Waćkowski: Wołyń i Alisa

            W poprzednią niedzielę w telewizji publicznej miał premierę film „Wołyń”. Sam fakt, że został wyemitowany w niedzielę w godzinach najwyższej oglądalności, może cieszyć. Dzięki temu prawda na temat gehenny polskiej ludności na Wołyniu dotrze do szerszej publiczności. Jednak w tej samej telewizji pokazuje się finansowane za polskie pieniądze filmy, które przedstawiają  w pozytywnym świetle ideowych spadkobierców OUN-UPA. Do tego typu produkcji można zaliczyć dokument „Alisa w krainie wojny”, wyemitowany w niedzielę 1 lipca w TVP Kultura. Warto przy tej okazji obnażyć po raz kolejny totalną hipokryzję PiS w kwestii ukraińskiej.

            Film dokumentalny „Alisa w krainie wojny” przedstawia życie Alisy Kovalenko, młodej… Dziennikarki? Wojowniczki? Nacjonalistki? Korespondentki? Trudno to rozstrzygnąć, oglądając zachowanie głównej bohaterki. W filmie pokazywane są wydarzenia z Majdanu, oczywiście w skrajnie jednoznacznie pozytywnym świetle. Kontrastuje z tym wizyta bohaterki w Doniecku, gdzie widać tylko szalejących z nienawiści do Ukrainy ludzi, w tym dwie starsze kobiety.

            W filmie wielokrotnie pojawiają się okrzyki „Sława Ukrainie”, „Herojom Sława”, wznoszone dawniej przez OUN-UPA. Alisa dostaje prezenty od Prawego Sektora – organizacji wprost odwołującej się do ideologii banderowskiej. Oprócz flag Ukrainy widoczne są także banderowskie czerwono-czarne. Dokument przedstawia także zabawy, żarty Alisy z chłopakami z Prawego Sektora. W napisach końcowych zawarto specjalne podziękowania dla ochotników z organizacji wraz z pseudonimami.

            W obrazie mamy do czynienia także z inną manipulacją. Negatywne doświadczenia głównej bohaterki z separatystami mogą wywołać u nieświadomego widza odczucie, że separatyści są zwierzętami, a chłopcy z Prawego Sektora wspaniałymi ludźmi bez skazy. Widać pochwałę rewolucji, ale tej na Majdanie, bo już lustrzane odbicie buntu społecznego z Donbasu jest pokazane w skrajnie negatywnym kontekście. Widz dowie się o śmiertelnych ofiarach Majdanu, ale już o spalonych żywcem przeciwnikach Majdanu w Odessie nie.

            Podczas wojny na wschodzie Ukrainy złych zachowań dopuszczały się obydwie strony. Walczący z obu stron posługują się w dużej mierze tą samą mową, językiem rosyjskim. Wielu uczestników walk wychowywało się w jednym państwie, więc kulturowo, mentalnie są podobni. Nie można mówić, że jedni są wspaniali, a drudzy są złem wcielonym. Na temat negatywnych zachowań batalionów ochotniczych Prawego Sektora w Donbasie swój raport opublikowała nawet globalistyczna organizacja Amnesty International. Przeciwko banderowskim formacjom zbrojnym szereg śledztw prowadziła także ukraińska prokuratura. Po obu stronach konfliktu szeregu niegodziwości dopuściły się oddziały czeczeńskie. Swego czasu środowiska ,,Gazety Polskiej” ochoczo wspierały sprowadzanie do Polski Czeczenów w imię walki z Rosją. Owszem, wielu Czeczenów jest antyrosyjskich, ale zarazem tworzyli na terytorium Polski struktury Państwa Islamskiego, współpracują z Prawym Sektorem. Dla radykalnych zwolenników Doktryny Giedroycia to nie ma znaczenia. Ważne, że mogą poszczypać Rosję.

            Gdyby ten film został sfinansowany przez oligarchę Ihora Kołomojskiego – głównego sponsora banderowskich oddziałów, nikogo by to nie zdziwiło. Niestety, tego typu produkcja została sfinansowana z pieniędzy polskiego podatnika. Film powstał przy wsparciu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Ta sama instytucja zawsze skąpiła twórcom patriotycznych produkcji. Jednak na film wychwalający neobanderowski Prawy Sektor środki się znalazły. Alisa Kovalenko była stypendystką programu Gaude Polonia 2015, finansowanego ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

            Dokument otrzymał także wsparcie od Biełsatu. Telewizja finansowana przez polskiego podatnika stworzyła też swój film o Prawym Sektorze (o oczywistej wymowie). Na czele medium stoi Agnieszka Romaszewska-Guzy, która wielokrotnie krytykowała związaną  z penalizacją banderyzmu nowelizację ustawy o IPN. Biełsat aktywnie wspiera białoruską opozycję, w której nie brakuje antypolskich nacjonalistów, jak organizacja Młody Front. Czy wyobrażacie sobie Państwo, żeby z pieniędzy niemieckiego podatnika szły pieniądze na programy chwalące Młodzież Wszechpolską? Odpowiedź jest oczywista.

            W napisach końcowych pojawia się także Fundacja Wolność i Demokracja. Fundację założył Michał Dworczyk. Obecnie jest on szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ostatnio występował w dyskusji po filmie „Wołyń” obok radykalnego ukrainofila Bronisława Wildsteina. W radzie fundacji znajdziemy także Zofię Romaszewską – matkę Agnieszki Romaszewskiej-Guzy, a także Adama Lipińskiego – czołowego polityka PIS.

            Film „Wołyń” został wyemitowany na potrzeby elektoratu. Po totalnej kompromitacji rządu w kontekście nowelizacji ustawy o IPN na odcinku żydowskim, trzeba było jakoś się uśmiechnąć do patriotycznych wyborców. Na jaw wychodzą kolejne szczegóły kompromitacji PiS wobec Izraela, jak na przykład negocjacje w siedzibie Mossadu. Pojawiają się  głosy, ażeby zrezygnować także z ustawy o IPN na odcinku ukraińskim. Puszczenie filmu ,,Wołyń” miało pokazać elektoratowi, że PiS dba o pamięć historyczną. W rzeczywistości dojdzie do tego, że Polska zrezygnuje z tej ustawy także w kwestii Ukrainy pod naciskiem USA. PiS realizuje w końcu politykę ,,nieugiętego proamerykanizmu”. Jednak rząd nie może tego aż tak otwarcie zrobić jak w przypadku odcinka żydowskiego. Przypuszczam, że Trybunał Konstytucyjny uzna część ustawy dotyczącą penalizacji banderyzmu za niekonstytucyjną. Rządowi propagandyści oczywiście wtedy zaczną opowiadać kolejną bajkę o tym jak penalizacja banderyzmu  służyła interesom Putina. Powiedzą z pewnością o wielkim pojednaniu polsko-ukraińskim w imię prawdy.

            PiS dzięki dostępowi do mediów mistrzowsko buduje retorykę partii patriotycznej, dzięki której Polska  wstaje z kolan na arenie międzynarodowej. Rzeczywistość nijak ma się do wizji przedstawianej w prorządowych mediach. Widać to dokładnie w sprawie ukraińskiej. Ekshumacje polskich ofiar są nadal blokowane. Popierany przez PiS Prezydent Kielc płaci 500 złotych stypendium ukraińskim studentom z Winnicy za pochodzenie z tego miasta. Przywileje za pochodzenie? Czy to czasem nie było za PRL? Przecież PiS tak nienawidzi tego okresu. Rząd nie zrobił nic, by polscy studenci nie byli dyskryminowani w procesie otrzymywania stypendiów. PiS rzekomo wspiera polską pamięć historyczną, a jak przychodzi co do czego, to politycy tej partii i instytucje powiązane z rządem finansują produkcje wspierające ukraiński, neobanderowski nacjonalizm.

Kamil Waćkowski

Click to rate this post!
[Total: 27 Average: 4.2]
Facebook

1 thought on “Waćkowski: Wołyń i Alisa”

  1. Wcale emisja nie związana z rocznicą krwawej niedzieli. Dawno nie czytałem tak debilnego tekstu. I broń boże nie jestem wyborcą PiS. Żenada.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *