w Boga, bo uważają, że taka wiara nie ma sensu. Deiści w Boga wierzą i to równie mocno, a czasem nawet mocniej niż praktykujący katolicy czy protestanci, lecz uważają podobnie jak ich mistrz, i faktyczny „wynalazca” deizmu, fanatycznie wręcz religijny Issac Newton, iż Bóg po stworzeniu świata i ustawieniu zegara czasu zostawił sprawy rządzenia planetą ludziom. Deista uważa więc, że Bóg istnieje i życie po śmierci prawdopodobnie również, lecz tu – na ziemi winniśmy zachowywać się tak, jakbyśmy nie mogli liczyć na Jego pomoc. Voltaire był najważniejszym popularyzatorem idei Newtona we Francji i jako popularyzator Newtona właśnie rozpoczął swoją karierę i żywot filozofa.

W przeciwieństwie do wielu filozofów francuskich mu współczesnych (np. teistów Helvetiusa, Diderota i d’Holbacha i komunistów typu Mably’ego, Mesliera i Morelleta) Voltaire doceniał rolę religii i wieszczył upadek obyczajów na skutek rugowania religii z życia publicznego. Kościoła nie lubił, tak jak wielu arystokratów swojego czasu (rodzina Voltaire’a aspirowała do statusu noblesse de robe i sam filozof dystansował się nieco od mieszczaństwa), jako instytucji wtrącającej się do spraw szlacheckich, czyli politycznych. Nie zapominajmy, że wówczas na prowincji typowa sytuacja było to, iż biskupi-hipokryci często utrzymujący kochanki doprowadzali do uwięzień liberałów z powodów osobistych, kłamiąc, iż liberałowie, z którymi weszli w zatarg „urągali Bogu” itd. Voltaire nie miał zrozumienia dla nietolerancji wynikającej z prywaty i politycznych aspiracji. Ganił zarówno nietolerancję katolicką, jak i protestancką, ortodoksyjną , żydowską czy islamską. Voltaire był bardzo często atakowany „z lewej strony” przez wspomnianych filozofów.

W podręcznikach przedstawiany jest fałszywy obraz Voltaire’a jako mieszczańskiego liberała, anglofila-konstytucjonalisty i kontestatora swoich czasów. Nigdy nie chwalił on jednak angielskiego parlamentaryzmu, przeciwnie drwił sobie z niego. W Londynie podobał mu się klimat tolerancji religijnej, wynikającej z rozsądku (20 religii sekt by mogło się nawzajem powyrzynać), a także to, że ludzie pióra współtworzyli żywą politykę i opinię publiczną – czyli słowem, ze ludzie tacy jak on mają w Wielkiej Brytanii sporo do powiedzenia, a przez instytucje nadawania statusu rycerza – knighthood , granica między szlachcicem a elita gminną jest łatwiejsza do przekroczenia. W ówczesnej Anglii gentlemanem zaczynano nazywać zarówno szlachcica wiejskiego z herbem, jak i wykształconego mieszczanina, zaś we Francji przejście do noblesse de robe odbywało się w ciągu życia kilku pokoleń, a gentilhomme musiał być człowiekiem z herbem.

Voltaire całe życie był zwolennikiem monarchii absolutnej z tolerancyjnym (oświeconym) władcą na czele. Pewne nadzieje wiązał z Fryderykiem Wielkim, władcą Prus, który wykorzystał filozofa do własnej propagandy, a czasem sam niestety urągał ideałom wolteriańskim. Dość powiedzieć, że w 1745 roku, jak podaje Stefan Zabieglik, Voltaire wyraził solidarność z jakobitami, czego jego angielscy wigowscy znajomi z lat 1727-1729 nigdy mu nie wybaczyli.

Republikanizmu Voltaire nie znosił zarówno w jego wersji amerykańskiej (stary Diderot, Mercier, Condorcet, Jaucourt), ani protosocjalistycznej (Rousseau – zresztą religijny hipokryta trzykrotnie zmieniający wyznania – typowy pobożny socjalista, Mably, Morellet), w sporze Ludwik XV-parlamenty poparł króla, jako bodaj jedyny intelektualista pierwszego sortu. Choć aspirował do arystokratyzmu, nie akceptował wzmocnienia rządów szlachty kosztem wpływów króla (co postulował Montesquieu zostawiający jednak królowi pozycję sędziego rozstrzygającego spory kompetencyjne między różnymi władzami). Demokracja dla Voltaire’a była szaleństwem.

Voltaire’a interesowała wolność rozumiana jako obrona ludzkiej godności i prywatności, a nie jako wrzucanie karteczki do urn. Stąd nie chwalił Rzeczpospolitej z typowym dla niej upośledzeniem mieszczaństwa i chłopstwa, stad zapewne poparłby pomysły Kołłątaja i Dekerta , by jakieś „wąskie gardło” dla mieszczan aspirujących do stanu szlacheckiego wreszcie otwarto. Rewolucją Voltaire gardził, zresztą połączenie miedzy oświeceniem (reformą) a rewolucją to podział marksistowski odpowiadający fałszywemu lewicowemu obrazowi rzeczywistości; pamiętajmy słowa ks. Saliny z „Lamparta” : – „coś musi się zmienić by wszytko pozostało tak jak jest”.

W przeciwieństwie do hr. Boulainvillersa uważał, że szlachta musi być zasilana wybitnymi mieszczanami. Podobnie jak jego szkolny kolega i wieloletni przyjaciel markiz Rene d’Argenson, czy jeden z ludzi, których zainspirował – Vauvenargues. Voltaire pochwalał decentralizację i ganił hegemonię Paryża w kulturze francuskiej. Zastanawiało go, dlaczego akademia marsylska jest jak grzeczna dziewczyna, że nic o niej nie słychać. Paryż do dziś jak rak toczy całą Francję, tłamsząc nie-stołeczne inicjatywy kulturalne, a więc obawy Voltaire’a jest ciągle aktualne. Filozof ten był znacznie bliżej problemów ludu i prowincji niż każdy inny filozof francuski tego czasu. Angażował się w sprawy prowincji, bronił wiary w Boga przed kretynami, którzy dla dobra ludu, chcieli go pozbawić wpływów Kościoła, widział wyraźnie związki na linii religia-moralność ( jeśli nawet nie stanowiły one głównego tematu jego rozważań jak u np. Burke’a) i nie uciekał do tematów zastępczych, głosząc potrzebę reformy ustroju w konkretnych dziedzinach. Pamiętajmy również, że żył on w czasach , gdy Kościół był nadal wielką siłą polityczną, stąd jego polemiki z tymi, którzy chcieli podtrzymać dotychczasowy ścisły związek ołtarza i tronu (Palissot, Freron).

Moim zdaniem był więc i jest Voltaire patronem prawicy laickiej , tak samo jak np. Hume, Spencer czy Tocqueville, a arystokratyczni liberałowie, doceniający konserwatywne wartości – to prawica. Nie oddawajmy zatem Voltaire’a lewicy, z którą nic go nie, tak naprawdę nie łączy!

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Voltaire – konserwatysta i monarchista”

  1. No nie no, zajadły antyklerykalizm (walka z „fanatyzmem”) go jednak z lewicą łączy. Choć oczywiście nie był to żaden lewak, lecz rodzaj podgniłego nihilistycznego monarchisty z epoki dekadenckiej. Ciekawie pisze o nim Jacques Bainville, który przedstawiał go jako zażartego obrońcę własności prywatnej i monarchistę.

  2. To wobec tego ja też jestem, w mniemaniu Pana Profesora nihilistą, bo wyznaję podobne wartości co V. Najciekawiej o Voltairze i podobnych mu myślicielach pisał Pierre Manent, który stwierdził, że zależało im jedynie na odebraniu Kościołowi władzy politycznej. Przy założeniu, że KK chce ingerować ustawicznie w politykę – jest to antyklerykalizm. Jeśli założymy, że tej woli KK nie przejawia, lub przejawia ją sporadycznie – będzie to jedynie domaganie się od KK dopuszczenia konkurencji ideowej. Poza tym nie mylmy walki z klerykalizmem z walką z KK. Co zaś do mocnych słów jakimi czasem V. opisywał działania KK – cóż – jakoś musiał uzasadnić swe krytyczne stanowisko.

  3. Trzeba jeszcze pamiętać, że jak czytamy Voltaire’a dzisiaj, kiedy KK jest nie tylko odsunięty od polityki (jak chciał V), ale zepchnięty w wielu krajach na margines lub zupełnie zdegenerowany w jakąś charytatywną firemkę, odnosimy zupełnie inne wrażenie, niż czytelnik jego dzieł A.D. 1750 – w czasach gdy KK był ciągle potęgą dominującą w szkolnictwie i ideologii państwowej Królestwa Francji.

  4. Z całym szacunkiem, ale gdyby Tarnowski z Platerem usłyszeli zawartą tu pochwałę nichilistycznego monarchizmu bez oparcia w Kościele, to podejrzewam, że ich przewracanie się w grobach jest pewne.

  5. Panie Piotrze, dokładnie – w moich oczach Pan jest prawicowym wolterianinem, czyli rodzajem monarchistycznego nihilisty.

  6. No trudno. W moich oczach Pan Profesor jest wybitnym człowiekiem nauki, który w sprawach społeczno-politycznych woli rozumować jednak jak fanatyk religijny. Większość członków portalu zapomina chyba zresztą, że konserwatyzm zakładał pesymistyczną ocenę ludzkich możliwości – także tych moralnych, a to Robespierre chciał z ludzi uczynić anioły. Przestrzegam przed idealizmem, nic dziwnego więc, że idealiści widzą we mnie nihilistę (choć trafniejszy chyba byłby tu sceptyk lub cynik:)

  7. monarchia jest po prostu o wiele lepszym systemem rządów niż republika (zwł. demokratyczna), nie traktuję jej jako Bożego ustroju. No i oczywiście polecam monarchię tylko w wersji oświeconej.

  8. Wolter był oczywiście prekursorem arystokratycznego liberalizmu. Potrafił także myśleć samodzielnie, jako jedyny poparł np. dokonane przez Ludwika XV odwrócenie sojuszy, które potępiała arystokracja (jako dokonane przez samego króla za jej plecami), oświeceni intelektualiści (uwielbiający Fryderyka Wielkiego i nienawidzący katolickich Habsburgów i ich monarchię) oraz lud (tradycyjnie nienawidzący niemiecką Austrię i cesarza). Newtona tłumaczył Wolter – jak stwierdził niegdyś ś.p. abp Życiński- okropnie, ale sam literatem był utalentowanym, miał lekki ironiczny styl, bardzo francuski z ducha.

  9. Tym niemniej to właśnie arystokratyczny liberalizm zniszczył tradycyjną monarchię i zablokował kontrrewolucję w XIX w. Wpływ brytyjskiego empiryzmu ograniczał nieco jego optymizm antropologiczny, niemniej jednak, jak w każdym nurcie wywodzącym się z oświecenia, optymizm stanowił w nim rudymentarny komponent. W końcu to w OPTYMISTYCZNYCH właśnie poglądach Woltera, oświecona monarchia miała być racjonalną wersją państwa uwolnionego z „kajdan tradycji i przesądów”.

  10. ja bym nie przesadzał, z tym optymizmem Voltaire’a. Oczywiście wierzył on w postęp, itd. ale martwił go brak reform liberalnych we Francji, stąd sugerował w końcu, by każdy uprawiał własny ogródek… W całej Europie Voltaire uchodzi za reprezentanta prawicy tylko w katolickiej Polsce za rep. lewicy. Aha – a nihilistami to są raczej postmoderniści.

  11. Ja już kiedyś komentowałem ten tekst, i nie mam na niego siły. Kiedyś tylko zapowiadałem, że może dojść do tego, że będzie tu (przez pewne grono, nie obwiniam każdego bo wielu podziela moje poglądy) „cytowanie Woltera, jako także monarchisty”. Niestety to się stało. Dlaczego moje przewidywania się sprawdzają?

  12. Jakby nie było, monarchistą V. był. A pan jest zwykłym republikańskim endekiem. Również szkoda mi sił na pana.

  13. Panie Piotrze – a może to nie religijny fanatyzm, a zwykła konsekwencja i swiadomosć istoty idei, którą się wyznaje? Proszę wybaczyć, ale Kościoła od konserwatyzmu pojętego w sposób klasyczny, europejski, oddzielić nie sposób. Uderzenie w Kościół, a tym samym Boży Ład, o jaki winno chodzić konserwatyście, stoi wbrew idei, którą reprezentujemy. Jeżeli twierdzi Pan, że monarchia bez Boga jest możliwa – to obawiam się, że jest Pan gotów uznać każdą dyktaturę, byle odpowiednio się nazwała.

  14. boży ład czy po prostu ład? Na Indexie są do dziś wszystkie niemal dzieła Goethego i wielu innych, których byśmy sie tam nie spodziwali. Papiestwo przez całe wieki profilaktycznie zakazywało wszystkiego – typowe kołtuństwo kościelne

  15. @Piotr Napierała: dla mnie, a myślę że nie tylko dla mnie, Boży Ład. A Index powinien być oczywiście nadal wydawany.

  16. Nie kołtuństwo tylko dostrzeganie tego co szkodliwe. Ład i moralność nie są możliwe bez prawdziwej wiary.

  17. bzdura. wie Pan co by Swift (dziekan katedry Św Patryka) na to powiedział: porównałby np. Platona i Cycerona z jakimś chrzescijańskim zbrodniarzem np. Ravaillaciem lub Cartouchem. Wiec głupstwa pan opowiadasz. Religii pootrzebują gł. ludzie słabi, którzy nie mogą inaczej opanować własnych słabości jak wzywajac niebiosa na pomoc. Wie pan, że w USA jest 10% ateistów, ale wśród więzniów jest ich 0, 25 %. I jak teraz wygląda to moralne oddziaływanie religii? Polecam: http://www.youtube.com/watch?v=CK5kYesDZ3E

  18. No a skąd Pan bez założeń transcendentalnych wie, co jest dobre? To, co większość uznaje? Czy to, co się Panu wydaje? W obu przypadkach jest relatywizm, a nie moralność. A że ateusze w stanach nie siedzą w więzieniach to tylko sprawka tego, że nie ma kar za bluźnierstwa i aborcję. Które to zbrodnie są dla katolika gorsze niż np. kradzież. Tak więc katolik może spokojnie twierdzić, że ateusze są bardziej niemoralni.

  19. tak jasne lepsza kradzież…:) ale pan jest zakłamany i sfanatyzowany! żal mi pana. Ateiści mniej kradną mniej oszukują i to dlatego jest ich mniej w pierdlu niż wierzących. Pana próba obrony religii na tym polu jest żałosna; równie dobrze ja mogę założyć sektę zabraniającą plucia przez lewe ramię, uważając iż owe plucie jest gorsze od morderstwa:) Moralność jest JAK NAJBARDZIEJ relatywna w tym sensie, że każde społeczeństwo drogą procesu hist. wypracowuje własną. Moralność wpływa na prawo stanowione, a to może się sprawdzić lub nie. Nie ma prawdy obiektywnej, ma pan już chyba 18 lat więc najwyższa pora się z tym pogodzić i dorosnąć.

  20. uściślam od razu – nie ma prawdy obiektywnej w sustemach społ, natomiast jest ona w nauce. Jeśli zbada się, że 50 ludzi poszło do kina, to bez wątpienia poszli. Natomiast moralność jest relatywna, być może dlatego religie w ogóle istnieją – stanowią one próbę absolutyzacji czegoś co jest relatywne

  21. „pan jest zakłamany” proszę wskazać jedno kłamstwo, albo odszczekać. „żal mi pana.” wzajemnie. „Nie ma prawdy obiektywnej, ma pan już chyba 18 lat więc najwyższa pora się z tym pogodzić i dorosnąć.” Gratuluję zalecania świadomemu katolikowi wyrzeczenia się wiary. Obraził Pan w ten sposób nie tylko mnie, ale pewnie ponad połowę czytelników portalu. Ale czego się spodziewać po fanatyku 'oświecenia’ i liberalizmu. „Natomiast moralność jest relatywna” Pan w to wierzy, a nie wie tego. Dla przeciwwagi przedstawmy twierdzenie katolickie: „Moralność jest obiektywna”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *