– Antoine Ratnik: We Francji rząd paryski oraz masoneria istotnie dążą do zastąpienia Francuzów kolorowymi. To się nazywa Le Grand Remplacement. Ale Francja to republika. Wielka Brytania jest natomiast monarchią. Jak więc to możliwe? A może jest to tylko fałszywa monarchia?
Marcin Malik: Czułem, że zada mi Pan to kłopotliwe pytanie. Przyjmując obywatelstwo brytyjskie musiałem przyrzec wierność królowej i mam nadzieję, że królowa pomoże mi w dochowaniu danego słowa poprzez podejmowanie właściwych decyzji, takich jak na przykład: budowanie patriotyzmu opartego na czystości krwi Brytyjczyków oraz obrona tradycyjnych chrześcijańskich wartości. No cóż, oby królowa poszła właśnie tą drogą.
Na temat brytyjskiej rodziny królewskiej istnieje wiele teorii konspiracyjnych, jak na przykład ta, że ich krewnymi są prezydenci Szatanów Zjednoczonych Ameryki lub rodzina Rotszyldów. Istnieje wiele artykułów przedstawiających drzewa genealogiczne i przez to dowody na to, że w sumie brytyjska rodzina królewska to “bardzo bogaci i wpływowi Żydzi wyniesieni pod niebiosa i stojący ponad prawem” – i jest to powszechna opinia w alternatywnych mediach.
Istnieje teoria, że księżniczka Diana była córką nie Spencera, ale sir Jamesa Goldsmitha, który należał do bogatej żydowskiej rodziny. Jak wiemy żydostwo jest przekazywane po linii matki dlatego oznacza to, że w takim przypadku książęta William i Harry też byliby Żydami, choć ponownie są to tylko domysły. Także matka Kate Middleton, z domu Goldsmith jest według wielu artykułów prasowych pół–Żydówką, co oznacza że dzieci Kate też będą Żydami. Z kolei premier David Cameron, który według ogólnie dostępnych informacji jest kuzynem królowej Elżbiety II oraz potomkiem króla Williama IV, podczas wizyty w Izraelu powiedział że “czuje się powiązany z żydowskim narodem z powodu swojego żydowskiego przodka Elijah Levita, który napisał pierwszą nowelę w języku jidysz”.
Tego rodzaju przykładów lub raczej powiązań pomiędzy Żydami, monarchią i polityką w Wielkiej Brytanii można by podać więcej, choć ponownie… nie pracuję w brytyjskich archiwach. Brytyjska monarchia nawet bez Żydów na pewno nie byłaby też całkowicie brytyjska. Pomimo, że kwestia żydowska jest tu dla mnie najbardziej istotna i kluczowa co do polityki okresu wojennego i okupowanej Palestyny, to na przykład książę Filip jest Grekiem, a książę Albert (mąż królowej Victorii) był Niemcem.
Także oryginalne nazwisko “brytyjskiej” rodziny królewskiej zostało zmienione w taki sposób, aby przynajmniej brzmiało po angielsku. Oryginalne nazwisko, Saxe–Coburg–Gotha zostało zamienione w roku 1917 na Windsor, choć innym nazwiskiem używanym przez rodzinę królewską jest nazwisko niemieckie Mountbatten.
Podkreślam też, że pomimo iż moim zdaniem brytyjska rodzina królewska nie jest brytyjska to nie ma dla mnie żadnego znaczenia ich połączona linia krwi z Niemcami, Grekami czy rosyjskim caratem. Dla nich jednak ma to ogromne znaczenie, gdyż gwarantuje, że kontrola nad światowymi finansami pozostanie w jednej globalnej rodzinie. Uważam też, że małżeństwa pomiędzy monarchami z różnych krajów są teoretycznie dobre, choćby dla zachowania pozorów przyjaźni oraz przekazania materiału biologicznego. Wcale bym się też nie zdziwił gdyby wszystkie rodziny królewskie były tak na prawdę jedną rodziną.
Teoria ta ma moim zdaniem sens, gdyż stanowi podstawy ku temu, aby nareszcie obalić mit demokracji i pogodzić się z faktem, że władza nad światem jest dziedziczona poprzez linię krwi, a nie poprzez “demokratyczne wybory”. Byłby to także dowód na to, że w opinii arystokratów naród brytyjski można wymieszać choćby z Murzynami czy Arabami, gdyż w ich przekonaniu to są i tak podludzie, aby tylko arystokracja dbała o czystość finansowo – rasową.
Car Mikołaj II i jego kuzyn król Jerzy V – proszę zwrócić uwagę na ogromne podobieństwo.
Jako, że sam jestem chrześcijaninem, bardzo mnie interesuje, czy królowa Anglii, która stoi na czele kościoła anglikańskiego sama jest chrześcijanką…. i przyznam, że mam ogromne wątpliwości. Myślę, że rodzina królewska na pewno stara się zachować pozory, lecz nie zawsze to wychodzi. Oglądałem na przykład życzenia świąteczne królowej i ku mojemu zdziwieniu nazwała ona Pana Jezusa “świętym człowiekiem” i tylko człowiekiem, a nie Synem Bożym. Rozumiem przez to, że królowa Elżbieta stawia Pana Jezusa na równi tylko z Matką Teresą, czy być może nawet z Leonardem Da Vinci, lecz na pewno nie z kimś pochodzącym od Boga. Dalej królowa daje nam lekcję globalizacji i miłości do sodomii swoimi słowami o Panu Jezusie:
“Ten, który uczył ludzi swoich czasów dobroci i tolerancji, tego, że jesteśmy jedną ludzką rodziną i że powinniśmy żyć w pokoju i harmonii”.
Tymczasem królowa nie powiedziała ani słowa o misji zbawienia i odkupienia grzechów poprzez śmierć na krzyżu. Innym cytatem królowej o Jezusie był: “ten człowiek, który objawił dobro, które jest w nas wszystkich” mimo, że Biblia uczy dokładnie czegoś odwrotnego. Jezus nie przyszedł na Ziemię, aby pokazać ludziom, że są dobrzy, ale że są grzesznikami i musiał przez to umrzeć za nasze grzechy. Cytaty królowej Elżbiety na Boże Narodzenie na pewno nie są cytatami chrześcijańskimi i myślę że jej najbliższa rodzina też nie jest chrześcijańska.
Książę Karol jest znany ze swoich wielowyznaniowych cyrków i przyznał, że jego koronacja na króla Anglii byłaby wieloreligijna, co jest tylko kolejnym etapem w drodze do ustanowienia globalnej religii. Rodzina królewska idzie z duchem narzuconych czasów tak samo, jak flaga powiewa zgodnie z kierunkiem wiatru i kierunek swój bez wahania zmieni, gdy wiatr będzie wiał z innej strony. Wedle powyższego śmiem podejrzewać, że brytyjska rodzina królewska to fałszywi chrześcijanie nie znający pojęcia patriotyzmu, choć według niektórych opinii i niekoniecznie mojej, jest to masoneria.
Swoją drogą szkoda, że czystość rasowa nie obowiązuje całego brytyjskiego narodu, a nie tylko rodzinę królewską, jak jest to obecnie. Osobiście oceniam rodzinę królewską jako turystów, których nie obchodzi co się dzieje w Wielkiej Brytanii. Oczywiste jest, że królowa widzi, że w Londynie jest 1500 meczetów, widzi że w trzech największych miastach biali ludzie są mniejszością, widzi gwałty na angielskich dzieciach i widzi kryzys chrześcijaństwa w Anglii, a mimo to nie zabiera głosu w żadnej z tych spraw.
Wiem, że choć monarcha brytyjski nie może zabierać głosu w sprawach politycznych, aby nie tworzyć chaosu to jednak sytuacja w Anglii jest tak ekstremalna, że jedyne co może pomóc to tylko chaos. Rodzina królewska powinna też się uczyć historii, aby zdać sobie lepiej sprawę z tego, co się dzieje, gdy czerwone świnie dochodzą do władzy. Mówiąc to mam na myśli, że rosyjska część królewskiej krwi stanowiąca część imperialnej władzy została na zawsze stracona.
“Nie dbam o to jaka marionetka zasiada na tronie Anglii, aby rządzić Imperium, nad którym słońce nigdy nie zachodzi. Ten kto kontroluje pieniądze Wielkiej Brytanii kontroluje Imperium Brytyjskie, i to ja jestem tym który kontroluje pieniądze”.
Nathan Mayer Rothschild
Uważam także, że demokracja jest tylko iluzją i sztuką manipulacji masami, a sprawiedliwość być może istnieje na niskich szczeblach i tylko wtedy, gdy nie jest zagrożeniem dla elity. Jednak na wysokich szczeblach nic nie jest pozostawione przypadkowi. Jak to się dzieje w polityce, że wybieramy akurat tych kandydatów którzy są reklamowani przez media? Jakie mają prawdziwe korzenie? Jak to się stało, że znaleźli się w położeniu, w którym przez całe życie przygotowywano ich, abyśmy właśnie na nich mogli głosować?
Przy okazji, śmierć księżnej Diany była bardzo fortunnym wydarzeniem dla rodziny królewskiej, dlatego że gdyby angielska księżniczka urodziła arabskie dziecko byłby to koniec brytyjskiej monarchii raz na zawsze. Pomiędzy rokiem 1649 a 1660 Wielka Brytania była republiką z powodów politycznych, lecz taki policzek dla rodziny królewskiej, jak Arab w rodzinie byłby nie tylko jej definitywnym końcem, ale także ogromną kompromitacją.
Zastanówmy się jak to możliwe, że angielska księżniczka która miała najlepszego kierowcę, najlepszy samochód i jechała po najlepszej trasie świata w mieście gdzie noce są jasne jak dni miała tak tragiczny „wypadek”? Potrzeba ciężkiego frajera, aby uwierzył, że był to rzeczywiście wypadek. Tak czy inaczej, Diana zasłużyła na śmierć za zdradę rasy i było to moim zdaniem morderstwo zaaranżowane w taki sam sposób jak morderstwo polskiego premiera na wygnaniu Władysława Sikorskiego, który zginął na pokładzie samolotu Liberator II lecąc z Giblartaru w 1943 roku. W tamtym przypadku pilot też przeżył natomiast obiekt zamachu już nie. W jaki sposób ja bym zginął gdybym zrobił karierę w brytyjskiej polityce? Z uwagi na „oryginalność” nudnych Anglików musiałby to być już tylko helikopter.
Reasumując jednak uważam, że monarchia jest ważną częścią brytyjskiej tradycji i powinna być zachowana, tym bardziej że republiki są dalekie od doskonałości. Monarchia brytyjska to tylko ludzie i mają też swoje upadki i wzloty, choć myślę także, że monarchia nigdy nie powinna być bezczynna i powinna być zawsze silnie prawicowa. Monarchia powinna zawsze chronić swój naród i swoją kulturę za wszelką cenę i wbrew wybrykom polityków, zamiast bezczynnie patrzeć na ich upadek. Tylko pod tym warunkiem monarchia jest potrzebna, podobnie jak papież, który ma moralny obowiązek nie zgodzić się ze światową polityką zdrajców i tchórzy.
– Antoine Ratnik: Jak ocenia Pan Anglików? Współpracowałem z angielską firmą kilka lat temu i była to czysta przyjemność: powaga w pracy, dyscyplina, ład i kultura. Jaki jest w życiu codziennym przeciętny Anglik i czy w relacjach z autochtonami wyczuwa Pan niechęć do Polaków?
Marcin Malik: Anglicy (nie mylić z obywatelami Wielkiej Brytanii) są Narodem Wielkich Udawaczy. Każdy z nich ma maskę na twarzy dopasowaną do danej sytuacji i wydaje mi się czasem, że naród ten tak głęboko utonął w kłamstwie, że nie jest już w stanie być szczery przede wszystkim ze sobą. To jest jednak bardzo ogólna opinia, gdyż na swojej drodze spotkałem różnych Anglików i część była życzliwa, część była życzliwa do pewnego stopnia, a część nie. Myślę, że każdy z nich ma wiele cech Polaków i dlatego nie chcę rozpatrywać ich charakterów specyficznie od strony narodowej.
Zasadnicza różnica polega na tym, że my Polacy jesteśmy bardziej bezpośredni i wylewni w dobrych i złych uczuciach, natomiast Anglicy wydają się być tak zastraszeni swoim lewicowym reżimem, że często udają miłych, gdy nie mają na to ochoty. Różnica w kulturze polega też na tym, że dla Polaków święta katolickie i narodowe są niezwykle ważne natomiast dla Anglików one praktycznie nie istnieją, co zdradliwemu rządowi brytyjskiemu oczywiście bardzo się podoba. Dla Anglików większe znaczenie ma mecz rugby i wizyta w pubie, co uważam za narodową i kulturową tragedię. Myślę też, że osobnym rozdziałem są same Angielki rozmnażające się z całym światem.
Pracowałem z Anglikami wiele razy i myślę, że powaga zależy od człowieka. Każdy lubi pożartować i myślę, że jeśli Anglicy w miły sposób żartują z Polaków lub z Polakami, to uważam to za nasz plus, bo czują się z nami swobodnie i chcę, aby się tak właśnie czuli. Naród angielski na pewno nie jest zdyscyplinowany. Anglicy nie zabierają się do pracy od razu. Oni najpierw piją herbatę, żartują i udają że przyszli na piknik. Całe szczęście, że w każdej angielskiej grupie są Polacy, bo inaczej Anglicy zasnęliby w pracy.
Porządku w angielskim narodzie też nie ma. Byłem w angielskich domach i niestety zawsze jest bałagan. Naczynia są niezmywane przez tydzień bo sprzątaczka przychodzi raz w tygodniu, frytki leżą na podłodze, a gdy rodzina Anglików ogląda telewizję, to puszki po piwie zostają na podłodze przez kilka dni. Porządek w angielskich domach jest przeważnie tam, gdy o ich dom i rodzinę dba ktoś z Polski. Myślę, że wszystkich Anglików należałoby wysłać do wojska na pół roku, aby właśnie nauczyć ich porządku i dyscypliny. Polacy są według mnie znacznie czystszym i bardziej zdyscyplinowanym narodem. Jeśli chodzi o kulturę osobistą, to zależy to tylko od człowieka, więc myślę, że w tej kwestii Anglicy i Polacy są dokładnie takimi samymi chamami jak i dżentelmenami.
Z niechęcią do Polaków jest różnie. Ja nigdy nie miałem problemów z Anglikami, ale o czułości też nie mogę mówić. Z paroma mało co się nie pobiłem, lecz nie chcę tego rozpatrywać w kwestiach nacjonalistycznych, gdyż powody przynajmniej w moim przypadku były inne. Największe problemy z Polakami mają Anglicy z najniższej warstwy społecznej, czyli np. tłuste kobiety chodzące zawsze w rajtuzach z czarnymi lub brązowymi dziećmi i palące przy tym papierosy oraz wytatuowani, szczerbaci mężczyźni. Jest to typ, który nigdy nie pracował i nigdy nie zamierza pracować, lecz z drugiej strony mówi, że nie lubi Polaków gdyż zabierają pracę.
Słyszałem o Polce, która była pobita właśnie przez tłustą Angielkę i jej Murzyna, dla której najwyraźniej on był Anglikiem. Pamiętam też dialog polskiej sprzątaczki z Angielką. Otóż Angielka pytała Polkę, dlaczego ona jest bezrobotna, a Polka przyjechała do Anglii i zabiera jej pracę. Polka odparła na to, że jest sprzątaczką i chodzi całe dnie po różnych domach i myje toalety, lecz rozumie, że to Anglicy powinni mieć pierwszeństwo w swoim kraju dlatego chętnie podzieli się z nią swoją pracą. Angielka odeszła bez słowa.
Wszyscy też pamiętamy scenę w pociągu, gdzie Pani z Anglii miała dość imigracji i wyklinała Polaków, lecz zastanówmy się dlaczego za każdym razem „mają problem tylko z Polakami”. Dlatego, że biali chrześcijanie innej narodowości nie są objęci poprawnością polityczną i dlatego angielscy tchórze, którzy uważają się za nacjonalistów mówią przeciwko Polakom, gdyż tylko na tyle pozwala im ich marksistowski rząd. Jeden Anglik zapytał mnie kiedyś, co robię w jego kraju, skoro jestem Polakiem i dlaczego nie wyjadę. Odpowiedziałem, że jeśli pójdzie do murzyńskiej dzielnicy lub jeśli wejdzie do meczetu i zada im to samo pytanie to zostanie moim bohaterem, lecz on tylko opuścił głowę i powiedział że „oni są w porządku”.
Moim zdaniem jest to tchórzostwo połączone z hipokryzją, co na marginesie jest specjalnością partii UKIP. O wiele więcej szacunku mam do BNP, gdyż oni mówią otwarcie przeciwko muzułmanom i Murzynom, czego wyprana marksizmem angielska hołota nie jest w stanie przełknąć. Myślę, że BNP jest w stanie w większym stopniu zaakceptować Polaków jako sprzymierzeńców w kontynuowaniu europejskiej kultury, do czego UKIP (choć ma świętą rację co do Unii) nie dorósł, gdyż jest zbyt zakłamany. BNP to prawdziwy nacjonalizm oparty na narodowych wartościach natomiast UKIP to tylko konserwatywny odłam.
Poza tym przypomnę, że Polacy nie są niszczeni przez BNP lub EDL, ale przez UKIP i socjalistów. Związek Polaków z Anglikami jest więc niepewny i mam nadzieję, że cała Polonia wróci kiedyś do ojczyzny, aby budować nasz kraj. Myślę, że Anglicy nie lubią nawet siebie nawzajem, a Polaków „lubią” na tyle, na ile mogą ich wykorzystać i dlatego że można na nas otwarcie ponarzekać. Myślę, że Anglicy doceniliby nas dopiero wtedy gdyby wszyscy Europejczycy wyjechali z Anglii i wtedy Anglicy zostaliby ze swoim Trzecim Światem, z meczetami, Cyganami i muzułmańskimi i czarnymi gangami. Jednak Anglicy woleliby raczej umrzeć z głodu niż otwarcie przyznać się, że nie znoszą kolorowych i homoseksualistów. Hipokryzja, tchórzostwo i poddańcza natura ich kiedyś wykończą.
Media w Wielkiej Brytanii karmią na siłę kulturowym marksizmem.
Przypomina mi się też historia, gdy do pewnego angielskiego miasteczka przyjechało tysiące Polaków, gdyż akurat była tam praca. Anglicy oczywiście nie lubili Polaków, gdyż byli przytłoczeni liczbami. Jednak po jakimś czasie kulturowi marksiści sprowadzili tam muzułmańskie hordy z Pakistanu i natychmiast Anglicy zakochali się w Polakach. Temat ten był przedstawiony w brytyjskich mediach w taki sposób, że muzułmanie wyszli na dobrych, a całą winę ponieśli Polacy. W mediach nikt nie śmie wspomnieć o bohaterskich lotnikach z Dywizjonu 303, którzy uratowali Anglię, lecz z drugiej strony Brown czy Cameron podlizują się muzułmanom ze wszystkich sił.
Jeśli w mediach jest poruszany temat imigracji to nikt nie wspomni słowem o Murzynach i muzułmanach czekających w Calais, lecz zawsze tylko o Europie Wschodniej. Niechęć do Polaków jest więc podsycana przez marksistowski aparat partyjny Wielkiej Brytanii. Im nie jest na rękę, że my chodzimy do kościoła i że jesteśmy Biali. Boją się, że możemy zagłosować na BNP. Oni boją się katolicyzmu, gdyż katolikom ciężej jest wcisnąć marksistowskie bzdury “ducha naszych czasów” takie jakie tolerancja czy równość.